Przeczytałam
raz, potem przekartkowałam i aż żal serce ściska, że książka była u
mnie tylko w gościnie. Przyznam się, iż nie znałam wcześniej, nie słyszałam ani o książce, ani o autorce, po
raz pierwszy objawiła mi się za sprawą entuzjastycznej notki u momarty. A kiedy dotarła do mnie wraz ze świąteczną Bożonarodzeniową przesyłką
powędrowała na półkę, aby poczekać na lepszy moment. I tak czekałaby pewnie
jeszcze długo, gdyby nie ambitne postanowienie, iż w kwietniu czytam książki
pożyczone.
W lekturze
szalenie lubię to, że mogę się w niej przeglądać jak w lustrze, że wydobywa ona
na światło dzienne własne myśli niewypowiedziane oraz że umożliwia mi poznanie
osób, których życie nie dało mi poznać, a z których postawami mogłabym się identyfikować. „Męka twórcza” to zbiór rozmów, jakie autorka przeprowadziła z ikonami polskiego życia
kulturalnego i politycznego (te na szczęście są w zdecydowanej mniejszości). Tak, jak
nie znałam wcześniej nazwiska autorki, tak nie znałam wszystkich rozmówców, co
zupełnie nie przeszkadzało mi w lekturze, albowiem rozmówcy pani Łopieńskiej to osoby niezwykle
inteligentne, ciekawe i dowcipne. I nawet jeśli dwie czy trzy z tych osób nie
wzbudziły mojej sympatii, a jedna wręcz budzi antypatię to czytanie wszystkich
rozmów stanowiło ogromną przyjemność.
Początkowo
mogą zaskakiwać pytania zadawane przez panią Barbarę, niektóre bardzo proste,
mogłoby się wydawać naiwne. Ale już po chwili dochodzi się do wniosku, że autorka
odnalazła właściwy sposób, aby dotrzeć do każdego ze swoich rozmówców i z
każdego wydobyć to, co w nim najlepsze, najciekawsze, a bywa i najgorsze.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, iż próba opisania tej książki jest próbą z góry skazaną na niepowodzenie, ale nie mogę jej przemilczeć, bowiem wywarła na mnie ona duży wpływ.
Jestem
zauroczona rozmową z panią Marią Janion, która z ikony literatury stała się dla
mnie niezwykle ciepłą i sympatyczną osobą. Jak pisałam lubię odnajdywać w
lekturze własne odbicie; poglądy, przekonania, zachowania. To w jakiś sposób
utwierdza mnie w tym, iż nie odbiegam tak bardzo od innych. „Strasznie”
(niewłaściwe słowo, ale użyte celowo) podoba mi się u pani Marii Janion to zachłanne
gromadzenie fiszek, artykułów, pudełek, to kompletowanie różnorakich odkryć, ta
próba ogarnięcia wszystkiego, ciągłego doskonalenia przy jednoczesnej
świadomości, iż jest to zadanie przekraczające możliwości jednej ludzkiej
egzystencji, to dążenie do wyciskania życia, jak cytryny, do wykorzystywania
każdej chwili na samodoskonalenie się, na poznawanie, odkrywanie. I oczywiście bezczelnością z mojej strony byłoby
porównywanie się do pani Marii, ale chciałam napisać, że odnajduję też w sobie
tę zachłanną próbę, aby więcej, głębiej i mocniej…. Zachwyca mnie pogląd Jacka Hołówki o trzymaniu
się zasady złotego środka i unikaniu wszelkich skrajności (powtarzany za
Arystotelesem), którego i ja jestem wyznawczynią. Podzielam zdanie Andrzeja Chłopeckiego, iż interpretując utwór
można w nim odnaleźć walory, treści, przesłania, o których nie myślał ich
twórca, a każdy krytyk podszyty jest pychą, dumą, zarozumialstwem i megalomanią
(sam Andrzej Chłopecki jest krytykiem muzycznym, więc wie o czym mówi). Nie
sposób nie zgodzić się z panią Marią Porzęcką - historykiem sztuki, iż
architekturę i sztukę należy poznawać, dotykać, odczuwać, a nie tylko studiować,
że katedra rzucona z rzutnika na ścianę nie jest tym samym co katedra istniejąca
w rzeczywistości, że inaczej ogląda się obraz w albumie, a inaczej oko w oko.
Duży szacunek żywię do pana profesora Leona Kieresa za jego wyważone sądy i
dążenie do prawdy, przy jednoczesnym liczeniu się z kosztami społecznymi takich
dążeń i konieczności stawiania pewnych granic tego poznania. Ale chyba najbardziej spodobała mi się rozmowa z panem profesorem Jerzym
Jedlickim, z którego cytat już dziś zamieściłam na jednym z blogów. „Bo ta cywilizacja (cywilizacja techniczna) dopuszcza
istnienie masowego społeczeństwa sprawnych głuptasów, którzy potrafią dokonywać
niezwykle skomplikowanych i wyrafinowanych operacji technicznych, nic nie
wiedząc o takim świecie, który nie da się opanować i posiąść przy pomocy
klawiatury komputera. To będą w przyszłości królowie życia, którzy za nic będą
mieli kulturę duchowego doświadczenia, namysłu, głębokich emocji. Ale ta
kultura nie zaniknie, bo zawsze będą ludzie łaknący skupienia, ciszy i
zachwytu. I zarazem przerażeni światem, jaki stworzyliśmy czy jaki nam
stworzono". Podoba mi się,
bo i trafne, i bliskie i pozwala żywić nadzieję, że przetrwa, to co ważne, a nie to
co powierzchowne. No i jeszcze usprawiedliwia moją niemal całkowitą bezradność wobec nowinek technicznych.
Jestem pod
wrażeniem tej mieszanki prostoty, erudycji i kultury, jaką przejawia autorka
prowadząc swoje rozmowy. Widać, iż jest doskonale przygotowana, o swych
rozmówcach wie bardzo wiele i to oni są tu najważniejsi, ona jest tylko, a może
aż spiritus movens. Pytania, które zadaje powodują, iż rozmówcy otwierają się
przed nią bez obaw, czują się bezpieczni i nieskrępowani, wiedząc, iż nie
przekroczy ona granic dobrego smaku. Nikt tu nie obawia się przyznać, iż czegoś
nie wie. Pisała o tym także momarta (jeśli moje spostrzeżenia są podobne do jej spostrzeżeń, to dlatego, że podzielam je w całej rozciągłości).
Tym, co mi się w tych rozmowach podoba chyba najbardziej, poza tym, o
czym już napisałam to przebijająca z nich szczerość, brak pozorów, udawania,
wypowiedzi pod publiczkę. Oczywiście duża w tym zasługa bohaterów rozmów, ale
nie mniejsza autorki. No i okazuje się, że bycie intelektualistą choć niełatwe bywa szalenie ciekawe i inspirujące.
Jak napisałam wyżej niemal wszyscy rozmówcy zyskali moją przychylność, bo
niemal u każdego znalazłam jakąś styczną, z którą mogę się identyfikować. No
może poza jedną z bohaterek wywiadów, która od dawna wzbudza we mnie negatywne
emocje, a rozmowa z nią pozwoliła mi potwierdzić swoje uprzedzenia. Ale jest to
jednostkowy przypadek. Widocznie trudno wydobyć coś dobrego z osoby, w której
nic dobrego nie ma.
No tak, chciałam napisać piękny post na miarę przeczytanej lektury, a
obawiam się, iż wyszło jak zwykle. Ale trzeba się pogodzić z tym, że nigdy nie
będę drugą Łopieńską.
Moja ocena stanu podobania się lektury- 6/6
Za możliwość przeczytania książki dziękuję momarcie.
Zachwycona byłam wywiadami Łopieńskiej "Książki i ludzie". Potem gdzieś przeczytałam, że "Męka twórcza" to już nie to i odpuściłam. Tymczasem widzę, że zbyt pochopnie. Wrócę do poszukiwań, bo wywiady uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńJa z kolei gdzieś przeczytałam, że Książki i ludzie są słabsze. Myślę, że nie ma co ulegać cudzym opiniom i należy przekonać się samemu, zwłaszcza, jeśli autorka raz zdobyła nasze serce.
OdpowiedzUsuńBardzo, naprawdę bardzo się cieszę, że Ci się podobało!:)) Jako że "Męka.." podróżuje tylko z "Rysiem...", to potrzymaj ją jeszcze trochę, aby się ponapawać:P
OdpowiedzUsuńCo do owej jednej jedynej osoby: łączę się z Tobą w odczuciach. Myślałam, że to może tylko ja, że jestem uprzedzona, ale może to jednak o co innego chodzi? Fajnie, że jesteśmy dwie (takie wredne małpy:P).
Poza tym miałam mieszane uczucia jeszcze wobec jednego rozmówcy - mężczyzny, uhonorowanego w tym roku prestiżową nagrodą literacką. Momentami zalatywało mi bufonem; na szczęście tylko momentami.
A że nie umiemy tak pisać, tak rozmawiać jak Łopieńska? Cóż, pozostaje nam cieszyć się, że umiemy choć ze zrozumieniem czytać, to co napisała.
To już jestem ciekawa cóż to za osoba:)? A ksiązkę już sobie zapisałam, bom wielce ciekawa:)
UsuńStaram się nie rzucać nazwiskami, coby osoby darzące szacunkiem nie poczuły się dotknięte. Jeśli uda Ci się książkę przeczytać jestem ciekawa, czy odnajdziesz i podzielisz nasze uczucia. Ta pani zachowuje się, jakby mówiła zdaję sobie sprawę, że wsadzam ci szpilkę, ale ja tak mam- po prostu ranię ludzi- taka już jestem :(
UsuńOczywiście Męki bez Rysia z rąk nie wypuszczę :) Bardzo chętnie będę wredną małpą w takim towarzystwie. Co do pana, który książki ocenia po pierwszym zdaniu i właściwie już ich nie musi ich dalej czytać to mam podobne odczucia, choć generalnie wywiad mi się podobał i nawet w nim odnalazłam jakieś styczne, o których piszę wyżej. Jak dotychczas przeczytałam jedną (a raczej) poległam na jednej jego książce, no cóż przy kolejnej przeczytam pierwsze zdanie i sprawdzę, czy jestem równie inteligentna :), aby podjąć decyzję co do dalszej lektury.
OdpowiedzUsuńNazwisko autorki nic mi nie mówi. Kiedyś nie za bardzo lubiłam czytać wywiady, a już czytanie wywiadów z osobami, których nie znam wydawało mi się dziwne. I jakoś tak przypadkiem natknęłam się na jakiś zbiór -i okazało się że wywiad z nieznaną mi osobą potrafi być dużo bardziej pouczający :-).
OdpowiedzUsuńNazwisko usłyszałam po raz pierwszy w listopadzie i też było mi ono kompletnie obce. Wywiady, a zwłaszcza wywiady z nieznanymi mi osobami także nie wzbudzały wielkiego zainteresowania. Tutaj paru rozmówców na pewno znasz (J.Pilch, L.Kieres, M.Janion, Staniszkis- zwłaszcza te nazwiska wydają mi się bardziej znane, inne w zależności od zainteresowań). Ale myślę, że właśnie dobrze poznać osoby, o których istnieniu nie miało się pojęcia, a które z chęcią zaprosiłoby się do domu na pogawędkę, jeśli znalazłby człowiek w sobie na to odwagę, że nie zgłupieje z pokory przed mądrością i intelektem rozmówcy. Ja obawiam się, iż znając rozmówcę (kim zacz) straciłabym język w gębie.
UsuńJa mam i czytałam tylko "Książki i ludzie" zachwycając się umiejętnością prowadzenia wywiadu, by w pełni ukazać swego rozmówcę. Tej książki będę szukać:)
OdpowiedzUsuńA ja poszukam Książki i ludzi. Jak już wyżej pisałam czytałam w komentarzach różne opinie, jedni twierdzili, że ta lepsza, drudzy, że tamta. Ale skorą tą oceniłam tak wysoko, to nie obawiam się, że czytanie tej autorki mogłoby być stratą czasu.
UsuńBardzo mnie zainteresowało to co napisałaś, zapewne książka też by mi się spodobała z tych samych względów co Tobie, więc jej poszukam chociaż ostatnio nie cierpię z powodu nadmiaru wolnego czasu...Pozdrawiam!
UsuńGuciu: z Książkami i ludźmi może być kłopot - to pozycja z gatunku bardzo białych kruków:( Sama szukam od pewnego czasu i ciągle cicho, głucho (zachomikowanych wersji nie liczę). Kiedyś, gdzieś czytałam kilka rozmów i myślę, że styl i sens rozmów są te same, co w "Męce..." Strata czasu? Nigdy w życiu!
UsuńSukienko- brak czasu? wskaż mi kogoś kto na tą przypadłość nie cierpi a pójdę go prosić, błagać, szantażować i wreszcie grozić, aby dał mi receptę. Książkę polecam i myślę, że Tobie by się spodobała
Usuńmomarto- a zatem szukajmy razem, jeśli mnie pierwszej się uda trafić na książkę to się zrewanżuję.
UsuńCiekawy blog.
OdpowiedzUsuńOko zawiesiłam, wpisałam się i myślę, ze jeszcze nie raz wpadnę.
pozdrawiam
Zapraszam :) i z przyjemnością będę gościć częściej
UsuńJest w bibliotece:).
OdpowiedzUsuńBo już chciałam Momartę pytać, o możliwośc pożyczenia.
Męka twórcza jest łatwiej dostępna. Widziałam parę egzemplarzy na Allegro. Gorzej z pozycją Książki i ludzi
UsuńBrzmi bardzo smakowicie...Okładka trochę odpychająca, ale cóż, nie szata zdobi człowieka ;)
OdpowiedzUsuńczara
Okładka powiedziałabym nie tyle odpychająca, co mało zachęcająca. Może w zamierzeniu projektanta miała mówić, że ważna jest treść, a nie opakowanie.
UsuńGuciu, bez obaw! wyszło znakomicie, mądrze i potoczyście. Spróbuję dotrzeć do tej lektury, choć moje antykowo-historyczne dokształcanie zabiera mnóstwo czasu i całą wydolność oczu.
OdpowiedzUsuńOj, sama z przerażeniem widzę, jak mi wysiada wzrok i coraz łatwiej czytam uszami. A biblioteczka puchnie od nowych nabytków.
Usuń