Francuska kawiarenka literacka

wtorek, 26 marca 2013

Vaya Con Dios pożegnalny koncert w Kongresowej

Pożegnania mają w sobie coś z ostateczności, niosą żal i pewien rodzaj nostalgii, że oto, już nigdy i że już na zawsze. Pożegnania jednak wcale nie muszą być smutne; mogą być nowym początkiem - tymi słowami wokalistka zespołu żegnała się ze stołeczną publicznością. Sala Kongresowej wypełniona była po brzegi. Publiczność zróżnicowana, sporo osób w wieku zbliżonym do wieku wokalistki, sporo też osób o dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści, a nawet czterdzieści lat młodszych. A to chyba najlepszy dowód na to, że dobra muzyka się nie starzeje. Zespół powstał w 1986 roku, co oznacza że grają dla nas już ponad dwadzieścia pięć lat.
Charakterystycznego brzmienia zespołu nie sposób pomylić z żadnym innym. Nieco chropawy głos wokalistki jest / był jego znakiem rozpoznawczym. W repertuarze Vaya Con Dios znalazły się utwory nostalgiczne, kameralne, wyciszone, którym należy pozwolić się wybrzmieć do ostatniego akordu, zanim nagrodzi się je brawami. Ale znalazły się również utwory żywiołowe, latynoskie, takie przy których nogi same rwą się do tańca.

I takich utworów mieliśmy okazję wysłuchać na pożegnalnym koncercie. Były to the best of… Przebój gonił przebój, a każdy pierwszy akord wywoływał burzę oklasków. W dzisiejszy wieczór słuchaliśmy utworów w kilku wersjach językowych; francuskiej, hiszpańskiej, angielskiej. Zaczęło się kameralnie, lirycznie, klimatycznie, a skończyło żywiołowo i tanecznie. Nie zabrakło przebojów, nie zabrakło pięknego wykonania, nie zabrakło fantastycznego grania. To dopiero sztuka, wiedzieć, kiedy zejść ze sceny w blasku, pozostawiając po sobie, jak najlepsze wrażenie. Artystka zaprezentowała się publiczności w skromnej, eleganckiej kreacji. To kolejny argument na to, że nie ulega ona modom czy trendom.
Chyba nikt na sali nie mógł usiedzieć spokojnie: muzyka wyzwalała energię, nogi same podskakiwały, ręce klaskały, palce wystukiwały rytm granych melodii. Każdy współbrzmiał z zespołem, jak potrafił. Nie potrafię wskazać, który z utworów skradł moje serce, bowiem lubię w równym stopniu niemal wszystkie. Dużą słabość mam do utworu „What a woman”, czy „Don`t break my heart”.
Choć pewnie większości słuchaczy zespołu muzyka kojarzy się z gorącym latem i rytmicznymi przebojami; jak choćby „Nah Neh Nah”. Moje pierwsze skojarzenie z zespołem to podróż samochodem w ciemną, śnieżną noc pomiędzy szpalerami drzew i sączące się z kasety francuskie chanson i hiszpańskie flamenco.
Dzisiejszy wieczór to kolejne w tym roku niezapomniane przeżycie muzyczne.
Po raz pierwszy brałam udział w koncercie w Sali Kongresowej. Myślę, że to było odpowiednie otoczenie dla tego typu koncertu. Duża sala, a jednocześnie mogąca zapewnić pewien rodzaj kameralności wydarzenia. I duże brawa dla widowni; dojrzałej i pozwalającej wybrzmieć do ostatniego akordu muzyce.
Podczas całego koncertu obowiązywał całkowity zakaz robienia zdjęć, stąd tylko jedno w miarę przyzwoitej jakości zdjęcie.  
                                    Utwór przy którym nogi same chodzę. Tańczyłam, skakałam, śpiewałam. Cała sala śpiewała i to dużo głośniej niż na filmie

Vaya Con Dios oznacza Idź z Bogiem. A więc mówię dziś Vaya Con Dios członkom belgijskiego zespołu.


16 komentarzy:

  1. Masz rację to przepiękna muzyka i bardzo mnie cieszy, że nadal ma swoich zwolenników!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma i to całkiem sporo. Zdziwiła mnie natomiast duża ilość młodzieży (bo dla mnie osoby pomiędzy dwudziestką a trzydziestką to młodzież:). Ach, jak ta granica wieku się przesuwa w górę.

      Usuń
  2. Bardzo lubię taką muzykę, starą, dla mnie klasyka:) Świetnie na pewno było posłuchać na żywo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama nie uświadamiałam, że ta muzyka jest tak "wiekowa". Kiedy przeczytałam, iż zespół powstał 1 86 roku - coś nie mogłam się doliczyć lat. Słuchanie jej na żywo było ogromną przyjemnością. Są zespoły, które do swych występów potrzebują wielkich hal, a są takie, które najlepiej brzmią w kameralnym otoczeniu - Hmm- tu uśmiecham się sama do siebie, boć trudno Kongresową nazwać Kameralną, ale jak zgasło światło, scena utonęła w przyćmionym mroku można było sobie wyobrazić kameralność występu i nawet ją poczuć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piosenki tego zespołu są ponad czasowe. Moją ulubioną jest WAT'S A WOMEN.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrej muzyki słuchają wszyscy, młodzi i starsi.
    Lubię ich muzykę. Często jej słucham.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to daje nadzieję na przyszłość, że przetrwają rzeczy warte przerwania, a nie to co niesie li tylko popularność.

      Usuń
  6. To był na pewno świetny koncert. :) Bardzo lubię ich muzykę. Żałuję, że nie mogłam tam być, ale na szczęście można posłuchać płyt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam w tym roku szczęście do świetnych koncertów; zaczęło się od Bajora, potem Gregorianie, Il Divi, teraz Vaya con Dios, a już czeka w kolejce SDM. Niestety nie można uczestniczyć we wszystkich koncertach, na jakie mielibyśmy ochotę. Ja ogromnie żałuję, iż nie wybrałam się na koncert z okazji 25lecia Nędzników. Na szczęście mam płytę :)

      Usuń
    2. Jak na koniec marca, całkiem imponująca lista koncertów:) U mnie na razie posucha, ale może w maju i czerwcu coś się zmieni (jeśli zdążę kupić bilety).
      "Pożegnalne" koncerty zawsze budzą moją nieufność - rzadko kiedy tym, którzy się żegnają udaje się naprawdę skończyć; z reguły mamy pierwsze, drugie, trzecie pożegnanie... Ciekawe jak będzie z tym zespołem?

      Usuń
    3. To prawda. Zamarzyłam sobie roku z większą ilością koncertów i udaje mi się to realizować, ale też mam szczęście, że organizowane są koncerty wykonawców, których bardzo lubię. A oczywiście to co mam nadzieję, będzie moim top one czeka mnie na deskach londyńskiego West Endu. A co do zespołu Vaya con Dios odnoszę wrażenie (może niesłuszne), że wokalistka nie kokietowała a taką właśnie podjęła decyzję.
      Choć co do niektórych pożegnań cieszę się, że nie okazują się tymi ostatnimi (vide mój najwspanialszy koncert NDdP na Bercy; zespół wystąpił jeszcze czterokrotnie; w Bejrucie oraz u wschodnich sąsiadów, co pozwala mi żywić nadzieję, że może wystąpi jeszcze raz w Paryżu, albo gdzieś w Europie). Zaraz lecę sprawdzać, czy nie ma czegoś na rzeczy :)

      Usuń
  7. Piękna muzyka, dużo dobrych chwil przypominają mi kompozycje tego zespołu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także mam takie miłe wspomnienia związane w utworami zespołu. Ciekawe, że muzykę kojarzymy z reguły miło i przyjemnie, rzadko zdarza się wspominanie muzyki ze smutkiem, jak już to z nostalgią.

      Usuń
    2. Guciamal,
      najlepsze życzenia świąteczne Nie wiem, czy gdzieś wyjeżdżasz, ale jeśli nawet nie, to mam nadzieję, że tym razem Cię świętowanie bardzo nie wymęczy.

      Usuń
    3. Tym razem to ja organizuję święta. Od czasu do czasu trzeba się zaangażować rodzinnie. Dziękuję za życzenia i Tobie również życzę świąt pogodnych, spokojnych i takich jakich sobie sama życzysz.

      Usuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).