Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 8 września 2020

Maurycy, uczeń Matejki Lea Shinar


Ahaswer
Na książkę trafiłam przez zupełny przypadek błądząc oczami po grzbietach okładek na bibliotecznej półce. Biografie malarzy to jeden z najchętniej czytanych przeze mnie gatunków literatury. Ujrzawszy nazwisko polskiego malarza ucieszyłam się w dwójnasób, bowiem posiadłam już wcześniej sporą wiedzę o Van Goghu, Toulouse Lautrecu, Monecie, Gauguinie, zaś o rodzimych twórcach niewiele wiedziałam. Przyznaję się, że nazwiska Gottlieb nie znałam wcześniej, nie spotkałam się też z jego pracami, a może nie zwróciłam na nie uwagi. Magnesem było oczywiście nazwisko nauczyciela, choć tu narażę się wielbicielom naszego narodowego geniusza malującego ku serc pokrzepieniu ja nie biję czołem przed Matejką, nie żywię cieplejszych uczuć, choć oczywiście uznaję, iż wielkim malarzem Matejko był.  Ale to temat na inny wpis.
Książka jest biografią artysty, która ma za zadanie ocalić od zapomnienia twórcę oraz jego dzieła. Te ostatnie, o tyle tylko, o ile będą one w stanie przybliżyć jego portret psychologiczny. Autorka kilkakrotnie podkreśla, że ważniejszy jest dla niej człowiek niż jego dzieło. A jeśli lektura zainteresuje na tyle, że czytelnik zechce zapoznać się z twórczością artysty to będzie to dodatkowa korzyść.
„Maurycy, uczeń Matejki” to powieść oparta na życiu i miłości Maurycego Gottlieba i Laury Rosenfeld. Książka powstała głównie na podstawie listów i pamiętników. Jeszcze raz okazuje się, jak bogatym źródłem informacji może być epistolografia. Być może i na podstawie naszych dzienników (bloogów) powstanie kiedyś niejedna książka. Tu puszczam oko do czytelnika.
Dla uatrakcyjnienia treści lektury znalazły się w niej także wątki fikcyjne i fikcyjne postacie.
Maurycy był żydowskim malarzem urodzonym w Drohobyczu. Studiował malarstwo w Wiedniu, lecz zafascynowany twórczością Jana Matejki, a zwłaszcza jego „Rejtanem” przeniósł się do Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Początkowo pozostając pod wpływem dzieł swego mistrza tworzył wyłącznie obrazy o tematyce historycznej inspirowane historią Polski. Z czasem tematem jego prac zostały kultura i tradycje żydowskie.
Z kart książki wyłania się postać młodego, wykształconego, wrażliwego człowieka, artysty, który żyje owładnięty pasją. Pasją tworzenia i pasją miłości. Najpierw jest to pasja tworzenia obrazów, godnych jego nauczyciela, potem pasja tworzenia obrazów, które będą świadectwem historii jego narodu, potem miłość do Laury – jego narzeczonej i muzy.
Laura Rosenfeld była wychowaną w kulturze niemieckiej żydówką. Młoda, pozostająca pod silnym wpływem rodziny dziewczyna ulega presji otoczenia, aby nie wiązać się z artystą. Rodzinie nie podoba się Maurycy, początkowo nieznany malarz, z czasem zdobywający coraz większe powodzenie, lecz nie przykładający wagi do kwestii finansowych. Laura zrywa narzeczeństwo i wychodzi za mąż za dobrego, acz nudnego człowieka.
Z biegiem lat staje się silną i zdecydowaną kobietą, która odkrywa swe powołanie i realizuje się poświęcając siły i czas pasjom społecznikowskim.
Książka powstała, aby ocalić od zapomnienia osobę młodego artysty, który żył zaledwie 23 lata pozostawiwszy po sobie bogatą spuściznę malarską. Nazywany był najwybitniejszym uczniem Matejki.
Jedno z najsłynniejszych dzieł Gottlieba to „Ahaswer”. Jest to autoportret artysty. Obraz nawiązuje do znanej legendy o Żydzie Wiecznym Tułaczu obalając jednocześnie negatywny stereotyp Żyda jako wygnańca poprzez nałożenie na głowę Ahaswera diademu z drogocennymi kamieniami. Obraz przejawia Rembrandtowską fascynację światłem i cieniem.
Życie Maurycego było krótkie, ale niezwykle bogate. Właściwie można powiedzieć, że był człowiekiem spełnionym, kochał i był kochany, żył i tworzył z pasją. Nie było to jednak życie jak z bajki. Nie dane było mu zaznać szczęścia rodzinnego. Zerwanie z Laurą przeżył bardzo głęboko. Często towarzyszyły mu myśli samobójcze. Po ciężkich doświadczeniach lat młodzieńczych, podczas których pozostawał samotny i odizolowany od środowiska artystycznego z powodu swojego żydowskiego pochodzenia zyskał zarówno uznanie, jak i szacunek tych największych; w tym Matejki i Siemiradzkiego.
Bardzo smutna jest scena pogrzebu Maurycego, przypomina filmową scenę pochówku Mozarta z filmu Amadeus – M. Formana.
Książka dobrze napisana, ciekawa, dzięki niej nazwisko Maurycego nie jest dla mnie jedynie pustym dźwiękiem. Napisana pierwotnie po hebrajsku została książka przetłumaczona przez autorkę na język polski. Liczy sobie 150 stron, więc szybko się "wchłania". 
Dziś znalazłam ciekawy wpis na stronie bloga o nazwie Niezła Sztuka na temat Maurycego i jego obrazów. Polecam zainteresowanym. Sama zamierzam tam troszkę pobuszować.
Ponadto na innej stronie znalazłam ciekawą historię związaną z obrazem namalowanym przez Maurycego (jak niżej).
Modlący się w Synagodze w święto YOM KIPPUR (z autoportretem młodego Maurycego)
"Dwudziestodwuletni Maurycy Gottlieb maluje obraz „Żydzi modlący się w synagodze w Jom Kippur”. Na płótnie widać grupę starozakonnych, pośrodku rabin trzyma w ręku Torę w powłóczce, na niej widnieje hebrajski napis „za duszę Maurycego Gottlieba, błogosławionej pamięci”. Młody artysta jeszcze za życia umieszcza się pośród zmarłych. Obraz ogląda ojciec malarza, Izaak, człowiek światły, ale surowy i konserwatywny. Natychmiast nakazuje zamalowanie inskrypcji, bo przecież jak tak można – jego syn ciągle jest wśród żywych. Na nic zdają się tłumaczenia, że to swoiste „memento mori”, że sztuka przetrwa, choć śmiertelne ciało zginie. Maurycy przemalowuje obraz. Wkrótce potem jednak napis pojawia się z powrotem" (Informacja ze ze strony weranda). 
Maurycy umiera w kolejnym roku. 
 

4 komentarze:

  1. Ahaswera kojarzę, tego drugiego obrazu nie, a jest taki żywy, tyle się na nim dzieje. Niezwykłą historię przytoczyłaś, aż chce się od razu przeczytać książkę.;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapomniałam dopisać, że na obrazie namalował swoich zmarłych krewnych (z fotografii, lub z pamięci) a siebie umieścił pośród nich, jakby przeczuwał, że niedługo do nich dołączy. Z tego co czytałam chyba najwięcej jego obrazów znajduje się w MNK. Przy kolejnej wizycie zamierzam się im przyjrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, obraz powstał w 1878 roku. Zaś w lipcu 1879 roku wyjechał do Wiednia, podczas podróży przeziębił się, co zbagatelizował. Wywiązał się stan zapalny i mimo chirurgicznej interwencji zmarł 17 lipca.

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).