Trzech panów w łódce nie licząc psa to opis przygotowań do podróży oraz przygód w jej trakcie trzech londyńczyków. George, Harris oraz narrator (najprawdopodobniej sam Jerome) w towarzystwie psa wybrali się w rejs po Tamizie. Książka zgodnie z notką na okładce miała być poważnym przewodnikiem turystycznym. I jak na przewodnik przystało znajdują się tutaj opisy atrakcji turystycznych wraz z przypowiastkami historycznymi.
Jednak to nie one stanowią o wartości książki. „Trzech panów w łódce” jest przede wszystkim dobrą powieścią humorystyczną.
Osobiście nie jestem zwolenniczką angielskiego humoru. Jednak anegdotki i zabawne historyki opisane w książce powodowały, jeśli nie wybuchy śmiechu, to wprawiały w dobry nastrój i wywoływały uśmiech na twarzy. Przygody, jakie przydarzyły się trójce bohaterów pozwalają doskonale oddać różnorodność ludzkich charakterów. Narrator przedstawia swoich przyjaciół ich w nieco krzywym zwierciadle. Nie można mu jednak brać tego za złe, bo wytykając wady bliźnich nie oszczędza także siebie.
Powieść rozpoczyna fantastyczny opis hipochondrii. Kiedy Jerome podczas czytania Poradnika medycznego zaczyna odnajdować u siebie objawy coraz to nowych chorób, aby w końcu dojść do wniosku, że jest śmiertelnie chory i dziwnym wydaje mu się, że jeszcze żyje, przypominają się własne „odkrycia medyczne” w kwestii stanu zdrowia.
Opis codziennych prozaicznych zdarzeń, ujawniający, jakże często irytujące zachowania bohaterów, pozwala uzmysłowić sobie własne zachowania w podobnych sytuacjach, które jak dotąd wcale nie wydawały nam się ani śmieszne, ani irytujące.
Jakże znajomym wydaje się na przykład opis pakowania bagażu podczas, którego zamknąwszy walizkę zaczynamy się zastanawiać, czy zapakowaliśmy jakąś rzecz absolutnie niezbędną w podróży, bądź też, kiedy ułożymy na samym dnie torby coś, co jest nam potrzebne jeszcze przed wyjazdem.
Jakże znajomo brzmi utyskiwanie narratora na lenistwo przyjaciół podczas rejsu i jego przeświadczenie, że gdyby nie jego ciężka praca, łódź nie płynęłaby naprzód. Podobne przeświadczenia żywią także panowie George i Harrris. Czy my sami nie mamy takiego przeświadczenia, że gdyby nie nasza ciężka praca żadne zadanie nie byłoby skończone. Czy my wreszcie nie uważamy, że to nam przypada w udziale najcięższa, najgorsza, najważniejsza część pracy do wykonania.
Jest to lektura, która pozwala nam spojrzeć na siebie samych z dystansem. Nie jest to arcydzieło literackie, ale dobra książka na poprawę humoru.
Moja ocena 4,5/6
Uwielbiam tę książkę! Przeczytałam dwa razy i czasem podczytuję. Zawsze mnie bawi. Jedna z dziesięciu, które wzięłabym na bezludną wyspę.
OdpowiedzUsuńCzy to będzie zbyt banalne, jeśli napiszę: mam w planach? :)
OdpowiedzUsuńNiedawno właśnie pobrałam sobie na Podaju, z myślą, że muszę przeczytać :) hi hi
Ja wyszukałam ją jakieś dwa miesiące temu w antykwariacie. Jeszcze nie zabrałam się za czytanie - najciężej zabrać mi się za czytanie tych książek, które mam na własność ;-)
OdpowiedzUsuń@Agata Adelajda- zdecydowanie lepsza niż Trzech panów na rowerach :)Dobra na poprawę humoru
OdpowiedzUsuń@Sardegna - to nie jest banalne. Życzę miłej lektury
@Karolina - to święta prawda te które zalegają nasze półki zostawiamy sobie na potem
Nie lubię za bardzo takich tytułów długich.. Ale co do ksiażki,wydaje się nawet ciekawa,ale same nie wiem czy to coś dla mnie;)
OdpowiedzUsuń@Miravelle- ja też nie przepadam za długimi tytułami. Nie wiem czemu, ale tak mam.
OdpowiedzUsuńKupiłam, bo swego czasu usłyszałam w radiu (była czytana w odcinkach) opis tego, jak jeden z bohaterów miał ugotować coś do jedzenie i zaczął od obierania ziemniaków. Padłam ze śmiechu (no bo ten akurat fragmencik bardzo zabawny) i nie spoczęłam, dopóki nie zamówiłam i nie przeczytałam całości.
OdpowiedzUsuńNa rowerach też czytałam, ale to już nie to...
Podobnie jak Ty nie przepadam za angielskim poczuciem humoru ale przy lekturze tej książki świetnie się bawiłam:)
OdpowiedzUsuń@Agnes- Na rowerach to rzeczywiście już nie to samo. Mniej humoru, mniej lekkości i za dużo nużących opisów.
OdpowiedzUsuń@anek7- angielskiego humoru chyba nie rozumiem. Ale ta książeczka wyjątkowa przypadła mi do gustu