Po błyskotliwym sukcesie, jakim było rozwiązanie kryminalnej zagadki Domu Helclów profesorowa Zofia Szczupaczyńska zostaje postawiona przed kolejnym detektywistycznym wyzwaniem. Zwłaszcza, iż tym razem ofiarą pada jej własna służąca Karolcia, którą profesorowa jeszcze chwilę wcześniej podejrzewała o rażącą niewdzięczność. No, bo jakże to tak; porzucać służbę w okresie Wielkiej Nocy i to bez słowa wytłumaczenia - toż to się nie godzi. Upadek obyczajów wołający o pomstę do nieba. I choć oficjalnie śledztwo prowadzi komisarz Jednoróg, który podejrzanie szybko znajduje winnego, to całą pracę odwala dostojna krakowska matrona, przy małym współudziale oddanej Franciszki oraz obiecująco zapowiadającego się przyszłego lekarza – studenta Tadzia Żeleńskiego. O ile w Tajemnicy Domu Helclów mieliśmy do czynienia z Krakowem salonowym, o tyle w Rozdartej zasłonie autorka przenosi czytelnika do Krakowa skrytego przed oczyma jego szacownych mieszkańców grubą zasłoną pozorów; Krakowa cór Koryntu i handlarzy żywym towarem, w który to proceder zamieszani są wysoko postawieni urzędnicy państwowi.
Czy to możliwe, żeby w Krakowie, mieście dostojnych profesorów, wspaniałych fundacji, niezliczonych kościołów i klasztorów, nabożnych procesji z relikwiami świętego patrona, kryło się tyle plugastwa? Miasto odkrywało przed nią teraz zupełnie inne oblicze: ciemne, brudne, niezrozumiałe. Zakłamani ojcowie rodzin, małe domki na peryferiach, bezwzględni rajfurzy, młode wiejskie dziewczyny, które po paru latach zmieniają się w zniszczone do cna, trawione niezliczonymi chorobami wraki. (str. 193)
Akcja kryminalnego dochodzenia odbywa się na tle XIX wiecznego miasta, w którym równie ciekawie przedstawia się jego topografia (trwająca wówczas przebudowa grodu nad Wisłą przypominają Hausmanowską przebudowę Paryża), jak i zwyczaje jego mieszkańców (wielkanocny spacer na Emaus, powracanie urzędników po przerwie obiadowej na godzinę dolce far niente, wizyty ojców rodzin w domach uciech, najmowanie służących w renomowanej agencji, czy fetowanie Najjaśniejszego Pana). Ciekawie zostały nakreślone postacie zarówno głównych bohaterów (z profesorową i komisarzem Jednorogiem na czele), jak i postacie epizodyczne (jak Mańka Pomidor, czy lekarz płciownik Kurkiewicz). Język schyłku wieku, którym posługują się bohaterowie, pozbawiony współczesnych wtrętów nadaje autentyzmu przedstawionej historii. Zabawnie brzmią cytowane z Kurkiewicza (mającego swój autentyczny pierwowzór) wywody dotyczące błogoszczenia czy płciwa. Podobnie, jak czytane na zmianę przez małżonków artykuły z ówczesnej prasy wraz z komentarzami ich dotyczącymi. Lekkość pióra autorki (vel duetu literackiego Dehnel i Tarczyński) sprawia, iż powieść dobrze się czyta. Opowieść, której treścią jest poważne dochodzenie, nie pozbawiona jest humoru, a jej bohaterowie, choć nie wolni od przywar budzą dużą dozę sympatii. No bo czyż można nie polubić nieco próżnej, trochę snobistycznej krakowskiej mieszczki, która na równi z wypełnianiem obowiązków pani domu oddaje się pracy śledczej nie zważając na to, iż naraża się na poznanie brudnych sekretów współmieszkańców cesarsko-królewskiego miasta Krakowa. Całe szczęście, iż Ignacy Szczupaczyński, o którym żona nie mawia inaczej niż pan profesor, do ostatniej chwili pozostaje w błogiej nieświadomości zarówno co do prawdziwego sprawcy zbrodni, jak i roli jego żony w rozwiązaniu zagadki, bowiem w przeciwnym razie mógłby ucierpieć na tym, zarówno męski autorytet głowy rodu, jak i wzajemne relacje pomiędzy małżonkami.
Rozdarta zasłona jest może nieco słabsza literacko od Tajemnicy domu Helclów, niemniej to bardzo ciekawa pozycja literacka i życzę wszystkim współczesnym autorom takich pozycji.
Czy to możliwe, żeby w Krakowie, mieście dostojnych profesorów, wspaniałych fundacji, niezliczonych kościołów i klasztorów, nabożnych procesji z relikwiami świętego patrona, kryło się tyle plugastwa? Miasto odkrywało przed nią teraz zupełnie inne oblicze: ciemne, brudne, niezrozumiałe. Zakłamani ojcowie rodzin, małe domki na peryferiach, bezwzględni rajfurzy, młode wiejskie dziewczyny, które po paru latach zmieniają się w zniszczone do cna, trawione niezliczonymi chorobami wraki. (str. 193)
Akcja kryminalnego dochodzenia odbywa się na tle XIX wiecznego miasta, w którym równie ciekawie przedstawia się jego topografia (trwająca wówczas przebudowa grodu nad Wisłą przypominają Hausmanowską przebudowę Paryża), jak i zwyczaje jego mieszkańców (wielkanocny spacer na Emaus, powracanie urzędników po przerwie obiadowej na godzinę dolce far niente, wizyty ojców rodzin w domach uciech, najmowanie służących w renomowanej agencji, czy fetowanie Najjaśniejszego Pana). Ciekawie zostały nakreślone postacie zarówno głównych bohaterów (z profesorową i komisarzem Jednorogiem na czele), jak i postacie epizodyczne (jak Mańka Pomidor, czy lekarz płciownik Kurkiewicz). Język schyłku wieku, którym posługują się bohaterowie, pozbawiony współczesnych wtrętów nadaje autentyzmu przedstawionej historii. Zabawnie brzmią cytowane z Kurkiewicza (mającego swój autentyczny pierwowzór) wywody dotyczące błogoszczenia czy płciwa. Podobnie, jak czytane na zmianę przez małżonków artykuły z ówczesnej prasy wraz z komentarzami ich dotyczącymi. Lekkość pióra autorki (vel duetu literackiego Dehnel i Tarczyński) sprawia, iż powieść dobrze się czyta. Opowieść, której treścią jest poważne dochodzenie, nie pozbawiona jest humoru, a jej bohaterowie, choć nie wolni od przywar budzą dużą dozę sympatii. No bo czyż można nie polubić nieco próżnej, trochę snobistycznej krakowskiej mieszczki, która na równi z wypełnianiem obowiązków pani domu oddaje się pracy śledczej nie zważając na to, iż naraża się na poznanie brudnych sekretów współmieszkańców cesarsko-królewskiego miasta Krakowa. Całe szczęście, iż Ignacy Szczupaczyński, o którym żona nie mawia inaczej niż pan profesor, do ostatniej chwili pozostaje w błogiej nieświadomości zarówno co do prawdziwego sprawcy zbrodni, jak i roli jego żony w rozwiązaniu zagadki, bowiem w przeciwnym razie mógłby ucierpieć na tym, zarówno męski autorytet głowy rodu, jak i wzajemne relacje pomiędzy małżonkami.
Rozdarta zasłona jest może nieco słabsza literacko od Tajemnicy domu Helclów, niemniej to bardzo ciekawa pozycja literacka i życzę wszystkim współczesnym autorom takich pozycji.
Właściwie miałam nie pisać o Rozdartej zasłonie, bowiem powstało już wiele ciekawszych relacji, jednakże ponowna lektura sprawiła, iż postanowiłam i ja swoje trzy grosze wtrącić.
Znam Jacka, ale nie wiedziałam, że popełnili z Piotrem takie dzieło:) Aż przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPolecam zacząć od Tajemnicy Domu Helclów. Są to dwie odrębne opowieści, ale Rozdarta zasłona w pewien sposób nawiązuje do Tajemnicy Domu Helclów. Pozdrawiam noworocznie
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba postać na okładce tej książki.
OdpowiedzUsuńDużo radości w Nowym Roku, wielu wzruszeń w obcowaniu z szeroko pojętą sztuką, radośći, zdrowia i miłości.
Niech Ci się darzy !
Dziękuję za życzenia, które z przyjemnością odwzajemniam. Okładka rzeczywiście przyciąga wzrok
UsuńMnie tu najbardziej raziła drobiazgowość "faktograficzna" - znać, że autorzy prześledzili masę dokumentów z epoki, ale w praktyce było to sztuczne.
OdpowiedzUsuńMam za to słabość do Boya i kilku innych autentycznych postaci w wydaniu Szymiczkowej.;)
Mnie nie raziła sztuczność, ale przyznaję, że Tajemnica domu Helclów lepiej mi wchodziła. Ale i Rozdartą zasłonę czytało mi się z przyjemnością.
UsuńJakoś nie mogę dotrzeć do "Domu Helclów", chociaż pracuję tuż za płotem:) czyli przy Nowym Kleparzu.
OdpowiedzUsuńMam w planach tę książkę, ale ciągle jest jakieś ale ...
W nadchodzącym Nowym Roku życzę Ci spełnienia tych marzeń, które umknęły gdzieś w Starym Roku:)
Niech się szczęści w domu i zagrodzie:)
Wszystkiego naj, naj ...:):):)
A to pracujesz i mieszkasz w pięknym grodzie. Pamiętam jak czytając Tajemnicę domu Helclów mieszkałam w hotelu nieopodal kamienicy Sub Pavone. Dziękuję za piękne życzenia. Dużo dobrego w Nowym Roku życzę.
UsuńCzytałam Tajemnicę domu Helców i Rozdartą zasłonę.
OdpowiedzUsuńLubię fotografować budowle Krakowa i w swoim archiwum mam zdjęcia pałacu Helców. Muszę je kiedyś odgrzebać.
Droga Gosiu!
Z okazji Nowego Roku pragnę złożyć najserdeczniejsze życzenia,
zdrowia, szczęścia oraz pomyślności.
Z całego serca życzę wszystkiego co najlepsze, żeby każdy dzień był dniem pełnym uśmiechów
i spełnionych marzeń.
Wszystkiego najlepszego!!!
Z ciekawością obejrzę twoje zdjęcia, bo jakoś nie udało mi się dotrzeć w to miejsce. Dziękuję za życzenia i życzę także bardzo dobrego roku
UsuńJa jeszcze nowszych książek Dehnela nie czytałam, ale mam w planie. Zadam takie głupie pytanie: co to znaczy lekarz płciownik? Czy tak wtedy nazywano seksuologów? :)
OdpowiedzUsuńDobrze odgadujesz, doktor Kurkiewicz próbował wprowadzić polskie nazewnictwo dla terminów związanych z seksuologią, bez większego powodzenia.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że jednak owe trzy grosze wtrąciłaś. Przeczytałam z przyjemnością i z przyjemnością dopisuję sobie obie części do listy. Kryminały lubię, a kryminały retro - szczególnie:)
OdpowiedzUsuńDehnel jest jednym z niewielu wyjątków w moim czytaniu literatury współczesnej. I to dzięki mojej rzymskiej gospodyni, u której pan Jacek także gości będąc w Rzymie. Tym sposobem mamy wspólnego znajomego. :) Ja za kryminałami nie przepadałam, no poza Agatą czy starymi klasykami, ale te więcej mają w sobie z powieści detektywistycznej niż typowego kryminału, gdzie trup ściele się gęsto (tak przynajmniej sobie go wyobrażam).
OdpowiedzUsuń