Francuska kawiarenka literacka

środa, 26 grudnia 2012

Mikołaj się spisał

Tegoroczny Mikołaj nie zawiódł w przeciwieństwie do atmosfery wigilijnej, która z roku na rok coraz bardziej napięta i delikatnie mówiąc "przykra". Moje dojrzewanie do spędzania świąt poza domem niedługo wyda owoce. Jak na razie odważyłam się jedynie na wielkanocne wagary. Ale ... spuszczę zasłonę milczenia i będę się cieszyć, że przeżyłam, choć nie bez szwanku na zdrowiu.
Na osłodę pod choinką znalazłam całkiem sporą kolekcję książek, które zamówiłam sobie (wysyłając list do jednego z Mikołajów), tym sposobem uniknęłam prezentów nietrafionych.
 
I tak znalazły się tam dwa tomy Malarstwa białego człowieka W.Łysiaka (t.1 i 3 - jako uzupełnienie otrzymanego rok temu t.2), Alan Riding A zabawa trwała w najlepsze oraz Georges Simeon Paryski ekspres (w klimacie Paryża) a także Z.Herbert Martwa natura z wędzidłem i Josif Brodski Znak wodny (te ostatnie sprezentowałam sobie sama).

Z tematem świąt łączy się temat kartek świątecznych, które jak listy odchodzą w przeszłość. Coraz ich mniej wysyłamy, coraz mniej otrzymujemy. Z tym większą radością pochwalę się paroma kartkami, które otrzymałam w tym roku. Niewiele, ale każda bardzo dla mnie ważna, bo od miłych korespondentów.
 Serdecznie dziękuję za każdą karteczkę z życzeniami.
Tegoroczny Mikołaj był dla mnie wyjątkowo łaskawy. Pisałam już kilka dni temu o pięknych podarunkach otrzymanych od blogowych przyjaciół. A dziś chciałam jeszcze dodać, iż dzień po opublikowaniu wpisu dotarła do mnie przesyłka z Włoch zawierająca lekarstwo na smutki. Edyta dziękuję Ci jeszcze raz. 

Moje spostrzeżenia na temat świąt opisałam już dwa lata temu 
i rok temu   Ponieważ tegoroczne byłyby jeszcze bardziej gorzkie nie będę ich opisywać. 
Tym serdeczniej dziękuję wszystkim, którzy sprawili mi radość życzeniami, pamięcią, podarkami.
A teraz dzę pakować walizkę :) aby i moje święta były piękne.
 

36 komentarzy:

  1. A u nas święta może i nie gorzkie, za to podpatronatem Urzędu Pracy. Ktos stracił robotę, ktoś od dawna szuka, u kogoś innego wisi ona na włosku. Tylko jeden świeży absolwent 2 kierunków, zamiast się załamać po wyrzuceniu go z wielkiej korporacji, zabrał się za handel z dalekim wschodem.
    Powiem szczerze, że mnie chyba przed przesytem swiętami ratują dzieci. Tak to nie wypada wyjść wcześnie, a teraz wystarczy po 2 godzinach znaleźć wiarygodny pretekst i można wracac na stare śmieci:).
    Najlepszego na czas poświąteczny:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja od jakiegoś czasu nie przepadam za świętami, a wręcz się ich obawiam. Zresztą nie ja jedna, kiedy rozmawiamy w pracy na temat świąt większość osób mówi, że to najbardziej stresujący okres w całym roku. Brak dzieci powoduje, że nie ma dla mnie ratunku przed przesytem. Ale na szczęście to tylko kilka dni i zbliżają się one ku końcowi.
      A wszystkim którzy lubią święta po prostu zazdroszczę :)
      Pozdrawiam jeszcze trochę świątecznie i już poświątecznie.

      Usuń
  2. Wybrałaś najlepszy sposób na prezenty. Mikołaj jest stary, więc różnie bywa z jego pamięcią, a czasami i figle się go trzymają. Z wymienionych książek miałabym ochotę przeczytać Ridinga, nawet przyglądałam się książce, ale ostatecznie przedświąteczne sprawy finansowe przeważyły, więc może w nowym roku...
    Rodzinne święta są różne, a czasami wydaje się, że lepiej spędzić je z dala od rodziny. Jeżeli się zdecydujesz, to opowiedz o nich za rok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy wystarczy mi odwagi na wigilię poza domem. Pewnego rodzaju zobowiązania trzymają mnie tu w ten dzień, który powinien być szczególny. Ale z wiekiem robię się coraz bardziej odważna. :) Pozdrawiam i życzę przypływu gotóweczki, aby pofolgować swym czytelniczym marzeniom

      Usuń
  3. Przesyłam pozdrowienia poświąteczne :) podoba mi się opcja wybierania samemu prezentów książkowych. Życzę miłego świąteczno - noworocznego wyjazdu i czekam na relację :)
    PS. książkę wyślę po Nowym Roku w środę/czwartek. Może być? Czy wolałabyś później?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zuziu jak najbardziej, jak Ci pasuje- może być środa - czwartek po Nowym roku :) Pozdrawiam
      A relacje z wycieczki mam nadzieję zamieszczać na bieżąco, o ile będzie łączność z internetem

      Usuń
  4. Cin ,cin !!!
    i moze przyszle Swiata BN
    w cieniu Koloseum :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja lubię okres świąt. Pewnie dlatego, że nie hołduję tradycji i spędzam je tak, jak lubię, czyli na czytaniu książek i graniu z mężem i córką w to, co akurat nam najbardziej podejdzie. Od ponad 20 lat nie spędzam tego czasu na tradycyjnych, wymuszonych spotkaniach z rodziną, opychaniu się jedzeniem, robieniu tego, co wypada. W to miejsce robię tylko to, co lubię, czego życzę wszystkim potrzebującym. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak powinno być, aby każdy spędzał je jak lubi, bez trzymania się konwenansów i przymusu hołdowania męczącej tradycji, niestety czasami zobowiązania rodzinne nie pozwalają na całkowitą separację :( Pozdrawiam

      Usuń
  6. Widze, ze u Ciebie Mikolaj bardzo dobrze sie sprawil, tera zbede wypatrywac, co o nich napiszesz, bo kusza, kusza, a nie znam:) Moje ksiazki rowniez byly podszeptane w odpowiednie ucho;).
    Co do Swiat, to przeczytalam Twoje refleksje z poprzednich lat i ciarki mi przeszly po plecach:)
    Teraz nie mieszkam w Polsce i na Swieta raczej nie mam sznasy sie pojawic ze wgledow zawodowych, bo czesc z nich musze przepracowac, wiec spedzamy je sobie w trojke, po cichutku i jak kazdy chce. Jest dobrze, ale ogromnie tesknie za moim rodzinnym domem. Glownie dlatego, ze u mnie nie bylo nigdy spedow rodzinnych. Tylko moi Rodzice, Brat i Dziadkowie, jak jeszcze zyli. Nikt nie mial pretensji, ze ktos sie zwinal w klebek i poczytal lub poszedl sie zdrzemnac. Ilez mozna jesc! Zoladek ma sie tylko jeden:)

    Jak najbardziej kultywuje polskie tradycje, szczegolnie teraz, gdy mam prawie czeteroletniego Szkraba, wiec razem pieczemy pierniki, przez caly adwent spiewam mu koledy, opowiadam i czytam historie o Bozym Narodzeniu, ubieramy choinke:). Wlasciwie dopiero w tym roku co nieco zaczal z tego rozumiec:). Chce, aby zapamietal smak potraw, tak, jak ja je pamietam i Wigilie przy swiecach z koledami w tle.

    Sciskam i mam nadzieje, ze reszte swiat spedzisz tak jak marzysz. Chyba bedziesz musiala sie odwazyc na wyjazd w Swieta, aby przekonac sie, czy taki sposob spedzania Swiat Ci odpowiada. chyba najtrudniejsza bedzie ta czesc zwiazana z podjeciem decyzji i zakupem biletow, a pozniej juz raczej z gorki. Sporo moich znajomych wyplywaja statkiem wycieczkowym na dwa tygodnie w okresie Swiat. Wielu z nich decyduje sie na wyjazdy na narty i do Laponii:), bardzo sobie chwala:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam takie dłuugie komentarze. To także dla mnie prezent, ktoś przeczytał dokładnie, zadał sobie wiele trudu, wypowiedział się szczerze. Dziękuję.
      Nie chcę za wiele pisać o świętach, mogłabym sprawić komuś przykrość, choć z drugiej strony niektórzy nie zważają na to, że sprawiają przykrość innym. Dzisiaj chcę się cieszyć swoim wyjazdem. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Ciesz sie, ciesz i odpocznij teraz po tych Swietach:)
      Rowniez pozdrawiam cieplo.
      Ciesze sie, ze moja przydluga wypowiedz Cie nie znuzyla.

      Usuń
  7. Nikt nie powinien być smutny w taki dzień, więc jeszcze raz dobrego życzę:) Dobrze chociaż, że Mikołaj się spisał. Do mnie też przyszedł z książkami! Lista się przydała. Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Ja już na walizce siedzę :) i słucham sobie pięknej muzyki i już nie jest mi smutno. Widziałam u Ciebie w komentarzu, że dostałaś dwie książki z listy. Cieszę się z Tobą. I także serdeczności życzę.

      Usuń
  8. Bardzo przykro, kiedy Święta robią się przykre. Spędzanie ich poza domem to bardzo odważny krok :) U nas na szczęście wesoło, pojawiają się czasem spięcia, ale ogólnie lubię tę atmosferę, choć też już dzisiaj jestem zmęczona. Oby za rok było lepiej! (zawsze warto liczyć na wigilijny cud)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie z tego sprawę, iż Wigilia poza domem może być szokująca, wszak to powinny być święta rodzinne, no ale skoro z takowymi nie mają nic wspólnego, a stają się ciężką szkołą przeetrwania dla najsilniejszych to chyba szkoda zdrowia. A że co roku liczę na cud, dlatego jeszcze się nie zdecydowałam na WWigilię poza domem. Wielkanoc natomiast była przepiękna poza domem

      Usuń
  9. Przykre, gdy te tak rodzinne święta nie przebiegają w atmosferze miłości i radości. Pamiętam święta z dzieciństwa, gdy tak oczekiwane dni zamiast radości przynosiły wiele smutku. Dzisiaj staram się, by moja rodzina przeżywała je jak najbardziej godnie. Może moje dzieci takie wzory przeniosą dalej i tradycja wieczoru wigilijnego przetrwa jako wyjątkowe przeżycie.
    Jeżeli mam Ci doradzić, to zdecyduj się na przeżycie następnych Świąt tak, jak je sobie wymarzyłaś, nie oglądając się na innych. Sama zdecydujesz, czy to Ci odpowiada, a może i rodzina się zorientuje, że coś jest nie tak w te wyjątkowe dni.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To widzisz u mnie sprawa wygląda dokładnie odwrotnie; swięta czasów dzieciństwa miały w sobie coś z magii i czarów. Byliśmy tylko we czwórkę z mamą, tatą i siostrą i było pieknie, na wigilie wybaczało się sobie nawzajem wszelkie grzeszki i nieporozumienia, było miło, wesoło, wręcz iddylicznie. Dziś jest sztucznie, zimno, mroźno, obco i ... Dzięki za radę. Sam rozumiesz, że jest ona niełatwa do wykonania, a może jak napisał ktoś wyżej, najtrudniejsza jest sama decyzja, a potem to już idzie jak z płatka. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  10. Przeczytałam Twoje poprzednie posty. Nienawidzę spędów rodzinnych od zawsze, nie znoszę.wolę cisze , spokój, domowe pielesze. Świat nie lubiłam przed moimi "dziećmi". Od paru lat lubię i to dla nich dekoruję mieszkanie nie tylko choinką, piekę pierniki, bawię się kolorowym papierem, filcem, masą solną.
    Wczorajszy dzień spędziliśmy we czwórkę i to było to!
    Dziś już wróciliśmy zmęczeni od moich rodziców, ale w porównaniu z zeszłymi latami nie było tak źle.
    Każda rodzina jest specyficzna i nie ma ideałów. Ja tam chcialabym wyjechać...
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zatem witaj w klubie. Może nie powinnam wogóle poruszać tego tematu, ale jak słyszę, czy czytam o magicznych świętach, a potem rozmwawiam o prawdziwych świętach to są to dwie zupełnie różne sprawy. Wierzę, że magiczne mogą być święta spędzane w gronie najbliższych sobie osób, ale święta, które z powodu różnych okoliczności życiowych spędza się z ludzmi, których spotyka się raz do roku (dwa, bo jeszcze wielkanoc), a których wolałoby się nie spotykać wcale to jakieś nieporozumienie. Ten przymus spędzamia świąt z teściowymi i teściami, kuzynami, ciotkami, itp... Oczywiście są wyjątki potwierdzające regułę. I wcale nie sądzę, abym była tu kimś wyjątkowo pokrzywdzonym przez los. W moim środowisku pracy niemal wszyscy mają podobne do moich odczucia po świętach, wszyscy ci, którzy zmuszeni są spędzać te szczególne dni z "rodziną", a nie mogą ich spędzać z bliskimi i to w taki sposób, jak by tego chcieli. Moja przyjaciółka napisała mi, że najpierw żałowałą, że koniec świata nie nastąpił, a potem pomyślałą, że jednak nastąpił, a ona znnalazła się w piekle (po rodzinnym "miłym" spotkaniu).

      Usuń
    2. Doskonale to rozumiem:)Jak czytam po blogach jakie wspaniałe i cudne święta ludzie mieli, to zastanawiam się czy to, aby ja jako jedyna nie trafiłam do takiej rodziny z problemami.

      Usuń
    3. Ja nawet pytam sama sobie, czy to nie moja wina? :( Robimy wszystko, aby miło spędzać każde rodzinne spotkanie zdając sobie sprawę z upływu czasu, chcąc je uczynić niezapomnianym, a tymczasem jest jak zwykle.

      Usuń
  11. Małgosiu (jeśli mogę tak się do Ciebie zwrócić), bardzo mnie zmartwiły Twoje wpisy w poprzednich Świąt. Jest wiele racji w tym, co piszesz. Jeśli mogę się podzielić swoimi wspomnieniami, to z czasów dzieciństwa pamiętam tradycję spędzania Wigilii u mojej ciotki. Przez parę lat odbywaliśmy te spotkania, a z roku na rok atmosfera była coraz bardziej napięta, głównie na linii ciotka - jej córka. W końcu postanowiłyśmy z Mamą spędzać je we własnym gronie i o dziwo ciotka się nie obraziła, a wieczerze wigilijne stały się przyjemniejsze, choć niezwykle kameralne.
    Obecnie moje Święta mogę nazwać rodzinnymi, ale głównie dlatego, że spędzam je w gronie trzech najbliższych osób (synek, mąż i Mama). Moja rodzina jest bardzo mała (oboje z Mężem nie mamy rodzeństwa), a i więzi jakoś się pozrywały, więc jesteśmy sami i w sumie nam to odpowiada, choć może czasem miło byłoby się spotkać z kuzynami, bo jak do tej pory spotykam ich głównie na pogrzebach, choć kilkoro z nich mieszka w tym samym mieście. Ale jeśli ktoś nie wykazuje ochoty do spotkania się, to nie lubię się narzucać.
    W tym roku mieliśmy się spotkać podczas Świąt z przyjaciółmi, ale ich choroba zmieniła nasze plany, więc byliśmy sami, ale Mikołaj spisał się nadzwyczaj dobrze, dzięki czemu najmłodszy członek rodziny, zajęty nowymi nabytkami, pozwolił nam na chwilę oddechu :) Tak naprawdę dojrzewam do myśli, że będziemy spędzać okres świąteczny poza miastem, gdy mój synek trochę podrośnie, bo w sumie to chyba będzie dla nas najlepsze wyjście.
    Mimo nie najlepszych doświadczeń z takim rodzinnym biesiadowaniem tęsknię do tej wspaniałej atmosfery i staram się ją stworzyć, żeby mój synek miał dobre wspomnienia związane z tym dniem i Świętami Bożego Narodzenia.
    Przyjemnego wypoczynku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że możesz się tak zwracać do starszej pani :) Ty piszesz ciotka-córka, ja z pewnych względów nie będę personalizowała, ale też są osoby, które wprowadzają tak napietą atmosferę, że aż skrzy, można powiedzieć, że pozostali są świadkami walki bokserskiej i czasami dostają przypadkiem między oczy. I żeby było zabawniej wszyscy twierdzą, że nie lubią świąt, ale nadal jest jak było.
      Ja także tęsknię za świętami takimi, jakimi były w czasach dzieciństwa, choć może one wcale nie były idealne, a tylko mnie się takimi wydawały. Dzisiaj my spędzamy je wspólnie i tłumaczymy sobie, że dla dobra dzieci, aby one zapamietały ich magię. I też mamy nadzieję, że bedą to dla nich piekne wspomnienia. Muszę zapytać mamę, czy te święta, które ja wspominam jako tak cudownie piękne święta z okresu mojego dzieciństwa dla niej też były piękne. Myslę, że tak, wszak spędzaliśmy je sami, więc to jakie były zależało wyłącznie od nas. Pozdrawiam i dziękuję

      Usuń
  12. Małgosiu, Twoje święta z każdym rokiem są coraz smutniejsze. Wg mnie niema sensu przedłużać tego "teatru".
    Jedynym zadowoleniem w okresie świąt były książki, które sama sobie zamówiłaś. To też przykre.
    Kolację wigilijną i pierwsze święto spędzamy w sześć osób, w miłej atmosferze...
    dzisiaj musieliśmy jednak gdzieś wyjechać i pooddychać innym powietrzem.
    Serdecznie pozdrawiam i życzę przyjemnych wrażeń podczas wojaży poświątecznych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że mimo nadziei, że kolejne będą lepsze, pogodniejsze, milsze jest coraz gorzej, co skłania ku radykalnej decyzji zmiany tego stanu rzeczy. Jednak jeśli idzie o książki, to tylko dwie z prezentowanych kupiłam sobie sama, pozostałe cztery dostałam w prezencie, stąd tytuł posta o Mikołaju, co się dobrze spisał. Pozdrawiam z Krakowa

      Usuń
  13. Wszystkiego dobrego w nowym roku :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mikołajowe prezenty bardzo piękne, najbliższy czas upłynie Ci na czytaniu wspaniałych książek! Od razu rozpoznałam okładkę "Znaku wodnego", i dalej "mój" Herbert (nikt tak jak on nie pisał o sztuce i podróżach - a czy znasz jego "Barbarzyńcę w ogrodzie" i "Labirynt nad morzem"? Dla podróżniczki po szlakach architektury i sztuki dawnych wieków to niezastąpione książki :)

    Niech książki i przygotowania do kolejnych podróży zatrą jak najszybciej te świąteczne "rodzinne", przykre wrażenia. Przeczytałam wpisy z poprzednich lat. I myślę sobie, że - choć to na pewno dla Ciebie bolesne - bardzo dobrze, że piszesz o tym. Czytam odzew, czytam inne głosy. Trzeba to w końcu "odbrązowić", trzeba o tym mówić głośno. Właściwie rzecz jest jeszcze bardziej głęboka, bo dotyczy nie tylko Świąt, ale wolności, takiej prywatnej, najważniejszej wolności i godności każdego człowieka, prawa do stanowienia o sobie. I tego, gdzie przebiegają granice kompromisów. Wielka przepaść między "powinnam" a "chcę" - czasem nic nie może jej zapełnić, wieczny dysonans. Mit rodziny, tradycyjnych wartości - temu trzeba się przyglądać, odsłaniać, nie poprzestawać na lukrowanej powierzchni.

    Życzę pięknych dni w pięknym mieście :)
    I Świąt - już tylko takich, jakich pragniesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Herberta czytałam Barbarzyńcę w ogrodzie i Mistrza z Delf (to on mnie zachwycił i zauroczył). Mój wpis miał być o książkach, a okazało się, że to zapomykanie między wierszami, że święta nie zawsze bywają idyllą wywołało reakcję. Nie było moim zamierzeniem zostaniem biedną sierotką głaskaną po główce, ale właśnie jeśli juz to zwrócenie uwagi na to o czym słyszę dookoła w gronie znajomych i przyjaciół. Święta bywają najbardziej stresującym czasem w roku. Wierzę, że bywają także magiczne (no może staram się w to uwierzyć), ale wiem z doświadczeń własnych oraz doświadczeń osób z mojego otoczenia, że bywają także takie nie do końca piękne. Bo święta tworzy nie aura za oknem, noie dekorum przystrojonej choinki i odświętnej szaty mieszkania, ale właśnie ludzie, a oni są jacy są. Bywają przykrzy, złośliwi, zazdrośni, awanturujący sie, tacy, którym sprawia przyjemność dokopanie drugiemu i nie stają się wcale lepsi w te szczególne dni. Wiara w odmianę człowieka spowodowaną świętami jest niestety złudnaa. Właśnie z powodu tego szczególnego czasu ulegam kompromisom i robię to co nakazuje tradycja, tylko, że z roku na roku, mimo złudzenia, że tym razem bedzie wreszcie normalnie, jest trudniej, ciężej, smutniej. No właśnie, też się zastanawiam, gdzie leży granica kompromisów.
      A teraz zaczynam swoją wizytę w pięknym mieście. Wczorajsza migrena nie pozwoliła na radość z bycia tu i teraz. Pozdrawiam i dziękuję
      I przepraszam za chaos w mojej wypowiedzi; piszę na malutkim laptopie i choćby z powodów technicznych nie mogę uładzić wypowiedzi :)

      Usuń
  15. Wszystkiego dobrego w nowym Roku , A może uda ci się mieć w przyszłym roku udane święta ? : >

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz już w tym roku:) Myślę, że zawsze mamy taką nadzieję, nawet jeśli rozsądek podpowiada, że będzie jak zwykle :(

      Usuń
  16. Rzadko spotyka się szczere wyznanie, że świąt się nie lubi. Bo jakoś tak głupio, jakoś tak nieudacznie... cóż, kiedy nic w tych świętach ode mnie nie zależy, zawsze ktoś zarządzi za mnie i wprowadzi atmosferkę, że nie daj Bóg... nie cierpię i gdy rodziców zabraknie, żadnych świąt urządzać nie będę. Koniec teatru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam już wyżej o tym, w moim środowisko pracy to dość powszechne wyznanie, większość koleżeństwa deklaruje iż świąt nie lubi, bo nie może spędzić ich w taki sposób, jak by sobie tego życzyło. Nie sądzę aby mówili o tym tym swoim bliskim-dalekim, którzy sprawiają, że ten czas, który powinien był jeśli nie wyjątkowy, to przynajmniej miły, staje się stresujący, frustrujący i dołujący. Trudno powiedzieć to teściowym, teściom, matkom, ojcom, siostrom, szwagierkom itp... całej tej rzeszy osób, z którymi nas wiążą więzy pokrewieństwa, że ich sposób miłego spędzania czasu nie jest równoznaczny z naszym sposobem spędzania czasu, że ich kłótnie, spory, uszczypliwości są naszą wymarzoną codziennością. Chyba o wiele łatwiej uciec. Takie wyznanie o nielubieniu świąt rzeczywiście nie jest łatwe, bo od razu stawiamy się na pozycji odmieńca, nieudacznika, doszukujemy się w sobie winy, bo skoro nie umiemy sprawić dobrej atmosfery, to może z nami coś jest nie halo, tylko tak jak piszesz - czasami nic, albo prawie nic od nas nie zależy. I choć ogromnie lubię teatr, to nie najlepiej czuję się w roli osoby, która nie ma nic do powiedzenia. Życzmy zatem wszystkim, aby mogli spędzać ten piękny czas, tak jak sobie tego życzą, a nie tak, jak wypada.

      Usuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).