Łączna liczba wyświetleń

piątek, 5 sierpnia 2022

Iść ciągle iść za marzeniem, czyli Lord Jim Conrada

Lord Jim, zanim został gdzieś w głuszy półwyspu Malajskiego nazwany Lordem był młodym podoficerem pływającym na statku z pielgrzymami. Od dzieciństwa marzył o bohaterskich czynach, które staną się jego udziałem, niestety w chwili próby zawiódł. Czy to z powodu nadmiaru bujnej wyobraźni, czy też na skutek całkiem ludzkiego strachu w chwili próby Jim nie zachował się tak, jak należy.

Kiedy statek wpłynął na przeszkodę i groziło mu zatonięcie Jim wyobrażając sobie panikę i chaos, jaką wywoła to w kilkuset pogrążonych we śnie pasażerach nie zrobił kompletnie nic. Stał wbity w miejsce i z obrzydzeniem obserwował swego kapitana i jego pomocników, którzy szykowali się do ucieczki. Jim potępiał ich tchórzostwo. On zamierzał utonąć razem z pozostałymi. Dróg ratunku nie dostrzegał, skoro łajba nie miała wystarczającej ilości szalup.  

Jednak w ostatniej chwili wyskoczył do opuszczonej na wodę szalupy. Może czyni to ze strachu, do którego nie potrafi się przyznać nawet przed sobą. Od tej pory wyrzuty sumienia stale go prześladują.  I nie będzie miało żadnego znaczenia, że pasażerów statku uratowano.

Jim jest niezwykle ludzkim bohaterem, popełnia straszny, okrutny błąd, ulega strachowi bądź to przed własną wyobraźnią (jak sam chce wierzyć), bądź takiemu rzeczywistemu, paraliżującemu strachowi, którzy nakazuje walczyć o życie w chwili bezpośredniego zagrożenia. 

Jim jest człowiekiem skomplikowanym, pełnym sprzeczności, niezrozumiałym, zwłaszcza, kiedy jako jedyny  wśród członków załogi, którzy uciekli z tonącego statku stawi się przed sądem, aby ponieść za swój czyn odpowiedzialność. Choć uważa, że  nie popełnił błędu, to  poczucie honoru nakazuje mu stawienie czoła sytuacji. Nie mógłby uciec ponownie. To poczucie utraconego honoru, które będzie mu nakazywało ciągłe poszukiwanie okazji do naprawienia błędu stanie się niezrozumiałe nawet dla tych kilku osób, których zainteresuje los Jima, i które będą mu życzliwe. 

Wydaje się, że jedynie Stein, bogaty i szanowany kupiec rozumie go tak naprawdę, nazywając romantykiem, wiernym zasadom. To on powie, iż najważniejszym jest Iść za marzeniem i znowu iść za marzeniem - i tak wiecznie, aż do końca.  

Jim od najmłodszych lat pragnął zostać bohaterem, uratować kogoś z opresji, los dał mu na to szansę, wystarczyło jedynie zostać na statku wraz z jego pasażerami i zostałby okrzyknięty bohaterem, a on tej szansy nie wykorzystał. I już całe życie będzie nosił piętno tego, który postąpił niehonorowo, nie tyle w opinii innych, co własnej.  Jim nabiera wiatru w żagle po spotkaniu Marlowa (narrator), który wskazuje  mu szansę sprawdzenia się. On tej szansy nie zmarnuje. I choć Jim tym razem nie popełni błędu,  to los postawi go przed kolejnymi dylematami.

Lord Jim jest wymagającą lekturą, pisaną z pozycji kilkorga narratorów, bez zachowania chronologii czasowej co nie ułatwia odbioru, a jednak trud włożony w lekturę wynagradza czytelnikowi interesującymi dylematami moralnymi.

Tak, potwierdzam przeczytaną u Marlowa (Galeria Kongo) konkluzję, iż tej książki się nie zapomina. 

Stawia wiele pytań, nie udzielając  na nie odpowiedzi. Możemy sami poszukać argumentów na usprawiedliwienie, lub potępienie Jima, a możemy też dojść do wniosku, że bywają sytuacje, w których nie ma dobrych rozwiązań. A może pytania są ważniejsze od odpowiedzi. 

Jako niepoprawna romantyczka uważam, że trzeba iść za marzeniem, iść ciągle iść, aż do końca. Nawet, jeśli do dla innych niezrozumiałe. 

Książkę przeczytałam w ramach stosikowego wyzwania u Anny.

10 komentarzy:

  1. J.C.Korzeniowskiego czytałam w ogólniaku i niewiele pamiętam. Po Twojej recenzji widzę, że trzeba sięgnąć po tego trochę zapomnianego autora. Podział na bohaterów czarnobiałych też jest dobry, jeśli ktoś akurat tego potrzebuje. Wydaje mi się jednak, że tak naprawdę każdy z nas ma takie chwile zawirowania i nie wie co zrobić, żeby było dobrze - wtedy dobrze jest wiedzieć podstawową rzecz: czego na pewno nie wolno nam zrobić. A dzisiaj psychologia serwuje nam też coś niezwykłego, czego w czasach Conrada nie było - wybaczenie sobie swoich błędów. Ciekawe jak dziś by to napisał - proces w którym Lord Jim sobie wybacza...

    OdpowiedzUsuń
  2. Owszem nikt z nas nie jest zapewne tak zły, jak widzą nas inni i tak dobry, jak widzimy siebie sami :) stąd tak ciekawi są bohaterowie niejednoznaczni, pokiereszowani. Psychologia psychologią, ale nie każdy będzie ją mógł zastosować, nie każdy będzie chciał się jej poddać, bo psychologia kojarzy się ludziom z psychiatrią, a to już nie uchodzi zdaniem niektórych. Jeśli pacjent oporny to na nic cała terapia. Myślę, że Jimowi i tego rodzaju odmieńcom niewiele by pomogła. Ale może się mylę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka trudna... dla czytelnika nie przygotowanego. Może trzeba przeczytać ją dwa razy. Ja po pierwszej lekturze dopiero przy końcu opowieści zrozumiałam, o co w niej chodzi, bo doszukiwałam się w trakcie czegoś zupełnie innego. Ale miałam wtedy jakieś 16 lat. Parę lat później - zachwycałam się już niemal każdym zdaniem :). Tak, tej książki się nie zapomina.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mimo, iż czytałam będąc w wieku znacznie starszym, niż Ty podczas pierwszego czytania myślę, że powinnam przeczytać raz jeszcze, bo jestem pewna, iż wiele mi umknęło. I teraz wiem na pewno, że nie czytałam wcześniej, bo to prawda, że tej książki się nie zapomina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od czasów licealnych czytałam "Lorda Jima" kilka razy i za każdym razem odkrywałam nowe rzeczy, inaczej odbierałam różne sprawy. I na pewno jeszcze do tej książki wrócę.

      Usuń
    2. Ja mam w planie parę innych tytułów Conrada, zwłaszcza Jądro ciemności i Smugę cienia.

      Usuń
  5. J. Conrad zawsze budził we mnie sprzeczności. Z jednej strony podejmuje ważne tematy, z drugiej nie mogę przebrnąć przez jego język, narrację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wciąż się zastanawiam, jak to możliwe, że tak chętnie pochłaniałam Conrada za młodu, czyżby wówczas niewiele z niego rozumiała, ale dlaczego mnie zachwycał, a może wówczas łatwiej mi "wchodził" bystrzejszy umysł? , a może to żart pamięci i tak naprawdę niewiele wówczas zrozumiałam z lektury, a czytałam jedynie dla poznania warstwy fabularnej, bez zagłębiania się w psychologiczną, bo nie przypominam sobie problemu ze zmienną narracją, który teraz sprawiał, że czytało mi się nieco nierówno, bo najpierw wchodziło gładko, a potem pojawiała się jakaś przeszkoda, aby za jakiś czas znowu pomknąć do przodu.

      Usuń
  6. Też uważam, że należy podążać za marzeniami i mieć niegasnącą odwagę w och spełnianiu, nawet na przekór wszystkiemu. Nie potępiam Lorda Jima bo myślę, że możemy wypierać się różnych rzeczy potępiając je, bo my to byśmy nigdy tak nie zrobili ani tak się nie zachowali itp., ale rzeczywistość może zweryfikować wszystko, nasze przekonania też.

    OdpowiedzUsuń
  7. Racja, na tyle siebie znamy, na ile nas wypróbowano. Nie byłam nigdy w takiej sytuacji, w której mogłabym się wykazać, ale też nie chciałabym się w niej znaleźć, bo być może nie zachowałabym się tak jak powinnam.

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).