Wydawnictwo "Śląsk"
Rok wydania 1966
Ilość stron 216.
Wnikliwy dar obserwacji, duży talent i ogromne poczucie humoru - to wszystko sprawia, że utwory autorstwa Magdaleny Samozwaniec potrafią rozbawić nie tylko czytelniczki, ale i czytelników.
„Tylko dla dziewcząt” to zbiór felietonów, w których autorka daje obraz odwiecznej wojny płci. Różnice w oczekiwaniach dziewcząt i chłopców co do kandydatów i kandydatek na życiowych partnerów opisane satyrycznym piórem pisarki wywołają nierzadko uśmiech na twarzy czytelnika, nie mówiąc o wybuchach śmiechu towarzyszących lekturze.
Wzajemne relacje pomiędzy dziewczętami a konkurentami do ich ręki wydają się dziś nieco anachroniczne, podobnie jak panująca wówczas moralność i dulszczyzna. Autorka uświadamia nam jednak iż, zarówno w kwestii doboru życiowych partnerów, jak i w kwestii mody, wychowania, moralności tak naprawdę niewiele zmieniło się od zarania dziejów.
To co dla naszych matek było nie do przyjęcia, dla naszych córek jest przeżytkiem, a dla naszych wnuczek, a może prawnuczek będzie rewolucyjnym rozwiązaniem.
Autorka pisze o sprawach ważkich i ważnych, ale pisze z przymrużeniem oka. Pisze o relacjach damsko-męskich, o konflikcie pokoleń, o braku szacunku dla dzieci i braku szacunku dla rodziców, o damskiej przyjaźni i męskich poszukiwaniach partnerki idealnej oraz damskich pragnieniach zdobycia męża. Wytykając damsko-męskie przywary robi to z uśmiechem. Jej satyryczny ton pełen jest ironii, ale jest to ironia pozbawiona złośliwości, chociaż nie jest ona wolna od goryczy.
Dzisiejsza nastolatka ze zdziwieniem może się przekonać z książki, jak żyła jej koleżanka przed ponad stu laty, kiedy dziewczyna nie mogła przebywać z chłopakiem sam na sam bez przyzwoitki, kiedy w wieku lat osiemnastu należało rozejrzeć się za mężem, a w wieku lat dwudziestu otrzymywało miano starej panny. Może też przekonać się, jak pomysłowość jej koleżanki sprzed wieku pozwalała jej omijać wszelkie przeszkody, jakie stawiała ówczesna moralność i opiekunowie.
Oto co pisała Samozwaniec;
O moralności i modzie
„Józinka znów upierała się, żeby nosić suknie tak krótkie, że jej prawie cały bucik było widać.
Prawdziwie dobrze wychowane panny nóg nie mają-mawiała ciocia-babcia.
Mama była, już troszkę bardziej postępowa.
Owszem-twierdziła- można mieć nogi, ale nie trzeba ich pokazywać, bo to i niemiłe i nieciekawe dla patrzącego”.
Prawdziwie dobrze wychowane panny nóg nie mają-mawiała ciocia-babcia.
Mama była, już troszkę bardziej postępowa.
Owszem-twierdziła- można mieć nogi, ale nie trzeba ich pokazywać, bo to i niemiłe i nieciekawe dla patrzącego”.
O moralności i wychowaniu
- "Ach, mąż….- zawołała histerycznie – Ale wiesz, mam wrażenie, że w małżeństwie dzieją się rzeczy, o których mama nie ma pojęcia, inaczej nigdy by na to nie zezwoliła.”
O całowaniu i kobiecej naturze:
"Mężczyźni wymyślili pocałunek, aby kobiecie nareszcie zamknąć usta. Gdy chciała coś powiedzieć, całowałem ją coraz gwałtowniej. Bałem się, czy nie zada mi żenujących pytań w rodzaju: Czy mnie kochasz” Bo i skąd można wiedzieć, czy się kocha dziewczynę, którą się całuje? I cóż to ma z miłością wspólnego? Ale one nigdy tego nie rozumieją…"
O kobiecej „przyjaźni”
"Kobiety zwykle całują się na przywitanie, ponieważ nie mogą się ugryźć".
Wbrew tytułowi „Tylko dla dziewcząt” to książka skierowana nie tylko do jednego kręgu odbiorców. Stąd tytuł wpisu nie jest moją pomyłką, a raczej komentarzem dotyczącym tegoż tytułu.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania u Sardegny (Trójka e-pik), w którym w czerwcu należało przeczytać między innymi kobiece czytadło.
Moja ocena 4,5/6
Samozwaniec - kto jej nie zna :)
OdpowiedzUsuńPoznałam dość wcześnie Marię i Magdalenę, ale po więcej sięgnęłam dopiero nie dawno. :)
UsuńUwielbiam tę dawną etykietę, ale gdy zobaczyłam cenę ostatnio wydanej książki - "Dobre maniery w przedwojennej Polsce" Barbasiewicz, to mina mi zrzedła. No cóż, nauka kosztuje.:)
OdpowiedzUsuńDzisiaj buszowałam w empiku i wyszłam z jedną tylko książką. Wiem, że ten sklep jest drogi, ale jak piszesz dzisiaj książki są drogie w ogóle. Kupuję na Dadalusie i w Taniej książce, ale mam wrażenie, że większość z tego, co mnie interesowało wykupiłam. Nie chcę kupować książek tylko dlatego, że są tanie, jeśli wiem, że mnie nie zainteresują. Dlatego bardzo mi się podoba możliwość pożyczania sobie książek przez blogerów. Pozdrawiam
UsuńDobre maniery - zawsze :-) ale od Samozwaniec wolę jej starszą siostrę :-)
OdpowiedzUsuńMało znam Pawlikowską-Jasnorzewską. Czytałam kilka wierszy. Są piękne.
UsuńI nie bójmy się tego słowa :-), ponadczasowe, bo miłośc jest wieczna :-)
UsuńTrudno jest z tym nie zgodzić :)
UsuńA jednak ... T. Dołęga-Mostowicz mawiał, że trzy są rzeczy wieczne: wieczne pióro, wieczna miłość i wieczna ondulacja. Najtrwalsze z tego wszystkiego jest wieczne pióro :-).
UsuńSamozwaniec, uwielbiam ją za barwny, pełen humoru język...
OdpowiedzUsuńTo jest dopiero trzecia moja książka Kossakówny. Ale bardzo mi się podoba.
UsuńCiekawe wybrałaś powiedzenia. Te o krótkiej sukience chyba naj.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mnie też się bardzo to "nie manie - czyli nie posiadanie nóg"
UsuńPo lekturze "Marii i Magdaleny" czuję takie wewnętrzne przesycenie Samozwaniec - bardzo mi się podobało, ale po prostu czuję, że muszę sobie zrobić przerwę ;-) Ale kiedyś chętnie powrócę!
OdpowiedzUsuńMuszę ci się przyznac, że i ja po lekturze Mojej wojny trzydziestoletniej miałam przesyt Magdaleną i jej językiem i humorem. Nawet z początku lektury wydawało mi się, jakbym przeżywała deja vu. Ale w miarę czytania zaczęło wciągac.
UsuńA ja za Madzią wprost przepadam! W rodzinnym domu mieliśmy "Moją wojnę" z cudnymi ilustracjami Mai Berezowskiej. Uwielbiałam ją czytać już w podstawówce, jako kompletna smarkula. Później przyszła kolej na inne książki no i na poezje Starszej Siostry i całą masę książek powiązanych z epoką. A swoją drogą to dziwne, że obie siostry były tak niepodobne i fizycznie i duchowo...Madzia pewnie w Tatkę a Lilka w Mamidło...
OdpowiedzUsuń