Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 27 września 2011

Paryż - architektura w służbie nowoczesności (dzieło sztuki, czy szrama na twarzy miasta)

Paryż jawi mi się, jako miasto pełne sprzeczności. Z jednej strony mnóstwo tam pomników historycznej przeszłości, która najczęściej wiąże się jak nie z Rewolucją, to z Napoleonem. Z drugiej strony coraz więcej tam pomników mniej lub bardziej nowoczesnej "sztuki", mającej rozsławić kolejnych rządzących (wieża Eiffla, Halle, Centrum Pompidou, Łuk Tryumfalny na La Defense, Piramida Peia). Nie wszystkie te "dzieła sztuki" muszą się nam podobać, ale na pewno są niepowtarzalnymi przykładami inwencji twórczej i rzadko pozostawiają obserwatora obojętnym. Budzą gorące dyskusje Paryżan, oraz bądź to uznanie bądź oburzenie turystów.
Wieża Eiffla wybudowana została specjalnie na Wystawę światową w 1889 r., jako ukoronowanie XIX wiecznej epoki przemysłu stalowego. Miała zostać rozebrana po dwudziestu latach. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, iż na jej pomysł wcale nie wpadł Gustaw Eiffel, a dwaj inżynierowie z jego pracowni, od których konstruktor odkupił a następnie nieco przekształcił pomysł. Ta „żelazna dama” – dzisiejszy symbol Paryża budziła sprzeciw ludzi sztuki.
„My pisarze, malarze, rzeźbiarze i architekci, żarliwi miłośnicy nietkniętego dotąd piękna Paryża protestujemy (..) przeciwko wybudowaniu zbędnej i okropnej wieży Eiffla w centrum naszej stolicy (…). Aby pojąć, czego nadejście wieszczymy, należy wyobrazić sobie widok wywołującej zawroty głowy, śmiesznej wieży, która niczym ogromny ponury komin fabryczny góruje nad Paryżem. Należy też wyobrazić sobie upokorzenie wszystkich naszych zabytków i zmniejszenie budowli, które na końcu zginą w tym koszmarze.” Tej treści broszurę opublikowano na trzy miesiące przed przyjęciem pierwszych gości na wieży w gazecie Le Temps. Podpisali ją między innymi Charles Garnier (architekt Opery Paryskiej) oraz Emil Zola.
Jakiś czas później pojawili się gorący zwolennicy, także wśród artystów.
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam żelazną damę poczułam się, jak… jak w Paryżu. Co by nie mówić Wieża Eiffla to chyba dla większości pierwsze skojarzenie z miastem. Pierwsze spotkanie robi wrażenie, ale jest to, przynajmniej w moim przypadku, wrażenie blaknące z czasem. Na niektórych może ona sprawiać wrażenie wielkiego rusztowania, a jeśli od czasu jej odmalowania upłynie trochę czasu, może sprawiać wrażenie wielkiego, skorodowanego rusztowania.
Będąc po raz pierwszy na wycieczce (po trzech godzinach stania w kolejce) wjechałam na wysokość drugiego poziomu (wieża składa się z trzech poziomów, pierwszy na wysokości 57 metrów, drugi 115 metrów, trzeci 254 metry). Na trzeci poziom z powodu silnego wiatru nie zawsze można wjechać. Widok z takiej wysokości jest piękny, ale, jeśli chce się wjechać na górę tylko z powodu widoku można wybrać wieżę Montparnasse (masywny wieżowiec o wysokości około 200 metrów). Montparnasse znajduje się dokładnie na wprost Eiffla. Jeśli macie dużo czasu i wielką ochotę powinniście wjechać, (zawsze gorzej żałować tego, czego się nie zrobiło, niż tego, co się zrobiło), jeśli jednak dysponujecie ograniczonym zasobem czasu i nie jesteście przekonani spokojnie możecie sobie odpuścić. Wieżę najlepiej ogląda się wieczorem, kiedy oświetlona świeci i migocze niczym bożonarodzeniowa choinka.
Najlepiej ogląda się wieżę spod Palais Chaillot. Stamtąd też z powodu dobrej perspektywy wychodzą najlepsze zdjęcia.
Halle - o tej dzielnicy pisałam tutaj w Halle znajduje się również Centrum Georges Pompidou (Beaubourg). W 1969 r. nowo wybrany prezydent Francji podjął decyzję utworzenia centrum kulturalnego. Ogłoszono konkurs architektoniczny, w którym zwyciężył budynek, zwany rafinerią, albo budynkiem z wnętrznościami na wierzchu. Wszystkie instalacje; wentylacja, elektryka, wodociągi, a nawet schody i windy znajdują się na zewnątrz budynku, co pozwala na pełniejsze wykorzystanie wnętrz. Trudno mi ocenić, jak wygląda owo wnętrze, ponieważ nie byłam w środku. Znajduje się tam centrum sztuki nowoczesnej, której nie jestem zwolenniczką. Natomiast to, co widać z zewnątrz wygląda „dziwnie”. Może, gdyby Centrum znajdowało się w innym otoczeniu, np. na osiedlu La Defense (osiedle nowoczesnych biurowców z betonu oraz szkła), można by potraktować je jako ciekawostkę architektoniczną, tutaj w dzielnicy Les Halles, położonej tak blisko historycznego centrum Paryża po prostu razi swoją pstrokacizną i futuryzmem.
Kolejna osobliwość to Grande Arche znajdujący się w nowoczesnej dzielnicy miasta La Defence.
Grand Arche bywa również nazywany Wielkim Łukiem Braterstwa, Łukiem Tryumfalnym albo Łukiem F. Mitteranda, ponieważ to on ogłosił konkurs na budowlę mającą uczcić ludzkość i idee humanitarne. Łuk stanowi pusty w środku sześcian (betonowe podpory ze szklaną fasadą) o wysokości 110 metrów i głębokości 112 metrów. Jak dla mnie ani to ładne, ani dekoracyjne, ani odkrywcze. Ponieważ jednak Łuk znajduje się w dzielnicy La Defense, która bardzie przypomina Nowy York niż Paryż budowla nie odstaje od otoczenia.
Piramida Peia - nowe wejście do Muzeum Luwru. Konieczność przebudowy zespołu budynków Luwru spowodowała zaproszenie do przeprowadzenia analizy i wykonania projektu amerykańskiego architekta chińskiego pochodzenia Minga Peia, który zasłynął z umiejętności łączenia historii z nowoczesną formą nie popadając w przesadę, czy kicz.. Zaproponowana przez niego budowa podziemnego budynku nie budzi takich kontrowersji, jak nowe wejście do Muzeum przez Szklaną Piramidę, zwaną Piramidą Peia.
Ta wysoka na 21 metrów szklana piramida ma kształt geometryczny ostrosłupa, wykonana jest z całkiem przezroczystego szkła. Dla mnie jest to połączenie przeszłości z przyszłością - kształt piramidy (egipskiego grobowca) - doskonałej bryły wg wierzeń, nie tylko faraonów, przed kompleksem będącym połączeniem architektury kilku wieków oraz świątynią sztuki.
Piramida Peia już na zawsze kojarzyć mi się będzie ze sceną z filmu Kod da Vinci. Kiedy patrzę na Piramidę widzę ją oświetloną i owianą tajemnicą ukrytych znaków i symboli. Widzę Toma Hanksa (jako Roberta Langdona), którego oczekuje francuski komisarz policji. Wypowiada on słowa, które są potwierdzeniem poglądów wielu, nie tylko Francuzów. Piramida to szrama na twarzy Paryża.
Nie dla mnie. Ja uważam ją za bardzo ciekawe rozwiązanie i w tej chwili już nie wyobrażam sobie placu przed Luwrem bez tej szklanej bryły, bo moim zdaniem doskonale się wpasowała w otoczenie. No ale oczywiście każdy ma prawo do swojego zdania.
Nawiasem mówiąc już odwrócone piramidy znajdujące się blisko podziemnego wejścia do Muzeum nie budzą takich emocji. Wydaje się, że wręcz przeciwnie, wiele osób doszukuje się ich właściwości uzdrawiających. Każdy turysta chce dotknąć czubka piramidy (dla zdrowia) i zrobić sobie zdjęcie przy odwróconej piramidzie (dla wspomnień).
Zdjęcia: 1-2 Wieża Eiffla, 3. Centrum Pompidou, 4. Grende Arche, 5 Piramida Peia, 6. Odwrócona Piramida

16 komentarzy:

  1. To prawda Paryż można kochać i można znienawidzić. To prawda, że Paryż jest miastem kontrastów. Swoją drogą twoje opisy tego miasta sprawiają, że to miasto da się polubić.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Moniko - ja je więcej niż lubię, mimo, iż są tam także miejsca, które raczej budzą zgrzyt niż sympatię. We wspomnieniach królują jednak te miejsca kochane, jak NDdP, Luwr, Orsay, Ogrody, Oranżeria, Sekwana, Opera Garnier, Panteon, Bazylika St. Denis, Monmartre, no i spacer tymi małymi uliczkami, nieznanymi, niezapełnionymi turystami, a pełnymi kawiarenek, cukierenek, restauracyjek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham dokładnie to, co wymieniłaś w komentarzu. Trzeba się pogodzić z symbolem wieży, ale serce przy zabytkach, bo to one nadają czar wszystkim stolicom i przyciągają jak magnes.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam o gigantycznej doniczce przed muzeum. Szczerze - jakoś nie potrafię podziwiać takiej sztuki. Ale ja jestem skrzywiona - mąż mówi, że jak wygram w totka, to wykupię wszystkie zaniedbane kamienice, wyremontuję i splajtuję, bo ich nie odprzedam:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Na dobrą sprawę Wieża Eiffla to rzeczywiście tony zardzewiałego żelastwa. Ale na Twoim zdjęciu noc litościwie ukrywa smutą prawdę i obiekt faktycznie pięknie prezentuje się w mroku :)
    I zawsze twierdzę, że klimat i czar danego miejsca najbardziej poczuć można właśnie nie tyle poprzez miejsca tłumnie odwiedzane, ile przez urokliwe zakątki, uliczki, kościółki - z dala od zgiełku i gwaru. Na takim spacerze można czasami natrafić na przepiękne niespodzianki, o których nie przeczytamy w żadnym przewodniku.
    Ale na szczęście piękno tych wymienionych Gosiu przez Ciebie w komentarzu miejsc stokrotnie przewyższa i równoważy niedostatki tych opisanych w poście :)

    OdpowiedzUsuń
  6. @Książkowiec - masz rację- pogódźmy się z tym, z czym nie możemy walczyć,
    @Agata Adelajda- szczerze mówiąc nie widziałam żadnej gigantycznej doniczki, może źle patrzyłam :(. A co do sztuki nowoczesnej też nie jestem jej pasjonatką, choć jak w każdej regule bywają wyjątki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. @Nemeni To prawda, że wieża po zmroku zyskuje na atrakcyjności. Litościwie nie zamieściłam zdjęcia, na którym wygląda na mocno skorodowaną. Tak - piękno miejsc wymienionych i piękno miejsc tych nienazwanych, które czasami zatrzymują czas na chwilę, a w innej wyglądają już zupełnie inaczej- powodują, że więcej niż lubię to miasto.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mówiąc szczerze na początku nie byłam zachwycona Piramidą Peia. Nie pasowała mi do architektury Luwru.
    Krakowie przed Sukiennicami też jest piramida, ale "miniaturka". Większa psułaby całe otoczenie...
    Sara-Maria

    OdpowiedzUsuń
  9. @Rozumiem, że nie każdemu przypadnie ona do gustu. Dla mnie jest takim wyjątkiem w całej masie architektonicznych dziwolągów.

    OdpowiedzUsuń
  10. Znalazłam:
    http://imageshack.us/photo/my-images/238/acentregeorgespompidou2el3.jpg/
    Takie cudo złote:D

    OdpowiedzUsuń
  11. To cudo to na szczęście jakaś przejściowa instalacja, bo nie widziałam jej ani razu. Choć prawdę mówiąc wcale bym się nie zdziwiła. Takich szkaradziejstw pełno i to nie tylko w Paryżu. Jak znajdę linka to podeślę, jest taki bloog o polskich maszkarach architektury

    OdpowiedzUsuń
  12. Czułam się jak na wycieczce z przewodnikiem :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Może zmienię zawód? Robiłabym to co lubię zamiast zarabiać na to co lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Tydzień temu wróciłam ze swojej pierwszej w życiu wycieczki do Paryża. Było pięknie, odwiedziłam bardzo wiele wspaniałych miejsc, ale nie zdążyłam zobaczyć wszystkiego czego chciałam :)
    Dziś szukałam w internecie pomysłów na książki o Paryżu, które warto przeczytać i tak trafiłam na twojego bloga. Że tez nie wpadłam na to, żeby posłuchać piosenek z musicali w tak fantastycznej scenerii.
    Już zaplanowałam, ze muszę tam wrócić i zrobić wycieczkę śladami książek o tym mieście, później drugą śladami filmów, a teraz dzięki Tobie wplotę w to jeszcze musicale :)
    Bardzo miło czyta się Twoje wrażenia z wakacji, dzięki nim jeszcze raz przeżywam swoja podróż i jeszcze bardziej i szybciej chce tam wrócić :)
    P.S. Na mnie, gdy zobaczyłam wieżę Eiffla po raz pierwszy na żywo, zrobiło to ogromne wrażenie. Rzeczywiście, po ciemku wygląda szczególnie pięknie. Dla mnie jest symbolem Paryża i wcale nie "przeszkadza" w odbiorze całej reszty uroczego miasta :)
    Zresztą, teraz po powrocie do domu, desperacko szukam ładnych kolczyków z wieża Eiffla(w Paryżu nie znalazłam, a Warszawie już w 3 sklepach widziałam :P)
    Pozdrawiam Kaaasia

    OdpowiedzUsuń
  15. @Kaaasia - to fantastycznie kiedy można spełniać marzenia. A wycieczka do Paryża niewątpliwie jest takim spełnionym marzeniem. Ja również wróciłam tydzień temu z Paryża, być może mijałyśmy się gdzieś na ulicach miasta. Jeśli interesują cię książki o Paryżu to organizowałam konkurs, w którym uczestnicy podawali książki z Paryżem w tle. Będę jeszcze o nich pisać, bo przed wyjazdem nie zdążyłam wszystkiego przeczytać, a że lecę znowu w grudniu... Życzę prędkiego powrotu śladami ... czego sobie zamarzysz. Wierzę, że Wieża potrafi wywierać wrażenie. Podczas pierwszego spotkania było wielkie wow... przy drugim pobycie lekkie westchnienie, a przy trzecim... stąd moje stwierdzenie, iż wrażenie blaknie z czasem. Ale wszystko zależy od okoliczności, chwili, nastroju, gustów i najważniejsze, aby każdy odnalazł to, czego tam szuka. Polecam film Paryż o północy. I zapraszam częściej w odwiedziny. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. ...jestem w szpitalu po obudzeniu po respiratorze-zyje,
    zycie jest tak piekne!
    dsdm.bloog

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).