Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 28 lipca 2011

Nudne wakacje- część 3 (Florencja)

Po powrocie z Wenecji do Rzymu doszłam do wniosku, iż muszę, po prostu muszę jeszcze powrócić do Florencji. To miasto mnie zaczarowało.Florencja to przecież wielość tak wielkich (Dante, da Vinci, Galileusz, Botticelli, M. Anioł, Brunelleschi, Machiavelli, Boccaccio, Cellini, Medyceusze, zdaje mi się, że i Rafael tu przebywał i wielu, wielu innych). Ale Florencja to także wielość pomniejszych artystów, rzemieślników, uczonych, którzy tworzyli to miasto, tych bezimiennych ludzi renesansu miłujących potęgę piękna i rozumu.


Ponownie wsiadam do super szybkiego pociągu na trasie Rzym - Neapol z przystankiem we Florencji. Półtorej godziny i już jestem na miejscu. Pierwsze kroki kieruję do Galerii Palatina w Palazzo Pitti. Tej galerii jeszcze nie znam. Dwukrotnie byłam już w Galerii Ufizzi, a teraz jestem bardzo ciekawa zbiorów w tej drugiej co do wielkości Galerii Florenckiej. I znowu okazuje się, że więcej nie zawsze znaczy lepiej. Kiedy następnym razem odwiedzę Florencję wybiorę się raczej ponownie do Ufizzi. Galeria Palatina ma bardzo bogate zbiory, ale jest ich tak dużo, że jest wręcz przeładowana. Obraz wisi niemal na obrazie. Nie wiadomo na czym skupić wzrok. Zawsze to właśnie boli mnie w muzeach, że nie jestem w stanie poświęcić uwagi tak wielu dziełom. Kiedyś już pisałam, iż dla dzieła sztuki o wiele lepiej byłoby, gdyby znajdowało się w miejscu, dla którego zostało stworzone. Tyle, że wtedy, o ileż uboższe było by nasze obcowanie ze sztuką. Gdyby obrazy i rzeźby znajdowały się wyłącznie w posiadaniu spadkobierców dawnych mecenasów sztuki nie moglibyśmy nacieszyć oczu ich widokiem. Zawsze odwiedzając takie miejsca wybieram sobie parę obrazów, które są celem moich wizyt, a reszta jest trochę przy okazji, jest bogatym tłem takich odwiedzin. I oczywiście zawsze mam poczucie winy, że moja percepcja jest tak uboga i nie jestem w stanie zachować większej ilości obrazów, rzeźb i innych eksponatów pod powiekami. No, ale to co nieodmiennie towarzyszy takim wizytom, to swoiste wzruszenie i radość z obcowania z dziełami, które dotychczas studiowałam jedynie w albumach. 
Delektuję się zatem głównie Madonnami Rafaela i Lippiego oraz la Valettą. Więcej wkrótce w cyklu moi ulubieńcy.


Przy okazji wizyty w Pallazzo Pitti odwiedziłam jeszcze Ogrody Boboli. Wg przewodników najpiękniejsze we Florencji. Trudno mi przyznać rację, tak samo jak trudno mi zaprzeczyć, gdyż nie mam skali porównawczej. Odwiedziłam tylko niewielki ich wycinek, ponieważ zbliżała się pora obiadowa, a we Włoszech, jak nie zjesz obiadu do godziny czternastej, to nie zjesz go wcale. Potem dostępne jest już tylko jedzenie typu pizza, pasta i inne odgrzewane dania „turystyczne". Idę do „mojej" Tratorii Robertino (moja, bo byłam w niej już podczas styczniowego pobytu w mieście) i zamawiam porcini con funghi e insalata mista, a do tego kieliszek białego wina. Przy zwyczajowej porcji grillowanych kalmarów, albo innych owoców morza krwisty befsztyk z grzybami i sałatką jest miłą odmianą.
Po bardzo smacznym posiłku udaję się na Piazza Signoria, przebijam przez tłum różnojęzycznych postaci i usiłuję pstryknąć parę fotek. I znowu te same miejsca, te same dzieła są tłem mych fotografii. Co ja na to poradzę, że tak bardzo urzekł mnie klimat Piazza Signoria, z jego budowlami i posągami. Któż, kto choć trochę interesuje się renesansem, czy Toskanią, nie zna choćby z fotografii tak charakterystycznych; Palazzo Vecchio z jego blankowaną wieżą, Dawida Michała Anioła (dla ścisłości kopii, oryginał znajduje się w Galeria della Accademia), Fontanny Neptuna, posągu konnego Kosmy I czy serii rzeźb w Loggi dei Lanzi (z Perseuszem Celliniego oraz Porwaniem Sabinek Giambologni na czele).


Tylko parę kroków dalej znajduje się Plac Katedralny. Kiedy wchodzi się nań można odczuć potęgę i piękno, jakie stworzyli budowniczowie i artyści Kościoła Santa Maria del Fiore, Baptysterium i Kampanili.
Już widok Kopuły Brunelleschiego będącej pierwowzorem dla tylu innych sprawia, że czuję się jakbym szła pod rękę z jej twórcą. Katedra - biało - różowo- zielone kostki marmuru (z Carrary- ulubiony marmur mistrza Michała, z Prato oraz Maremmy) sprawiają wrażenie bajkowego pałacu, a nie świątyni bożej, a jak dodamy do tego Baptysterium i Dzwonnicę, to cały kompleks jest naprawdę malowniczy.
I tylko szkoda, że plac katedralny jest tak ograniczony przestrzenią, że aparat fotograficzny nie jest w stanie objąć całości budowli. Całość udało się objąć ze wzgórza Michellangelo (w styczniu)

Florencja jest piękna. Będę do niej wracać jeszcze nie raz i nie raz zagości na tym bloogu. Jest ona całkiem inna niż Rzym. Rzym jest cudowny, ale taki monumentalny. Florencja jest bardziej klimatyczna. W Rzymie czuję się taka malutka. We Florencji czuję się jakbym była u siebie. Jadąc po raz pierwszy na wycieczkę, nazywałam ją wycieczką do Rzymu w pakiecie z Florencją, tymczasem okazało się, iż nie wiem, co było dodatkiem do czego. Trudno stopniować rodzaje piękna. I to piękne i to nęci.

Florencja, o czym także pisałam, znajduje się bardzo wysoko w rankingu moich miast ukochanych. I tak jak Rzymem chyba się już nasyciłam, czego nie należy mylić z przesytem, tak Florencja nadal budzi głód a nawet pożądanie. 
To wszystko co opisałam w trzech częściach nudnych wakacji anno domini 2010 stanowi bardzo nieudolną próbę oddania emocji i wrażeń, jakie towarzyszyły mojemu poznawaniu fantastycznych miejsc. 
Zapewne dla zwolenników kąpieli słonecznych i morskich byłyby to nudne wakacje, dla mnie to niemal raj na ziemi.
Zdjęcia: 1. Kopia Dawida przed Pallazzo Vecchio, 2. Pallazzo Vecchio, 3. Loggia dei Lanzi, 4. Panorama Florencji z Katedrą Santa Maria del Fiore 5. Ponte Vecchio

6 komentarzy:

  1. Kuszą Włochy, oj kuszą.
    Wiesz, że kupiłam dzisiaj w "Biedronce" dwa albumy po 9,99 zł (!): "Italia antyczna" i "Grecja antyczna" z serii "Wielkie cywilizacje"? Chociaż tyle przyglądania się. Przy Grecji - miód na sercu; Włochy będę chciała za rok. Podszkolę się to tu, to tam. Dzięki za podpowiedzi:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę zajrzeć do Biedronki, bo choć albumów zwłaszcza z Italii dostatek, ale nie nadmiar. Tego nigdy mi dość. Teraz jednak chętnie bym coś nabyła o Paryżu. Mam dwa przewodniki (standardowe) i ulubione Paryż Architektura, sztuka, malarstwo. Gdyby ktoś mógł coś polecić byłabym wdzięczna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam prawie cała serie "Wielkie cywilizacje" - piękne albumy ze świetnymi zdjęciami, a Włochy kuszą oj kuszą, szczególnie Florencja :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Florencja , piękne miasto , pełne małych uliczek i kryjących się za nimi ciekawych zabytków . Sama jestem zachwycona tym miastem , a szczególnie Galerią Ufizzi. Będąc w niej z zachwytem patrzyłam na te wszystkie obrazy .Pozdrawiam Monika.

    OdpowiedzUsuń
  5. W pełni podzielam Twoje uwielbienie Florencji, Małgosiu. Nie ma drugiego takiego miejsca na ziemi, w którym nagromadzenie najwyższej klasy dzieł sztuki byłoby tak wielkie. Miasta, w którym nie ma ulicy, ba kamienicy bez historii na miarę światową. Zastanawia mnie tylko czy nie wkradł się jakiś mały chochlik kolejowy do Twojego pociągu, bo Florencja jest na trasie Rzym - Bolonia - Mediolan, a Neapol w przeciwną stronę od Rzymu. Rozumiem, że mówisz o super szybkim frecciarossa, które z Rzymu do Florencji jadą 1,35h? Serdeczności:-) D.

    OdpowiedzUsuń
  6. Korzystam z szybkiej kolei (1,5 godz). Jest to jedyne wyjście, jeśli chcę jednego dnia pojechać i wrócić. Te pociągi jeżdżą właśnie na trasie Rzym - Neapol przez Florencję

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).