Wydawnictwo Czytelnik, rok 1956, ilość stron 299
Nigdy nie przepadałam za opowiadaniami, kiedy już zaczynała wciągać mnie fabuła, okazywało się, że historia nagle się urywała. Zapewne dlatego przeczytane opowiadania dość szybko ulatywały z pamięci i to zarówno ich warstwa fabularna, jak i klimat, nastrój i cała ta otoczka, która zostaje w pamięci najdłużej.
„Baryłeczka i inne opowiadania” mam nadzieję przełamie tę złą passę, a moje pierwsze spotkanie z Maupassantem na pewno nie będzie ostatnim.
„Baryłeczka” była pierwszym wydanym opowiadaniem Maupassanta. Stanowiło ono jego wkład do zbioru nowel różnych autorów. Ten literacki debiut był tak udany, iż zachwycił jego mistrza i przyćmił opowiadanie Zoli Atak na młyn.
"Spieszę donieść Ci, że uważam "Baryłeczkę" za arcydzieło. Tak, młody człowieku! Ni mniej, ni więcej, to robił mistrz. Koncepcja bardzo oryginalna, pełne zrozumienie rzeczy, styl wyborny. (...) Ta opowiastka przetrwa, możesz być pewien! Co za pyszne gęby ci Twoi bourgeois! Ani jeden nie jest chybiony! (...) Mam ochotę obcałowywać Cię przez kwadrans. Nie, doprawdy, jestem kontent! Ubawiłem się i podziwiam" – tak pisał do swego ucznia Gustaw Flaubert.
Akcja tytułowego opowiadania toczy się podczas wojny francusko-pruskiej. Z zajętego przez Prusaków miasta uciekają dyliżansem: hrabia, handlarz win i przedsiębiorca handlowy z żonami, demokrata Cornudet, dwie siostry zakonne i dziewczyna lekkich obyczajów, nazywana Baryłeczką. Czyli mamy tu przekrój całego społeczeństwa. Podróżni zatrzymują się w oberży. Są gotowi zapłacić za nocleg i jadło, jednak oberżysta może im zaoferować tylko suchy chleb. Jedynie pogardzana przez całe towarzystwo Baryłeczka była na tyle przewidująca, iż zabrała własny prowiant. Częstuje współtowarzyszy podróży, lecz oni dumnie odrzucają propozycje. Jednak po jakimś czasie głód zmusza ich do kapitulacji i ulegają instynktowi. Nawiązuje się rozmowa, wymiana zdań coraz bardziej zbliża ku sobie pasażerów, wszyscy ulegają złudzeniu zjednoczenia we wspólnej walce przeciwko nieprzyjacielowi. Po noclegu podróżni zostają zatrzymani w oberży, przez Pruskiego oficera do czasu, aż Baryłeczka spełni jego życzenie. Reakcja pasażerów na tak postawiony warunek ulega zmianie wraz z upływem czasu; od oburzenia z powodu żądania Prusaka, poprzez zniecierpliwienie uporem dziewczyny, aż po wywieranie na niej presji. Jaką decyzję podejmie dziewczyna i jaką ona wywoła reakcję - można się domyśleć, a mimo to lektura nie nuży.
Wojna francusko-pruska, która wywarła tak wielki wpływ na losy pokolenia pisarza, stanowi częsty motyw jego opowiadań. To na jej tle ukazuje on kontrast pomiędzy zakłamaniem i tchórzostwem wyższych sfer, a odwagą, patriotyzmem i szlachetnością ludzi prostych - przedstawicieli ludu. Nie oznacza to, iż autor nie widzi przywar ludzi prostych. Maupassant pisze o tym, co boli, wzburza, a czasem i wzrusza; pisze o świecie urzędników, chłopstwa, paryskich salonów. Piętnuje ludzkie wady; zachłanność, upór, próżność, głupotę. Pisze o niesprawiedliwości i nieuczciwości świata, ale przede wszystkim pisze o ludziach, ich postawach, charakterach. Opowiadania są odwzorowaniem otaczającego go świata. Maupassant jest świetnym obserwatorem. Bohaterowie jego utworów namalowani zostali jedynie paroma kreskami, a jednocześnie są szalenie wyraziści. Myślę, że właśnie w tym przejawia się mistrzostwo Maupassanta; mało słów, a wiele treści. Autor potrafił tak skonstruować swoje opowiadania, że na pewno na długo zapadną w pamięci. Ich fabuła jest szalenie prosta, powiedziałabym nawet, że często jest przewidywalna, a jednocześnie nie jest ona nudna. Jeśli dodać do tego zwięzłość i prostotę języka oraz celność puent to czegóż trzeba więcej.
Moja ocena 5/6
„Baryłeczka i inne opowiadania” mam nadzieję przełamie tę złą passę, a moje pierwsze spotkanie z Maupassantem na pewno nie będzie ostatnim.
„Baryłeczka” była pierwszym wydanym opowiadaniem Maupassanta. Stanowiło ono jego wkład do zbioru nowel różnych autorów. Ten literacki debiut był tak udany, iż zachwycił jego mistrza i przyćmił opowiadanie Zoli Atak na młyn.
"Spieszę donieść Ci, że uważam "Baryłeczkę" za arcydzieło. Tak, młody człowieku! Ni mniej, ni więcej, to robił mistrz. Koncepcja bardzo oryginalna, pełne zrozumienie rzeczy, styl wyborny. (...) Ta opowiastka przetrwa, możesz być pewien! Co za pyszne gęby ci Twoi bourgeois! Ani jeden nie jest chybiony! (...) Mam ochotę obcałowywać Cię przez kwadrans. Nie, doprawdy, jestem kontent! Ubawiłem się i podziwiam" – tak pisał do swego ucznia Gustaw Flaubert.
Akcja tytułowego opowiadania toczy się podczas wojny francusko-pruskiej. Z zajętego przez Prusaków miasta uciekają dyliżansem: hrabia, handlarz win i przedsiębiorca handlowy z żonami, demokrata Cornudet, dwie siostry zakonne i dziewczyna lekkich obyczajów, nazywana Baryłeczką. Czyli mamy tu przekrój całego społeczeństwa. Podróżni zatrzymują się w oberży. Są gotowi zapłacić za nocleg i jadło, jednak oberżysta może im zaoferować tylko suchy chleb. Jedynie pogardzana przez całe towarzystwo Baryłeczka była na tyle przewidująca, iż zabrała własny prowiant. Częstuje współtowarzyszy podróży, lecz oni dumnie odrzucają propozycje. Jednak po jakimś czasie głód zmusza ich do kapitulacji i ulegają instynktowi. Nawiązuje się rozmowa, wymiana zdań coraz bardziej zbliża ku sobie pasażerów, wszyscy ulegają złudzeniu zjednoczenia we wspólnej walce przeciwko nieprzyjacielowi. Po noclegu podróżni zostają zatrzymani w oberży, przez Pruskiego oficera do czasu, aż Baryłeczka spełni jego życzenie. Reakcja pasażerów na tak postawiony warunek ulega zmianie wraz z upływem czasu; od oburzenia z powodu żądania Prusaka, poprzez zniecierpliwienie uporem dziewczyny, aż po wywieranie na niej presji. Jaką decyzję podejmie dziewczyna i jaką ona wywoła reakcję - można się domyśleć, a mimo to lektura nie nuży.
Wojna francusko-pruska, która wywarła tak wielki wpływ na losy pokolenia pisarza, stanowi częsty motyw jego opowiadań. To na jej tle ukazuje on kontrast pomiędzy zakłamaniem i tchórzostwem wyższych sfer, a odwagą, patriotyzmem i szlachetnością ludzi prostych - przedstawicieli ludu. Nie oznacza to, iż autor nie widzi przywar ludzi prostych. Maupassant pisze o tym, co boli, wzburza, a czasem i wzrusza; pisze o świecie urzędników, chłopstwa, paryskich salonów. Piętnuje ludzkie wady; zachłanność, upór, próżność, głupotę. Pisze o niesprawiedliwości i nieuczciwości świata, ale przede wszystkim pisze o ludziach, ich postawach, charakterach. Opowiadania są odwzorowaniem otaczającego go świata. Maupassant jest świetnym obserwatorem. Bohaterowie jego utworów namalowani zostali jedynie paroma kreskami, a jednocześnie są szalenie wyraziści. Myślę, że właśnie w tym przejawia się mistrzostwo Maupassanta; mało słów, a wiele treści. Autor potrafił tak skonstruować swoje opowiadania, że na pewno na długo zapadną w pamięci. Ich fabuła jest szalenie prosta, powiedziałabym nawet, że często jest przewidywalna, a jednocześnie nie jest ona nudna. Jeśli dodać do tego zwięzłość i prostotę języka oraz celność puent to czegóż trzeba więcej.
Moja ocena 5/6
Po raz pierwszy spotkałam się z cytowanym kiedyś przez Lirael zapisem wydawcy - Do czytelnika - Prosimy o nadesłanie uwag o przeczytanej książce, dotyczących jej tematu, treści, języka, wyglądu zewnętrznego, popełnionych w niej błędów i omyłek oraz o wyrażenie życzeń, do których moglibyśmy się zastosować w swej dalszej pracy.
To się nazywa poszanowanie Czytelnika.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Trójki E-Pik u Sardegny
Ongiś czytałam. Rzeczywiście ta "opowiastka" przetrwała.
OdpowiedzUsuńZapis wydawcy- po raz pierwszy o takim słyszę, cóż, inne czasy, inni wydawcy ;-)
Na ten (albo podobny) zapis zwróciła kiedyś uwagę Lirael pisząc o erratach, zwróć uwagę na rok wydania książki. Na wydanym trzy lata temu przez Czytelnika egzemplarzu nie ma takiego dopisku :(
UsuńPodziwiam tempo z jakim Ty czytasz i recenzujesz książki! Świetna recenzja, opowiadanie powinno się naprawdę znaleźć wśród moich lektur obowiązkowych...Ciekawe kto tłumaczył i jaki jest tytuł oryginalny.
OdpowiedzUsuńTłumaczy jest kilku, bo i opowiadań jest dwadzieścia trzy. Nazwiska mnie nie znane, ty może będziesz kojarzyć; Róża Czekańska-Heymanowa, Jadwiga Dmochowska, Krystyna Dolatowska, Maria Feldmanowa, Adam Sowiński. Tytuł Boule de Suif - wydane po raz pierwszy w zbiorze Wieczory Medańskie razem z nowelami i opowiadaniami innych autorów, w tym Zoli Atak na młyn.
UsuńCo do tempa, to nie czytam na czas, a raczej z zachłanności, aby zdążyć poznać więcej i więcej i więcej. :)
Serdecznie dziękuję za uzupełnienia, czyli pełna mieszanka tłumaczy...Ja też jestem zachłannym czytelnikiem, ale nie przekłada się to na szybkość...niestety!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen zbiór poza Baryłeczką (ja pamiętam jak przez mgłę jakąś ekranizację, chyba nie naszą, a teatr chętnie bym obejrzała) liczy dwadzieścia dwa opowiadania; m.in. Beczułka, Naszyjnik, Jedyna miłość,. Porzucony syn, Diabeł. A każde naprawdę świetne.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńA ja zajrzałam do sklepiku internetowego i co prawda nie znalazłam Baryłeczki, ale za to znalazłam mojego ukochanego Cyrano de Bergerac. I to właśnie na stronie Telewizji :)
UsuńJa też kiedyś oglądałam Cyrana i byłam zachwycona. :)
UsuńPiotruś jest w tej roli cudowny.
UsuńJa często mam podobne odczucia do opowiadań - mianowicie zanim zdążę się zżyć z bohaterami, lektura nagle dobiega końca. Taki niedosyt to we mnie wywołuje. Oczywiście są wyjątki :-) Maupassanta jeszcze nie miałam okazji poznać...
OdpowiedzUsuńTo mnie pociesza, że nie poznałaś Maupassanta, bo ostatnio u ciebie królują autorzy mnie nie znani, albo jedynie ze słyszenia :)
UsuńZapis wydawcy wspaniały :) Teraz mało kto by mógł tak napisać, bo wydawnictwa oszczędzają ile się da na korektach i redakcjach, więc zażaleń byłoby mnóstwo - lepiej żyć w niewiedzy i udawać, że wszystko jest ok.
OdpowiedzUsuńOpowiadań kiedyś bardzo nie lubiłam, teraz czytam ich znacznie więcej, lubię, jak teksty zebrane w jednym tomie znacząco się od siebie różnią: to jest świetna próbka danego pisarza. Chociaż zdecydowanie nie lubię czytać opowiadań hurtowo.
Od razu napisałabym do Zielonej Sowy i zażądałabym nie tylko zwrotu kosztów książki Jane Eyre ale i odszkodowania za zszargane nerwy, takiej ilości błędów dawno nie widziałam.
UsuńCo do opowiadań- ja też nie lubię ich czytać hurtowo, dlatego te prawie trzysta stron czytałam dość długo.
To jest świetny pomysł, na książki też powinny być reklamacje! Wydawnictwa wreszcie musiałyby się przyłożyć do roboty.
UsuńJuż Boccaccio wskazał, że wyizolowanie grupy ludzi reprezentujących różne poglądy, grupy społeczne najlepiej służy obserwacji szczerości i obłudy,niewinności i grzechu. Forma prosta, ale wymaga obecności mistrza pióra. Maupassant jest jednym z nich.
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że Maupassant świetnie pisze; zwłaszcza, jeśli potrafił mnie (takiego sceptyka co do opowiadań) przekonać i do siebie i do takiej, niewdzięcznej formy.
UsuńMy tu brodzimy w jakichś śniegobłotach, a ty sobie klasycznie. Super:D
OdpowiedzUsuńKażdemu wg potrzeb, każdemu według upodobań; wy się stykacie z literaturą współczesną a ja z klasyką :)więc mnie śnieg nie dopada - nawet za oknem nie ma i niech jeszcze długo nie będzie.
UsuńJa lubię opowiadania. Ostatnio "Uciekinierka" Alice Munro upewniła mnie w tym, że warto je czytać. Maupassant wciąż przede mną, już się cieszę. :)
OdpowiedzUsuńTaki miły apel do czytelnika zawsze poprawia mi humor. Szkoda, że nie trafia się zbyt często i tylko w starszych książkach.
Ja może w końcu je także polubię. A gdyby nie twój wpis o erratach pewnie nawet nie zwróciłabym uwagi na ten apel :)
UsuńWidziałam to opowiadanie zekranizowane, śliczne! Bardzo mi się spodobało.
OdpowiedzUsuńA nota od wydawcy jest mi znana, gdzieś się z nią spotkałam, ale gdzie?... Ach, skleroza, zapomniałam. W jakimś starym wydaniu.
Ty nie pamiętasz, gdzie widziałaś notę, ja nie pamiętam dobrze filmu, ale wydaje mi się, że oglądałam. :(...
UsuńŚwietna recenzja - klarowna i jasna. Lubię Twój styl :)
OdpowiedzUsuńMnie zawsze fascynowała przemiana Maupassanta-pisarza i człowieka, choć zazwyczaj wystrzegam się przed prostym wnioskowaniem o "dziele" z "życia", to jednak u niego następuje zastanawiająca przemiana i w jednym i w drugim aspekcie. Jeśli weźmiesz z jednej strony powieść "Bel-Ami", historię karierowicza a w tle społeczeństwo odmalowane z iście balzakowskim rozmachem - a z drugiej strony, już u schyłku, opowiadanie "Le Horla"... opowiadanie fantastyczne, dość przerażające, o utracie tożsamości, niewidzialnej istocie, która przejmuje nad bohaterem pełną kontrolę. Trudno uwierzyć, że wyszły spod tego samego pióra. Obydwie rzeczy bardzo polecam - jeśli jeszcze nie znasz.
Dziękuję za komplement- moim zdaniem niezasłużony :), ale miły. Niestety nie znam jeszcze na tyle Maupassanta, aby dokonywać porównań. Bel - ami szukam już niemal od roku bez skutku. To było moje pierwsze spotkanie z pisarzem. Ja staram się także nie formułować kategorycznych stwierdzeń na temat wielkości dzieła, stylu, formy, treści, co nie oznacza, że zawsze udaje mi się unikać tego typu stwierdzeń. Wolę pisać, że mi się podobało, lub mniej spodobało, że wg mnie było arcyciekawe, lub mnie nudziło :)
OdpowiedzUsuńJak po odmiennych orbitach krążymy, jeśli chodzi o Charlottę Link, tak Twoja recenzja jednego z ogromnej ilości opowiadań Maupassanta to moje myśli i odczucia. Przeczytałam wielkie tomiszcze jego krótkich dzieł i każde było zachwytem, dokładnie takim jak piszesz, choć tam w większości były podobne w sumie historie arystokratek podrzucających chłopom na wsi swoje nieślubne dzieci do wychowania. Ich dramaty, cierpienia związane z ostracyzmem społecznym z powodu zdrady, której początkiem zawsze przecież jest miłość. Jedno z nich z kolei opisuje taką kobietę 40 lat później, gdy próbuje poznać swego pozostawionego na wsi syna, już mężczyznę w sile wieku. Mam wieli szacunek dla tego autora podążającego śladem okrucieństwa swoich współczesnych.
OdpowiedzUsuńWbrew temu co napisałam we wpisie nie pamiętam dziś treści opowiadań, ale pamiętam miłe skojarzenia związane z lekturą. Coś mi się majaczy, że Baryłeczka była zekranizowana. Madziu bardzo ci dziękuję, że poświęcasz swój cenny czas na czytanie archiwalnych moich wypocin, do tych starych wpisów rzadko pojawiają się komentarze, a dzięki nim i ja wracam do przeszłości, wspomnień, emocji, co wywołuje nostalgię.
OdpowiedzUsuń