Mit czy prawda
Często przekonania są w nas tak silnie zakorzenione, że biada temu, kto pragnąłby nas ich pozbawić. Swego czasu duże wrażenie wywarło na mnie przeczytanie jednej z lektur szkolnych, której tematem było poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, co ważniejsze wiara w mit czy objawienie prawdy.Lektura, jak to z dobrą lekturą bywa stawia pytania, ale nie daje odpowiedzi. Bo, jakiż sens miałoby przekonywanie kogoś do poglądów autora, skoro każdy ma swoje własne, nieczęsto tak silnie zakorzenione, że próba ich podważenia staje się bezcelową. Przekonania nie jednokrotnie są tak samo silne, jak wiara w mit, legendę, bohatera.
Zagadnienie to zastanawia mnie do dziś. Co ważniejsze; prawda, czy siła przekonań. Odpowiedz wydaje się na pierwszy rzut oka oczywista. Prawda ponad wszystko. Chcemy znać prawdę, bo jak mawia ewangelia „poznacie prawdę, a ona was wyzwoli”.
Czy na pewno i czy zawsze? Czy czasami prawda nie zabija w nas czegoś, co piękne i wzniosłe, czy nie czyni spustoszenia w naszym systemie wartości. Czy poznanie prawdy nie spowoduje bólu i cierpienia. I czy każdy z nas gotowy jest na to poznanie.To oczywiście nie oznacza, że powinniśmy żyć w kłamstwie i ułudzie, ale może czasami warto się zastanowić, jaki będzie bilans objawionej przez nas prawdy, czy nie przyniesie on więcej strat niż pożytku. Czy nie zabije w nas wiary w ludzi, zaufania, czy nie przemieni nas w cyników. No i jeszcze jedno, czy nasze przekonanie, że poznaliśmy prawdę jest oparte na rzetelnych przesłankach, czy nie zostaliśmy wprowadzeni w błąd. Nieważne, czy celowo, czy przez nieudolność badacza czy z powodu oparcia się na fałszywych przesłankach. Czy znamy całą prawdę i czy znamy motywy działania bohatera, którego chcemy strącić z piedestału oraz czy znamy motywy działania naszego źródła informacji. Temat jest oczywiście o wiele głębszy, ale jako laik pozostanę na postawieniu pytań bez udzielania odpowiedzi. Tym bardziej, że sama ich nie znam.
Zachęcam do lektury książki. Ciekawa jestem, czy wśród moich czytelników znajdzie się osoba/ osoby, która/e wie/dzą, o jakiej książce piszę?
Czy można znienawidzić książkę?
Dzięki zaproszeniu Izy zostałam dołączona do klubu nie - AK (Anonimowych książkoholików) na facebooku. Zaglądam tam od czasu do czasu. Rzadko się wypowiadam, ale czytam i czerpię inspirację. Jedna z uczestniczek wyrażając opinię o pewnej książce stwierdziła, iż nienawidzi książki. Zapytana przeze mnie, co złego jej książka zrobiła odpowiedziała, iż jej lektura ją strasznie znudziła (wymęczyła). Zaczęłam się zastanawiać, czy można znienawidzić książkę. Skoro ktoś nienawidzi (osoba, która przedstawia się, jako miłośniczka książek) to widocznie można.
Mnie jednak wydaje się niezrozumiałym tak silne uczucie do książki. Czasami książka mnie nudzi, a lektura męczy, ale żeby aż nienawidzić. Ale z drugiej strony lektura potrafi wzbudzać we mnie silne uczucia; od uwielbienia po ekstazę. Więc jak to jest; miłość - tak, nienawiść – nie?
Ciekawa jestem waszego zdania.
Zdjęcia 1. Jules Joseph Lefebvre - Prawda, 2. Lucas Cranach Starszy Judyta (z głową Holofernesa)
Ha! Ja czasami nienawidzę jakąś książkę ;) - ale to jest nienawiść z miłości - bo to musi być taka książka, która skradła mi noc, która skradła mi myśli, serce i duszę :)))
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUczucie nienawiści jest mi całkowicie obce, nie tylko w stosunku do książek. Może autorka wypowiedzi wyraziła się zbyt emocjonalnie?
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony nie ma takiej książki, którą bym kochała;)
Dziwi mnie nienawiść do książki za to, że jest nudna. Ognista nienawiść i mdła nuda w moim odczuciu do siebie nie pasują.
OdpowiedzUsuń@Maniaczytania- taki rodzaj "nienawiści" rozumiem :))) .
OdpowiedzUsuń@czytanki.anki - co do nienawiści mam podobnie- kiedy zaczęłam się zastanawiać, czy kogoś lub czegoś nienawidzę - nie znalazłam osoby ni przedmiotu (choć nie cierpię palących osób, które dmuchają mi dymem tytoniowym w nos... brrr). Co do miłości do książek to trudno powiedzieć, abym kochała jakąś książkę, ale są takie, które uwielbiam czytać, bowiem ich lektura powoduje same przyjemne doznania :)
@Lirael - mnie też zdziwiła reakcja, dlatego zapytałam, aby wyjaśnić, czy to nie przejęzyczenie. Ale z drugiej strony może skoro autorka pewne książki nienawidzi to inne dla odmiany kocha :).
OdpowiedzUsuńSłyszę często słowo "nienawidzę..." -najczęściej u młodych - i rzucają je ot tak sobie, jak ja "nie lubię...". Myślę, że tak naprawdę uczucie nienawiści jest im obce, tylko sygnalizują swoją niechęć i nadają jej większą ekspresję. Czy brać poważnie słowa: Nienawidzę kotletów mielonych! - ?
OdpowiedzUsuńCo do prawdy. Męczyłam kiedyś znajomego historyka o dobrą książkę dotyczącą stosunków polsko-ukraińskich. Dowiedziałam się wówczas, że w historii nie istnieje pojęcie prawdy! Aż mnie zatkało! Tłumaczę, że wystąpiły obiektywne fakty (bitwa, wojna, liczby...). On na to, że można je różnie interpretować. I przychyliłabym się już, już prawie do jego opinii, ale zawierzam intuicji.
Co do książki - podpowiedź proszę. Jakieś koło ratunkowe?
~książkowiec całkiem możliwe, że młodzi nadają słowom inne znaczenie. Po prostu łapię się coraz częściej na tym, że pewnych rzeczy nie rozumiem.
OdpowiedzUsuńCo do prawdy to jak to z prawdą była pewnie leży gdzieś pośrodku. A ile zakłamań niesie ze sobą historia tego nikt nie zliczy :( Też zawierzam intuicji.
Koło ratunkowe nr 1- proszę bardzo- autor pisywał w prasie o profesorze Tutce.
Nienawiść w stosunku to nudnej książki brzmi lekko abstrakcyjnie :] Zresztą nienawiść to za silne uczucie, aby przyporządkować do niego nudę.
OdpowiedzUsuńWydaję mi się, że dana osoba źle się wysłowiła:)
Nie mam pojęcia o jakiej książce piszesz.
Twoje odczucia skojarzyły mi się jednak z moimi po przeczytaniu ,, Anny In w grobowcach świata,, Olgi Tokarczuk. :)
W każdym razie na ten temat mogłabym dysputować godzinami :)
Nienawidzić bo książka znudziła to jednak nie to, po prostu jak mnie nudzi, to jest nudna i tyle. Są ksiązki któych nie lubię, a jest jedna której nie cierpię. Nienawidzę to chyba za dużo powiedziane, ale nie cierpię "Ferdydurke" Gombrowicza i "Szewców" Witkacego, męczyłam się przeokronie podczas lektury na studiach czy w liceum już nie pamiętam. Te ksiązki nie nudziły mniek ale podczas lektury wywoływały irytację, niechęć, złość, zmuszałam się do czytania, to było straszne brrrr...
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia o jakiej książce piszesz...
Tak, też mi się wydaje, że nienawiść to mocne uczucie i mocne słowo. W dzisiejszych czasach często nadużywamy pewnych słów. Mówimy "nienawidzę" a myślimy "nie lubię", "złości mnie", "irytuje". Bo czy można nienawidzieć tak naprawdę książki czy tych wspomnianych przez Książkowca kotletów mielonych?
OdpowiedzUsuńA co do prawdy? Tak już jest, że do niej dążymy, ale czy tak do końca, z ręką na sercu możemy powiedzieć co jest prawdą a co nie....
Co do książki, to dzięki podpowiedzi skierowanej do Książkowca wpadłam na jej trop. Żeby jednak nie psuć zabawy innym podam Ci moją propozycję na maila.
OdpowiedzUsuńW googlach się namierzy, że to Szaniawski Jerzy.
OdpowiedzUsuńWiele nie czytałam tego autora. Dawno, dawno temu - "Dwa teatry". Mizernie.
A co wyczytałaś w swoich oczach? (to tak przy okazji - dot.FB)
To prawda,niektóre książki można znienawidzić ja tak miałam z pewną książką, której tytułu nie będę podawać, do tej pory nie sięgnęłam po nią . Ludzie też są różni ich się lubi, a innych nie . Nie jestem z tych osób,które nienawidzą .Pozdrawiam Monika.
OdpowiedzUsuńCo do tego, co napisala książkowiec- prawda jest jedna, ale są różne punkty widzenia, każdy woli pamiętać o swoich krzywdach zapominając o cudzych.
OdpowiedzUsuńNienawiść do książki -eee tam, to takie nastoletnie.
Nienawiść to podobno druga strona miłości ;) Ja nie mam, aż takiej książki, którą mogłabym znienawidzić. "Nienawiść" to rzeczywiście mocne słowo, podobnie zresztą jak "miłość", a co do książek do dla mnie są takie, których "nie cierpię"
OdpowiedzUsuń@Biedronka - widocznie i Ty i Książkowiec i inni macie rację, iż młodzież, bo osoba z widu młodziutka, w ten sposób wyraża ekspresję, po prostu inaczej niż większość z osób powiedzmy 25+.
OdpowiedzUsuńKsiążki Olgi Tokarczuk nie znam, z przykrością stwierdzam, że w ogóle nie znam twórczości tej pisarki, a czytam sporo pochlebnych recenzji na różnych bloogach, nie tylko książkowych. Kolejna autorka do schowka do przeczytania. Niedługo zacznę kolekcjonować autorów, a nie tylko książki do czytania.
@Aneta- myślę, że też bym znalazła parę książek, które mnie zirytowały podczas czytania i je znielubiłam, ponieważ skradły mi cenny czas obiecując rajskie ptaki i śpiewy anielskie a dały ciągnące się i rozgotowane spaghetti,
@Balbino- w bardzo niewielu kwestiach mogę z całym przekonaniem stwierdzić, co jest prawdą, a co nie, w nieco większej ilości mogę orzec, co wydaje mi się być prawdą, a co nie.
Co do książki odgadłaś- brawo. Okazuje się, że książka nie była lekturą większości bloogujących, albo tylko mnie tak zapadła w pamięć. Ponieważ może jeszcze ktoś pokusi się o próbę odgadnięcia (tak dla czystej satysfakcji) bez nagród i famfar, to z podaniem odpowiedzi wstrzymam się do jutra.
@Książkowcu autor odgadnięty, teraz czekam puenty
Moja rymowanka nie dorównuje twojej :( a w oczach moich na F-B mało widzę, bo przeważnie je zmrużę z powodu stania twarzą do słońca :)
@ Moniko, skoro twierdzisz, że można książkę nienawidzić to ja wierzę, że tak w twoim przypadku jest. Jesteśmy różni i to cudownie, bo inaczej byłoby nudno.
@Iza Żeby podeprzeć się autorytetem jest prawda, cała prawda i g...no prawda (czy jakoś tak podobnie).
Albo z inny klasyk- zły uczynek jest wtedy, jak ktoś Kali ukraść krowa, a dobry uczynek jest wtedy, kiedy Kali komuś ukraść krowa.
@Bibliofilka Nienawiść jako druga strona miłości- nie znałam tego, ale to nie jest głupie stwierdzenie. Jak awers i rewers, przeciwstawne, ale blisko siebie... hmm.. muszę sobie przemyśleć.
W Grecji odkryłam sposób na mrużenie oczu - nie zdejmowałam kapelusza. Nareszcie wyszłam na zdjęciach jak człowiek.:)
OdpowiedzUsuńSam człowiek nie czuje, jak mu się rymuje. Ładnie Ci wyszło. Może założymy kolejne blogi - poetyckie na przykład?
@książkowiec ja czasami poprzestaję na nie zdjęciu okularów do zdjęcia. Założyć możemy, ale w życiu napisałam może z pięć wierszy, więc na bloogu były by jedynie rymy częstochowskie :(
OdpowiedzUsuńKsiążkowiec i Guciamal - dziewczyny uwielbiam Was, jesteście po prostu boskie :)
OdpowiedzUsuń@Biblofilko- ostrożnie z takimi publicznymi deklaracjami-bo oskarżą Cię o niecne skłonności (i już nie tylko chodzi o skłonność to pań, ale pań w wieku młode inaczej)
OdpowiedzUsuń@Bibliofilko i jeszcze jedno pytanie,czy uwielbiasz nas, tak jak kotlety mielone, czy może jak zupę pomidorową? :)
OdpowiedzUsuńGuciamal, nie protestuj! Mnie się to bardzo podoba. Jesteśmy trendy:)))Bibliofilko - wzajemnie:))
OdpowiedzUsuńOczywiście, że wzajemnie i bardziej niż kotlety mielone i bardziej niż lody śmietankowe i bardziej niż poziomki z bitą śmietaną :)
OdpowiedzUsuńPonieważ nikt więcej nie próbował odgadnąć - podaję odpowiedź- książką, która mnie zainspirowała był Żeglarz Szaniawskiego. Brawo Balbina :)))
OdpowiedzUsuńUwielbiam Was z całokształt i niech sobie myślą co chcą :)
OdpowiedzUsuń:)))
OdpowiedzUsuń