zegar w dawnym budynku dworcowym |
bez chwili na kawę wizyta nie ma sensu |
Budowli, której obraz wywołuje w pamięci przepiękny, bogato zdobiony zegar nie sposób zapomnieć. W najśmielszych snach nie marzyłam, że będę miała okazję zobaczyć to miejsce, dotknąć wzrokiem przepięknych obrazów, których reprodukcje oglądałam w albumach sztuki. Teraz eksploracja galerii stanowi stały punkt każdych odwiedzin w mieście. Takiej feerii barw, takiej radości życia, gry świateł, wyobraźni twórców nie spotka się w żadnym z muzeów sztuki. Tutaj czas się zatrzymał (choć to nie najtrafniejsze sformułowanie, bo przecież czas nie płynie, to my przemijamy). A zatem to my tutaj możemy zatrzymać chwilę, albo przywołać wspomnienie przeszłości.
kiedyś atrakcją była figura olbrzymiego słonia |
uskrzydlonej muzie przyglądałabym się bez końca |
trwaj chwilo jesteś piękna |
Twój wpis to dowód na to że najpiekniejsze podróże, to te sentymentalne. Choćby się je dobywało jedynie we wspomnieniach
OdpowiedzUsuńWspomnienia mają tę przewagę, że nie ogranicza je ani czas, ani środki, ani samopoczucie, wystarczy wyobraźnia, której nam blogerom chyba nie brakuje :)
UsuńJak błogo się zrobiło czytając ten post. Czuć tu fascynację prawdziwego podróżnika, który widzi, czuje, rejestruje... zachwyca się światem, chwilą, delektuje krajobrazem, spokojem, feerią barw.
OdpowiedzUsuńTen wpis miał być moim remedium na okiełznanie lęków przed trudnym dniem/dniami, a jeśli sprawił jeszcze komuś radość to jest mi bardzo miło :) Czuję się podróżnikiem, choć moje podróże mają dość konwencjonalny charakter. Jeśli oglądałaś O północy w Paryżu to ja właśnie tak go postrzegam, trochę złudnie, trochę nierealnie i zaludniony postaciami sprzed lat. :)
UsuńBędzie dobrze!!! Wierzę w to. Twój wpis to najlepszy dowód, że zdjęcia potrafią przywołać nastrój chwili, uchwycić ważny dla nas moment. Fotografia może nie być doskonała, ale jeśli wywołuje wspomnienia, przywołuje uśmiech to znaczy, że jest idealna. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) za słowa otuchy. Tych zdjęć jest oczywiście dużo, dużo więcej, ale każdy wpis pociąga za sobą konieczność dokonania wyboru, bo mój blog nie ma charakteru fotobloga, a jednocześnie całkowita eliminacja zdjęć nie wchodzi w grę. Pozdrawiam i do pojutrza :)
OdpowiedzUsuńFotografia jest istotna, bo wywołuje wspomnienia, ale ubranie tych wspomnień w słowa...to już sztuka i w niej Gosiu celujesz.
OdpowiedzUsuńMoje zdjęcia też wywołują wspomnienia, ale cóż jak nie potrafię ich tak zaprezentować.
Zawstydzasz mnie Aniu, bo to mnie się wydaje, że nie potrafię przekazać tego co czuję, zwłaszcza ostatnimi czasy mam z tym problem
UsuńMoże jesteś zmęczona, ale po tekstach tego się nie czuje.....
Usuń:) jeśli tak uważasz, to miło
UsuńLubię takie wirtualne powroty do miejsc kiedyś odwiedzanych. Pewnie dlatego rzadko mam na blogu aktualne posty. Niektóre wpisy czekają po kilka lat. Dojrzewają. Pisząc posty wracam wyobraźnią do chwil, gdy robiłem zdjęcia. To są piękne sentymentalne podróże.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dobrze to znam, nie nadążam od jakiegoś czasu z pisaniem o wrażeniach z podróży, rym bardziej, że łapię kilka srok za ogon i chcę pisać o tak różnych dziedzinach zainteresowań, że ciągle mam zaległości, na szczęście do wspomnień z podróży łatwiej wrócić niż do wrażeń z lektury
UsuńChociaż nie byłam w Paryżu, chyba udało mi się rozszyfrować miejsca, o których piszesz i z wielką przyjemnością przeczytałam te zapiski z ulotnych momentów. Natomiast co do zdjęć, to czy nie ciągnie Cię do założenia albumów w Googlach albo na Pikasie? Byłaś w tylu ciekawych miejscach więc może warto byłoby się podzielić zdjęciami? Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuń:) nie dziwię się, bo to dość oczywiste miejsca, choć przedstawione fragmentarycznie. Co do albumów- to z chęcią, tyle, że brak mi czasu nawet na pisanie tutaj w miarę na bieżąco, a każdy kolejny portal, każda platforma wymaga czasu. Zrezygnowałam już ze wpisów gdziekolwiek indziej niż na blogu, bo nie nadążam
OdpowiedzUsuńZazdroszczę ludziom, którzy naprawdę umieją być tu i teraz. Wciąż się tego uczę...
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom nie jest to takie proste, ale z wiekiem człowiek się uczy, choć są i tacy, którzy się z tą umiejętnością urodzili, takim i ja zazdroszczę:)
UsuńGdy tęsknię za pewnymi miejscami, to zazwyczaj sięgam po zdjęcia. Wtedy obrazy wyostrzają się i wracają niezapomniane wspomnienia.
OdpowiedzUsuńDzięki wspomnieniom, właściwie to nic nie przemija. Podobnie jak Tobie, mnie również nagminnie brakuje czasu. Mam mnóstwo nie publikowanych zdjęć. Czy kiedyś do nich wrócę i pokażę je na swoim blogu? Myślę, że nie jest to możliwe.
Pozdrawiam serdecznie:)*
Tak sobie pomyślałam, że to pisanie bloga to kolejny akt naszej desperackiej próby zatrzymania chwili, nasz sprzeciw przeciwko zużyciu baterii pamięci, przeciwko zapomnieniu. Wszystkiego nie pokażemy, nie opiszemy, nie damy rady, a może nie potrzeba wszystkiego, wystarczy trochę :) Pozdrawiam także
UsuńJakbym tam z Toba byla:) Napisz prosze przewodnik, zdjecia nawet nie beda potrzebne, tak sugestywnie wszystko opisujesz.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Czasami wydaje mi się, że piszę go w odcinkach ... na blogu
OdpowiedzUsuńZegar, kawa, gwarne zakątki, monumentalne budowle, uskrzydlona muza (może to Anioł?) i ławeczka w parku. Bardzo uniwersalny opis, bliski każdemu, kto też lubi sie powłóczyć po miastach i też ceni wygodne podróżne buty. Można się w twoim tekście przejrzeć jak w lustrze, nawet jeśli własne wspomnienia nie dotyczą Paryża.
OdpowiedzUsuńMasz poważne zadatki na przewodnika :) Myślałaś o tym, żeby oprowadzić po Paryżu kogoś, kto nigdy tam nie był?
:) jeśli anioł, to anioł muzyki, bowiem stoi na gmachu Opery Garnier, która jest mi bliska z powodu nieuleczalnej miłości do musicalu Upiór w Operze:) Zegar zdobi Galerię Orsay znaną z największej kolekcji dzieł impresjonistów (zdaje się, że to nie twój obszar zainteresowań:), karuzela i kawiarenka na Montmartrze, a wygodne buty oparły się o fontannę w Ogrodach Królewskich przy Royal Palace. Co do roli przewodnika- lepiej mi idzie pisanie (choć ostatnio i z tym mam kłopoty) niż gadanie, więc nie wiem, czy sprawdziłabym się w tej roli. Nie mniej jeśli będzie taka potrzeba nie odmówię:) to tylko kwestia zgrania się w czasie, bo czeka mnie jeszcze jakieś jedenaście lat aktywności zawodowej:( czytaj niemożności uzyskania urlopu w takim momencie, który odpowiadałby mi najbardziej.
UsuńZacznę od tego, że nie mam nic przeciwko Impresjonistom, widywałem ich obrazy w NG w Londynie, ale tematu nie podjąłem z dwóch powodów. Po pierwsze moja "specjalizacja" obejmuje co innego, po drugie uznałem, że ktoś kto nie był w muzeach paryskich, nie wie nic o imresjonizmie. Owszem, ja znam parę nazwisk (mógłbym je wymienić z pamięci :)), ale to niewystarczający powód, żeby się o impresjonizmie wypowiadać.
OdpowiedzUsuńCo do drugiej kwestii: owszem, potrzeba jest i ciekawość także jest :)
Może zacznijmy synchronizować nasze zegary, żeby któregoś jesiennego dnia stanąć pod tym arcydziełem z galerii Orsay!
Ukłony.
Ja nie mogę powiedzieć, abym była mocna w jakiejkolwiek dziedzinie sztuki, ale impresjonizm bardzo lubię, dużo oglądałam i w galeriach paryskich i nie tylko, trochę czytałam o impresjonistach, więc temat można powiedzieć liznęłam zaledwie :) Napisałam, że nie twoja dziedzina, bo wydawało mi się, iż spotkałam się u Ciebie z podobnym sformułowaniem. Nie mam nic przeciwko temu, aby spróbować Cię trochę zarazić moją ku nim sympatią np. w Orsay, Oranżerii, czy Marmottan, albo paru pomniejszych galeriach. Jak tylko zaplanuję kolejny wypad do Paryża dam Ci znać:) Nie wydaje mi się jednak, aby miało to miejsce w tym roku, gdyż wrześniowy urlop już zaplanowany.
OdpowiedzUsuń