Francuska kawiarenka literacka

poniedziałek, 10 października 2011

A ja lubię listopad (październik też) na przekór deszczowej jesieni

Tekst napisałam rok temu w listopadzie, ale równie dobrze mogłabym napisać, że lubię październik, wszak chodzi o szaro-bure, słotne, krótkie dnie, które nie napawają optymizmem.
Co chwila słyszę, iż listopad to najgorszy miesiąc w roku, że dni są coraz krótsze, szybko zapada zmrok, pogoda brzydka, ludzie chorują, ogarnia nas przygnębienie i apatia i nie chce się pracować. A ja lubię listopad, tak jak lubię każdy miesiąc. Lubię też poniedziałki, wtorki i środy.
Z biegiem lat (chociaż może niektórzy mają tę mądrość od urodzenia) zaczynam cenić każdy dzień i każdą jego godzinę. Dlatego tak mi żal ludzi, a zwłaszcza bliskich mi osób, które nie potrafią cieszyć się życiem.
Ich dnie składają się z realizacji celów, z wypełniania zadań, ze stawiania sobie nowych poprzeczek. Nawet nie próbuję ich przekonywać, żeby zwolniły, zatrzymały się w tym pędzie do doskonałości, żeby podarowały sobie raz na jakiś czas luksus nic nierobienia.
Życie nie będzie czekać, aż one (owe osoby) zrealizują wszystkie swoje cele (poprasują tony ubrań, posprzątają kilometry pokoi i korytarzy, pozałatwiają wszystkie kredyty w banku, wybudują domy, kupią i zmienią kolejne samochody, wychowają dzieci, pójdą na emeryturę), aby móc zacząć wreszcie żyć.
Żyć należy tu i teraz, nie planować, iż odpocznie się później; w trakcie weekendu, po wykonaniu jakiegoś zadania, na urlopie albo właśnie na emeryturze. Życie to radość ze zwykłego trwania, z codziennych czynności. Bo może w życiu przyjść taki czas, kiedy okaże się, że jest już za późno. Kiedy dopada nas lub naszych bliskich choroba, kalectwo czy inne nieszczęście. Wtedy nagle uświadamiamy sobie, jacy byliśmy „niemądrzy” odkładając całą radość życia na później. Tata opowiadał mi o swoim koledze, który pływał na statkach i choć bardzo tego nie lubił wciąż powtarzał sobie, jeszcze tylko jeden rejs; jeszcze zmienimy samochód, bo stary wymaga ciągłych napraw, jeszcze dobudujemy piętro, bo dzieci rosną i mają coraz większe potrzeby, jeszcze wyślemy dzieci na wakacje, jeszcze poślemy je do szkół, na studia, jeszcze….. Potem zaczął opowiadać o swoich planach na przyszłość. Pójdę na emeryturę to zacznę podróżować, wtedy dopiero zacznę żyć tak, jak zawsze chciałem. Nie doczekał emerytury. Zginął kilka miesięcy wcześniej.
Dlatego staram się żyć każdego dnia, nie odkładać drobnych przyjemności na jakieś potem. Dlatego właśnie lubię i poniedziałki i soboty i maje i listopady i dlatego, kiedy wstaję o 5 rano w dzień roboczy witam ten dzień z uśmiechem (pod warunkiem, że nie dopadła mnie migrena). Dlatego uwielbiam filiżankę kawy w sobotni poranek, spacer po mieście w mroźny zimowy dzień, oglądanie filmu podczas prasowania, gotowanie obiadu czy "kołtunienie się" z dziećmi.
Bo wszyscy dysponujemy taką samą ilością czasu, tylko nie wszyscy umiemy się nim cieszyć. I choć jak wszystkich dopada mnie czasem chandra lub jestem w dołku, to zawsze pamiętam, że to stan przejściowy.
Niestety osoby, do których kieruję moje słowa nie będą miały czasu tego przeczytać, bo czas swój mają wypełniony tysiącem obowiązków. I oczywiście osoby te mają tysiące argumentów przemawiających za tym, że w życiu nie można marnować czasu, że należy go wypełniać, że każdą wolną chwilę należy przeznaczyć na coś pożytecznego.
A ja cieszę się na kolejny dzień i wszystkim tym, którzy czują wraz ze mną tę radość życzę miłego dnia, popołudnia, wieczora, nocy (zależy od pory czytania). A tym którym wciąż go brakuje, życzę aby prędzej niż później odkryli radość z każdej chwili życia, niezależnie od jej barwy i smaku.
Zdjęcia 1.kawa - źródło internet, 2. Długie Pobrzeże i Żuraw

8 komentarzy:

  1. Ja też lubię październik i listopad (bardziej niż marzec). I co z tego, że akurat ostatnio zbyt często nachodzi mnie chandra. Nawet wtedy bardzo lubię wyglądać przez okno kiedy pada deszcz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepadam za klimatem jesieni - nie należę do "fanów" lata, za zimą nie przepadam, na wiosnę trzeba się sporo naczekać - najbardziej lubię liście, które szeleszczą pod stopami, zapachy jesiennego pola, lasu, odgłosy samochodów na mokrym asfalcie. Bardzo mi tego ostatniego brakuje, bo przeprowadziłam się daleko cywilizacji...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja lubię wszystkie pory roku i każdy miesiąc, jesień jest piekna kiedy jest złota i słoneczna, a ta deszczowa umożliwia rozgrzewanie się gorącą herbatą, ciepłym kocem i dobrą książką. Ja także staram się cieszyc każda chwila, dzięki temu człowiek jest szczęśliwszy i żyje się lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Małgosiu, masz rację, życie należy brać garściami i korzystać z niego. Bo nie wiadomo co może być jutro. I tak robię. Nie na zasadzie "co masz zrobić dzisiaj zrób jutro, co masz zjeść jutro zjedz dzisiaj". Nie. Nie. Mam ochotę gdzieś wyjechać, zostawiam wszystko i wyjeżdżam. Mam przyjemność iść do kina idę...
    Ale co do słotnej jesieni - nie lubię jej. Te cztery dni są dla mnie straszne. Chciałabym je polubić, i nie nie mogę.
    Gosik, Ty jesteś dzieckiem zimowym, a ja letnim...Ty lubisz wiosnę, lato, jesień i zimę... a ja wszystkie dni kiedy niebo nie jest pochmurne i nie pada deszcz... A gdy jest jeszcze słońce i gorąco, upalnie wtedy jestem cała happy...Jeden plus w tym wszystkim to, to, że nie jestem marudna, zgryźliwa...
    Gosiu, temat doskonały i na czasie.
    Sara-Maria

    OdpowiedzUsuń
  5. Pod każdym napisanym przez Ciebie zdaniem mogę złożyć zamaszysty podpis. Cieszmy się tym, co mamy, smakujmy chwile, delektujmy się drobiazgami. To tak niewiele a jednocześnie tak ogromnie dużo.
    Piękny widok Motławy w zimowej szacie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nic dodać, nic ująć... Wpisałaś się tym postem w mój obecny nastrój ;-). Tylko z przekory napiszę, że jednak mi trochę szkoda lata, przez co ulubiona jesień trochę mniej cieszy... ale jednak cieszy.
    Piękne zdjęcie mojego ukochanego polskiego miasta :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aż się boje pisać, napisalam dluuuugi komentarz i mnie wylogowalo. Teraz krotko- dzieki za wasze wpisy, bo juz myslalam, ze wezmiecie mnie za nawiedzona babe, co to wciaz wyskakuje z tym hura-optymizmem, a zycie to nie bajka, sa momenty przykre, smutne, dramatyczne, a czasami trwaja dluzej niz moment. Ale wlasnie na przekor poki moge chce sie cieszyc tym co mam tu i teraz i ciesze, ze wy macie podobnie. Saro-Mario- wiem, ze ty kochasz upaly i super, wiekszosc osob je kocha. Slonce to energia i radosc. Gdyby nie te moje migreny... jedyna rzecz ktora doprowadza mnie do marudzenia i wkurza

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo dobrze napisałaś. Taki mamy świat teraz, zagoniony, pędzący za czymś tam, wyścigi szczurów, sami wiecie zresztą. Sztuką jest się zatrzymać w pędzie albo w ogóle do biegu nie startować, tylko iść sobie swoim tempem.
    Jesień jest piękna.
    Byle nie padało!

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).