Łączna liczba wyświetleń

piątek, 17 maja 2013

Stare dobre małżeństwo - koncert w Gdańsku


Nic na to nie poradzę, że dla mnie Stare Dobre Małżeństwo to marka nieodłącznie związana z utworami takich poetów; jak Stachura, Leśmian, Ziemianin. A utwory takie, jak; Czwarta nad ranem, Ach, kiedy znowu ruszą dla mnie dni, Nie brooklyński most, Nie rozdziobią nas kruki, Tobie, albo zawieja w Michigan, Zobaczysz, Wędrówką życie jest człowieka, Wrzosowisko, Urodziny, Cudne manowce, Jest już za późno, nie jest za późno to utwory moich najpiękniejszych lat; durnych i chmurnych, szalonych i cudnych.
Dlatego, kiedy wybrałam się na koncert sygnowany SDM liczyłam na wysłuchanie tych właśnie utworów. Mój kontakt z zespołem miał miejsce jakieś dwadzieścia lat temu podczas koncertu w gdańskim NOT-cie, a potem były już jedynie płyty słuchane w domowym zaciszu. Nie wiedziałam, iż w międzyczasie zmieniło się wiele, właściwie zmieniło się prawie wszystko; skład zespołu, repertuar, sposób wykonania.

We wczorajszym koncercie wystąpił zespół w obecnym składzie, tj. Krzysztof Myszkowski- wokal (gitara, harmonijka), Bolo Pietraszkiewicz-gitary, instrumenty klawiszowe, cajon (cokolwiek to oznacza, a domniemywam, iż jest to pudło, na którym wybija się rytm), Roman Ziobro (kontrabas, gitara).

Komunia - wykonanie koncertowe (na żywo brzmi zdecydowanie mocniej i bardziej porywająco)
Koncert rozpoczął się od zupełnie nieznanego mi (nowego?) repertuaru zespołu. Po pierwszym rozczarowaniu repertuarowym, (kiedy jak mantrę powtarzałam sobie ja chcę Stachurę, ja chcę Stachurę) musiałam przyznać, iż wokalista ma wspaniały, mocny głos, który przykuwa, teksty śpiewanych utworów są całkiem, całkiem, a muzyka pięknie współbrzmi ze śpiewem. Po paru utworach (słuchanych po raz pierwszy) przyznałam, iż coś w nich jest, że może gdybym się osłuchała to byłyby w stanie mnie porwać, ale nadal cichutko pobrzmiewało we mnie rozczarowanie; dlaczego nie ma Stachury, dlaczego nie ma Stachury. 
Kiedy więc w drugiej części koncertu rozbrzmiały znane wszystkim utwory, takie, jak Czwarta nad ranem, Jak, Komunia, Bieszczadzkie anioły ożywiłam się nie tylko ja, ożywiła się cała publika. Z tego wnoszę, że wielu uczestników koncertu miało podobne do moich oczekiwania. Chcieliśmy znanych i kochanych utworów. Zapowiedz koncertu była zapowiedzią zespołu SDM (tylko tyle), nic więc dziwnego, że oczekiwano utworów, które są nieodłącznie związane z zespołem. Ku radości takich uczestników koncertu, jak ja, druga jego część czyniła zadość naszym oczekiwaniom. Muszę przyznać, że utwory śpiewane przez pana Myszkowskiego nagrodziły długie oczekiwanie. Nie mnie oceniać umiejętności barda, ale niewątpliwe  głos ma jak dzwon i śpiewa cudnie i mógłby poprowadzić na niejedne manowce. Jednym ze znaków rozpoznawczych SDM jest harmonijka ustna, której dźwięk zawsze przypomina mi o zespole. Tak, więc udało mi się przenieść daleko w przeszłość, w lata młodości, kiedy to pewien K. śpiewał dla mnie przy akompaniamencie strun gitary, szumu drzew i płomieni z ogniska Wrzosowisko. A wczoraj wraz z całą salą mogłam wtórować panu Myszkowskiemu.

Gdybym dzisiaj miała powiedzieć, które wykonanie, który koncert podobały mi się bardziej powiedziałabym, że emocjonalnie bliższy by mi koncert sprzed niemal dwóch dekad, natomiast dzisiejsze wykonanie było dojrzalsze i na pewno ciekawe (czy ciekawsze- rzecz gustu). Wychodząc nuciłam utwór, którego na koncercie mi zabrakło Jest już za późno, nie jest za późno.
Reasumując to był udany wieczór.


Wrzosowisko
Zrozum to, co powiem
Spróbuj to zrozumieć dobrze
Jak życzenia najlepsze te urodzinowe
albo noworoczne jeszcze lepsze może
O północy, gdy składane
Drżącym głosem, niekłamane

Z nim będziesz szczęśliwsza
Dużo szczęśliwsza będziesz z nim
Ja cóż - włóczęga, niespokojny duch
Ze mną można tylko
Pójść na wrzosowisko
I zapomnieć wszystko
Jaka epoka, jaki wiek
Jaki rok, jaki miesiąc, jaki dzień
I jaka godzina
Kończy się
A jaka zaczyna

Nie myśl, że nie kocham
Lub, że tylko trochę
Jak cię kocham, nie powiem, no bo nie wypowiem
Tak ogromnie bardzo jeszcze więcej może
I dlatego właśnie żegnaj
Zrozum dobrze żegnaj
Z nim będziesz..
Ze mną można tylko
W dali zniknąć cicho

20 komentarzy:

  1. Nie powiem, żebym należała do wielbicielek, ale dla mnie też, jak Stare Dobre Małżeństwo to tylko ze Stachurą w repertuarze :) Więc nie wiem czy bym się odnalazła w pierwszej połowie koncertu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że i mnie było ciężko się odnaleźć, może gdyby nie to oczekiwanie, może gdybym od początku znała program.Nie mogę powiedzieć, że te utwory były nieciekawe, źle wykonane, po prostu oczekiwanie czegoś innego skrzywiło mi odbiór, więc myślę sobie, że gdyby była lepsza informacja na temat programu byłoby mniej rozczarowań, bo że były to słyszałam wracając do domu.

      Usuń
  2. Rety, to naprawdę było 20 lat temu! Patrząc na zamieszczone przez Ciebie zdjęcie, widzę jednak, że nie tylko mi to zaszkodziło, uf!;)
    Nie mam pojęcia, jak teraz brzmi SDM i jakie utwory wykonuje. Nie wiem też, czy jest młoda publiczność, która chce ich słuchać, czy też muszą bazować na takich staruchach jak my, przywiązanych od swoich sentymentów (zanim będziesz krzyczeć za "staruchę", zwróć uwagę na użytą liczbę mnogą!:P)
    Dla Ciebie "Wrzosowisko", dla mnie "Czwartą nad ranem", poproszę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim nie ma już zespołu w starym składzie, bo drogi panów się rozeszły, a ze starego trzonu pozostało dwóch panów; ponoć mieli inne wizje artystyczne. Nie wnikam, nic mnie do tego. osobiście najchętniej słuchałabym starych, dobrych piosenek. Nie wątpię, że znajdzie się sporo amatorów nowego repertuaru i myślę, że dzisiejsze wykonania są dojrzalsze i "lepsze" artystycznie. Co do wieku publiki- była zróżnicowana, choć chyba mimo wszystko więcej było "staruszek i staruszków takich, jak my" :) (jeśli zaliczasz mnie do swojej grupy wiekowej (tak lekko licząc 15 lat młodszej to jest mi bardzo miło). No cóż znak czasów. Dopiero niedawno doczytałam się smutnej genezy utworu Czwarta nad ranem- piękna piosenka, jak wszystkie utwory, do których podchodzimy z sentymentem, bo przypominają nam naszą młodość, przeżycia, osoby...

      Usuń
  3. Uwielbiam ich:) Gdy byłam na koncercie, kolejność nowe/stare była identyczna. Aż płytę sobie puszczę przy kawce;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też sobie puszczę płytę. Marzy mi się taki koncert samych starych utworów w wykonaniu pana Myszkowskiego, bo głos ma naprawdę niezły, jakby upływ czasu mu wcale nie zaszkodził (potężny jak dzwon).

      Usuń
  4. Małgosiu, przypomniałaś mi tamte nastroje i tamte mantry, bóle i rozterki....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zespół przypomniała jakieś dwa lata temu koleżanka po koncercie Bajora, od tego czasu szukałam informacji o koncercie, no i znalazłam, kiedy zespół w starym składzie już przestał istnieć. Przypomniała, bo choć mam w domu płyty to jakoś tak ostatnio pociągnęło mnie w nieco innym kierunku, a rzeczywiście warto sobie odświeżyć, tym bardziej, że muzyka jest uniwersalna i nie pożera czasu bo może współbrzmieć gdzieś obok, choć oczywiście najlepiej słucha się jej, kiedy brzmi tylko ona i nasze myśli. Oj, chyba się strasznie zamotałam :)

      Usuń
  5. SDM towarzyszy mi lata całe, mam płyty w tym jedna koncertowa, którą bardzo lubię, ze wszystkimi znanymi piosenkami.
    Ech, czasy...

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak miło, że jest nas więcej, jak pisze momarta "staruszek", które lubię to STARE dobre małżeństwo

    OdpowiedzUsuń
  7. "Życie to nie teatr" - jak ja lubię ten wiersz Stachury. Mam nawet nagranie w wykonaniu autora. SDM też słuchałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też jedna z moich ulubionych piosenek na postawie wiersza Stachury

      Usuń
  8. To i staruszek dolaczy:) Pierwszy kontakt z piosenkami SDM to harcowka,jakies 20lat temu i kumpel z gitara ktory dzis jest aktorem. Tak mi sie spodobalo, ze wtedy postanowilem nauczyc sie od niego grac na gitarze. I sie udalo! Nigdy nie zapomne jak z gitara o 4 nad ranem, z bosymi stopami w trawie spiewalem przy dogasajacym ognisku tego cudownego bluesa... Uwielbiam, ich koncerty! Przewaznie tak graja, ze najpierw nowosci, a potem nieprzemijalne, urocze, cudowne "starocie" Ich muzyka sie nie starzeje! Dzis towarzysza mi glownie w aucie, gdy chce choc na chwile uciec od zgielku w kraine lagodnosci...

    OdpowiedzUsuń
  9. Miło nam, że nasze babskie grono zaszczyci mężczyzna, zawsze to jakoś tak bezpieczniej będzie się nam wracało z koncertów - nawet, jeśli towarzystwo będzie wirtualne. Siedząc na widowni tak sobie myślałam, że szkoda, iż nie można rozpalić wielkiego ogniska i słuchać tego w lesie, ale teraz staruszki i staruszkowie mogliby sobie coś poprzeziębiać siedząc na trawie :(
    Ja zaraz przegrywam sobie płytę na mp3 i też będę uciekać w krainę łagodności, choć dotąd uciekałam w nieco innym kierunku. Dziękuję za odwiedziny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z najwieksza przyjemnoscia dolaczam do grona:) A tak swoja droga tesknie okrutnie za ich koncertem! W Polsce bywam nieczesto, ale nawet wtedy gdy przylatuje do rodzinnego domu na kilka dni, SDM, owszem, koncertuje, ale gdzies na drugim krancu kraju:( Bardzo emocjonalnie zwiazany jestem z "Piosenka dla Wojtka Bellona". Mialem przyjaciela ktory zginal w Tatrach, a z ktorym czesto ten wlasnie utwor spiewalismy w gorach. A dzis? Jakze aktualna "Ballada majowa" Ech, rozmarzylem sie:)

      Usuń
    2. Może kiedyś dopasuje sobie przyjazd do trasy koncertowej i połączysz przyjemne z ... przyjemniejszym. Ja podczas Piosenki dla Wojtka myślę o dwóch młodych chłopcach, którzy zbyt szybko przenieśli się na niebieskie pastwiska. A majowa ballada- aż pachnie bzami, oj jak pachnie

      Usuń
  10. Miałam okazję być na dwóch koncertach Starego Dobrego Małżeństwa w nowym składzie. Ten ostatni był dokładnie tydzień temu w Krakowie. Wrażenia jak zwykle rewelacyjne. Wiele osób komentuje, że jeśli Stare Dobre Małżeństwo, to tylko ze Stachurą, czy ze starymi piosenkami. A jeśli chodzi o mnie, miło jest widzieć i słuchać, że dzieje się coś nowego. Podoba mi się bardziej dojrzała poezja takich poetów jak pan Jan Rybowicz czy Bogdan Loebl. Poprzez swój talent, Pan Myszkowski wprowadza nas we własne interpretacje oraz wrażliwość. Sprowadza na ziemię, kształtuje odczucia. Myślę, że rozpad Starego Dobrego Małżeństwa wyszedł obu stroną na dobre. Co prawda, na początku było przykro, ale po koncertach w nowym składzie jestem absolutnie przekonana, że tak musiało się stać. Czekam uparcie na koncerty na Śląsku lub Małopolsce. Pozdrawiam wszystkich słuchaczy!

    OdpowiedzUsuń
  11. Wydaje mi się to kwestią gustu. Jednym (jak mnie) będzie brakowało (a raczej będzie za mało) Stachury, inni będą zadowoleni, że słyszą nowe utwory w (zapewne) lepszym, a na pewno dojrzalszym wykonaniu. Może rzecz też w tym, że poezja Stachury wydaje mi się prostsza, łatwiej przyswajalna (choć nie mnie się na ten temat wypowiadać, bo generalnie jestem z poezją niekompatybilna). Ja nie miałam żalu do zespołu, a jedynie do organizatorów, a może sama do siebie, że wcześniej nie dowiedziałam się, jaki repertuar jest teraz grywany na koncertach i być może, że jeśli wybiorę się następnym razem to i nowy repertuar bardziej mnie zachwyci. Pozdrawiam i dziękuję za twoje zdanie. Zawsze cieszy mnie, jeśli coś się komuś podoba, nawet, jeśli mnie podoba się troszkę mniej.

    OdpowiedzUsuń
  12. Chciałabym ich posłuchać na żywo. Odkryłam ich dość późno, ale dobrze, że odkryłam, gdyż kocham takie ballady. )

    OdpowiedzUsuń
  13. Może kiedyś zawitają i w twoje rejony, koncertują w rożnych miejscach kraju

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).