Od kilkudziesięciu minut usiłuję zamieścić wpis na temat kolejnej porcji wakacyjnych wrażeń, niestety okazałam się niekompatybilna ze sprzętem. Komputer podrózny odmawia współpracy, komputer domowy odmawia współpracy, komputer służbowy odmawia współpracy, a dostawca internetu odmawia odbierania telefonów i maili. Przed chwilą pojawiło się światełko w tunelu, dostawca napisał, że się zajmie sprawą. Co prawda nie doprecyzował bliżej terminu owego zajęcia, ale grunt, że kiedyś ono nastąpi. A ja jak ten posąg na załączonym obrazku łapię się za głowę i najchętniej bym się na dostawcę wypięła, obawiam się jednak wzajemności.
Poczekamy cierpliwie, ale wiem jak to denerwuje. Tak mnie dzisiaj zdenerwował blogger. Napisałam post dzisiaj rano, a cały czas pokazuje się na blogrrolach stary i nie ma wejść blogerów na moja stronę.
Natanno, zauważyłam, że u mnie dzieje się właśnie coś takiego, kiedy dość długo pracuję nad notką już w okienku Bloggera. Od jakiegoś czasu gotowy wpis wklejam tuż przed opublikowaniem, dodaję ilustracje i wtedy pojawia się normalnie w blogrollach.
Mnie się ostatnio kilkakrotnie zdarzyło, że wpis pojawiał się w blogrollach po kilku godzinach od publikacji. A parę razy w ogóle się nie pojawił i wtedy - za radą bardziej doświadczonych kolegów - pisałam go na nowo. Tyle, że to dość uciążliwe :(
U mnie nałożył się brak internetu oraz brak możliwości dokonania wpisu w okienku nowy post w komputerze z internetem mobilnym (który działa jak mu się zachce)- pokazywał się komunikat o błędzie na stronie i ani wklej, ani pisz, ani pocałuj mnie gdzieś. Jakimś cudem udało mi się te parę zdań wrzucić, a skoro wypięcie się spodobało (niestety nie moje - posągi pochodzą z Ogrodów Tulieries (obok Luwru) to zostawię, jakby ktoś chciał krągłe kształty pokontemplować. A brak aktualizacji blogrolla też jest wkurzający.
Denerwuje i frustruje, kiedy poświęca się tyle czasu na bezowocne próby utworzenia wpisu (pokazuje się komunikat o błedzie na stronie i nie chce się nic zapisać, ani dodawać zdjęć). Tę krótką informację szykowałam także kilkanaście minut :(. No to lecę poczytać :) jak mówią nie ma tego złego...
U nas były podobne emocje w ubiegłym tygodniu, na szczęście już jest w porządku, czego i Tobie życzę. Wypinanie się na pana dostawcę może mieć fatalne skutki, więc zalecałabym ostrożność. :)
Też doszłam do takiego wniosku i choć zagroziłam zerwaniem umowy (pewnie mocno się przejął:)) to zrobiwszy wywiad tu i tam doszłam do wniosku, że trzeba przeczekać.
Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).
Poczekamy cierpliwie, ale wiem jak to denerwuje.
OdpowiedzUsuńTak mnie dzisiaj zdenerwował blogger. Napisałam post dzisiaj rano, a cały czas pokazuje się na blogrrolach stary i nie ma wejść blogerów na moja stronę.
Natanno, zauważyłam, że u mnie dzieje się właśnie coś takiego, kiedy dość długo pracuję nad notką już w okienku Bloggera. Od jakiegoś czasu gotowy wpis wklejam tuż przed opublikowaniem, dodaję ilustracje i wtedy pojawia się normalnie w blogrollach.
UsuńMnie się to zdarzyło pierwszy raz.
UsuńSkorzystam jednak z Twojego doświadczenia.
Mnie się ostatnio kilkakrotnie zdarzyło, że wpis pojawiał się w blogrollach po kilku godzinach od publikacji. A parę razy w ogóle się nie pojawił i wtedy - za radą bardziej doświadczonych kolegów - pisałam go na nowo. Tyle, że to dość uciążliwe :(
UsuńU mnie nałożył się brak internetu oraz brak możliwości dokonania wpisu w okienku nowy post w komputerze z internetem mobilnym (który działa jak mu się zachce)- pokazywał się komunikat o błędzie na stronie i ani wklej, ani pisz, ani pocałuj mnie gdzieś. Jakimś cudem udało mi się te parę zdań wrzucić, a skoro wypięcie się spodobało (niestety nie moje - posągi pochodzą z Ogrodów Tulieries (obok Luwru) to zostawię, jakby ktoś chciał krągłe kształty pokontemplować. A brak aktualizacji blogrolla też jest wkurzający.
UsuńDenerwuje i frustruje, kiedy poświęca się tyle czasu na bezowocne próby utworzenia wpisu (pokazuje się komunikat o błedzie na stronie i nie chce się nic zapisać, ani dodawać zdjęć). Tę krótką informację szykowałam także kilkanaście minut :(. No to lecę poczytać :) jak mówią nie ma tego złego...
OdpowiedzUsuńU nas były podobne emocje w ubiegłym tygodniu, na szczęście już jest w porządku, czego i Tobie życzę. Wypinanie się na pana dostawcę może mieć fatalne skutki, więc zalecałabym ostrożność. :)
OdpowiedzUsuńTeż doszłam do takiego wniosku i choć zagroziłam zerwaniem umowy (pewnie mocno się przejął:)) to zrobiwszy wywiad tu i tam doszłam do wniosku, że trzeba przeczekać.
UsuńU mnie też dzieje się coś dziwnego.
OdpowiedzUsuńZnikają publikowane komentarze.
Coś robią w Google.
Serdecznie pozdrawiam:)
U mnie to były przyczyny jak wyżej, ale mam nadzieję, że znikły na długo.
UsuńSytuacja stresująca, mam nadzieję, że będzie lepiej. A tak patrząc z innej strony to te wypięcie jest całkiem, całkiem :)
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze! A dobór zdjęć do tego wpisu jest po prostu rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuńW pełni się zgadzam z drugim zdaniem Kaye:) Ja tam bym tego wpisu nie usuwała...
UsuńWypięcie zostawiam, w celu jak wyżej.:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńGosiu, dla tego wypięcia nie likwiduj postu!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
:)))
Usuń