Na krakowskim rynku |
Początek roku to czas planów i podsumowań. Od kilku lat zarzekam się, iż jedyne co postanawiam, to brak postanowień. W tym roku złamię tę zasadę. Otóż mam zamiar wrócić do blogowania. Drastycznie zmniejszająca się ilość wpisów - w zeszłym roku zaledwie dziesięć - uświadomiła mi, że za rok nie będę miała do czego wracać, a byłoby szkoda. Ta platforma (dziś już mocno przestarzała i passe) to rodzaj zatrzymania w czasie zdarzeń, emocji, chwili. Z wiekiem kłopoty z pamięcią zaczynają doskwierać coraz bardziej. Zastanawia, jak to możliwe, iż pewne zdarzenia pozostają w nas na długo (może nawet na zawsze, wracamy do nich w opowieściach tak często, że nabierają nowych kształtów i barw), a inne blakną z czasem i zacierają się tak, że w końcu stają się nieistniejące. Nie bacząc zatem na "niemoc twórczą", nie bacząc na dołującą rzeczywistość, nie bacząc na to częste dziśmisięniechce zamierzam pisać. Trochę o zdarzeniach, więcej o emocjach. W przeciwnym razie umkną kolejne lektury, spektakle, wystawy, czyli to co nadaje życiu kolorytu i smaku. Uleci to, co sprawia, że w szaro-buro skrzeczącej rzeczywistości, w codzienności politycznych sporów, w trwającym procesie niszczenia tego, co było dobre rozmyje się to, co sprawia, że życie wciąż ma sens. I nie ma, że postaram się, że chciałabym, że czas pokaże. Przeczytałam ostatnio,
iż w życiu nie ważne są nasze osiągnięcia, zrealizowane projekty,
wykonane zadania, ważne są tylko emocje. Więc o emocjach będzie najwięcej.
Dzwonnik po raz 14 -ty |
W mijającym roku przeczytałam trochę książek, nie liczyłam ile, było ich sporo. Jednak zdecydowanie za mało, w stosunku do tego, ile być powinno, ile, chciałabym, aby było. Najważniejszym odkryciem roku był Lampart Lampedusy.
O wiele łatwiej przychodzi mi przypomnienie sobie obejrzanych spektakli i wystaw. Oczywiście nic nie przebiło mojego ukochanego Dzwonnika. Z pewnym niedowierzaniem próbuję pogodzić się z myślą, iż rok 2019 to ostatni sezon Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Jakże to będzie żyć bez Quasimodo. Przyjdzie przywyknąć. Ale łatwo nie będzie. Na drugim miejscu znalazł się Doktor Jekyll i Mr Hyde w poznańskim Teatrze Muzycznym. Zdjęty z afisza jakiś czas temu spektakl niespodziewanie zagościł na deskach poznańskiego teatru na kilka wieczorów dając okazję raz jeszcze przeżyć ogromną radość i wzruszenie. Podobało się, to mało powiedziane, wbiło mnie w fotel, wprowadziło w bezdech i przeszyło do szpiku emocjami nie do wyrażenia, a grający podwójną rolę Janusz Kruciński rzucił na kolana po raz kolejny. Trzecie miejsce na pudle zajął występ Il Divo pod poznańską katedrą na Ostrowiu Tumskim. Było pięknie, było wzruszająco, było ożywczo i była ... dobra pogoda, co przy występach na powietrzu w naszej strefie klimatycznej jest niezwykle istotne, zwłaszcza, jeśli widz do najmłodszych nie należy.
Il Divo w Poznaniu |
Ciekawym odkryciem był musical Kinky Boots w warszawskim Teatrze Dramatycznym. Chętnie obejrzałabym raz jeszcze, a to zawsze było moją miarą wartości spektaklu. Dobrze też bawiłam się na Rewii Jubileuszowej (60 lat teatru muzycznego w Gdyni). Fantastycznie jest móc wrócić do spektakli, na które biegałam będąc młodą dziewczyną. Szkoda tylko, iż wykonawcami były osoby, które nie w każdym przypadku spełniły pokładane w nich oczekiwania, ale tak to jest z tego typu przedstawieniami, kiedy przygotowuje się kilka - kilkanaście przedstawień z dużą ilością utworów trudno zaangażować do takiego przedsięwzięcia najlepszych wokalistów. Poza występami baletowo- akrobatycznymi najbardziej utkwiło mi wykonanie utworu Psalm stojących w kolejce przez wszystkich wykonawców spektaklu. Dobrze wspominam też występ Dziesięciu tenorów (artystów z Ukrainy) w gdańskiej Filharmonii Bałtyckiej. No i niemal zapomniałabym o kolędach Gwiazdo świeć, kolędo leć w wykonaniu Alicji Majewskiej, Olgi Bończyk, Łukasza Zagrobelnego i Włodzimierza Korcza w tejże Filharmonii. Było nastrojowo, klimatycznie, dowcipnie, po prostu pięknie. Była to taka chwila, w której przeniosłam się w inną rzeczywistość, w inny świat, zapomniałam o zmartwieniach i obawach, dałam się ponieść muzyce. Nie mogę nie wspomnieć też o koncercie Michała Szpaka. Ależ to sceniczne zwierzę ma talent. Świetnym pomysłem było połączenie części poważnej, nastrojowej musicalowo-operowej (z udziałem siostry artysty) z częścią drugą bardziej żywiołową i rockową. Największe rozczarowanie roku Interes życia Teatru Komedia. Ani śmieszne, ani dobrze zagrane. W zasadzie nudne i nijakie i gdyby nie fakt, iż w drugiej części miano zagrać piosenki z lat 50-60-70 i 80 tych, zapewne opuściłabym teatr po pierwszym akcie.
Szopka w kościele w. Bernardyna w Krakowie |
Chciałam jeszcze wspomnieć o wystawach, ale wpis rozrasta się niebotycznie, więc zostawię te wspomnienia - może nawet jakąś większą relację to na kolejny raz.
Zdjęcia z Krakowa zrobione zostały podczas tegorocznych świąt Bożego Narodzenia.
Szczęśliwego, Nowego Roku
Dużo zdrowia, normalności i radości
spełniania marzenia i posiadania marzeń,
bo najsmutniejsza rzecz pod słońcem jest
wówczas, kiedy się nie ma marzeń.
Małgosiu!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak bardzo cieszę się, że będzie więcej Twoich postów.
Byłaś w Krakowie w tym pięknym czasie i zawędrowałaś do kościoła bernardynów, ja nigdy nie widziałam tamtejszej szopki. Podobno należy do jednych z najpiękniejszych. Czy faktycznie tak jest?
Małgosiu, wszystkiego najlepszego w Nowym Roku:)
Szopka była mocno oblegana, więc nie mogłam jej się dobrze przyjrzeć, a zdjęcia robiłam zza pleców ludzi, którzy mieli więcej szczęścia. Nie mogłam też dłużej czekać, bo zaczynała się msza, więc nie wypadało przeszkadzać. Szopka przypomina neapolitańskie szopki, choć tamte są bardziej różnorodne, tak na pierwszy rzut oka. W każdym razie wygląda imponująco swymi rozmiarami i wielością, choć powtarzalnych elementów. Odniosłam wrażenie, że najwięcej tam baranków :) Już kiedyś widziałam tę szopkę i bardzo chciałam ją obejrzeć ponownie.
UsuńŻyczę wytrwałości w realizacji planów, zwłaszcza blogowych :)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
OdpowiedzUsuńZ blogiem miałam w 2018 roku podobnie, a nawet gorzej, i też chcę trochę więcej pisać na blogu. I drugie postanowienie - więcej malować. Ale żeby te postanowienia zrealizować potrzeba więcej wolnego czasu, a to już pociąga za sobą długą listę rzeczy do przeorganizowania i załatwienia. Więc te plany to są takie bardzo niepewne...
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci tylu obejrzanych spektakli i wystaw. Oczywiście jakbym się uparła, to też mogłabym, nieprawdaż :) - to kwestia priorytetów, sama zawsze tak mówię, jak ktoś mi tłumaczy, że na coś nie ma czasu. No i właśnie, te priorytety... to jest coś, nad czym muszę w tym roku popracować :).
Wszystkiego dobrego i pięknego w nowym roku, spełnienia marzeń i planów!
Tak, to kwestia ustalenia sobie, co dla nas jest ważne, a co ważniejsze. Ja akurat jestem w komfortowej sytuacji (w tej chwili) bez zobowiązań rodzinnych i mogę dysponować czasem wg swego uznania. Oczywiście inaczej to wygląda gdy jest rodzina, dzieci, rodzice, ktoś do zaopiekowania, jakieś studia, kursy, dokształcanie, rehabilitacje i ... wiele innych spraw. U mnie to była kwestia raczej braku natchnienia i zniechęcenia, może trochę dołka psychicznego. Dziękuję za życzenia i wzajemnie
UsuńMnie udało się trafić 6 razy do Teatru Muzycznego w Gdyni w zeszłym roku. Gala Jubileuszowa rozczarowała mnie, czego nie mogę powiedzieć o zachwycającej Rewii Piosenki. Polecam na Nowy Rok :)
OdpowiedzUsuńGala Jubileuszowa miała dla mnie wartość głównie sentymentalną. Mogłam przypomnieć sobie tyle musicali który zeszły z afisza lata temu, przywołać tamte wzruszenia przymykając oko (a raczej ucho) na nie najlepszej jakości wykonania. Na wielu za zaprezentowanych przedstawień byłam, na niektórych kilkakrotnie. To tak jakby odbyć wycieczkę w czasie. Generalnie nie przepadam za taką konwencją składankową, zwłaszcza dlatego, że wybrane utwory nie zawsze są tymi, które ja bym wybrała, jako najbardziej reprezentatywne, no i dlatego, że w tego typu produkcjach często uczestniczą dobrzy, ale nie najlepsi w danych utworach aktorzy-wokaliści. Na Rewii piosenek nie byłam- czy to coś w rodzaju corocznej sylwestrowej a potem powtarzanej w styczniu imprezy?
UsuńZ tego co zdążyłam się zorientować Rewia Piosenki ma nie tylko być powtarzana w styczniu, ale też w czerwcu na zakończenie sezonu :)
UsuńJuż wiem, poczytałam, to przedstawienie robione na Sylwestra i potem powtarzane w styczniu i na zakończenie sezonu. Moja koleżanka bardzo lubi na nie chodzić. :)
UsuńSystematyczne prowadzenie bloga to ciężka praca, wiem coś o tym:) Także życzę Ci wytrwałości i realizacji wspaniałych planów w tym nowym roku. Dobrze że je masz:)
OdpowiedzUsuńOczywiście chciałabym także poszerzać swoją wiedzę dokonując kolejnych wpisów, choć przyznam, że przede wszystkim chcę pewne zdarzenia i emocje ocalić sobie od zapomnienia (może to mniej ambitne), ale jakże dla mnie ważne. Pozdrawiam nowo rocznie. Chcę aby pisanie poza ciężką pracą, dawało mi też satysfakcję i radość.
UsuńBardzo dobre postanowienie, bo brakuje mi Twoich postów. Życzę Ci, zdrowego, dobrego i pełnego wrażeń Roku :)
OdpowiedzUsuńserdeczności
Dziękuję za miłe słowa i także życzę dobrego roku i aby nam się spełniły nasze oczekiwania
UsuńDobrze wracasz do blogowania Gosiu, zaczynało mi brakować Twoich świetnych postów.
OdpowiedzUsuńA szopka w kościele Bernardynów w Krakowie faktycznie jest imponująca.
Pozdrawiam:)*
Cieszę się. Z wiekiem dochodzę do przekonania, (co mnie kiedyś oburzało), iż w głównej mierze piszemy dla siebie, czerpiąc jednakże przyjemność z faktu, że ktoś tu od czasu do czasu wpadnie i dobrym słowem poczęstuje. Ja w każdym razie piszę z tego właśnie powodu, nie mając ambicji ani bycia opiniotwórczym, ani startowania w jakichś rankingach, ani kolekcjonowania laików, ani z innych tego typu powodów. :)
OdpowiedzUsuńJekylla & Hyde'a widziałam. Świetny spektakl. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podzielasz moje odczucia. Nabyłam płytę za jakieś grosze i to był świetny zakup. Kiedy płyta mi się zaklinowała w odtwarzaczu, rozwaliłam odtwarzacz, aby wydostać płytę. :)
UsuńMnie też jakoś słabo się blogowało w zeszłym roku. Przesilenie? Po latach? W ogóle blogi niekomercyjne są teraz passe.Tak mi się wydaje;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku i do częstszego pisania/czytania :)
Na moją niechęć miała też wpływ sytuacja w kraju, jakieś ogólne zniechęcenie. Może wraca nadzieja, a może po prostu zatęskniłam za pisaniem, które dawało mi poczucie sensu i radość, mimo, iż wymagało czasu i nieco pracy
UsuńKilka razy szukałam twojego bloga i nie mogłam znaleźć. Przez profil nie wchodzę, bo brak info o takowym. Może nawet kiedyś trafiłam i potem zgubiłam adres. Jakbyś mogła podać zajrzałabym choć do archiwalnych wpisów
UsuńRealizacji planów. Ale nie na zasadzie spiny, tylko luuuuuz. Lepiej pójść na kolejny spektakl niż dulczeć nad klawiaturą :D Najlepszego! :D
OdpowiedzUsuńNo przecież, że nie kosztem rzeczy tak istotnych, jak rodzina, przyjaciele, czy kultura. Wzajemnie
OdpowiedzUsuń