Galeria Lafayette
Lecąc do Paryża w połowie grudnia nastawiałam się na piękne dekoracje Bożonarodzeniowe. Od chwili, kiedy przeczytałam o fantastycznym wyglądzie Galerii Lafayette w tym szczególnym okresie wyobrażałam sobie Paryż niczym jedną, wielką, kolorową, mieniącą się światełkami choinkę. Tymczasem okazuje się, że czasami rzeczywistość płata nam figla. Nie mogę napisać, że w Paryżu nie widać oznak świątecznych przygotowań, ale nie mogę też napisać, aby wywarły one na mnie szczególne wrażenia. A może po prostu nie byłam tam, gdzie być powinnam, aby je dostrzec.
Choinka wewnątrz Galerii
Owszem tu i ówdzie pozawieszano świąteczne ozdoby, wieczorami ciemność rozjaśniają choinkowe lampki, których światełka odbijają się w połyskujących, kolorowych bombkach, ale nie wyróżniają się one urodą ponad te, które oglądałam dotychczas w Rzymie, w Warszawie, czy choćby Gdyni lub Gdańsku. Mam wrażeniem, iż moje osiedle wygląda na tym tle wyjątkowo ładnie, kolorowo i naturalnie (udekorowano tutaj prawdziwe, a nie sztuczne choinki).
Chlubnym wyjątkiem jest wspomniana przeze mnie Galeria Lafayette, która przed świtem i po zmroku mieni się feerią świateł; różnokolorowych, migających, pulsujących, układających się w geometryczne wzory. Moc tych pulsujących lampek jest tak duża, że stojący naprzeciwko budynek jest oświetlony, jak za dnia.
Świąteczne dekoracje w pobliżu odwróconej piramidy
Natomiast już wnętrze Galerii wygląda mało naturalnie, olbrzymia sztuczna choinka aż razi plastikiem. Dekoracje w postaci świecących instrumentów muzycznych jakoś słabo do mnie przemawiają. Nie potrafię dostrzec związku gitary, pianina, czy trąbki ze świętem narodzenia pańskiego. Ze zdziwieniem przeczytałam, że świąteczny wystrój Galerii to dzieło całego sztabu stylistów, starannie przemyślane i warte mnóstwo pieniędzy. W tym roku wystawy Galerii zdobią scenki rodzajowe związane z różnymi rodzajami muzyki, do których dodano mały akcent świąteczny w postaci bombek, śniegu, czy choinek. Wystawy mienią się połyskującymi strojami śpiewających i podrygujących w rytm głośnej muzyki (nie mającej nic wspólnego nawet z przesłodzoną Jingle belle) postaci.
Szopka w NDDP
Dla mnie wygląda to wyjątkowo krzykliwie i tandetnie, ale widocznie nie dla wszystkich. Wystawy bowiem ściągają flesze aparatów licznych turystów, którzy fotografują zarówno witryny, jak i siebie na ich tle. Niestety nie wpadłam na ten pomysł i nie mogę zaprezentować brokatowo - cekinowych śpiewających Elvisów przygrywających na srebrnych gitarach i wyginających się w rytm muzyki.
Nieco dyskretniej prezentowały się tradycyjne świąteczne ozdoby w Galerii Carousell. Świecące łańcuchy przyozdobione czerwonymi bombkami przez szkło odwróconej piramidy prezentowały się całkiem ładnie.
Zabrakło mi w tych wszystkich ozdobach naturalności. Nawet szopka w Notre Dame de Paris raziła sztucznością.
Najbardziej podobała mi się dekoracja przedstawiona na zdjęciu poniżej
A tak prawdę mówiąc wpis ten powstał tylko dlatego, że nie mogę się na niczym skupić. Po koncercie wszystko wydaje mi się takie mdłe, bez wyrazu. Zarówno czytanie, jak i pisanie mi nie leżą. Do tego wczorajsza wizyta w Teatrze w Gdyni skończyła się chorobą i serią zastrzyków. Muszę chyba poszukać i zarezerwować bilety na jakiś koncert lub musical, a to przywróci mi chęci do działania. Nie cieszy nawet zwolnienie do końca roku.
Lecąc do Paryża w połowie grudnia nastawiałam się na piękne dekoracje Bożonarodzeniowe. Od chwili, kiedy przeczytałam o fantastycznym wyglądzie Galerii Lafayette w tym szczególnym okresie wyobrażałam sobie Paryż niczym jedną, wielką, kolorową, mieniącą się światełkami choinkę. Tymczasem okazuje się, że czasami rzeczywistość płata nam figla. Nie mogę napisać, że w Paryżu nie widać oznak świątecznych przygotowań, ale nie mogę też napisać, aby wywarły one na mnie szczególne wrażenia. A może po prostu nie byłam tam, gdzie być powinnam, aby je dostrzec.
Choinka wewnątrz Galerii
Owszem tu i ówdzie pozawieszano świąteczne ozdoby, wieczorami ciemność rozjaśniają choinkowe lampki, których światełka odbijają się w połyskujących, kolorowych bombkach, ale nie wyróżniają się one urodą ponad te, które oglądałam dotychczas w Rzymie, w Warszawie, czy choćby Gdyni lub Gdańsku. Mam wrażeniem, iż moje osiedle wygląda na tym tle wyjątkowo ładnie, kolorowo i naturalnie (udekorowano tutaj prawdziwe, a nie sztuczne choinki).
Chlubnym wyjątkiem jest wspomniana przeze mnie Galeria Lafayette, która przed świtem i po zmroku mieni się feerią świateł; różnokolorowych, migających, pulsujących, układających się w geometryczne wzory. Moc tych pulsujących lampek jest tak duża, że stojący naprzeciwko budynek jest oświetlony, jak za dnia.
Świąteczne dekoracje w pobliżu odwróconej piramidy
Natomiast już wnętrze Galerii wygląda mało naturalnie, olbrzymia sztuczna choinka aż razi plastikiem. Dekoracje w postaci świecących instrumentów muzycznych jakoś słabo do mnie przemawiają. Nie potrafię dostrzec związku gitary, pianina, czy trąbki ze świętem narodzenia pańskiego. Ze zdziwieniem przeczytałam, że świąteczny wystrój Galerii to dzieło całego sztabu stylistów, starannie przemyślane i warte mnóstwo pieniędzy. W tym roku wystawy Galerii zdobią scenki rodzajowe związane z różnymi rodzajami muzyki, do których dodano mały akcent świąteczny w postaci bombek, śniegu, czy choinek. Wystawy mienią się połyskującymi strojami śpiewających i podrygujących w rytm głośnej muzyki (nie mającej nic wspólnego nawet z przesłodzoną Jingle belle) postaci.
Szopka w NDDP
Dla mnie wygląda to wyjątkowo krzykliwie i tandetnie, ale widocznie nie dla wszystkich. Wystawy bowiem ściągają flesze aparatów licznych turystów, którzy fotografują zarówno witryny, jak i siebie na ich tle. Niestety nie wpadłam na ten pomysł i nie mogę zaprezentować brokatowo - cekinowych śpiewających Elvisów przygrywających na srebrnych gitarach i wyginających się w rytm muzyki.
Nieco dyskretniej prezentowały się tradycyjne świąteczne ozdoby w Galerii Carousell. Świecące łańcuchy przyozdobione czerwonymi bombkami przez szkło odwróconej piramidy prezentowały się całkiem ładnie.
Zabrakło mi w tych wszystkich ozdobach naturalności. Nawet szopka w Notre Dame de Paris raziła sztucznością.
Najbardziej podobała mi się dekoracja przedstawiona na zdjęciu poniżej
A tak prawdę mówiąc wpis ten powstał tylko dlatego, że nie mogę się na niczym skupić. Po koncercie wszystko wydaje mi się takie mdłe, bez wyrazu. Zarówno czytanie, jak i pisanie mi nie leżą. Do tego wczorajsza wizyta w Teatrze w Gdyni skończyła się chorobą i serią zastrzyków. Muszę chyba poszukać i zarezerwować bilety na jakiś koncert lub musical, a to przywróci mi chęci do działania. Nie cieszy nawet zwolnienie do końca roku.
Zwolnienie do końca roku? Ty szczęściaro! Mam nadzieję, że po prostu uśmiechnęłaś się ładnie do pana doktora i dlatego masz wrota do świata książek szeroko otwarte. Na wszelki wypadek jednak zdrowia życzę (na zapas).:)
OdpowiedzUsuńParyż piękny, jakkolwiek by go ubrali. Polskich świąt żadne światełka nie przebiją, więc niech europejska stolica prześwituje między błyskotkami i próbuje nam dorównać.
Też tak myślałam, iż sobie poczytam. Tymczasem czytam a myślami jestem, gdzie jestem. Co do doktora- była to pani doktor. Paryż piękny bez dwóch zdań, nawet mimo dziwacznych dekoracji. A i to prawda, że mało kto tak uroczyście obchodzi święta jak Polacy i rzadko gdzie, mają one taką piękną oprawę.
OdpowiedzUsuńJa mam zwolnienie do końca tygodnia...
OdpowiedzUsuńNie widziałam Paryża w okresie przedświątecznym, ale liczyłam na coś więcej niż to, co opisałaś. No ale miasto jest tak piękne jako całokształt, że może nie potrzeba już żadnych sztucznych udziwnień :-)
@Karolino- może to jakaś epidemia? ja nie mogę chodzić (tzn. muszę chodzić na zastrzyki). Ja też liczyłam na większe decorum, ale może to i racja, skoro jest tak piękny, po co mu chińszczyzna. Zdrowia życzę.
OdpowiedzUsuńNie widziałam Paryża w okresie świątecznym, natomiast widziałam Wiedeń, Kolonię, Bonn...
OdpowiedzUsuńI mam podobne do Twoich wrażenia. Najpiękniej jest w Polsce...
Współczuję z powodu choroby, kuruj się i szybko wracaj do zdrowia, tego Ci bardzo szczerze życzę.
Sara-Maria
Ja także życzę ci szybkiego powrotu do zdrowia. A co do przed świątecznego Paryża, to moim skromnym zdaniem jest przepiękny. Znalazłoby by się w Polsce kilka takich udziwnionych dekoracji świątecznych.
OdpowiedzUsuń@Saro-Mario Też uważam, że nikt nie obchodzi świąt BN tak uroczyście (a już na pewno nie Włosi, co mnie mocno zadziwiło). Dzięki za życzenia zdrowia. Moja choroba jest niestety przewlekła i odnawiająca się, więc nawiedza mnie co jakiś czas. I tak mam szczęście, że nie dopadła mnie na wyjeździe. :)
OdpowiedzUsuń@Moniko- Za życzenia dziękuję- najgorsze, że to przed świętami, kiedy chciałoby się i to i owo zrobić jeszcze:) Paryż dla mnie jest zawsze piękny, tylko, że troszkę liczyłam na bardziej naturalne ozdoby. A i u nas na pewno sporo dziwnych dziwadeł.
wielki :)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuń@Anonimowy-Paryż jest wielki i piękny niezależnie od różnych dziwadeł i dziwności :)))
OdpowiedzUsuń