Najpierw obejrzałam film W ciemności Agnieszki Holland, potem wysłuchałam audiobooka, którego film jest ekranizacją. Myślę, że była to dobra kolejność. Nie wiem, czy wysłuchawszy książkę zdecydowałabym się na obejrzenie filmu.
Mimo, iż W kanałach Lwowa to spisane na „chłodno” przez pisarza wspomnienia kilkorga ocalałych z lwowskiego getta bohaterów tej niewiarygodnej historii to jednak ładunek emocjonalny tych wspomnień mocno porusza. Można to powiedzieć o niemal każdej pozycji opisującej zagadnienie holokaustu. Tutaj jednak dochodzi coś jeszcze; poza ludobójstwem i niewyobrażalnym zwyrodnieniem oprawców (które poraża w opisie życia obozowego na ulicy Janowskiej) mamy opis życia kilkunastu osób uwięzionych w kanałach. Kanały są ich więzieniem, a jednocześnie ich ocaleniem. Poznajemy historię ich bytowania w wilgoci, fetorze, ciemnościach, głodzie, strachu, chorobach, klaustrofobii, w otoczeniu szczurów, robactwa i ludzi, z których człowiek człowiekowi nie zawsze bywa bratem, a często wilkiem. Historia jest tak niesamowita, że nie wymyśliłby jej żaden pisarz, czy scenarzysta.
W chwili likwidacji lwowskiego getta grupka ludzi postanawia przeczekać najgorsze tygodnie w kanałach. Niestety nie są przygotowani ani na to, że kilka tygodni zamieni się w kilkanaście miesięcy życia pod ziemią, ani na warunki, w których będą zmuszeni przebywać, bez jedzenia, leków, ubrań, ciepła, intymności, bez nadziei. Warunki zewnętrzne okazują się papierkiem lakmusowym, który w zależności od tego, co ukryte głęboko w człowieku wydobywa to na wierzch, raz to co najlepsze, innym razem, to co najgorsze. Przerażające wydaje się to, że nawet w tak koszmarnych warunkach ludzie próbują zamiast walczyć przeciwko czemuś, walczyć ze sobą, walczyć o przywództwo.
Książka ma dwóch bohaterów; tych, którzy usiłują przeżyć, przeżyć za cenę niewyobrażalnych cierpień i upokorzeń, grupę ukrywających się w kanałach Żydów oraz Leopolda Sochę, osobę, dzięki której udało się ocalić kilkoro istnień. Socha to lwowski kanalarz, cwaniaczek, były kryminalista, złodziejaszek, który zwietrzył dobry interes, pomaganie Żydom, acz ryzykowne wydaje się opłacalne. Książka ukazuje portret psychologiczny Sochy, który pod wpływem doświadczeń i okoliczności zaczyna zmieniać swoje życiowe credo, a uratowanie Żydów ma być dla niego odkupieniem dawnych win. Postać wielce niejednoznaczna, aczkolwiek budząca sympatię i szacunek.
Największą zaletą książki jest jej autentyzm, tam gdzie wspomnienia uczestników wydarzeń różnią się między sobą, autor podaje różne wersje wydarzeń z podaniem ich źródeł. Niezwykle ciekawe są wzajemne relacje pomiędzy ludźmi skazanymi na wspólne wegetowanie na ograniczonej przestrzeni. Żaden z bohaterów nie jest doskonały. I właśnie ta niedoskonałość czyni ich postacie autentycznymi, ludzkimi.
Niezwykle porusza historia urodzenia dziecka w kanałach, którego pojawienie się w tym miejscu i w tych okolicznościach oznacza wyrok śmierci dla całej grupy. Rozwiązanie, na które zdecydowała się matka dziecka okazuje się szokujące, choć zapewne jest jedynym możliwym rozwiązaniem. Warunki, w jakich przyszło żyć bohaterom tej historii abstrahują od dzisiejszych ocen moralnych.
Kiedy oglądałam film W ciemności jego tytuł wydał mi się bardziej adekwatny dla opowiadanej historii. Daje on pole do interpretacji; ciemności będącej w opozycji do jasności, ciemności oznaczającej brak światła i słońca, ciemności, jako okresu dziejów w historii ludzkości, w których tryumfuje zło a także ciemności, jako ślepoty ludzkiej, która nie pozwala odróżnić tego, co dobre, od tego co złe.
I wreszcie ciemności, jako pewnego rodzaju ograniczenia umysłowego, które najwłaściwiej puentuje komentarz na pogrzebie Sochy.
Osobom wrażliwym odradzam czytania opisu dotyczącego obozu na Janowskiej, gdyż poziom okrucieństwa jest przerażający i porażający. Tak drastycznych scen nie ma w filmie.
Uważam książkę za wartą polecenia. O literaturze czasów zagłady trudno mówić, że jest dobra, czy że się ją lubi. Jest za to poruszająca i wstrząsająca. I to, co można zarzuć autorowi, ta pozornie chłodna relacja, jest moim zdaniem jej zaletą i najwłaściwszym sposobem opisu zdarzeń przez osobę, która nie była uczestnikiem zdarzeń, a jedynie umożliwiła im wypowiedzenie się, bowiem książka ma kilku narratorów.
Książka jest też idealnym materiałem na scenariusz filmowy, co wykorzystała Agnieszka Holland tworząc nominowany do Oskara film W ciemnościach.
Film podobnie jak książka wywarł na mnie duże wrażenie. Zarówno pomysł wykorzystania opisanej historii, gra aktorska, scenografia, poetyczność obrazów, muzyka wszystko to razem sprawiło, iż film zdecydowanie zasługiwał na Oscarową nominację.
Mimo, iż W kanałach Lwowa to spisane na „chłodno” przez pisarza wspomnienia kilkorga ocalałych z lwowskiego getta bohaterów tej niewiarygodnej historii to jednak ładunek emocjonalny tych wspomnień mocno porusza. Można to powiedzieć o niemal każdej pozycji opisującej zagadnienie holokaustu. Tutaj jednak dochodzi coś jeszcze; poza ludobójstwem i niewyobrażalnym zwyrodnieniem oprawców (które poraża w opisie życia obozowego na ulicy Janowskiej) mamy opis życia kilkunastu osób uwięzionych w kanałach. Kanały są ich więzieniem, a jednocześnie ich ocaleniem. Poznajemy historię ich bytowania w wilgoci, fetorze, ciemnościach, głodzie, strachu, chorobach, klaustrofobii, w otoczeniu szczurów, robactwa i ludzi, z których człowiek człowiekowi nie zawsze bywa bratem, a często wilkiem. Historia jest tak niesamowita, że nie wymyśliłby jej żaden pisarz, czy scenarzysta.
W chwili likwidacji lwowskiego getta grupka ludzi postanawia przeczekać najgorsze tygodnie w kanałach. Niestety nie są przygotowani ani na to, że kilka tygodni zamieni się w kilkanaście miesięcy życia pod ziemią, ani na warunki, w których będą zmuszeni przebywać, bez jedzenia, leków, ubrań, ciepła, intymności, bez nadziei. Warunki zewnętrzne okazują się papierkiem lakmusowym, który w zależności od tego, co ukryte głęboko w człowieku wydobywa to na wierzch, raz to co najlepsze, innym razem, to co najgorsze. Przerażające wydaje się to, że nawet w tak koszmarnych warunkach ludzie próbują zamiast walczyć przeciwko czemuś, walczyć ze sobą, walczyć o przywództwo.
Książka ma dwóch bohaterów; tych, którzy usiłują przeżyć, przeżyć za cenę niewyobrażalnych cierpień i upokorzeń, grupę ukrywających się w kanałach Żydów oraz Leopolda Sochę, osobę, dzięki której udało się ocalić kilkoro istnień. Socha to lwowski kanalarz, cwaniaczek, były kryminalista, złodziejaszek, który zwietrzył dobry interes, pomaganie Żydom, acz ryzykowne wydaje się opłacalne. Książka ukazuje portret psychologiczny Sochy, który pod wpływem doświadczeń i okoliczności zaczyna zmieniać swoje życiowe credo, a uratowanie Żydów ma być dla niego odkupieniem dawnych win. Postać wielce niejednoznaczna, aczkolwiek budząca sympatię i szacunek.
Największą zaletą książki jest jej autentyzm, tam gdzie wspomnienia uczestników wydarzeń różnią się między sobą, autor podaje różne wersje wydarzeń z podaniem ich źródeł. Niezwykle ciekawe są wzajemne relacje pomiędzy ludźmi skazanymi na wspólne wegetowanie na ograniczonej przestrzeni. Żaden z bohaterów nie jest doskonały. I właśnie ta niedoskonałość czyni ich postacie autentycznymi, ludzkimi.
Niezwykle porusza historia urodzenia dziecka w kanałach, którego pojawienie się w tym miejscu i w tych okolicznościach oznacza wyrok śmierci dla całej grupy. Rozwiązanie, na które zdecydowała się matka dziecka okazuje się szokujące, choć zapewne jest jedynym możliwym rozwiązaniem. Warunki, w jakich przyszło żyć bohaterom tej historii abstrahują od dzisiejszych ocen moralnych.
Kiedy oglądałam film W ciemności jego tytuł wydał mi się bardziej adekwatny dla opowiadanej historii. Daje on pole do interpretacji; ciemności będącej w opozycji do jasności, ciemności oznaczającej brak światła i słońca, ciemności, jako okresu dziejów w historii ludzkości, w których tryumfuje zło a także ciemności, jako ślepoty ludzkiej, która nie pozwala odróżnić tego, co dobre, od tego co złe.
I wreszcie ciemności, jako pewnego rodzaju ograniczenia umysłowego, które najwłaściwiej puentuje komentarz na pogrzebie Sochy.
Osobom wrażliwym odradzam czytania opisu dotyczącego obozu na Janowskiej, gdyż poziom okrucieństwa jest przerażający i porażający. Tak drastycznych scen nie ma w filmie.
Uważam książkę za wartą polecenia. O literaturze czasów zagłady trudno mówić, że jest dobra, czy że się ją lubi. Jest za to poruszająca i wstrząsająca. I to, co można zarzuć autorowi, ta pozornie chłodna relacja, jest moim zdaniem jej zaletą i najwłaściwszym sposobem opisu zdarzeń przez osobę, która nie była uczestnikiem zdarzeń, a jedynie umożliwiła im wypowiedzenie się, bowiem książka ma kilku narratorów.
Książka jest też idealnym materiałem na scenariusz filmowy, co wykorzystała Agnieszka Holland tworząc nominowany do Oskara film W ciemnościach.
Film podobnie jak książka wywarł na mnie duże wrażenie. Zarówno pomysł wykorzystania opisanej historii, gra aktorska, scenografia, poetyczność obrazów, muzyka wszystko to razem sprawiło, iż film zdecydowanie zasługiwał na Oscarową nominację.
Moja ocena książka 4,5/6, film 6/6
Nie czytałam tej książki i nie słyszałam o niej, czuję się zachęcona, choć wiem, że to będzie lektura bardzo bolesna i wstrząsająca.
OdpowiedzUsuńTakie książki nie należą na odprężających, a jednak powodują pewnego rodzaju katharsis. Film także godny polecenia i mniej drastyczny.
OdpowiedzUsuńKsiążkę znam, na film się nie zdecydowałam. To trochę ponad moje możliwości psychiczne - obraz na mnie zawsze bardziej działał niż słowo pisane...
OdpowiedzUsuńRozumiem, też obawiałam się filmu i wyczekiwałam na odpowiedni moment. Psychicznie ciężki, aczkolwiek jeśli chodzi o poziom drastycznych scen to znacznie ich więcej w książce.
OdpowiedzUsuń