Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 2 sierpnia 2011

Dante Richard W.B. Lewis

Porzućcie nadzieję którzy tu wchodzicie – taki napis widnieje na bramie do piekieł w Boskiej Komedii Dantego.

Lubię biografię i włoskie klimaty, co skłoniło mnie po sięgnięcie do książki będącej ukłonem w stronę życia i twórczości autora Boskiej Komedii.

Książka jest biografią poety, ale też analizą jego największego i najbardziej znanego utworu „Boskiej Komedii”.

Dante poza tym, iż był poetą był także politykiem. To właśnie ta niwa jego działalności spowodowała, iż naraziwszy się jednej z frakcji rządzących we Florencji (a także papieżowi) zmuszony był do opuszczenia swojej ojczyzny Florencji i tułania się do końca życia po ościennych państwach-miastach. To właśnie tęsknota będzie przyczyną powstania Boskiej Komedii, a przynajmniej jedną z przyczyn. Tęsknota za ojczyzną, z której go wygnano i tęsknota za niewiastą, którą przedwcześnie powołał do siebie Pan.
Aby poznać poetę musimy poznać miejsce i czas, w jakim żył i tworzył. Bez znajomości realiów XIII i XIV wiecznej Florencji, Werony, czy Rawenny trudno byłoby zrozumieć treści zawarte w Boskiej Komedii. W książce Lewisa poznajemy otoczenie, w którym dorastał Dante, historię walk i sporów pomiędzy gibelinami i gwelfami oraz historię znajomości z Beatrycze. Bez niej bowiem nie byłoby Boskiej Komedii. Któż inny mógłby być przewodnikiem poety w niebie jeśli nie wyidealizowana, piękna niewiasta. Niewiasta, która jednak była postacią realną, a do tego mężatką. Dante wielbił Beatrycze przez niemal całe swoje życie niezależnie od faktu posiadania małżonki i czwórki dzieci i niezależnie od paru przygód miłosnych.
Była to jednak miłość, jaka może być pożywką jedynie dla poety. Uczucie, któremu wystarcza widok przedmiotu uwielbienia bądź fakt jego istnienia. Nie potrzeba nawet uśmiechu, spojrzenia, dotyku czy pocałunków. Beatrycze jest wielbiona niczym święta, dlatego to właśnie ona będzie przewodniczką poety w niebiesiech.
Dante, jako jeden z pierwszych romantyków oraz prekursor nowego stylu pisania był postacią bardzo ciekawą. Nowy styl jego wierszy charakteryzowała jasność, przejrzystość, łagodność i słodycz, a przedmiotem jego poezji było wielbienie ukochanej osoby.
Książka spełnia swoje zadanie przybliżenia poety, jego życiorysu i dzieła. Wprowadza w klimat epoki, a nawet przenosi w uliczki Florencji Jest gruntownie poparta bibliografią i nic nie można jej zarzucić. Może jedynie poza brakiem pasji w przekazie.
Brakuje mi w niej tej pasji, jaką odnajduję w dziełach I.Stone, który pisząc o wielkich postaciach, także podaje w swych książkach fakty historyczne, daty, zdarzenia, a jednak czyni je barwnymi, ciekawymi i porywającymi.
Książka godna polecenia dla wielbicieli epoki, Włoch, poety. Osoby nie interesujące się powyższymi zagadnieniami książka raczej znuży niż zachęci do przeczytania Boskiej Komedii.

11 komentarzy:

  1. Moje typy francuskie.
    Ludwika Stommy czytałam to:http://lubimyczytac.pl/ksiazka/106938/wzloty-i-upadki-krolow-francji-sposobem-antropologicznym-wylozone, a znalazłam jeszcze kilka pozycji związanych z Francją.
    I cykl Królowie przeklęci Drouona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Izo- rozumiem, ze to zgłoszenie do konkursu :) Dziękuję za sugestie

    OdpowiedzUsuń
  3. O ile pamiętam, okoliczności, w których Leonardo da Vinci skłócił się z Michałem Aniołem wiązały się z pytaniem zadanym mu przez tego pierwszego, ściśle związanym z Boską Komedią, a ściślej mówiąc, jej fragmentem, który wydawał się Leonardowi niezbyt jasny ;)
    Bartek

    OdpowiedzUsuń
  4. @Bartek - dziękuję za informację, a czy mógłbyś podać źródło. Jako wielbicielkę Michała Anioła interesuje mnie wszystko co wiąże się z jego osobą, a do tej informacji nie dotarłam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałem nadzieję, że wziąłem to z "Życia codziennego we Florencji" Jean-Marie Lucasa Dubretona ale niestety nie. Anegdotka w każdym razie pewna, kiedyś ją "wyłowiłem" z jakiejś starej książki, chociaż bliższych szczegółów nie było. Tylko tyle, że Leonardo da Vinci szedł w gronie znajomych, a Michał Anioł, zagadnięty przez niego, odburknął mu coś nieprzyjemnego, zdaje mi się, że robiąc przytyk do jego pochodzenia. Od tej pory nie rozmawiali ze sobą wogóle

    OdpowiedzUsuń
  6. O, coś mam, cytuję: "[Leonardo da Vinci] zjawił się znowu we Florencji, gdzie w roku 1504 spotyka Michała Anioła. Zapala się iskra, lecz nie jest to iskra przyjaźni; dyskusja na temat wiersza Dantego przemieniła się, jak mówiono, w sprzeczkę, potem we wrogość, a przecież piękny Leonardo był człowiekiem zdolnym pojąć mroczny geniusz młodszego artysty, z którym natura obeszła się niezbyt łaskawie". Jean-MArie Lucas Dubreton, Życie codzienne we Florencji. Czasy Medyceuszów, Wa-wa 1961, strona 175

    OdpowiedzUsuń
  7. @Bartek - serdeczne dzięki. O ile książka jest wydana w języku polskim to muszę doń sięgnąć. Zarówno renesans, M.A, jFirenze, ak i Medyceusze wchodzą w zakres moich zainteresowań.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Guciamal
    Jest jedna ksiązka o Florencji która stoi na najwyższym poziomie, jeśli nie boisz się wyzwań to spróbuj ją dostać:
    Autor to Julian Kłaczko a dwuczęściowy tytuł brzmi "Wieczory florenckie. Juliusz II". Książka chyba nie była wznawiana od wielu lat.
    Ale uprzedzam ze to wymagająca lektura

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję bardzo za polecenie. Postaram się do niej dotrzeć. Włoskie (podobnie jak francuskie) klimaty w dobie renesansu to temat, który interesuje mnie bardzo. Postać Juliusza II związana mocno z M.A właśnie przez to stała mi się szczególnie bliska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze życzę Wesołych świąt anonimowy (podaj na przyszłość imię, abym mogła się do ciebie zwracać)

      Usuń
  10. Usilnie proszę jeszcze raz, żebyś nie kupowała kolejnej książki Dana Browna "Inferno" a zamiast tego kupiła:
    http://allegro.pl/klaczko-wieczory-florenckie-juliusz-ii-i3234795569.html
    Jesteś inteligentną osobą więc rozróżnisz co jest wartościowe a co nie
    Książka nie ma wznowień, w bibliotekach też ciężko ją znaleźć
    Pozdro ;)

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).