Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 25 lipca 2011

Nudne wakacje- część 2 (Wenecja)

Wenecja to ze wszystkich odwiedzonych przeze mnie miast miasto bardzo wyjątkowe. Kiedyś twierdziłam, że najpiękniejsze, teraz trudno wybrać mi to jedyne, któremu mogłabym przyznać palmę pierwszeństwa. Kiedy chcę porównać Wenecję z jakimkolwiek innym miastem to nie ma takiego drugiego. Bo chociaż w pewien sposób, w klimacie przypomina mi je greckie Oia czy Fara na Santorini, także bajkowe, otoczone wodą, pełne pastelowych budynków, to jednak są one zupełnie różne.
Kiedy chcę pisać o Wenecji to słowa stają się pospolite i wyświechtane. Ile razy można pisać, że coś jest piękne, urocze, bajkowe, cudowne..., że mnie urzeka, zachwyca, powoduje szybsze bicie serca. Jak można tak zwyczajnymi i zużytymi słowami opisać bezmiar radości i całą gamę emocji, jakie wywołuje we mnie Wenecja.
Morze kojarzy mi się z wolnością. Wenecja dawna potęga morska ma w sobie powiew wolności. Jako, że otoczona wodą była zawsze niedostępnym miejscem dla swoich wrogów. Była niezależna i dumna - nie na darmo zwana „Najjaśniejszą". Dzięki bogactwu wyrosłemu z handlu jedwabiem i przyprawami Wenecja jest zasobna w dzieła sztuki (a jej bogactwo przede wszystkim przejawia się w bogactwie i różnorodności budowli). Kiedy przepływam Canale Grande, a należy nim przepłynąć co najmniej kilka razy w obie strony, aby zauważyć (tylko zauważyć) wszystkie piękne Palazzi (pałace) i Case (domy) jestem w rozterce, bo nie wiem na którym budynku zatrzymać wzrok na dłużej, który obdarzyć swą uwagę. Wszystkie budynki są tak odmienne od tych, które widuję na co dzień. Niemal każdy ma charakterystyczne otwory (okienka) w kształcie czterolistnej koniczyny, ale też każdy różni się, a to rzeźbą, a to wieżyczkami, a to kolorem, a to mozaiką, a to malowidłami. 
Dlatego pobyt w Wenecji nie powinien oznaczać jednego popołudnia w drodze pomiędzy jednym miastem a drugim, nie powinien być przystankiem na trasie z piętnastominutową przerwą na zrobienie zdjęcia na Ponte Rialto. Wenecji należy poświęcić więcej czasu i uwagi. Dopiero zagubiwszy się w plątaninie kanałów, w wąziutkich uliczkach możemy dostrzec detale. Dopiero trafiwszy przez zupełny przypadek do małego kościółka możemy odkryć piękne malowidła, freski, mozaiki, sztukaterie.


Kiedy myślę o Wenecji to od razu znajduję się na Moście Rialto i mrużąc oczy od słońca odbijającego się w wodach Canale Grande obserwuję toczące się tu leniwie życie. Uwielbiam obserwować tę nudę, ten brak pośpiechu, to rozleniwienie, to włoskie dolce far niente, czyli słodkie nic nierobienie. Nie dotyczy to oczywiście wycieczek, które charakteryzuje pośpiech, nerwowość i wzrok wpatrzony w parasolkę przewodnika.
Lubię obserwować ludzi, na przepływających pod Mostem vaporetti, ludzi błyskających fleszami lamp aparatów fotograficznych, po to by zrobić to najpiękniejsze zdjęcie z wakacji. Zdjęcie, które przesłane zostanie do wszystkich znajomych, umieszczone w galerii zdjęć na różnych portalach lub stanowić będzie tapetę na ekranie komputera, tak aby iskierka żalu dopadła tych nieszczęśliwców, którzy z różnych względów nie mogą spełnić swych marzeń, albo o zgrozo tych biedaków, którzy marzeń nie posiadają.
Lubię obserwować ludzi w restauracjach, kawiarniach, gelateriach i tratoriach zamawiających w zależności od zasobności portfela od małej porcji lodów bądź naparstka mocnej czarnej kawy aż do porządnego posiłku składającego się z kilku dań; poczynając od antipasti- przystawki, poprzez primi piati - zupę, secondo piati- drugie danie, formaggi - sery a kończąc na dolce - deserze, o alkoholach nie zapominając (aperitif, wino, likier lub grappa).
Lubię obserwować turystów oblegających sklepiki z pamiątkami. Któż oprze się urokowi szklanych wyrobów z Murano czy karnawałowych masek we wszelkiej postaci, obrazków czy choćby widokówek. Wystawy sklepików mienią się wszelkimi kolorami, a szklane koraliki i bransoletki przyciągają wzrok nawet takich osób ja autorka tych słów, która „prawie" nie nosi biżuterii. Nie kupić sobie maski, to tak jak wrócić z Egiptu bez papirusu, a z Paryża bez miniaturki wieży Eiffla. To, że najczęściej są to pamiątki made in China ma tu drugorzędne znaczenie, ważne, że każdy znajdzie tu coś na swoją kieszeń i nawet po latach, ilekroć spojrzy na mały zakurzony drobiazg zrobi mu się cieplej w okolicy serca.
Most Rialto to tylko jeden z obrazków Wenecji, które będę przechowywać w szufladkach pamięci. Spacery wąskimi, krętymi uliczkami, kolejne mosty i mosteczki, rejsy vaporetti - tramwajami wodnymi i oglądanie Pallazzi (co budynek to pałac), a każdy inny, choć wszystkie w tym samym bajkowym stylu.
Widok Placu Świętego Marka z wieży Kampanili (dzwonnicy) to kolejny obraz stanowiący zawartość szufladki wspomnień. Oglądałam Plac w nietypowej scenerii niemal całkiem opustoszały i był to bardzo rzadki widok, powiedziałabym nawet smutny. Plac Świętego Marka bez tłumu turystów, bez gwaru kilkunastu języków, bez przeplatających się kolejek do Bazyliki i do Dzwonnicy oraz bez setek gołębi to nie jest ten sam Plac, który znamy (a nawet kochamy) z widokówek i który mamy utrwalony w kilkunastu wersjach na zdjęciach.


Poza pustym Placem Świętego Marka (pustym jedynie wcześnie rano) podziwiałam z wieży panoramę miasta, pięć kopuł bizantyjskiej Bazyliki tego świętego oraz charakterystyczną dekorację jej galerii - czwórkę wykonanych z brązu koni. Konie te pochodzące z II w. p.n.e. przybyły z Konstantynopola, następnie za czasów Napoleona zostały „wypożyczone" do Paryża. Teraz ten najstarszy tego rodzaju zabytek znajduje się w Muzeum, a galerię zdobi kopia.
Z wieży dzwonnicy widać także doskonale Canale Grande, Bazylikę Santa Maria del Salute i Wyspę San Giorgio Maggiore z Bazyliką Świętego. Stateczki i gondole wyglądają z góry jak łupinki orzechów. A wszędzie w dole wiją się wstęgi kanałów i kanalików.
Stając w kolejce do Bazyliki Św. Marka nie można się nudzić. Nad wejściami znajdują się fantastyczne mozaiki przedstawiające sceny biblijne. Mozaiki są barwno - złote. Ma się wrażenie, że złoto aż kapie ze sklepień zarówno portali przed wejściem, jak i wewnątrz Bazyliki. Często spotykam mozaiki i styl bizantyjski w tym rzymsko-katolickim kraju, nie tylko w Wenecji, ale także w Rzymie, czy nawet we Florencji (tej kolebce renesansu).


I jeszcze jeden bardzo charakterystyczny obrazek Wenecji - Pallazzo Ducale, czyli Pałac Dożów sąsiadujący z Bazyliką Św. Marka. Ten „alabastrowy" cud architektury z abażurem okien w kształcie listków koniczynki. Trudno byłoby mi wyobrazić sobie Plac bez Bazyliki, Kampanili, Pałacu Dożów, budynków Prokuracji, czy Wieży Zegarowej, no i Weneckich Lwów. Tak jak na Placu Świętego Piotra w Rzymie wszechobecne są symbole władzy papieskiej, tak w Wenecji lwy stanowiące symbol potęgi Najjaśniejszej znajdują się wszędzie; w tympanonie Bazyliki, na postumentach na Placu, na Wieży Zegarowej, na budynkach i sztandarach.
I tylko szkoda, że nie jestem tam w okresie karnawału, już wyobrażam sobie ten tłum pięknie poprzebieranych kobiet i mężczyzn. Panowie w długich czarnych pelerynach, specjalnym nakryciu głowy oraz maskach z długim uchwytem.Panie w kolorowych suknach na krynolinach, złotych maskach z dużą ilością różnobarwnych piór, tudzież pierzastym kapeluszu. W takiej chwili można zapewne poczuć się, jak w czasach Casanovy, czasach pełnych intryg, rozpasania, tajemnic i zabawy. Wtedy zapewne nawet największy ponurak dałby się porwać wirowi zabawy, flirtu i tańca. 
Może nawet spotkałabym tam półdiablę weneckie. 


Oczywiście to jedynie sztandarowe miejsca, punkty obowiązkowe wszystkich wycieczek. Będąc w Wenecji przez cztery dni (tylko cztery) miałam okazję odbyć wycieczkę na wyspę Burano, wyspę Cmentarz, wyspę San Giorgio, a także nieco dalej do Werony.

10 komentarzy:

  1. Też miałam okazję być w tym roku w Wenecji i zgodzę się z Tobą, że to "piękne, urocze, bajkowe, cudowne..." miejsce :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo nudne wakacje. Mam nadzieję, że mi się takie przytrafią.:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za kolejną wspaniałą wycieczkę, tym razem szczególnie miłą, bo Serenissima to jedno z piękniejszych miast, jakie widziałam. Zgadzam się z Tobą, że trudno o niej mówić w sposób niebanalny. Tobie się to udało.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wenecja to przepiękne miasto , pełne licznych mostków , kanałów czy gondoli . Mnie Wenecja urzekła , do tego stopnia , że z chęcią bym jeszcze raz tam wróciła . Pozdrawiam Monika .

    OdpowiedzUsuń
  5. Miło słyszeć, że i wy uważacie to miejsce za wyjątkowe. Są osoby, którym Wenecja wydaje się przereklamowana, kiczowata, banalna i narzekają na "zapach kanałów". Ja może miałam szczęście, a może nie miało to dla mnie znaczenia, bo nie zwróciłam na to uwagi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wenecja jest wyjatkowa, macie rację. Urocze, piękne, niezzwykłe miasto. Te wszystkie uliczki pełne wody, gondole. Ach rozmarzyłam się :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie piszesz o Wenecji,w której się można zakochać...
    Tylko czy można z dzwonnicy zobaczyć kanały i kanaliki? Nie można,nie widać ich, a szkoda:(

    OdpowiedzUsuń
  8. @gościu- czy widać z Dzwonnicy kanały i kanaliki? Nie wiem, nie pamiętam. Skoro piszesz, że nie, to pewnie tak jest. Na pewno widać fragment Canale Grande (bo to udało mi się utrwalić na zdjęciu). A reszta to kwestia wyobraźni :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Wenecja jest taka piękna, po prostu niesamowita, bardzo ciekawa i klimatyczna zarazem. Póki co znam ją tylko ze zdjęć znajomej fotografki. Ja byłam we Włoszech w 2006 roku, zobaczyłam Rzym, Tivoli, Capri, Sorrento, Pompeje, Neapol jedynie powierzchownie. Najbardziej podobała mi się Capri i Pompeje. Przepiękna ta twoja relacja.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kasiu miło mi, że ktoś zagląda i czyta moje stare wpisy. Przy okazji go sobie przypomniałam i stwierdzam, że te emocje nadal we mnie są. Mimo, iż Wenecję odwiedziłam już kilka razy, za każdym jestem nią tak samo oczarowana i coraz bardziej przerażona wzrastającą liczbą turystów. Będąc w tym roku po raz pierwszy na karnawale weneckim dwanaście lat po tamtym opisanym pobycie mam wrażenie, że liczba turystów przez te 12 lat, podwoiła się, a może i potroiła. Niestety, bo to zagraża miastu. Tyle, że tu potrzeba systemowych rozwiązań, bo nikt sam nie zrezygnuje z wycieczki. Ja też nie :) Życzę i Tobie spełnienia marzeń i zawitania do Wenecji.

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).