Po Sposób życia, który jest zapisem rozmów przeprowadzonych przez Barbarę Łopieńską z Pawłem Hertzem sięgnęłam, mając w pamięci wrażenia, jaki wywołały dwa wcześniej przeczytane zestawy wywiadów tej autorki (Książki i ludzi oraz Męka twórcza). Twórczości Pawła Hertza, poza jego tłumaczeniami, nie znam. Nazwisko przewijało się natomiast w czytanych wcześniej dziennikach, wspomnieniach, rozmowach.
Jestem zatem czystą kartą, na której można zapisać wizerunek interlokutora na nowo. Tyle, że rozmówca pani Barbary nie wydaje się zainteresowany tym, aby umożliwić poznanie Pawła Hertza, nie zależy mu też na sympatii czytelników.
Sprawia wrażenie osoby, którą mało obchodzi to, czy ma czytelników, czy nie, czy jego poglądy zyskają akceptację, czy też nie, czy to, co powie spodoba się komuś, czy ktoś się z nie będzie zgadzał. Trzeba wziąć pod uwagę, iż wywiadu udziela człowiek w wieku dojrzałym, o ukształtowanej pozycji, który nie musi szukać popularności. Może sobie pozwolić na szczerość.
Jestem zatem czystą kartą, na której można zapisać wizerunek interlokutora na nowo. Tyle, że rozmówca pani Barbary nie wydaje się zainteresowany tym, aby umożliwić poznanie Pawła Hertza, nie zależy mu też na sympatii czytelników.
Sprawia wrażenie osoby, którą mało obchodzi to, czy ma czytelników, czy nie, czy jego poglądy zyskają akceptację, czy też nie, czy to, co powie spodoba się komuś, czy ktoś się z nie będzie zgadzał. Trzeba wziąć pod uwagę, iż wywiadu udziela człowiek w wieku dojrzałym, o ukształtowanej pozycji, który nie musi szukać popularności. Może sobie pozwolić na szczerość.
Rozmówca, twierdzi, iż nie powinno się do niczego przywiązywać, ale lubi otaczać się pięknymi rzeczami (stary drewniany adapter, maszyna do pisania Continental, stół, komódka i jesionowy tapczan z pierwszej połowy XIX wieku, sekretera, fotel Chesterfield, srebrne dzbanki, czy żydowska lampka oliwna).
Nie lubi kina, w tym filmowych adaptacji, w których reżyserzy chcą grać pierwsze skrzypce i za bardzo wychodzą poza pierwowzór, ale kocha serial Antczaka Noce i dnie za jego dyskrecję, poczucie taktu i pokorę. Nawiasem mówiąc także kocham tę adaptację.
Prawie wcale nie czyta literatury powstałej po wojnie, poza nielicznymi wyjątkami, do których zalicza się jego dobry znajomy Jarosław Iwaszkiewicz. Nie czyta książek kolegów literatów, bo uważa literaturę współczesną za niewartą czytania, ale też uważa, że wszystkie książki warte przeczytania już przeczytał i nie zamierza do nich wracać, oczywiście i tu robi wyjątki, dla książek czytanych w oryginale, a także; Biblii, Boskiej Komedii, Iliady, Odysei, Eneidy i Pana Tadeusza. Za przydatne uważa też dzieła Szekspira. Ale już za chwilę twierdzi, iż nie może się obejść bez klasyki (Kochanowskiego, Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego, Norwida, Wyspiańskiego), z prozy wymienia Prousta, którego czyta wyłącznie w oryginale. Nie kupuje książek, bo uważa, że ma ich tyle, że wystarczy mu czytania do końca życia, co wiąże się z prezentowaną przezeń filozofią, iż .. na starość traci się zapał (gromadzenia, już się wszystkiego nie chce), a znani mu staruszkowie, którzy chcą być nowocześni i uczestniczyć życiu na równi z młodymi są nieznośni, bo czasu i tak nie dogonią.
Nie lubi kina, w tym filmowych adaptacji, w których reżyserzy chcą grać pierwsze skrzypce i za bardzo wychodzą poza pierwowzór, ale kocha serial Antczaka Noce i dnie za jego dyskrecję, poczucie taktu i pokorę. Nawiasem mówiąc także kocham tę adaptację.
Prawie wcale nie czyta literatury powstałej po wojnie, poza nielicznymi wyjątkami, do których zalicza się jego dobry znajomy Jarosław Iwaszkiewicz. Nie czyta książek kolegów literatów, bo uważa literaturę współczesną za niewartą czytania, ale też uważa, że wszystkie książki warte przeczytania już przeczytał i nie zamierza do nich wracać, oczywiście i tu robi wyjątki, dla książek czytanych w oryginale, a także; Biblii, Boskiej Komedii, Iliady, Odysei, Eneidy i Pana Tadeusza. Za przydatne uważa też dzieła Szekspira. Ale już za chwilę twierdzi, iż nie może się obejść bez klasyki (Kochanowskiego, Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego, Norwida, Wyspiańskiego), z prozy wymienia Prousta, którego czyta wyłącznie w oryginale. Nie kupuje książek, bo uważa, że ma ich tyle, że wystarczy mu czytania do końca życia, co wiąże się z prezentowaną przezeń filozofią, iż .. na starość traci się zapał (gromadzenia, już się wszystkiego nie chce), a znani mu staruszkowie, którzy chcą być nowocześni i uczestniczyć życiu na równi z młodymi są nieznośni, bo czasu i tak nie dogonią.
Często powtarza, iż nie ma talentu do tworzenia i nigdy nie miał ambicji pisania, za to ogromną radość sprawiało mu odtwarzanie, dlatego najlepiej odnajdywał się w tłumaczeniach. To dawało mu możliwość zagłębiania się w tworzywo, poznawania tego, co stworzono, rozmyślania nad tym. I nadal (w momencie udzielania wywiadu) najmilszym zajęciem jest oddawanie się studiowaniu tekstów napisanych przez innych. Nie mam wielkiej ochoty do tego, co nazywa się tworzeniem, ale mam ogromną ochotę, żeby poznawać to co stworzono, żeby o tym myśleć. Właściwie cała moja działalność jest krytyczna, nie twórcza. (Str. 34)
Gdybym miała scharakteryzować bohatera jednym słowem byłby to stoicyzm. Ze stoickim spokojem opowiada o swoich dziejach wojennych (aresztowanie, więzienie, próba ucieczki, zsyłka do obozu pracy, powrót do kraju), o powojennej rzeczywistości siermiężnej i początkowo wstydliwej, kiedy decyzja o wyborze drogi życiowej - związaniu z literaturą wymagała pójścia na kompromis (współpraca z Kuźnicą czy przynależność do PPR, czy potem PZPR wynikająca z jego życiowego credo, iż „chcąc coś zachować, trzeba z czegoś ustąpić”), czy o czasach od odwilży do narodzin Solidarności. I dochodzi do konkluzji podsumowując swoje życie, iż był uczestnikiem i widzem gry tego świata, a popełniając wiele złego, być może przy okazji uczynił też coś dobrego.
Z całej lektury jednak najbardziej przemówiły do mnie wspomnienia młodzieńczych podróży oraz sposobu przygotowania do wyjazdu.
Byłem przygotowany, to znaczy wydawało mi się, że byłem. Ale w gruncie rzeczy przyjechałem do Wenecji przygotowany, tak jak przeciętny turysta. Im więcej się czyta, im dłużej się na coś patrzy, tym bardziej wiadomo, że się wie bardzo niewiele. Moje przygotowanie było przygotowaniem średniego ucznia do wykładu profesora, a tym profesorem były Włochy….. Czytałem stare przewodniki, nie te najnowsze z lat trzydziestych. W dawnych bedekerach były wymienione podstawowe książki, które należy przeczytać. Przeczytałem je i dzięki temu, to co oglądałem, oglądałem podwójnie. (str. 42). W rozmowach podobał mi się sposób ich prowadzenia, to na co zwróciłam uwagę już podczas wcześniejszej lektury zapisów rozmów prowadzonych przez panią Łopieńską. Proste, czasami można by nawet powiedzieć dziecinnie proste, czy naiwne pytania, które wydobywają z rozmówcy to, co najistotniejsze. Podobało mi także to, iż Sposób życia to dialog prowadzony przez równorzędnych rozmówców. Zadająca pytania jest taktowna, ale nie nieśmiała, w braku wyczerpującej odpowiedzi drąży temat, prowokuje (nie nachalnie, ale zdecydowanie) do pogłębionej analizy. Dzięki temu czytelnik ma okazję lepiej poznać rozmówcę.
Lektura godna polecenia. Wydawnictwo Iskry, rok 2016
Podobały mi się jego opowieści o podróżach i literaturze.
OdpowiedzUsuńCiekawy wątek to także polit. pragmatyzm Hertza.
Podsumowujesz go jako stoika - to prawda. Mam też wrażenie, że niezbyt lubił ludzi.;(
Mam mieszane uczucia co do bohatera rozmów. Momentami mnie irytował. Nie podobała mi się jego ocena literatury wydana na podstawie wyobrażeń, jak można ferować sądy odnośnie rzeczy, których się nie zna. I chyba rzeczywiście nie lubił ludzi, może siebie samego też nie lubił za bardzo. Ale jego podróżnicze relacje bardzo mi się podobały.
UsuńMoże by tak ściągnąć kupioną kiedyś pod wpływem czyichś zachwytów "Mękę twórczą"? :)
OdpowiedzUsuńŚciągaj, ściągaj, a jak znajdziesz prześlij koleżance. A ja mogę się zrewanżować Książki i ludzie w wersji word.
OdpowiedzUsuń