Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 24 listopada 2020

Europa w rodzinie Maria Czapska

Wydawnictwo Znak Kraków 2014 rok wydało łącznie dwie pozycje Europa w rodzinie oraz Czas odmieniony. Uzupełniają się one wzajemnie. Są tak bogate w treści, że postanowiłam napisać parę słów o każdej z nich. Autorka Maria Czapska pochodzi ze starej, arystokratycznej rodziny o korzeniach austro - czesko- rosyjsko-polskich. Polską gałąź rodu Czapskich otwiera dziadek  Emeryk – Hutten Czapski spokrewniony z rodem Radziwiłłów. Europa w rodzinie to historia rodu od XVIII wieku do czasów I wojny światowej. Chyba nie tylko mnie od początku intrygowało pytanie, skąd w tej kosmopolitycznej rodzinie, w której nie brak wśród przodków dyplomatów na dworach Rosji i Austrii, pojawia się przywiązanie do Polski. Skąd się u nas wziął ten polski patriotyzm i ta nienawiść do Rosji? Z matki Austriaczki (Józefa von Thun und Hohenstein), wychowani przez guwernantki cudzoziemki, z ojca narodowo obojętnego? Matka nauczyła nas kochać ojczyznę zniewoloną, śpiewać Boże coś Polskę…, a też Kde domom muj… narodowy hymn czeski, tak jak nauczyła nas modlitwy. W jej pojęciu jednak wszelkie ruchy rewolucyjne, a więc i powstania, sprzeciwiały się  prawom Bożym. Ale polskie nauczycielki nauczyły nas historii polskiej. (str.31 -32). I to mama (z pochodzenia Czeszka) stała się dla dzieci pierwszą nauczycielką miłości do Ojczyzny, rozwijanej potem przez nauczycielki i lektury. Ojciec, wcześnie owdowiały nie bardzo radził sobie z dziećmi. Ich wychowaniem zajęły się babka z rodu Mayendorfów (Niemka będąca poddaną rosyjską) oraz ciotki. Zanim jednak pojawili się na świecie młodzi Czapscy (Maria i jej sześcioro rodzeństwa, z których najbardziej znany jest Józef - malarz i literat), pełni młodzieńczych ideałów, gotowi do zbawiania świata i odzyskania po latach niewoli ojczyzny swego dziadka na scenie wydarzeń przemaszerowało kilka pokoleń rodu Stackelberg, Meyendorff, Thun und Hohenstein.

Cała ówczesna europejska arystokracja była jedną wielką rodziną, nie było Austriaków, Niemców, Prusaków, Rosjan, czy innych nacji, skoro wszyscy byli ze sobą skoligaceni. Nie wykluczało to incydentalnych niechęci do tej czy innej nacji, jak np. u zapisanego niezbyt chlubnie w dziejach rodu Otto Stackelberga, posła rosyjskiego carycy Katarzyny, który sprzeciwiał się kategorycznie wszelkim reformom projektowanym przez króla Stanisława Augusta. Po cóż Polsce wojsko? Mawiał Otto Magnus, według relacji króla - szczęśliwa u siebie, bez znaczenia w Europie, oto cel, który jak sądzę, trzeba będzie jej wyznaczyć. (str. 16). Otto Magnus młodszy był wnukiem sybirskiego zesłańca za udział w wojnie północnej. Drzewo genealogiczne rodu jest mocno rozgałęzione i mimo jego dwóch schematów, które towarzyszyły mi tak często podczas lektury, aż żałowałam, że nie zostały dołączone do książki w postaci wyjmowanej wkładki, trudno było się połapać, kto jest czyim potomkiem i z kim jest spokrewniony. 

Co charakterystyczne dla tamtego okresu większość przedstawicieli rodów prowadziła zapiski  (dzienniki, pamiętniki, notatki), a w związku z częstymi podróżami wiele też korespondowano. Dzięki temu udało się Marii odtworzyć przebieg zdarzeń i myśli swych przodków. Za młodu nie wykazywała zainteresowania opowieściami babć i ciotek i to dzięki tym ocalonym z pożogi wojen, powstań, rewolucji zapiskom poznajemy codzienne arystokracji europejskiej z przełomu wieku XIX i XX. Jak każda saga pokoleniowa jest Europa w rodzinie książką o czasach przeszłych, mających dla nas urok epoki bezpowrotnie minionej, z całym jej bogactwem i różnorodnością, a jednocześnie z tym, co dziś wydaje się anachroniczne i może niezrozumiałe. Jak pisze w przedmowie Adam Zagajewski – urok tej książki polega na tym, że owo przejście od Europy kosmopolitycznej do Europy narodów prowadzące niekiedy do ciasnego nacjonalizmu, u Czapskich, nie kończy się endeckim zaślepieniem, młodzi Czapscy i ich najbliżsi przyjaciele będą zarówno patriotami, jak i kosmopolitami, nie wymażą z pamięci dziedzictwa europejskiego, Europa pozostanie w rodzinie, Europa historii, sztuki, wyobraźni i ponadnarodowych przyjaźni. (ze wstępu str. 6-7).

Dla młodych Czapskich dużą rolę w ich życiu odgrywała babka Emerykowa – Elżbieta z Meyendorfów. Każda z sióstr Meyendorf poślubiła przedstawiciela innego narodu. Elżbieta wyszła za mąż za zruszczonego Polaka, jedna z sióstr za właściciela pięknej posiadłości w Finlandii a druga za urzędnika na carskim dworze.

Meyendorffowie czuli się dobrze zarówno w Petersburgu, jak w Rzymie, Nicei albo Wiesbaden, nie groził im żaden nacjonalizm, znali tyle języków i z każdej kultury brali to, co im odpowiadało, przyjmując ten fason europejski, który nadawał ton tzw. Towarzystwu. Babcię raził być może nasz patriotyzm polski, ale nigdy się jemu nie sprzeciwiała. Z mężem i dziećmi mówiła po francusku albo po niemiecku. Po francusku korespondowała ze swoją matką i siostrami, a ze służbą porozumiewała się początkowo po rosyjsku, a dopiero później nauczyła się trochę polskiego na użytek domowników, niektórych gości i póki byli mali … wnuków (str. 32).

Babcia była urokiem naszych młodych lat, zawsze w czarnych, jedwabnych, powłóczystych sukniach, z koronką na głowie. Wszystko było w niej wykwintem, od małych brylantowych kolczyków, pierścionka z turkusem w kształcie serca i subtelnego zapachu wody kwiatowej. Obuwie z cieniutkiej skórki, bez obcasów, wiązane na boku stopy, było tak lekkie, że kroków jej nie było słychać, tylko szelest sukni. Nigdy nie widziałam jej w negliżu lub  nieuczesanej, nic w kek osobie nie było zaniedbanego, aż do samego końca. (str. 220).

Babcia jeszcze za życia dziadka Emeryka, którego pasją była numizmatyka i któremu zawdzięczamy zbiory Muzeum Krakowskiego przy ul. Piłsudskiego w Krakowie, często pomagała mu przy katalogowaniu zbiorów, rysunkach eksponatów.

Katalogowanie zbiorów, nie tylko monet, ale też starych druków, rycin, porcelany i zasobnej biblioteki, wypełniało dziadkom dnie w zacisznym domu. Długie wieczory podobnie, jak u Cziczerinów (rodziny siostry i szwagra babci), poświęcano głośnemu czytaniu. Opis podróży do Indii w dwu tomach nosił notatkę ręką dziadka zrobioną; Jaka szkoda, że to dzieło ma tylko dwa tomy!. … (str.98).

Dziadkowie Czapscy sporo podróżowali. Dziadek, jako zapalony kolekcjoner w poszukiwaniu eksponatów do swoich zbiorów odwiedzał równie często Rosję, jak i miasta Europy Zachodniej nawiązując stosunki z antykwariuszami, bukinistami i prywatnymi kolekcjonerami.  

Ciekawą osobowością w rodzinie Czapskich był stryj Karol, w przeciwieństwie do brata Jerzego człowiek silnego charakteru, który nie godził się na pójście drugą wyznaczoną mu przez ojca. W 1980 roku został wybrany na prezydenta miasta Mińsk. Jego administracji miasto zawdzięczało bardzo dużo (wodociągi, elektryczność, kanalizacja, rozbudowa ulic, przytułki, itp.). 

Wspominając dom rodzinny Maria dużo cieplej wspomina swoją opiekunkę, zwaną Babuśką niż rodziców.  Dziwna, jak mi się dziś zdaje, była obojętność rodziców na schorzenie, które zniszczyło mi częściowo lewe oko, obojętność i bezwzględność nauczycielek; kazały mi odrabiać lekcje w bardzo jasnym pokoju, gdzie światło raziło zaczerwienione, zaropiałe oczy, ale dziecko biernie przyjmuje swój los, a byliśmy twardo chowani, nie wolno nam było skarżyć się, tylko Babuśka umiała mnie pożałować i przygarnąć w zacienionym pokoju. (str. 168).

Dzieci ubierano ze skrajną prostotą, nie wolno im się było stroić, zimą stroje nie grzały, myto się wyłącznie w zimnej wodzie, więc Maria wraz z jedną z sióstr wciąż marzły. Dla odmiany karmiono dobrze i smacznie. Opis potraw pobudza wydzielanie soków trawiennych.

Autorka pisze o tym co zapamięta i o tym, czego dostarczyły jej rodzinne dokumenty, przyznaje jednak, że pewnych zjawisk, jako dziecko nie zauważała. Sytuacja polityczna, stosunki społeczne, problemy narodowościowe (zarówno Przyłuki jak i Stańków rodowe posiadłości Czapskich  leżały na Białorusi w obwodzie Mińskim) niewiele obchodziły dzieci mieszkające w pałacu w otoczeniu służby pochodzącej ze szlachty, spokrewnione z Radziwiłłami. Pisząc o zabawach jakim się oddawali zauważa, iż byłyby zapewne bliższe, aktualniejsze zajęcia dla dzieci polskich na Białorusi, gęsto przesianej katolickimi zaściankami, ale byliśmy odcięci od kraju naszego i jego ludu surowymi przegrodami swoistego wychowania, późno, wiele za późno zdobywając świadomość tego wyobcowania. (str. 180-181).

Opowieść prowadzona jest chronologicznie, co nie przeszkadza autorce momentami wybiegać w przyszłość o całe dziesięciolecia, co wydaje się zrozumiałe, trudno bowiem patrząc z perspektywy czasu na dawne wydarzenia nie wiązać ich z tymi, które nastąpiły dużo później. 

Od lektury nie mogłam się oderwać, choć przyznaję rację tym, dla których ciężkim było przebrnięcie przez rodzinne koligacje, myliły się ciotki, z kuzynkami, wujowie z dziadkami, pradziadkowie z prapradziadkami. Ale nie wydaje mi się, aby możliwym było uniknięcie takich pomyłek, jeśli mamy do czynienia z rodem liczącym na przestrzeni tylko jednego wieku kilkadziesiąt osób. W dodatku rodem, którego przedstawiciele utrzymywali relacje (dyplomatyczne, przyjacielskie, romansowe) z kolejnymi dziesiątkami osób. Sam indeks przywołanych w treści nazwisk liczy sobie niemal dwadzieścia stron. Pojawia się na kartach opowieści zarówno Bismarck, carowa Katarzyna, kurtyzana będą pierwowzorem Damy kameliowej Dumasa, Rolland Romain, Jakub Mortkowicz, Kazimiera Iłłakowiczówna, jak i wielu innych.

Do tej opowieści będę wracała nie jeden raz, bowiem należy do tych, które należy smakować i zawiera takie bogactwo informacji i ciekawostek, że szkoda byłaby go nie zauważyć. 

Przeczytawszy Czas odmieniony - wspomnienia z okresu od I wojny poprzez ruchy rewolucyjne do wybuchu kolejnej tylko rozbudziły zainteresowanie co do dalszych losów rodzeństwa. 


Przyszedł też spóźniony żal, iż nie odwiedziłam Muzeum Czapskiego w Krakowie z jego zbiorami numizmatyki zafascynowana Pawilonem Czapskiego poświęconym wnukowi Emeryka- Józefowi. Ilustracją niniejszego wpisu są zdjęcia notatek z podróży do Paryża Józefa Czapskiego. A Muzeum Czapskiego mam nadzieję zdążę odwiedzić. 

Na autorkę trafiłam dzięki jednemu z komentarzy u Marlowa pod wpisem o najlepszych kobiecych polskich pisarkach.

12 komentarzy:

  1. Pasjonująca książka, z tego co piszesz! Koniecznie muszę ją przeczytać, lubię takie historie. Słuszna uwaga co do schematu koligacji - też mi tego brakowało przy kilku książkach :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warta poznania, jeśli lubisz opisy minionego świata. Dla mnie to zawsze ciekawe, troszkę baśniowe, takie inne, jak zapewne ciekawym byłoby dla naszych przodków poznanie historii swych wnuków.

      Usuń
  2. Kiedyś, w początkowych latach pisania bloga, odwiedzał moje strony pewien numizmatyk z Krakowa, nawet śledziłam jego wpisu na Facebooku i ciekawostki związane z jego numizmatyczną pasją...
    Świetna lektura, może wpadnie mi w ręce!
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się wydawało, że numizmatyka mnie nie ciekawi i nawet weszłam do tego Muzeum a pani od drzwi zachęcała, że mają bardzo ciekawe zbiory, nigdzie w Polsce nie do obejrzenia. Niestety byłam tego dnia po dwóch wizytach w muzeach (Narodowe) i Pawilon Czapskiego a wieczorem miałam wizytę w teatrze i uznałam, że to będzie za dużo, że i tak nie przyswoję. Teraz wiem, że jeśli tylko dotrwam do końca zarazy to przy najbliższej w Krakowie bytności odwiedzę to Muzeum, patrząc już zupełnie inaczej na jego zbiory, widząc państwa Czapskich oczyma wyobraźni, jak katalogują przy kominku swoje zbiory, opisują, szkicują, odrysowują. Pozdrawiam

      Usuń
  3. O książce się nie wypowiem, bo lektura wciąż przede mną, ale wyobrażam sonie, że to świetne uzupełnienie wiedzy nabytej w Pawilonie. Notatniki Czapskiego wspaniałe, dzieło sztuki samo w sobie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak te notatki są czymś niesamowitym, najpierw były pomocą dla samego autora-wypowiadał się, że ten dziennik to dla niego nieustanna pomoc, dzięki niezliczonym cytatom, wypisom, do których zawsze powraca i które służą jak podręczna biblioteka i jak pas ratunkowy w momentach bezsiły i rozterki. A teraz są dla nas ogromną radością, kiedy się je ogląda. Komputer to wspaniały wynalazek, a jednak pozbawił większość z nas takich notatników, dzienników, szkicowników.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też ubolewam nad zanikaniem rękopisów, one tyle mówią o autorze!
      Byłoby dobrze, gdyby kiedyś wydano te notatniki jako album. Z odcyfrowanymi zapiskami, bo nie byłam w stanie ich odszyfrować.;)

      Usuń
    2. Notatniki zostały poddane pracom rekonstrukcyjnym, ale nie doczytałam się, czy zostały spisane (przetłumaczone, bo wydaje mi się, że są napisane obcym językiem, ale nawet tego nie potrafię rozróżnić).

      Usuń
  5. Ja mam bardzo stare wydanie "Europy w rodzinie - Res Publica, 1989 roku. Po przeczytaniu twojej recenzji muszę je znowu przeczytać. Byłam w Muzeum im. Emeryka Hutten-Czapskiego w Krakowie jednak nie mam żadnego zdjęcia. Poszliśmy zjeść placki po węgiersku i tak się zagadaliśmy, że zostawiłam aparat fotograficzny. W restauracji było sporo ludzi i miałam nadzieję, że ktoś go zwróci ale niestety, nie było mojej zguby.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1989 to był rok. Aż się łezka w oku kręci. Zguba aparatu była zapewne bolesna być może bardziej z powodu niemożności zrobienia zdjęć i utraty tych już zrobionych, niż z powodów jego wartości materialnej, no chyba, że był to profesjonalny sprzęt. Ja nie param się fotografią, więc zdjęcia robię w tej chwili telefonem, to poręczniejsze niż targanie ze sobą jeszcze aparatu, ale za to moje zdjęcia nie są tak ładne, jak te robione dobrym sprzętem przez dobrego fotografa. Pozdrawiam również

      Usuń
  6. Uwielbiam takie opowieści. Dziękuję za tę i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja także i ostatnio coraz częściej obracam się w takich kręgach. Jak miło, kiedy wątki z jednej książki pojawiają się w kolejnej i spotykamy tych samych bohaterów z rożnych punktów widzenia obserwowanych.

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).