Łączna liczba wyświetleń

środa, 25 lipca 2012

Dziesięc wymarzonych celów podróżniczych


Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu ma blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu.
Dziś przyszła pora na... Dziesięć wymarzonych podróżniczych celów!
W tej propagowanej przez Kreatywę akcji biorę udział dopiero po raz drugi, mimo iż trwa od roku. Moje pierwsze Top 10 były to podróże inspirowane literaturą (tutaj). Dzisiaj są to wymarzone podróże. Ponieważ pojęcia te wiążą się dla mnie ze sobą cele podróżnicze będą zbieżne, ale nie tożsame.
Ponieważ należę do osób, które żywią się emocjami, bardziej niż piękne zdjęcia czy opowieści znajomych przemawiają do mnie miejsca związane w pewien, chociażby pośredni sposób ze sztuką, dlatego też, mimo, iż ogromnie lubię naturę i cuda przyrody zdecydowanie wolę odwiedzać np. miejsca wiążące się z ulubionym artystą -Florencja, która wiąże się z całymi tabunami artystów, Paryż - Hugo, Zola, Dumas, impresjoniści, miejsca będące miejscem akcji kochanych powieści - Paryż (Wszystko dla pań, Katedra Najświętszej Marii Panny, Nędznicy, Kod da Vinci), Rzym (Quo vadis, Anioły i demony), Wenecja (Anioły panny Garnet. Wenecja to zresztą miejsce tak urokliwe, że nie trzeba mi tutaj żadnych odniesień literackich czy artystycznych), miejsca, w których rozgrywają się fabuły ukochanych musicali - tu absolutne pierwszeństwo wiedzie Paryż (Katedra - czyli Dzwonnik z Notre Dame, Nędznicy, Moulin Rouge, Upiór z opery). Tyle, że są to miejsca, o których pisałam niejednokrotnie, dlatego dzisiaj pominę je, jako marzenia już zrealizowane. Nie jest to do końca prawdą, bo mam wrażenie, że ciągle mi ich mało, jak tylko znajduję się w Paryżu, zaczynam tęsknic za Rzymem, jak jestem we Florencji pytam sama siebie, a czemu nie Wenecja, no i oczywiście Kraków (w którym nie byłam już chyba dwa!!! lata- przebóg, jak ja wytrzymałam bez Krakowa tak długo- sama nie wiem.
No, ale ad rem. Dziś będzie o marzeniach, które przede mną.

Mam to szczęście, że moje marzenia właściwie nie wychodzą poza obręb kontynentu europejskiego, co oznacza, że mam większe szanse na ich realizację niż, gdybym marzyła o jakiś wyspach hula-gula. Nigdy nie pociągały mnie kraje - nazywane turystycznymi rajami typu - Bali, Mautritius, Dominikana.

A zatem moje marzenia podróżnicze mają większe szanse na ich zrealizowanie choć w części.

1.Pierwszy wyjątek wykraczający poza granicę kontynentu to: Stany Zjednoczone Ameryki, a właściwie jedno jedynie miejsce, które z powodów młodzieńczego sentymentu chciałabym obejrzeć to Statua Wolności. Tym razem przyczyną jest filmowe skojarzenie.
Otóż dawno, dawno temu oglądałam film Planeta małp, w którego końcowej scenie pokazano fragment Statuy Wolności, która jako jedyna miała przetrwać zagładę ziemi. Wówczas tak jakoś pomyślałam sobie o symbolu, o pięknej nazwie i o tym, że kiedyś chciałabym ją obejrzeć.

2.Drugi wyjątek to Egipt. Byłam w Egipcie i to na dwutygodniowej wycieczce, skorzystałam ze wszystkich proponowanych wycieczek, a i tak czuję ogromny niedosyt; za mało, za krótko, za powierzchownie. Nie weszłam do grobowca Tutenchamona, bo nie było chętnych, w muzeum kairskim skrócono pobyt, bo ludzie nie byli zainteresowani zwiedzaniem sali mumii.

3. Toskania (znam jedynie troszkę Florencję, byłam raz w Pizie) natomiast nie byłam nigdy na takiej prawdziwej Toskańskiej prowincji z jej charakterystyczną zabudową i krajobrazem.

4. Amsterdam - z tego powodu, że to miasto na wodzie, do której mam słabość; położony nad rzeką, przecięty siecią kanałów, oraz ze względu na wielość muzeów, które chciałabym odwiedzi; narodowe, Van Gogha, Rembrandta.

5. Londyn - wycieczkę do Londynu odkładam z roku na rok, mimo bardzo dogodnych połączeń lotniczych, ponieważ do Londynu nic mnie nie ciągnie, nic, poza mnogością Teatrów Muzycznych i obawiam się, że pierwsza wizyta nie byłaby ostatnią, a na mojej mapie miejsc, które muszę rokrocznie odwiedzić zagościłby także i Londyn. No i nie mogę napisać, że nie ciekawią mnie zbiory British Muzeum. Obok jeden z największych londyńskich Teatrów Muzycznych

6. Petersburg - sentyment do pierwszej zagranicznej podróży, jaką odbyłam w wieku pięciu lat. Jak przez mgłę pamiętam piękny zimowy krajobraz tego miasta; Pałac Zimowy, Ermitaż, białe noce. Oczywiście z Muzeum pamiętam, jedynie, że byłam i nic ponadto. Na zdjęciu Ermitaż

7. Ogród w Giverny pod Paryżem - tam gdzie malował Monet. Pisałam o tym też we wpisie o podróżach inspirowanych literacko. Czyż to zdjęcie nie wygląda jak obraz.



8.
Norwegia - ze względu na nietypowe ukształtowanie terenu i klimat. W przeciwieństwie do większości osób mój organizm nie toleruje temperatur powyżej 24-25 stopni, więc taki umiarkowany klimat bardzo by mi odpowiadał. Chociaż generalnie wolę architekturę niż naturę, ale obok takich widoków nie umiem przejść obojętnie.

9. Mediolan ze względu na Ostatnią Wieczerzę Leonardo. Aż dziw, że bywając we Włoszech tak często nie udało mi się jej zobaczyć, ale na moje usprawiedliwienie mogę napisać, że nawet wcześniejsza o pół roku rezerwacja nie gwarantuje odwiedzin w refektarzu kościoła Santa Maria della Grazie.

10. Wiedeń - co prawda byłam w Wiedniu, ale czy można nazwać byciem dwa niepełne dni galopkiem przez miasto z tak małą ilością czasu wolnego, że nie wiadomo było, co z nim zrobić. Poza ukochanymi Muzeami, odwiedziłabym Katedrę Św.Szczepana, w której odbywał się przepiękny koncert Sary Brightmann.
Byłam w Katedrze, ale było to przysłowiowe pięć minut wpatrywania się w parasolkę przewodniczki, więc niewiele pamiętam z tego pobytu. Odwiedziłabym ponownie Dom Hunderwaserra, podeszła pod Operę Narodową, Pałace i ogrody pałacowe, no i jako maniaczka szwędania się po cmentarzach powędrowałabym na Cmentarz Centralny. Ach rozmarzyłam się.

Tym razem skoncentrowałam się na podróżach poza granice kraju, ale kiedy oglądamy wpisy na blogach podróżniczek i podróżników wiele jest pięknych i urokliwych zakątków w naszym kraju, o większości z nich dowiaduję się właśnie na blogach; małe drewniane kościółki, cerkwie, kapliczki, zamki, pałace, barokowe, gotyckie, romańskie świątynie, cudowne parki i ogrody. Jeśli kiedyś wygram w totka (jeśli wcześniej zacznę w niego grac) kupię sobie samochód, wynajmę kierowcę, który zawiezie mnie w te wszystkie cudne miejsca.
Jeśli ktoś chciałby podzielić się swoimi wymarzonymi miejscami podróży chętnie poczytam- zapraszam do udziału w zabawie.
Wakacje to sezon ogórkowy, więc nic dziwnego, że zbiegły mi się dwa wpisy poświęcone zabawowym wyliczankom. Sama widzę po ilości zaglądających, iż budzą one większe zainteresowanie niż "typowe" recenzje książkowe.

22 komentarze:

  1. Temat zabawy akurat dla Ciebie! Tak dumam o podróżach z biurami i mam podobne doświadczenia. Twój Egipt i grobowiec Tutenchamona i moje Mykeny z Agamemnonem... Też bieg po Wiedniu. Jednak naprawdę są tacy turyści, których nie interesuje zwiedzanie! To wręcz nieprawdopodobne. Również tęsknię za toskańskimi winnicami, a póki co zgromadziłam kilka książek, bo wysyp ich. Amsterdam może mi się uda, ale najważniejsze muzeum od września remontują - ja to mam szczęście. Może jeszcze będzie mgła i strajk razem wzięte. Ach, te podróże, co za moc mają w sobie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również nabyłam troszkę książek o Toskanii, tyle, że przed tegorocznym urlopem koncentruję się na Francji. Zmartwiłaś mnie remontem muzeum w Amsterdamie, nie wiesz, czy ma on potrwać długo. Bo planowałam w przyszłym roku odwiedzić. Mgła i strajk? Kiedy byłam w Paryżu - pył wulkaniczny o mały włos nie umożliwił mi powrotu do kraju, a strajk- wypluj to słowo, słyszałam, że we Francji nie ma dnia bez strajku, a planuję się tam przemieszczać kolejami, więc wolałabym nie zostać na lodzie, czyt. zielone trawce. No ale podróże wiążą się z pewnym ryzykiem, wszak życie wiąże się z ryzykiem. Życzę, aby twoje plany zostały zrealizowane bez przesszkód.

      Usuń
    2. Gosiu, do końca sierpnia otwarte jest muzeum van Gogha, a potem nie wiem, jak długo remont. Ja mam być w połowie listopada i niestety:(
      Może w Narodowym się rozchmurzę. Przez strajk nie wyleciałam do Rzymu, więc całe Włochy nadal w strefie marzeń, głównie stolica i Toskania. A nasz Wrocław urokliwy! Wsiadaj w pociąg z książką w ręku i fruuuu:)

      Usuń
  2. Wyliczanki i rankingi są ciekawą przeplatanką, też tworzę swoją listę. Tylko moje póki co są rzeczywiście na razie tylko wymarzonymi celami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzyc to piękna rzecz, czasami marzenia bywają piękniejsze od rzeczywistości.Ciekawa jestem twoich marzeń, jedno już znam z twoich lektur :)

      Usuń
  3. Ja nie jestem maniaczką podróży, więc swojego rankingu nie będę tworzyć, główne marzenia mam dwa: Jerozolima (koniecznie, koniecznie) i Londyn. Chciałam też Włochy, ale to już mam za sobą, a do powtórek mnie nie ciągnie :) Marzyły mi się też kraje azjatyckie i Petersburg, no i Wiedniem bym nie pogardziła, ale to tak bardziej fikcyjnie, a dwa pierwsze naprawdę mam nadzieję kiedyś zrealizować (jak dzieci odchowamy :p).

    Skąd Ty bierzesz fundusze, żeby rokrocznie odwiedzać tyle miejsc??!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę ci realizacji planów podróżniczych. Co do pytania o fundusze - to cóż przyznam,że mnie zaskoczyłaś. Potraktuję je jako pytanie retoryczne.

      Usuń
    2. Oczywiście było retoryczne :)

      Usuń
    3. Uff, to odetchnęłam, bo gdybym nie wiedziała pomyślałabym, żeś ze skarbówki :)

      Usuń
  4. Lubię odwiedzać interesujące miejsca związane z historycznymi wydarzeniami i przy planowaniu wycieczek biorę aspekt historyczny pod uwagę ale obcowanie z przyrodą też jest ważne. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię historyczne powiązania odwiedzanych miejsc i często także i je biorę pod uwagę planując podróże.

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Też marzą mi się piękne podróże. Takie rankingi są cudowną odmianą, a jeszcze jak podróże powiązane są z historią danego miejsca, przez to robią się ciekawsze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Moniko, tobie udaje się odwiedzić tak wiele miejsc w ciągu roku, że jestem pod wrażeniem. Jeśli opublikowałabyś u siebie takie swoje 10 podróżniczych marzeń byłabym bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Gosiu, marzenia to cudowna rzecz. Jeżeli się bardzo marzy, to można je zrealizować... Wiesz co mnie zaskakuje, że z Twojej listy mam niezrealizowane miejsca: Norwegia, Londyn, St.Petersburg i USA...
    I chociaż byłam w Mediolanie to niestety nie widziałam Ostatniej Wieczerzy.
    Przypuszczam, że zauważyłaś, że lubię wracać w pewne miejsca.I tak jak piszesz ciągle mi ich mało.
    Z wielką ochotą pojechałabym do Egiptu. Cóż to jest 17 dni na Egipt. Przejechałam od Aleksandrii, przez Kair, Asuan, Edfu, Kom Ombo, Abu Simbel...Ani jednego dnia na plażowanie.
    Toskania, już teraz bez przygotowania pędziłabym by znowu być w tym najcudowniejszym regionie Włoch.
    Jakoś nie marzę o krajach Północy,nie lubię zimna.
    Chciałabym pojechać jeszcze raz do Syrii, Libanu, Jordanii, na Cypr, do Turcji (chociaż byłam 3 razy)
    A ileż ja mam zapisanych miejsc w kraju, które chciałabym zobaczyć?
    Nie zawsze można je zrealizować. Wybieraliśmy się w sobotę i niedzielę. Nic z naszych planów. Ma być deszcz i burze.
    Za kilkanaście dni ( 14lub 15 lipca) wymarzona Francja: Paryż, Luwr...
    Ech !!!Cudownie jest marzyć...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Obie lubimy wracać, bo nie znam Gdańska mieszkając w nim niemal pół wieku, a jak mogę powiedzieć, że znam Rzym, jeśli byłam w nim w sumie około dwóch miesięcy, czy Paryż, gdzie spędziłam jeszcze mniej czasu. W Egipcie widziałaś i tak dużo więcej ode mnie. Ach Cypr- zapomniałam o cudownej wyspie Afrodyty, z którą wiążę najpiękniejsze w życiu wakacje i wyjątkowo nie były one czasem zwiedzania a młodzieńczych uniesień. A w kraju z większych miast chciałabym zobaczyć Wrocław, w którym nigdy nie byłam, jako niezmotoryzowana muszę wytyczać sobie szlaki wędrówek zgodne z szlakami podniebnych wojaży. Piszesz o deszczach i burzach, a u nas zapowiadali piękną, słoneczną pogodę. Oj, widzę, że mocno już tęsknisz za Paryżem, skoro będziesz tam 14-15 ....lipca :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Gosiu, oczywiście, że marzę, by zobaczyć nasze ukochane miasto.
    Jasne, że 14 lub 15 sierpnia...
    Życzę Ci dobrej, spokojnej nocki...

    OdpowiedzUsuń
  11. Wzajemnie życzę dobrej nocki.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak trudno jest podać taką TOP 10, prawda? Zwłaszcza, kiedy by się chciało być w tylu miejscach i dużo zobaczyć. Moje podróże marzeń też raczej oscylują wokół Europy, chociaż ... i Japonia, i Chiny, i Birma, i Chile mi się marzy. Ale to już chyba na marzeniach poprzestanę. A z Twojej listy marzę też o ogrodzie w Giverny (ostatnio byłam już tak blisko, ale czasu zabrakło), o Mediolanie i jesiennym pobycie w Toskanii. W pozostałych miejscach miałam szczęście być. Mogę Ci tylko szepnąć na ucho, że Statuą Wolności byś się rozczarowała, ale muzeami w Nowym Jorku już nie. Życzę zrealizowania tych podróży marzeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bo w pewnych sytuacjach, dziesięć wydaje się zbyt wiele, bo tak naprawdę, tak najbardziej to marzymy o tym jednych-dwóch miejscach, które koniecznie chcielibyśmy odwiedzić, ale jak zaczynamy się zastanawiać, okazuje się, że i dwadzieścia byłoby mało, bo i to kusi i tamto nęci. No, chyba, że ktoś nie lubi podróżować, to też ma problem nawet z podaniem tego jednego, jedynego miejsca. Co do Statuy pewnikiem tak, ale byłaby to jakaś konfrontacja wyobraźni z rzeczywistością. A muzea - zawsze i wszędzie, bardzo lubię odwiedzać. Dziękuję za życzenia i życzę i ja spełnienia, zwłaszcza tych dalekich, bo bliżej, jak ja mawiam, to jak będę na emeryturze i już i zdrowia i kasy zabraknie na dalekie podróże.

      Usuń
  13. Ciekawe - rankingi są 10 - stopniowe: 10 książek, 10 celów wypraw. To jakaś chyba prawidłowość :)
    Mnie się też sporo marzy, ale na razie jest duża kolejka, więc wolę nie wymieniać, żeby się cele wzajemnie nie kłóciły, który ma być wcześniej ;)
    Niech się spełniają te z TOP 10! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście marzenia nie mają granic, więc możemy puści cugle wyobraźni. Też życzę wszystkim, aby spełniły się cho te największe, albo choć częściowo, a już będzie pięknie i będzie można wytyczać nowe cele.

      Usuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).