Francuska kawiarenka literacka

środa, 7 listopada 2012

Podróż Bena Doris Lessing


Wydawnictwo państwowy Instytut Wydawniczy, rok 2007, ilość stron 176 
Przypomniały mi się komentarze, jakie pojawiły się pod recenzją Piątego dziecka Doris Lessing. Komentarze bardzo zróżnicowane; od zachwytów, po zarzut w stosunku do autorki o manipulację oraz zasugerowanie, iż czytanie tej książki to strata czasu. Natura ludzka jest jednak przewrotna i jak ktoś w sposób tak zdecydowany odradza to działa to wprost odwrotnie. To chyba jeden z pierwszych grzechów władz kościelnych – umieszczenie książki albo filmu na indeksie jest najlepszą reklamą dla tychże książek, czy filmów. I często rzecz zupełnie miernej wartości dzięki takiej reklamie zyskuje tak ogromne audytorium, o jakim nawet by nie śmiał marzyć twórca. Mnie jednak tym razem do przeczytania kontynuacji powieści przekonały maniaczytania i Książki z mojej półki. I nie żałuję, że przeczytałam.

Przyznam, że bez tej kontynuacji mój odbiór Piątego dziecka był zupełnie inny. To trochę, jak dochodzenie, w którym na jaw wychodzą nowe fakty. Piąte dziecko opisywało zdarzenia poprzedzające pojawienie się na świecie Bena, kolejnego dziecka, w idealnej, szczęśliwej rodzinie. Niestety po czwórce zdrowych i wspaniałych dzieci na świat przyszedł odmieniec, ni to człowiek, ni to zwierzę. Ben niezwykle silny i dziki zachowywał się, jak człowiek pierwotny, a w domu narastała atmosfera grozy i koszmaru, ginęły zwierzaki a młodsze rodzeństwo było narażone na niebezpieczeństwo ze strony brata.

Podróż Bena opowiada dzieje chłopca po ucieczce (wygnaniu?) z domu rodzinnego. Pozostawiony bez opieki rodziny Ben tuła się w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi. Osiemnastolatek o wyglądzie trzydziestolatka, ciele yeti i umyśle dziecka na każdym kroku zostaje wykorzystywany przez tzw. „normalnych - cywilizowanych” ludzi, jako szef gangu młodocianych przestępców, robotnik budowlany, pracownik sezonowy, przemytnik narkotyków, niedoszły aktor oraz ofiara medycznych eksperymentów. Ben, który w pierwszej części został przedstawiony, jako odrażający potworek, w części drugiej wzbudza litość i empatię. Zaczynamy coraz bardziej oburzać się na tzw. normalność, która pozwala na nieludzkie traktowanie drugiego człowieka, bo przecież Ben, mimo całej swej pierwotności i zwierzęcości jest człowiekiem. Coraz bardziej nieludzkie wydaje się postępowanie rodziców, którzy porzucili trudne dziecko. Jeśli czytając cześć pierwszą można było odnieść wrażenie, że rodzice byli w sytuacji bez wyjścia, pozostawieni sami sobie, znikąd pomocy, lekarze rozkładali ręce, jedynym wyjściem okazywał się ośrodek zamknięty przypominający bardziej poczekalnię, niż zakład opiekuńczy, to w drugiej części widzimy, że do Bena można dotrzeć, trzeba wykazać tylko trochę chęci i cierpliwości (a docierają doń osoby, które jak się wydaje nie mają do tego specjalnego przygotowania; starsza pani Binggs, prostytutka Rita, Teresa).
Lessing w tej niewielkiej książeczce pokazuje, jak bardzo boimy się odmienności, jak powierzchownie oceniamy ludzi, jak bywamy okrutni, czyli  ujawnia prawdę o współczesnym świecie.
Książka podobnie, jak Piąte dziecko jest napisana na chłodno, z dystansem. Nie ocenia, nie krytykuje, nie daje odpowiedzi, ale stawia pytania. Nie ma tu już (jak w części pierwszej) obalania mitu rodziny idealnej, jest natomiast nasz stosunek do inności, odmienności, do tego, kto nie spełnia pewnych ustalonych norm. Książka powoduje refleksje, jak ja bym się zachowała, gdyby na mojej drodze stanął taki Ben.
Czytając o Benie, jego odmienności przychodził mi na myśl Quasimodo Wiktora Hugo. Też porzucili go rodzice, jego inność także była wykorzystywana przez wszystkich łącznie z jego opiekunem i jego prześladowało fatum.
Moim zdaniem w tej krótkiej formie autorka przekazała wiele treści bez moralizatorstwa, bez oskarżania kogokolwiek, a wyłącznie stawiając trudne pytania.
Ja nie poczułam się zmanipulowana, a jeśli nawet taki był zamysł autorki to nie ze mną te numery pani Lessing.

Moja ocena książki 4/6

30 komentarzy:

  1. Mój stosunek do lektury i autorki znasz. Pojawiam się tylko, żeby powiedzieć: jestem, czytam. No i żeby pozdrowić:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, znam, bo wiele razy, żeśmy na temat książki jednej i drugiej dyskutowały. Szanuję twoje zdanie, choć jest krańcowo różne od mojego. I cieszę się że jesteś.

      Usuń
  2. "Piąte dziecko" czytałam dość dawno i szczerze mówiąc zrobiło na mnie średnie wrażenie - wbrew odczuciom większości ani mnie nie zbulwersowało, ani specjalnie nie poruszyło. Nawet nie wiedziałam, że jest kontynuacja, a już tym bardziej nie zamierzałam po nią sięgać. Tymczasem dzięki Twojej recenzji zmieniłam właśnie zdanie :) Zwłaszcza po porównaniu do Quasimodo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydawało mi się, że książka wywołuje albo ciepłe, albo zimne odczucia, a nie letnie. Wydaje mi się, że najsmutniejszym dla autora jest brak reakcji - pewnie jak i dla nas piszących blogi. Skojarzenie z Quasimodo miałam czytając, ale nie spodziewaj się czegoś w stylu Hugo - to jak teraz mawiają to jednak zupełnie inna bajka. Książeczka jest krótka więc nawet jeśli się nie spodoba nie będziesz żałować czasu na jej czytanie - mam nadzieję.

      Usuń
    2. No styl autorki już trochę znam, więc nie sądzę, żeby mnie miała zachwycić jak Hugo, ale mimo wszystko mnie zaintrygowałaś i chętnie spróbuję.

      Usuń
  3. Czytałam przez przypadek w odwrotnej kolejności, najpierw "Podróż...". Bardzo lubię Lessing. Za każdym razem znajduję jej inne pisarskie oblicze. Moją pierwszą jej książką była "Szczelina", przewlókł mnie "Pamiętnik przetrwania", "Lata.." nie doczytałam, najbardziej podobały mi się chyba "Opowieści afrykańskie", ale to czasy przedblogowe/lub "każdoksiążkonieopisaniowe".
    Pozdrawiam i czekam na wrażenia z "Wojny światów" ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja poza dwoma wymienionymi czytałam Lato ..., które podobnie, jak Piąte dziecko na Książkozaurze nie wywarło na mnie wrażenia i ledwie doczytałam do końca. A teraz zakupiłam w Biedronce kolejną książkę Lessing (tytułu nie pamiętam). Ja nie mogę powiedzieć, abym bardzo lubiła pisarkę, ale i Piąte dziecko i Podróż Bena podobały mi się i nie żałuję czasu na ich przeczytanie. Wojnę światów mam nadzieję zacznę w piątek. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie "Podróż Bena" podobała się znacznie mniej niż "Piąte dziecko", chociaż też wywołała we mnie bardzo silne emocje. Pamiętam, że szczególnie rozczarowało mnie zakończenie. Uroki prozy Lessing skutecznie przysłoniły mi upiorne błędy ortograficzne ("Stróżki", "bród", "z pułki") polskiego wydania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba sprawdzał nie człowiek, a spell-check.

      Usuń
    2. Na pewno masz rację. Szkoda, że człowiek nie poprawił. :)

      Usuń
  6. A mnie podobały się może nie tak samo, ale na równym poziomie. Piąte dziecko wywoływało silne emocje, no ale i Podróż Bena również. Zakończenie?- wolałabyś bardziej happy endowe? Mnie wydawało się, że wszystko prowadzi do takiego właśnie zakończenia (tak więc w pewien sposób było on dla mnie przewidujące), choć z drugiej strony obawiałam się, że Ben skrzywdzi którąś z życzliwych mu osób. Nie do końca uwierzyłam w Bena? Może, sama nie wiem. Te błędy były w wydaniu PIW-u? Nie wiem, jak mogłam nie zauważyć, ale to dobrze, że nie zauważyłam, bo bym się wkurzała, a tak lektura była przyjemną (choć nie łatwą).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Piąte dziecko" wprowadziło mnie wręcz w emocjonalny dygot. Nie mogłam się pozbierać po tej książce.
      Nie liczyłam na szczęśliwe zakończenie "Podróży Bena", ale trochę mniej moralizatorskie. Przesłanie bardzo mądre, ale według mnie mogłoby być mniej oczywiste.
      Niestety, to był PIW. Mam nadzieję, że w kolejnych wydaniach błędy zostały usunięte.

      Usuń
    2. Zgadzam się, że zakończenie było oczywiste, przewidywalne. Moralizatorskie? w zasadzie tak, jak się nad tym zastanowić, ale mnie to nie przeszkadzało.
      PIW- nie podejrzewałabym o takie byki.

      Usuń
  7. Ja niestety na razie czytałam tylko "Lato przed zmierzchem", które po zachęcającym początku ostatecznie upiornie mnie zmęczyło. Mająca być następna w kolejce "Szczelina" stoi więc na mojej półce od ładnych paru lat i nie mogę się zmusić. Moja przyjaciółka ma tak samo właśnie z "Piątym dzieckiem", więc może kiedyś jej wydrę, a potem zobaczę, może i na Bena się skuszę?
    Mi coś jednak ostatnio ze współczesnymi noblistami nie po drodze, więc czarno to widzę:(

    OdpowiedzUsuń
  8. Wcale się nie dziwię, gdybym zaczęła od lata to pewnie na Lecie bym skończyła. Ledwie dobrnęłam do końca i czytając recenzje pełne zachwytów zastanawiałam się, czego ja tu nie rozumiem, bo odczytywałam tę książkę zupełnie inaczej niż jej wielbiciele. Nie wiem czy historia Bena by cię wciągnęła, może kiedyś się o tym przekonamy. Co do współczesnych noblistów to kiepsko ich znam Le Clezio - mi nie podpasował i chyba poddam się po jednej Onitszy, natomiast Saramago chciałabym przeczytać coś jeszcze po Baltazarze i Blimundzie (byłam książką zachwycona), Llosa Vargas - raczej w porządku, aczkolwiek bez fanfar.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zniechęcili już Jellinek i Coetzee, o Llosie zapomniałam, ale jego akurat lubię. Saramago czytałam dość dawno i wtedy mi się podobał. A do Lessing pewnie się przymierzę, a może poszczęści się jej w Stosikowym losowaniu?:P

      Usuń
    2. Ja z kolei dwóch pierwszych nie czytałam, więc trudno mi się wypowiadać. W stosikowym losowaniu ostatnio dwa razy losowałam, to jakby tak mała sugestia w której dziesiątce- mały szacher-macher- to może by się wylosowała. :)

      Usuń
    3. Dziękuję za wyciągnięcie pomocnej dłoni, ale dam szansę ślepemu losowi, nawet jeśli po raz trzeci przybierze Twoją postać:) (sprawdziłam jednak, na której pozycji na mojej liście jest "Szczelina":P Przez chwilę uznałam bowiem Twą propozycję za kuszącą, jednak ostatecznie wygrała praworządność)

      Usuń
    4. Nie taki ślepy- mam dobre patrzałki :) Jakże by inaczej mogło być u momarty - praworządność górą

      Usuń
  9. A ja właśnie "Piąte dziecko" bardzo cenię, "Podróż Bena" mniej. Właśnie dlatego, że Ben z pierwszej części jest inny od Bena z części drugiej. W części drugiej uspokoił się, ucywilizował - był więc jakby nie tym samym człowiekiem. Wynika to chyba z tego, że Lessing pisała "Podróż Bena" 12 lat po "Piątym dziecku".
    "Lato przed zmierzchem" też mnie zmęczyło.
    A moją najukochańszą książką Lessing jest "Trawa śpiewa". To opowieść o kobiecie, która wyszła za mąż za niekochanego człowieka i zamieszkała na odludnej afrykańskiej farmie.
    Do Llosy to ja się bardzo zraziłam po przeczytaniu "Pochwały macochy", a właśnie od "Macochy" zaczęłam. Mogłabyś polecić coś tego autora? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wetnę się Guci, trudno, ale przeproszę bom jeszcze na tyle kulturalna: mi się "Pochwała macochy" akurat podobała i Llosę w ogóle lubię. Z lekkich i przyjemnych to może "Ciotka Julia i skryba"? Osobiście bardziej zresztą lubię wczesnego Llosę, a nie tego późniejszego ("Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" można sobie np. moim zdaniem odpuścić).

      Usuń
    2. Dziękuję, Momarto! :)
      To nie chodzi o to, że lubię lekkie i przyjemne, po prostu w "Pochwale macochy" drażnił mnie wątek pedofilski, bo jestem wielką przeciwniczką pedofilii, a tłumaczenie, że dziecko samo chciało i że pierwsze zaczęło, do mnie nie trafia. I jeszcze drażniły mnie długie opisy czyszczenia uszu i innych części ciała. Mam nadzieję, że w "Ciotce Julii" takich opisów nie ma :)

      Usuń
    3. A tak, wątek z uszami był mało pociągający.
      Nie myślałam o tej książce jako o książce z wątkiem pedofilskim, bo i główny bohater był dość specyficzny i mało dziecięcy. Ale masz rację, z tego punktu widzenia, może drażnić.
      Na szczęście w "Ciotce Julii..." główny bohater pod kodeks karny nie podpada, a i opisów sobie nie przypominam. Ale motyw seksualny jest dość silny, uprzedzam, zresztą oparty na wątkach autobiograficznych. Mi bardzo podobała się przede wszystkim konstrukcja książki.

      Usuń
    4. No proszę, człowiek wyjdzie sobie na jeden wieczór z domu, a tu się saro-gęszą co niektóre :) Momarto wcinaj się, jak najbardziej. Tym bardziej, jeśli chodzi o Llosę mam małe doświadczenie; jedynie Raj za rogiem i Listy do młodego pisarza. Tej drugie na pierwszy ogień bym nie polecała. Recenzje obu są na blogu (szukać można wg autorów -zestawienie pod blogiem, albo zakładka Autorzy od A do Z nad blogiem) :))
      Koczowniczko nie podobał Ci się wątek pedofilii, więc jestem ciekawa, czy czytałaś Lolitę. Ja bowiem obawiam się, że jestem jedną z niewielu osób, którym książka nie przypadła do gustu, właśnie z powodu tego wątku i nie przekonuje mnie, że to genialna proza.

      Usuń
    5. Czytałam "Lolitę", oczywiście, aczkolwiek już dawno. Wrażenia - mieszane. Język piękny, ale książka napisana jest narracją pierwszoosobową i wielu nieuważnych czytelników uważa Lolitę za uwodzicielkę i usprawiedliwia pedofila.
      To ja sobie przeczytam "Ciotkę Julię" i "Raj za rogiem".

      Usuń
    6. No to mamy podobne odczucia co do Lolity. Świetny warsztat pisarski, wstydliwy temat i obrzydliwy bohater. Moja recenzja pod autorzy od A do Z. Raj za rogiem oceniłam na 4,5/6 jestem ciekawa, jak Tobie się spodoba.

      Usuń
  10. A miałem ją wczoraj w rękach ... :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. "Piąte dziecko" czytałam dosyć dawno. Przyznaję, że nie byłam zachwycona. Teraz nie przypominam sobie w jakim to było okresie, może w nieodpowiednim? a może jestem odmieńcem?
    Muszę zweryfikować swoje zdanie po przeczytaniu Twojego posta dotyczącego "Podróży Bena".
    Już wiele razy stwierdziłam, że Twoje recenzje są bardzo trafnie ocenione.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łucjo ja już wiele razy stwierdzałam czytając recenzje na różnych blogach, że choć z pewnymi osobami mam bardzo zbliżone gusta literackie, to jeszcze z żadną osobą nie pokryły się one idealnie, nie wiem nawet, czy znalazły by się dwie osoby, którym podobałoby się to samo. Tak więc, to, że tobie się książka raczej nie podobała, nie oznacza, że jesteś w tym osamotniona. Czytałam różne recenzje i mimo wielu pozytywnych, sporo też było negatywnych. A moje recenzje to tylko wyraz moich gustów (pewnie podobnych do Twoich, ale na pewno nie tożsamych), a na pewno nie profesjonalna ocena książki. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).