Osobą Savonaroli zainteresowałam się ze względu na wpływ, jaki ten fanatyk religijny wywarł na Michała Anioła. Tak więc już na samym początku mój stosunek do Savonaroli był delikatnie mówiąc niezbyt przyjazny.
Norbet Hugede próbuje odpowiedzieć na pytanie, które zajmuje badaczy od wieków, kim był Girolamo Savonarola; anioł, czy diabeł, święty, czy antychryst, prorok, czy szaleniec. A może wplątany w polityczne rozgrywki nieszczęśnik, naiwny mnich, któremu wydawało się, że potrafi sam zreformować kościół.
Historia jego życia stanowi gotowy scenariusz filmowy. Z nieznanego nikomu zakonnika staje się duchowym przywódcą Florencji, miasta, o wielkim znaczeniu dla renesansowych Włoch, spotyka się z Medyceuszami, członkami rady miasta, przedstawicielami wyższego duchowieństwa, a nawet Karolem V (szaleńcem i wizjonerem jemu podobnym, może dlatego tych dwoje potrafiło się dogadać).
Początkowo kiepski mówca, nie znajduje posłuchu wśród wiernych i zostaje zesłany na prowincję, aby wygłaszać kazania dla zakonników. Z czasem nabiera ogłady, a jego prorocze, apokaliptyczne wizje trafiają na podatny grunt. Ściągnięty do Florencji na zaproszenie Pico della Mirandoli zostaje wkrótce przeorem klasztoru San Marco. W rządzonej przez Medyceuszy Florencji coraz więcej obywateli wyraża niezadowolenie z zarządzania miastem. Kazania uderzające we władzę, bogactwo i niesprawiedliwość społeczną szybko zyskują poklask. Girolamo ma umiejętności aktorskie (chyba sam ich sobie nie
uświadamia), które powodują, iż jego gesty, intonacja głosu, nagłe zamilknięcia, teatralność ruchów sprawiają, iż ludzie chętnie go słuchają. Najpierw z ciekawości, potem zaczynają wierzyć w jego proroctwa, zwłaszcza, kiedy kilkakrotnie udaje mu się przewidzieć przyszłość. Apokaliptyczne wizje znajdują posłuch wśród mieszkańców.
Na pomniku w Ferrarze - w charakterystycznej uduchowionej pozie |
Początkowo, nikt nie protestuje, kiedy jego wyznawcy łupią domy zamożnych obywateli okradając je ze wszystkiego, co ich zdaniem zbędne; biżuterii, pięknych strojów, wytwornych przedmiotów użytkowych i przede wszystkim książek, rzeźb, obrazów. Wzywa do rezygnacji z rozkoszy tego świata nawołując do pokuty, wstrzemięźliwości, pokory. I co dziwne jego zwolennikami zostają nie tylko zwykli florentyńczycy, ale też wiele światłych umysłów. Sandro Boticelli sam przynosi swoje obrazy aby unicestwić je na stosie próżności.
Dla sprawiedliwości trzeba oddać, iż sam Girolamo żyje bardzo skromnie i wstrzemięźliwie, nie daje się przekupić ani bogactwem, ani obietnicą władzy. Głęboko wierzy w to czego naucza. Jest bezkompromisowy i nieprzekupny. Tak samo zawzięcie zwalcza Medyceuszy, za ich ostentacyjne bogactwo, brak pokory, szafowanie humanistycznymi poglądami, które stanowią zagrożenie dla nauk kościoła, jak i papiestwo za jego wynaturzenia; sprzedajność urzędów, nepotyzm, korupcję.
Armię Savonaroli tworzą mali chłopcy i niedorostki, którzy łupią i grabią w imię boże. Toleruje się (a nawet premiuje) donosy na rodzinę i sąsiadów, wygląda, na to, makiawelistyczna teza, iż cel uświęca środki znalazła tu zastosowanie.
tablica upamiętniająca miejsce spalenia Savonaroli |
Stosy próżności, na których pali się to co zrabowano (i co nieliczni sami na fali uniesienia oddali) są okazją do wielkich festynów radości; tańce, śpiewy, uniesienie, wiara w zwycięstwo towarzyszą temu, co powinno raczej napawać wstydem i sprzeciwem.
Na oczach Florentyńczyków przejętych zachwytem, jakby to było święto, ginęło wszystko, co małym inkwizytorom udało się zgromadzić przez cztery miesiące. Co najmniej stulecie sztuki wydano na pastwę płomieni.
Nie licząc skarbów, których pełne wozy poprzedniej nocy dyskretnie opuściły Florencję, zdążając ku nieznanym miejscom przeznaczenia.
Kto mieczem wojuje ten od miecza ginie. Kiedy Savonarola traci poparcie zarówno papiestwa, jak i członków rady zostaje skazany na śmierć w płomieniach (wykonanie wyroku poprzedziły okrutne tortury wymuszające przyznanie się do herezji).
Jego nauki nie odbiegały od nauk, jakie głosili późniejsi reformatorzy kościoła, a jednak zgubił go nadmierny fanatyzm, kompletny brak umiejętności dyplomatycznych oraz pycha.
Postać jaką ukazuje na kartach książki Hugede jest niejednoznaczna, sporo w jej dobrego (wiara, pokora, chęć naprawy zdeprawowanego świata, nie wyłączając z tego kościoła), ale chyba jeszcze więcej złego (fanatyzm, tolerowanie donosicielstwa, przyzwolenie na grabieże, rozboje, wandalizm z morderstwami włącznie).
Ze zdziwieniem przeczytałam gdzieś, że jeszcze całkiem niedawno (w połowie zeszłego wieku) Savonarolę chciano ogłosić świętym.
San Marco, gdzie Savonarola był przeorem |
Czytając książkę zwróciłam uwagę to, jak wielką rolę w historii odgrywa przypadek, jak małe, pozornie niewiele znaczące wydarzenie może doprowadzić do brzemiennych w skutki następstw. Nie jest to może odkrywcze stwierdzenie, ale tak często o nim się zapomina.
W zasadzie nie mogę powiedzieć, abym dowiedziała się wiele nowego na temat ferraryjczyka, a jednak lektura pozwoliła usystematyzować wiedzę na jego temat, dlatego czasu przeznaczonego na czytanie książki nie uważam za stracony. Autor podpiera się bogatą bibliografią (wśród której, niestety nie znalazłam żadnej polskojęzycznej pozycji).
Książkę przeczytałam w ramach stosikowego losowania