Francuska kawiarenka literacka

sobota, 5 lipca 2014

Podróżnicze miniatury (2) Larnaka na Cyprze

Taras kawiarni Aleksander przy promenadzie. Po kolejnym upalnym dniu wiaterek znad morza przyjemnie chłodzi rozgrzane ciało. W tle gra wakacyjna muzyka, kolorowe światełka na promenadzie, szum fal i światła statków stojących na redzie. Siedzę w kawiarni w zwiewnej granatowej sukience w towarzystwie przystojniaka w białym, oficerskim mundurze. Tym przystojniakiem jest mój tato, wówczas młodszy niż ja obecnie. Jego słowa carpe diem do dziś brzmią mi w uszach.
Ile już razy ratował mnie tamten obraz pod powiekami. Obraz nocnej kawiarni, z krzesełkami w pastelowych obiciach, z białymi stoliczkami, z filiżankami kawy podawanej ze szklaneczką wody, spienionym mlekiem w malutkim, metalowym dzbanuszku i lodów z papierowymi, kolorowymi parasolkami. I my pogrążeni w rozmowie i w rozkoszowaniu się chwilą. To był moment absolutnego błogostanu, moment, w którym człowiek chce zastygnąć i trwać, bo nic nie mąci jego poczucia radości życia, żadna chmurka nie widnieje na horyzoncie, żadna troska nie zakłóca myśli. Jesteśmy tu i jest nam dobrze, jesteśmy młodzi, zdrowi i zakochani w życiu, chwytamy je i wyciskamy, jak cytrynę. I czujemy się wolni, wolni od zmartwień i smutków.
Takie momenty wcale się są rzadkie, zdarzają się od czasu do czasu, cała sztuka, aby ich nie przegapić.
Dziękuję ci tato, że nie nauczyłeś mnie nienawiści, a nauczyłeś miłości do życia, bo dzięki tej umiejętności udaje mi się dzisiaj funkcjonować w świecie, który jest wciąż coraz bardziej nieprzyjazny.
Mój pobyt na Cyprze miał miejsce w czasach, kiedy zdjęcia robiło się aparatami, na których każda klisza była cenna, w związku z tym robiło się ich niewiele i są one nie najlepszej jakości. Z uwagi na to nie robiłam wówczas zdjęć otoczenia a wyłącznie siebie na jego tle. Zdjęcie zamieszczone we wpisie pochodzi z zasobów internetowych.

16 komentarzy:

  1. Podarowałaś nam dziś naprawdę magiczny i nastrojowy wpis - wcale się nie dziwię, że ta chwila tak mocno utkwiła Ci w pamięci! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na tyle mocno tkwi w moich wspomnieniach i na tle często ją na pamięć przywołuję, że na tym blogu pojawia się już po raz drugi, co mam nadzieję, ci którzy już by ją znali mi wybaczą. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne wspomnienie... Udzielił mi się zapisany przez Ciebie nastrój tej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie wspomnienia to doskonały kapitał na smutne, gorzkie, ciężkie chwile, których wszak w życiu też nie brak. Z chęcią obdzielam swoimi tusząc, iż każdy ma swoje własne, do których zapasów sięga w momentach kryzysowych.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój komentarz znów gdzieś się rozpłynął, więc powtórzę, że podzieliłaś się z nami pięknym wspomnieniem, które - jak sądzę - ukształtowało Twoje podejście do życia. Pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, co się dzieje z tymi komentarzami dzisiaj, sama zamieściłam kilka na różnych blogach i połowy z nich nie widzę, czyżby wyładowania atmosferyczne przerywały łączność i pożerały komentarze :( Może się jeszcze odnajdą. Dla mnie to szczególne wspomnienie, bowiem dotyczy taty, którego nie ma już z nami od dziesięciu lat.

      Usuń
  6. Pięknie i mądrze powiedziane. Kolekcjonowanie magicznych chwil to ulubione hobby koneserów życia, do których Ty, Guciu, bez wątpienia się zaliczasz :) Zastanawiam się, czy można się tego nauczyć w dorosłym życiu, jeśli dzieciństwo nie było szczęśliwe, a w genach ma się ponuractwo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) a może robię jedynie sobie odpowiedni PR :) A czy można się nauczyć- myślę, że jak się bardzo chce to są duże szanse.

      Usuń
  7. Cypr to jedno z nielicznych moich rozczarowań podróżniczych, dlatego z obawą otwierałam ten post. A tu takie cudowne wspomnienie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy teraz oglądam płytę z filmem o Cyprze (który w założeniu ma zachęcać do podróży) to dziwię się ogromnie, bo po obejrzeniu tego filmiku na Cypr bym się nie wybrała. Być może, gdybym teraz po raz pierwszy poleciała na Cypr wróciłabym mocno rozczarowana. Powyższy wpis to jedynie dowód na to, jak wiele zależy od chwili, okoliczności, tego czegoś, co sprawia, że chcemy zatrzymać czas.

      Usuń
  8. Tak a propos zdjęć: teraz robi się mnóstwo zdjęć, ale się ich nie wywołuje do albumów, tylko wszystko się powiela cyfrowo. Mam jakiś sentyment do tych opasłych tomiszczy z niewyraźnymi zdjęciami robionymi Smieną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam sentyment do tych "starych" zdjęć, które wkładało się do albumów. Sama uświadamiam sobie, że "stanęłam" z albumami dobrych kilka lat temu. Cyfrówka sprawia, że robimy tysiące zdjęć a potem trudno wybrać coś do wywołania. Myślę, że zakłady fotograficzne nie mają dziś lekko.

      Usuń
  9. Piękne masz wspomnienia. Piękne.
    Miałaś fantastycznego tatę.
    Marynarz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się zaprzeczyć, tata był moim autorytetem i wzorcem, nie na darmo mawia się o córeczkach tatusia. Tata był marynarzem :) pływał na wszelkich jednostkach pływających :)

      Usuń
    2. Ach to może stąd Twoja miłość do podróży.

      Usuń
    3. Sama nie wiem, pojawiło się nagle kilka ładnych lat temu. Tata nigdy nie zabierał mnie w rejs, choć na Cyprze znalazłam się z jego powodu, tam pływał pomiędzy Cyprem a Bejrutem. Podróżuję właściwie od chwili, kiedy uświadomiłam sobie, iż trzeba korzystać, jeśli ma się możliwości; poza środkami także zdrowie i siły bo za chwilę może nam tego zabraknąć i pozostanie żal i niespełnienie. Przez kilka lat nie ruszałam się z domu z powodu obowiązków rodzinnych związanych z opieką nad chorą osobą, potem zaczęłam żyć zachłannie i na zapas:) Gdyby nie ograniczone środki podróżowałabym jeszcze więcej.

      Usuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).