Dawno nie zamieszczałam zdjęć książkowych nabytków. Zaprzestałam to robić, bo każdy taki stosik to wyrzut sumienia. W biblioteczce zaczyna brakować miejsca, a ja ulegam nałogowi kupowania nowych książek. Ich ilość rośnie w tempie odwrotnie proporcjonalnym do tempa mojego czytania. A jednak nie umiem się powstrzymać. Odkrycie tanich księgarni (i tych wirtualnych i tych realnych) było radością, a stało się utrapieniem, bo jak już wstąpię - to nie mogę się powstrzymać od kupna. Właśnie dlatego prezentowanie wyników mojego nałogu nie jest dla mnie powodem do dumy. Oczywiście uwielbiam oglądać cudze stosy i stosiki, mam wówczas wrażenie, że w moim szaleństwie nie jestem odosobniona, uwielbiam, tym bardziej, jeśli wypatrzę tam znane tytuły. Poproszona przez Anię z bloga Moje zaczytanie zdecydowałam się zaprezentować ostatnie hurtowe nabytki. Zdjęcie pierwsze prezentuje zakupy w antykwariacie (i prezent od blogerki). Są to: Stanisława Wasylewskiego Klasztor i kobieta (o ile dobrze pamiętam pisała o niej montgomerry -impulsem był wpis plus kilka pozytywnych komentarzy), Marie jego życia Barbary Wachowicz (tę książkę chciałam przeczytać od zawsze), Czarny anioł Miki Watariego (jest efektem wizyty w zakładzie kosmetycznym, podczas której jedna z klientek z takim entuzjazmem opowiadała o tej książce, że natychmiast zaczęłam jej szukać), 24 godziny z życia kobiety Stefana Zweiga (na tę książkę powoływano się często przy okazji recenzji innych książek Zweiga), Lampart Lampedusy (to klasyka, na którą natykam wszem i wobec), Wspólny pokój Zdzisława Uniłowskiego (zakupiony pod wpływem zachęcającego opisu na okładce; we wspólnym pokoju mieszkali dawni bywalcy Małej Ziemiańskiej- znam to miejsce, w którym mieściła się Ziemiańska i mam doń duży sentyment), Czarny książę Iris Murdoch (to prezent od Izy z Filetów z Izydora), Wyzwania patrycjusza Sandora Maraia (o pisarzu czytałam wiele pochlebnych opinii i sporo też czytałam cytatów z jego książek u nutty oraz kaye, one to sprawiły, iż polubiłam pisarza, jeszcze zanim przeczytałam jego książkę, a do tej pory czytałam jedynie Dziedzictwo Estery oraz W podróży).
Na drugim zdjęciu znajdują się ostatnie internetowe zakupy; wśród nich pięć tomów Dzienników Marii Dąbrowskiej, w które ostatnio wsiąkłam. Zakreślam, notuję i wciąż mi mało. Przeczytałam cztery tomy z biblioteki, a kiedy okazało się, iż piątego tomu żadna z filii nie posiada -nie miałam wyjścia. Idąc za ciosem - dziennikowego szaleństwa nabyłam też Dziennik Gouncourtów, o którym wciąż czytam w różnych pozycjach. Ponadto dwie biografie, które w tym roku zdecydowanie dominują w moich lekturach (Goya i Boy Żeleński), o pierwszej, o ile mnie pamięć nie myli wspominał przy okazji lektury Saturna Jacka Dehnela marlow. Dwie książki Imre Kertesza to także efekt komentarzy u marlowa na temat literatury węgierskiej (Ja inny oraz Kadysz za nienarodzone dziecko). Dwie ostatnie to wynik sympatii włosko-francuskich (Alberto Moravii Podróż do Rzymu i Waldemara Łysiaka Francuska ścieżka) - mam nadzieję, że tytuł odpowiada treści. Ostatnia książka to niespodzianka (dobrana do kwoty zakupów uprawniającej do darmowej dostawy) Mariusza Karpowicza Piękne nieznajome (z okładki wyczytałam, iż jest to rzecz o warszawskich zabytkach, więc coś co lubię).
Zaczęłam już czytać Piąty tom Dzienników Dąbrowskiej oraz Kertesza Ja inny.
"Lampart" na pewno Ci się spodoba, biografia Goyi myślę, że też. Za "Wspólny pokój" głowy nie daję bo Uniłowski nie ma porywającego stylu ale smaczki mogą osłodzić ewentualne rozczarowanie, natomiast "Francuska ścieżka" to taki "Barbarzyńca w ogrodzie" dla ubogich :-). Miłej lektury :-)
OdpowiedzUsuńCzytałam twoje wrażenia na temat Wspólnego pokoju (już po zakupie) i trochę sklęsł mój zapał, ale mam nadzieję, że coś tam sobie wynajdę ciekawego. Barbarzyńca dla ubogich mówisz? - Barbarzyńcę czytało mi się dobrze, choć w przeciwieństwie do większości czytelników bardziej przypadły do gustu Mistrz z Delf i Krajobraz z wędzidłem. Ale zastanawia to dla "ubogich". Łysiak kiedyś zachwycał, zwłaszcza jego książki o sztuce, po ostatnich cytatach z najnowszych wydań zraziłam się do autora, ale ponieważ zawsze ciekawiła mnie ta pozycja (podobnie, jak wyspy zaczarowane) postanowiłam dać szansę. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńŁysiak zachwycał, owszem ale w liceum i to w czasach PRL-u, kiedy miał swój "złoty okres", to zupełnie inna klasa niż Herbert. Nie sądzę by jego styl i "mądrości" przypadły Ci do gustu ale może się mylę. Nawiasem mówiąc "Barbarzyńcą" byłem rozczarowany - pewnie wówczas gdy książka się ukazywała a Polska była zamknięta zetknięcie się z kulturą śródziemnomorską to było coś, dzisiaj gdy dostęp do niej nie jest niczym ograniczony, jakoś spowszedniała.
UsuńA to szkoda, gdyby miało się tak stać, jak piszesz. Może rzeczywiście wyrosłam z Łysiaka, a jednak znając MW, czy pierwsze tomy Malarstwa białego człowieka mogę żywić nadzieję, że lektura nie będzie stratą czasu, choć niektóre sformułowania nieco mnie raziły. No cóż- czas pokaże- jestem tym bardziej ciekawa swojej opinii. Barbarzyńcą w ogrodzie może nie byłam rozczarowana, ale nie byłam tak oczarowana, jak się tego spodziewałam (w mojej skali podobania oceniała na 4,5/6, a generalnie jestem dość łaskawa i sporo rzeczy mi się podoba). O książce pisałam, więc nie będę się powtarzać. Generalnie bardzo lubię tego typu książki o sztuce, podróżowaniu, historii, taki misz -masz kulturalno-historyczno-obyczajowy.
UsuńSkoro jesteś łaskawa, to może rzeczywiście niepotrzebnie antycypowałem Twoje zdegustowanie :-)
Usuń:) zawsze wolałam bronić, niż oskarżać. Teraz to już jestem tak ciekawa, że może przesunę na początek kolejki.
UsuńAleż ja nie oskarżam, wyrażam jedynie swoją opinię a że nie tyle nawet krytyczną, co sceptyczną, to już inna sprawa.
UsuńNie mam nic przeciwko krytycznym opiniom, tyle, że sama mam kłopot z ich wyrażaniem, łatwiej mi idzie pisanie pozytywnych wrażeń, co się przekłada na przedkładanie obrony nad oskarżenie (w innych dziedzinach życia):)
UsuńJaki tam wyrzut... Ja tam lubię oglądać stosiki...u kogoś :)
OdpowiedzUsuńJa u innych ... też. :)
UsuńLampart powinien Ci się spodobać. Czarnym aniołem kiedyś byłam zachwycona, nie wiem, czy ten zachwyt przetrwał, ale to dobra książka. Cieszy mnie Twoje fascynacja dziennikami, bo zawsze można będzie poszukać u Ciebie inspiracji :) Piękny zestaw:)
OdpowiedzUsuńDzienniki i biografie zawładnęły moim czytaniem, nawet klasyka troszkę zeszła na dalszy plan. Co do Lamparta słyszałam już tyle dobrego, że trochę jestem zaniepokojona przed nadmiernymi oczekiwaniami. :)
UsuńŚwietne nabytki. I miło mi niezmiernie, że zechciałaś spełnić moje życzenie.
OdpowiedzUsuńJa lubię ogromnie oglądać takie właśnie "stosiki", w których znajdują się książki, które też mam a nawet czytałam, jak choćby "24 godziny z życia kobiety", które kiedyś miałam i nie mogę ich odżałować.
Kolibry mam a Marie jego życia tez bym chciała przeczytać. Już nie powiem o Dziennikach Dąbrowskiej za którymi się rozglądałam, ale cena mnie na razie odstraszyła.
Ja też chętnie podglądam cudze, tym chętniej im więcej tam widzę znajomych tytułów. Kolibry swego czasu zbierałam, a potem gdzieś znikły, nie mam pojęcia co się z nimi stało. Ale akurat tych pozycji nie miałam. Dzienniki kupiłam za 24 złotych za pięć tomów, co uważam za dobrą cenę, zwłaszcza, że są w naprawdę świetnym stanie. Wyglądają na prawie nie używane, jakby stały tylko u kogoś na półce parę lat.
UsuńWłaśnie sprawdziłam na allegro. Rozbieżność cen jest ogromna. I zdecydowałam się kupić komplet za 30 zł z przesyłką.
UsuńKiedyś, dawno temu czytałam biografię Goy, ale już nie pamiętam czyja ona była. Bardzo dobrze tamtą książkę wspominam.
UsuńTo chyba taka sama oferta, jak ta z której skorzystałam (miałam darmową przesyłkę, bo zakupiłam książek za 100 złotych) :)
UsuńZ biografii Goyi znam jedynie Saturna Dehnela, którego uważam za bardzo dobrą książkę
UsuńJakie fajne zakupy :). Wyznania patrycjusza na pewno są tu ozdobą kolekcji, sama sie przekonasz jak zaczniesz czytać. I dzięki Tobie przypomniałaś mi "kultowego" (pardon za wyrażenie) Uniłowskiego. Wspólny pokój to mustread od dawien dawna przecież.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńKomentarz pojawił się dwukrotnie, więc jeden usunęłam (pewnie to problemy techniczne, które nie pokazują, że udało się zamieścić i piszemy po raz drugi). Przed Wyzwaniami patrycjusza chciałabym przeczytać Dziennika (który stanowi I część cyklu). O Wspólnym pokoju pisał niedawno Marlow (bez zachwytów, ale też bez potępienia, co już samo w sobie jest dobrą rekomendacją, bo marlow jest dość krytyczny w sądach (ostry) :)
OdpowiedzUsuńPiękne zbiory!
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś "Lamparta" ( w czasach już blogowych, ale rzadko - i nie- wszystko-notatkowych), nawet przyjemnie wspominam, a jeszcze dawniej Kertesza, ale nie pamiętam niestety nic.
Kolibry są niesamowite, takie sentymentalne ( sporo było ich w domu)
Sandora Marai nadal nic nie udało mi się poznać, więc czekam na wrażenia.
A kiedyś pisałam komentarz długi na temat Prousta i Manna, ale mi "zeząrło" i nie miałam sił pisać od nowa, ale zaglądam, nie myśl, że nie ;-)
Serdeczności!
A.
Kertesza czytam, ale jakoś mi nie podchodzi. Doczytam do końca, bo cienka objętościowo pozycja, a może jeszcze się przekonam, może coś odkryję. Maraia szczerze polecam. Przykro mi, że zeżarło komentarz, też tego nie lubię, zwłaszcza, jak się rozpiszę. Cieszę się, że zaglądasz. Ja również ostatnio mniej komentuję, bo nie wiem, o czym pisać, kiedy książki nie czytałam.
UsuńPiękny stosik...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam :)
UsuńZ Twoich nabytków czytałam "Podróż do Rzymu", "24 godziny z życia kobiety" i "Czarnego księcia". "Czarny książę" to jedna z najlepszych książek Iris Murdoch. Przeczytałam chyba z 6 czy nawet 7 jej powieści i właśnie "Czarnego księcia" oraz "Morze, morze" wspominam najlepiej. "24 godziny z życia kobiety" też są bardzo dobre. Moim zdaniem Zweig lepszy był w powieściach i opowiadaniach niż w biografiach.
OdpowiedzUsuńA więc miłego czytania :)
Cieszę się, że Czarny książę należy do najlepszych książek Murdoch, czytałam jedynie Czas aniołów. Zweiga Niecierpliwość serca uważam za dobrą (a nawet bardzo) dobrą książkę, biografie Balzaca, czy Marii Antoniny oraz Marii Stuart czytałam z zainteresowaniem, tym bardziej, że nie znałam żadnej z biografii osób, o których pisał i nie miałam skali porównawczej. Nie mogłam więc ocenić rzetelności przekazu. Ale to fakt, że powieść przypadła mi bardziej do gustu. Mimo to po przeczytaniu biografii Marii Antoniny, o której piszą, że dość krytyczna wobec postaci ja zmieniłam zdanie o tragicznej monarchini (na dużo lepsze niż miałam wcześniej)- chyba wcześniej uległam stereotypowemu widzeniu M.A.
OdpowiedzUsuńTo pasjonujące lektury przed tobą, też czytałam prawie tych wszystkich autorów na przestrzeni lat. Kiedy jechalam do Szkocji, wzięłam sobie Zweiga ze sobą i podążałam sladami Marii Stuart. Bardzo podobaly mi sie jego opowiadania kiedyś. Uwielbiam tez czytac pamietniki wielkich twórców.
OdpowiedzUsuńZ Łysiakiem, to czesciowo zgodze się z opinią Marlow, w licealnych czasach on po prostu zachwycal, jak Słowacki, hehe, bo taka Francja, Włochy, USA były dla nas niedostepne, ja zaczytywalam sie w ksiazce, Asfaltowy saloon. Łysiak w swoich powiesciach niby kryminalnych "plagiatował" pomysły Haruki Murakami np wątki z Na poludnie od granicy na zchod od słonca znajdują sie w jego powiesci Kielich, sama zauwazyłam. Ale tak w ogole to mam do niego słabość, bo zdolna bestia. Teraz czytam jego syna w tygodniku W sieci, ma podobny styl nawet. Ale Brabarzynca w ogrodzie ma taki wysmakowany styl dla mnie, elegancki i nostalgiczny.Lubię do niego wracac.
Antykwariaty to nieodgadnione stosy wartościowych lektur. Często bywam w "Szarlatanie" we Wrocławiu. Niesamowity klimat.
OdpowiedzUsuń