źródło |
Kolejny odgrzewany co jakiś czas temat i niestety ciągle aktualny. Od czasu, kiedy z powodu nękania wrednymi komentarzami jedna z najwspanialszych blogerek, jaką znałam (Ada z bloga o Krakowie), zlikwidowała bloga jestem bardziej wyczulona na pojawiające się od czasu do czasu (delikatnie mówiąc) „złośliwości”. Kiedy rzecz dotyczy mnie osobiście po prostu je ignoruję, gdyż każda odpowiedz takiej osobie stanowi wyłącznie pożywkę do dalszego plucia jadem. Od początku założyłam sobie, iż nie będę usuwała komentarzy, dopóty nie będą one obraźliwe dla innych osób lub będą zawierały treści wulgarne. I tego trzymałam się przez lata. I znowu (do znudzenia) przypominam wiadro pomyj wylanych na moją głowę pod jednym z wpisów na innej platformie, które do dziś się tam zachowały, gdyż stanowią świadectwo poziomu ich autorów. Od kilku dni wprowadziłam opcję zatwierdzania komentarzy, aby uniknąć goszczenia tu osoby, której gościć sobie nie życzę niezależnie od tego, co będzie miała do powiedzenia, ponieważ nie potrafię przejść do porządku dziennego nad faktem nękania, obrażania i opluwania innych osób na ich (lub innych) blogach, niezależnie od tego, czy sama popieram treści tam publikowane, czy też nie. Osobę tę znam pod trzema nickami (wystąpiła też raz, jako osoba anonimowa) być może wcześniej występowała pod jeszcze innymi nazwami.
To, że ktoś nazwie drugą osobę nadętą, głupią, czy idiotką świadczy jedynie o braku równowagi i podłym charakterze anonimowego komentatora. Jak napisałam wyżej wydaje mi się, iż jedynym sposobem na takie osoby jest ich ignorowanie, a także solidaryzowanie się z osobami nękanymi, niezależnie od tego, jak gładkimi słówkami taka osoba przemawiać będzie u nas. W przeciwnym razie prezentujemy moralność sienkiewiczowskiego Kalego, przejawiającą się w twierdzeniu, iż jeśli osoba zachowująca się podle w stosunku do innych napisze mi coś niemiłego to jest to zły uczynek (komentarz), a jeśli zgodzi się ze mną jest to dobry uczynek (komentarz).
I dla jasności – nie oczekuję, iż wszyscy będą mieli takie samo zdanie, jak ja, będą prezentowali takie same poglądy, będą lubili to co ja lubię, dyskusja to nie wzajemne przyklaskiwanie sobie obrażając przy okazji wszystkich myślących inaczej, nie musimy się lubić, nie musimy się zgadzać, ale przydałoby się trochę wzajemnego szacunku i jakieś minimum kultury.
No tak, znowu wyszła ze mnie niepoprawna idealistka i osoba ogromnie naiwna. No i nietolerancyjna, bo pozbawiłam głosu jedną osobę.
To, że ktoś nazwie drugą osobę nadętą, głupią, czy idiotką świadczy jedynie o braku równowagi i podłym charakterze anonimowego komentatora. Jak napisałam wyżej wydaje mi się, iż jedynym sposobem na takie osoby jest ich ignorowanie, a także solidaryzowanie się z osobami nękanymi, niezależnie od tego, jak gładkimi słówkami taka osoba przemawiać będzie u nas. W przeciwnym razie prezentujemy moralność sienkiewiczowskiego Kalego, przejawiającą się w twierdzeniu, iż jeśli osoba zachowująca się podle w stosunku do innych napisze mi coś niemiłego to jest to zły uczynek (komentarz), a jeśli zgodzi się ze mną jest to dobry uczynek (komentarz).
I dla jasności – nie oczekuję, iż wszyscy będą mieli takie samo zdanie, jak ja, będą prezentowali takie same poglądy, będą lubili to co ja lubię, dyskusja to nie wzajemne przyklaskiwanie sobie obrażając przy okazji wszystkich myślących inaczej, nie musimy się lubić, nie musimy się zgadzać, ale przydałoby się trochę wzajemnego szacunku i jakieś minimum kultury.
No tak, znowu wyszła ze mnie niepoprawna idealistka i osoba ogromnie naiwna. No i nietolerancyjna, bo pozbawiłam głosu jedną osobę.
Nie oczekuję, że się ze mną zgodzicie, jeśli macie inne zdanie z ciekawością je przeczytam.
Polecam stary, ale wciąż aktualny tekst o anonimowości w necie
Ja wprowadziłam już dawno zatwierdzanie komentarzy, właśnie z powodu napastliwości i wulgarnych treści pewnej blogerki, którą dzięki jednemu z blogerów zidentyfikowałam. Podpisywała się jako Anonim. Jestem wrażliwa na to słowo i nawet kiedy są to dobre komentarze to je odrzucam, chyba, że ktoś wybierze opcję Anonimowy i podpisze się chociażby nickiem.
OdpowiedzUsuńNajgorszą jednak zmorą są anonimowe komentarze umieszczane pod postami w celach reklamowych, czego tam ludziska nie chcą wcisnąć. No i właśnie opcja zatwierdzania ich przydaje się jak najbardziej, co popieram.
Pozdrawiam serdecznie :))
Ja właściwie (wstyd przyznać), ale dopiero teraz odkryłam opcję zatwierdzania komentarzy, zawsze wydawało mi się, że moderowanie komentarzy oznacza ingerencję w ich treść, a to byłoby manipulacją i zakłamaniem, to tak, jakby pisać samemu sobie komentarze. Właśnie z powodu reklam, a głównie spamów wyłączyłam opcję anonimów, bo jakoś szczęśliwie mi się trafiło, iż z trolami na tym blogu miałam małe doświadczenie (przypominam sobie jeden niemiły komentarz). Anonimowym komentatorem byłam sama dopóki nie założyłam swojego bloga, komentowałam min. u pani Marii Czubaszek, czy na innych blogach. Starałam się dopisywać imię, choć nie zawsze o tym pamiętałam, a bardzo było mi miło, jak bloger mi odpisywał. Dlatego szkoda było mi pozbawienia anonimowych komentatorów prawa głosu, nawet jeśli były to osoby, które wypowiadały się tylko raz i więcej do mnie nie wracały. Ale to, że chciały poświęcić swój czas na wypowiedź uważałam za warte odnotowania. Ale rozumiem Twój punkt widzenia. Każdy z nas szuka własnych sposobów radzenia sobie z tym zjawiskiem. Pozdrawiam gorąco, pamiętam twój wpis na ten temat.
UsuńTen wpis, o którym wspominasz zahamował komentarze "anonimowej pisarki", na jak długo zobaczymy.
UsuńPowinniśmy szanować siebie nawzajem, niezależnie od tego czy dany blog jest interesujący czy też nie i wychodzić z założenia, że jeżeli nie wart jest uwagi to po prostu do niego nie zaglądać.
Inną sprawą jest kopiowanie bez zgody autora. Na moim blogu rekordy wejść biją "Złote gody" i nie chodzi tu o wyjątkowość tego posta lecz o życzenia, które tam umieściłam. Wiem, że ludzie je spisują, jedna z moich przyjaciółek powiedziała mi, że jej znajoma po prostu je "zerżnęła"...
A swoją drogą anonimowość jest tchórzostwem, brakiem akceptacji swojej własnej osoby. O wiele przyjemniej nadać sobie pseudonim. Ale to już oddzielny temat.
Raz jeszcze pozdrawiam ciepło :)))*
Miejmy nadzieję, że zahamował skutecznie, chyba, iż za jakiś czas zarejestruje się pod nowym nickiem. Czytam wiele blogów, z treścią niektórych wpisów nie zgadzam się, czasami aż się we mnie gotuje, kiedy czytam coś, czego nie jestem w stanie zaakceptować, ale to nie powód, aby kogokolwiek obrażać. Tak jak napisałaś, jeśli komuś się nie podoba, jeśli przykro mu czytać stwierdzenia, z których treścią się nie godzi, jeśli wścieka się, że inni potrafią czerpać radość z życia nikt nie każe mu do nas zaglądać. Co do kopiowania to nie spotkałam się z kopiowaniem moich wpisów, dwukrotnie dwie młode osoby poprosiły o zgodę na wykorzystanie zawartych tu treści (i ją uzyskały). Może mam szczęście, a może nie mam świadomości faktu. Pewnie też byłoby mi przykro, gdyby ktoś w ten sposób mnie okradał. U mnie rekordy popularności biją wpisy okraszone popularnymi reprodukcjami dzieł sztuki (ten z Narodzinami Wenus Botticellego oraz ten z fragmentem Stworzenia świata - Michała Anioła, który stanowi ilustrację posta na temat pamiętników Adama i Ewy Marka Twaina. A ja naiwna zastanawiałam się, skąd taka popularność tej mało znanej książeczki:) A anonimy jednak staram się rozróżniać te, którymi autor chce komuś dowalić od tych, w których ktoś chce się podzielić swoją myślę. Dzięki za ciepłe pozdrowienia, bo jakoś wymarzłam wczoraj w kościele (na I komunii siostrzeńców) i nie mogę się do dziś rozgrzać. :)
UsuńTo może kieliszeczek czegoś mocniejszego? Ja dzisiaj rozpaliłam w piecu, żeby się trochę dogrzać :)))*
UsuńA propos kopiowania. Zamontowałam u siebie program who's among us, który pokazuje ile osób przegląda stronę w danym momencie, ale gdy się kliknie w cyferkę to widać też m.in., jakie treści i zdjęcia były kopiowane. Czasem aż się dziwię, co jest kopiowane, no bo (przykładowo) kogo może obchodzić informacje, że "nie lubię prasować"??? :)
UsuńEwo- propozycja warta rozważenia. Jedynie obawa przed migreną (moją niemal codzienną towarzyszką) powstrzymuje mnie przed procentami.
UsuńKaye- nie miałam pojęcia o takim programie, jestem kiepska w obsłudze narzędzi informatycznych. A to, że nie lubisz prasować to ciekawa informacja, wydaje mi się, że mogła się pojawić we wpisie, w którym żałujesz likwidacji Wallisa:) ale do czego komuś była potrzebna? może jeśli dotyczyła wyliczanki - odpowiedzi na pytania, co autorka lubi, a czego nie lubi była chęcią przekopiowania tychże pytań :), a może to jakiś headhunter poszukuje potencjalnych pracowników i tworzy sobie profil osobowościowy :) Chyba bredzę z powodu tych przemarzniętych nóżek.
Witam! Głowa do góry! Ludzi nie zmienimy. Jestem częstym anonimowym gościem i lubię tu zaglądać. Myślę, że jest nas więcej. Pozdrawiam, W.
OdpowiedzUsuńMam tego świadomość, iż ludzi, świata nie zmienimy, a w kontekście wielkich problemów, czy tragedii temat jest błahy i właściwie nie wart jednego nerwa :) Jeśli dobrze się tu czujesz - zapraszam do kontynuowania odwiedzin i może od czasu do czasu wypowiedzenia się. Będzie mi bardzo miło. Pozdrawiam G. :)
UsuńJestem każdego dnia. Wszystkiego dobrego, W.
UsuńDziękuję za twoją obecność, bardzo mi dzisiaj tego potrzeba. Mały dołeczek mnie dopadł :)
UsuńPamiętam tamtą historię z blogerką z Krakowa, choć zapewne poznałem tylko czubek góry lodowej.
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu wprowadzam moderowanie komentarzy, wówczas gdy nie mam bieżącego dostępu do komputera. Przez pewien czas zastanawiałem się, czy nie zostawiać jednak nawet komentarzy trollowskich i hejterskich, które też przecież składają się na obraz reakcji na posty ale Koczowniczka przekonała mnie, że czytelników jednak tego rodzaju spam irytuje i mogą go odbierać jako brak kontroli nad blogiem, tak że w zdecydowanej większości kasuję je (choć często jestem uprzedzany przez autorkę niektórych z nich) a zostawiam tylko te, które nie naruszają zasad savoir vivre'u i trzymają się tematu.
Wydawało mi się, że bądź co bądź sfera kultury, jaką są książki wolna jest od patologicznych zachowań, ale okazało się to naiwnością z mojej strony. Nie po raz pierwszy potwierdziła się stara prawda, że człowiek cały czas czegoś się uczy :-).
Widzisz, to ja wychodziłam z podobnego założenia, aby pozostawiać takie niemiłe komentarze (pod warunkiem, o którym napisałam we wpisie), ale często dostaję maila z radą/prośbą od innych uczestników blogosfery, aby takie komentarze usuwać. Wprowadziwszy opcję zatwierdzania nie mam tego "problemu". Witaj w świecie naiwnych, mnie także wydawało się, iż pisząc o książkach, muzyce, sztuce nie jestem w stanie nikogo "sprowokować", jakże się myliłam.
OdpowiedzUsuńTeraz już jestem większym realistą :-) ale ciągle nie mogę się nadziwić, że literatura budzi aż takie emocje :-)
UsuńChciałam napisać, że właściwie tylko na blogach podróżniczych nie spotkałam się z agresją i zaraz przypomniała mi się Ewa, więc nawet i tam ludzie bezinteresownie ćwiczą dokopywanie bliźniemu, aby nie wydawało mu się, że świat jest taki piękny.
UsuńWielu blogerów stosuje opcję zatwierdzania komentarzy, a więc nie jesteś wyjątkiem :) Życzę, aby tych nieprzyjemnych komentarzy w ogóle nie było. :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że mnie kiedyś trochę denerwowało zatwierdzanie komentarzy, teraz rozumiem autorów tych blogów. Życzę braku takich komentarzy wszystkim życzliwym blogerom.
UsuńCoraz więcej osób wprowadza moderowanie komentarzy. Niestety, to zaczyna być koniecznością.
OdpowiedzUsuńJest wiele osób dla których opluwanie bliźniego jest pożywką. Denerwuje mnie zatwierdzanie komentarzy. Usuwanie komentarzy przychodzi mi bardzo łatwo. Tak czynię.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie:)
Może jeśli dłużej to potrwa to i mnie będzie denerwować, na razie daję radę. To i u ciebie pojawiają się złośliwości :( otaczają nas hieny.
UsuńPozdrawiam cieplutko
Mnie takie komentarze omijają na razie, ale przykre jest że niektórzy pozwalają sobie na takie zachowania poniżej poziomu. Uważają, że w sieci są anonimowi i mogą opluwać wszystkich i wszystko. Coraz więcej blogerów włącza moderację, bo mają dość. Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńMnie też raczej omijają (przynajmniej na tej platformie), pamiętam tylko jeden dość nieprzyjemny, ale boli to, że dotykają innych. jakoś tak mam, że bardziej przejmuję się innymi, niż sobą- taka przypadłość charakteru, bo trudno to nazwać, zaletą, czy wadą. :( Pozdrawiam także
UsuńAda była częstym i miłym gościem na moim blogu. Jej blog o Krakowie był wynikiem miłości do literatury, piękna i dociekliwości badawczej, kopalnią wiedzy. Ciągle mam nadzieję, że wróci z nowymi pomysłami.
OdpowiedzUsuńLudzie zawistni są wokół nas, a w internecie jako osoby anonimowe mogą polować na swe ofiary. Nic na to nie poradzimy, a ich wpisy należy usuwać.
Żałuję, że Adę znałam tak krótko, jej blog odkryłam dzięki Jo dość późno, ale zdążyłam poznać fantastyczną osobę, której nie zapomnę i [podobnie, jak Ty mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy w necie. Jak na razie współzawodniczą dwie teorie, usuwamy, albo zatwierdzamy :)
UsuńSzczesliwie, jak do tej pory, omijaja mnie osoby plujace jadem, ale znam dwia blogi, gdzie autorka porzadnie daly sie we znaki, jedna zreszta zlikwidowala swoj blog. Ja wylaczylam anonimowe komentarze ze wzgledu na duza ilosc spamu przychodzacego, nie ze wzgledu na opluwajacych, ale tak wlasciwie to chetnie wdalabym sie w dyskusje z takim krytykantem, delikatnie mowiac, tyle, ze jakos tak pod wlasnym nickiem chetnych nie ma:)
OdpowiedzUsuńW tej chwili nie wyobrażam sobie, aby jakiekolwiek komentarze mogły wykurzyć mnie z tego miejsca, jeśli sama nie miałabym ochoty się zwinąć. Ale wszystko może się zdarzyć. Co do dyskusji, to myślę, że można się w nie wdawać z kimś racjonalnie rozumującym, a jeśli mówisz, a tam ściana, albo obrażanie twoich znajomych to pozostawienie takich komentarzy można potraktować, jak milczącą zgodę na takie zachowanie. Pozdrawiam
UsuńAnonimowość w sieci jest iluzoryczna, tym niemniej niektórym wydaje się, że zapewnia im całkowitą bezkarność. Mimo wszystko wydaje mi się, że na "zwyczajnych" (czytaj: normalnie popularnych, a nie np. nagrodzonych w jakichś głośnych konkursach) blogach tego typu sytuacje, jak te, które opisałaś nie zdarzają się często. Co nie zmienia tego, że jeśli się już zdarzą, niezmiernie irytują.
OdpowiedzUsuńTak czy siak, ja wyznaję zasadę "mój blog, nie muszę się nikomu tłumaczyć z tego, co na nim robię". Jeśli więc masz potrzebę korzystania z moderacji - niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba!:)
Może właśnie dlatego osoba, którą mam na myśli zmienia co jakiś czas tożsamość uznając, iż w ten sposób pozostanie anonimowa, bo kiedy narazi się już paru osobom znika i zaczyna za jakiś czas, jak ktoś zupełnie inny :). Ja też uważam, że robię, co uznaję za stosowne, a wpis był pretekstem do zwrócenia uwagi na powtarzające się jak bumerang zjawisko, mnie osobiście bardziej niż poczynania takich osób boli przyzwolenie innych na takie działanie :( Ale to moje osobiste odczucia, które nie muszą się pokrywać z innymi.
UsuńRozumiem Twoją decyzję :)
OdpowiedzUsuńMuszę powiedzieć, że mnie też bardziej denerwują blogerzy, którzy nie kasują ze swoich blogów komentarzy obrażających innych dyskutantów niż trolle, bo trolle to trolle, cóż, taka ich natura, że obrażają i drażnią. Ale dlaczego bloger, który uważa się za porządnego, pozwala, by na jego blogu inni byli wyzywani od lemingów, głupców, naiwniaków i dlaczego prezentuje stanowisko, że kto ma inne zdanie niż on, ten jest głupi? Tego nie rozumiem. Osobiście przestaję zaglądać na blogi osób, u których panuje taka nieprzyjemna atmosfera i nie ujawniam swojego zdania, bo nie chcę być obrażana. Nieprzyjemnych ludzi mam dosyć na co dzień i chcę, by odwiedzanie blogów było miłym zajęciem, psychicznym odpoczynkiem.
"Dyskusja to nie wzajemne przyklaskiwanie sobie obrażając przy okazji wszystkich myślących inaczej, nie musimy się lubić, nie musimy się zgadzać, ale przydałoby się trochę wzajemnego szacunku i jakieś minimum kultury" - piękne i mądre słowa, podpisuję się pod nimi :-)
Najpierw przepraszam, że trochę musiałaś poczekać na odpowiedź, z reguły staram się reagować natychmiast, ale wczoraj padłam ze zmęczenia i spałam do rana. Dziękuję też, że doczytałaś się tego, co chciałam tym postem wyrazić, a co może do końca mi się nie udało. Na trolle nie ma rady, żyją z tego, aby komuś dokopać, to biedne zakompleksione osoby, które podnoszą sobie samoocenę tym, że kogoś spróbują wkurzyć. Niestety, dla nich coraz rzadziej im się to udaje, bo ludzie zaczynają ich ignorować. I dobrze. Ale właśnie brak reakcji ze strony blogerów, którzy dopuszczają na swoich blogach na tak haniebne zachowanie i obrażanie innych jest najbardziej przykry, bo nie mamy żadnych gwarancji, że nie zostaniemy tam sponiewierane słownie, skoro autor bloga dopuszcza takie zachowanie. Popieram twoje zdanie, iż życie daje nam wystarczająco mocno w kość, abyśmy mieli się jeszcze denerwować w tej sferze naszego życia, która ma nam dawać radość i psychiczny wypoczynek. Pozdrawiam serdecznie
UsuńNie tak dawno trafiłam na taką właśnie "rozmowę" na blogu, który systematycznie odwiedzam. Pojawiły się tam epitety, typu "lemingi" itp. Byłam tak zaskoczona tym faktem w miejscu znajomym, a jeszcze bardziej zaszokowana, że osoby wcześniej jako tako mi znane są tak agresywne i napastliwe, że dosłownie mnie zatkało i nie zareagowałam komentarzem. Teraz bardzo tego żałuję, ale naprawdę nie wykazałam się refleksem tak byłam ogłuszona.
OdpowiedzUsuńDobrze, że zwracasz uwagę na ten aspekt zjawiska, jakim jest przyzwalanie autorów blogów na tego rodzaju zachowania w stosunku do innych osób wypowiadających się w komentarzach.
To fakt, że trzeba się nie tylko bronić przed obrażaniem nas samych na naszych własnych blogach, ale równie ważna jest ochrona innych osób biorących udział w dyskusji poprzez komentarze.
Zastanawiałam się, co jest powodem takiego podejścia autorów blogów? Myślę, że częściowo wynika to z chęci zdobycia jak największej ilości odsłon bloga, obserwatorów, lansowania się w sieci, a z drugiej strony jakaś bezradność i brak umiejętności stanowczego ukrócenia takich praktyk.
Moderowanie komentarzy jest pewnym utrudnieniem w dyskusji na bieżąco, ale trudno - jak trzeba to trzeba.
Pozdrawiam :)
:) Jak napisałam do koczowniczki - cieszę się, że zrozumiałyście moje intencje. Mnie także było przykro, kiedy czytałam tę dyskusję, mimo, iż nie dotyczyła mnie osobiście. Czytałam wredne i napastliwe komentarze u jednej z moich ulubionych blogerek, a dzisiaj jeszcze wredniejszy u innej. A powód dla którego autorzy blogów nie reagują ? przypomina mi się cytat z Ziemkiewicza "Sam nie czuję chęci, żeby podawać rękę komuś, kogo uważam za skończonego, do cna ogłupionego cymbała (...). Ale jeśli ktoś taki zaproponuje wspólne działanie w jakiejś konkretnej sprawie, w której nasz interes jest identyczny, to postaram się o dzielącym nas kulturowym antagonizmie zapomnieć" - może autorzy blogów też wychodzą z tego założenia, że skoro ktoś w jedną dmie z nimi trąbkę to można mu wszystko wybaczyć.
UsuńNie chcę na nikogo naskakiwać, krytykować, ale jest mi po prostu przykro z tego powodu. Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny
Ta osoba jest mi już znana. Właśnie ostatnio pojawiła się na blogu @pkeli no i skomentowała. Marlow usuwa jej komentarze, książkowiec również.
OdpowiedzUsuńTak, że w pełni rozumiem Twą decyzję.
To osoba jest powszechnie znana w naszym gronie i odnoszę wrażenie, że bardzo jej pochlebia to, że tak namieszała. Niestety mamy (ja i ty) wątpliwą przyjemność być obserwowanymi przez nią blogami(a przynajmniej tak było dwa dni temu). Marlow rzeczywiście usuwa komentarze i dobrze czyni. Niestety nie wszyscy idą w jego ślady.
UsuńMyślę, że nie wszyscy jeszcze dokładnie ja poznali. Ja od Marlowa dowiedziałam się, że te trzy osoby to jedna.
UsuńZe względu na charakterystyczne słownictwo i akcenty wizualne jest dość łatwa do odszyfrowania.
UsuńJa co prawda odpowiedziałam najpierw na komentarz, a dopiero później zaczęłam myśleć - to też jest dla mnie wskazówka na przyszłość, ale już usunęłam oba wpisy.
Niestety muszę przyznać, że namieszała ostro i teraz przy każdym anonimowym komentarzu mocno się zastanawiam, czy to nie ona, bowiem potrafi najpierw polać miodu, a za chwilę przywalić ostro :( Bo choć styl wypowiedzi podobny i charakterystyczny, to przy zmianie nicka próbuje też troszkę zmieniać ton i sens :) Pozdrawiam serdecznie
UsuńW tej chwili już cztery (dodając nowego od kilku dni nicka), a nawet pięć, jeśli dodać ją jako anonimową komentatorkę.
OdpowiedzUsuńWidzę, że ciężko będzie to ziele wyplenić.
UsuńDamy radę :)
UsuńWitaj, odniosłem wrażenie, że nie jesteś do końca pewna czy "to wypada" bronić się przed spamerami i hejterami.
OdpowiedzUsuńMoje dawne doświadczenia w blogosferze upewniły mnie, że ludźmi kierują bardzo niskie pobudki, dlatego aby nie dawać im pola do działania, trzeba ich komentarze wycinać jak, nie przymierzając, chwasty. Owszem chwasty to też rośliny, należałoby im pozwolić rosnąć, ale przecież my chcemy uprawiać kwiaty. To tak metaforycznie o celach blogowania.
na swoim blogu od dawna nie mam kłopotów z niechcianymi komentarzami, częściowo wycina je program, a czasami muszę interweniować sam. I tnę z bezwzględnością chirurga, powiadam Ci. Nie warto tracić czasu na przepychanki, tym bardziej, że pośród tych "nieuprzejmych natrętów" zdarzają się osoby zwyczajnie zaburzone psychicznie. Ale to już zupełnie inna bajka. Powodzenia!
P.S. Nie wiedziałem, że w Warszawie jest muzeum Marii Dąbrowskiej, teraz już wiem. Co nie zmienia faktu, że Barbary Niechcic nadal nie znoszę :)
Odniosłeś dobre wrażenie. Z początku wydawało mi się, że ingerowanie w publikację komentarzy jest takie trochę niefajne, no bo jeśli usuwam komentarze złośliwe i wredne, agresywne i napastliwe mogłabym usuwać też komentarze, których autorzy nie zgadzają się z zamieszczonymi treściami - a przynajmniej wydawało mi się, że tak odbiorą to czytelnicy. Jednak z czasem zmieniłam opinię, rzeczywiście z osobami o zaburzeniach psychicznych lub po prostu wrednymi nie ma się co cackać, bo moje postępowanie fair nie oznacza wcale wzajemności.
UsuńBarbary nie znosisz?:) też tak miałam, ale ponieważ miałam bliską osobę wypisz wymaluj Barbara musiałam nauczyć się ją zaakceptować, a z wiekiem złagodniała i ona i ja i teraz jest całkiem sympatycznie. Najbiedniejszy w tym układzie rodzinnym był Bogumił, bo dzieci nie miały tak źle, ponieważ pozostawiała im Basia dużą swobodę. Ale skoro nie znosisz Barbary to ciekawa jestem, co powiedziałbyś, albo co mówisz na Różę z Cudzoziemki.