Francesco Borromini |
Jeszcze przed śmiercią Carla Moderno pracowali we troje Carlo, Gian Lorenzo i Francesco przy tworzeniu Konfesji oraz przy Pallazzo Barberini. I choć Bernini miał najmniejsze doświadczenie architektoniczne to właśnie jemu powierzył papież kierownictwo przy obu zleceniach. Był to cios dla Maderno, a po jego śmieci też dla Borominiego. Znamienne jest to, że o Borrominim nie sposób opowiedzieć, nie używając nazwiska Berniniego, bowiem, jakkolwiek się nienawidzili często zmuszeni byli pracować wspólnie. Gian Lorenzo nie był dobrym szefem, nie potrafił dzielić się ani pieniędzmi, ani sławą. Swych współpracowników i pomocników wykorzystywał, nie wspominając o ich zasługach.
Konfesja Berniniego, Borrominiego i Maderno |
Kiedy patrzymy na Konfesję (zwaną też Baldachimem) rzadko kto myśli o Borrominim. Tymczasem, gdyby nie on, a wcześniej Maderno projekt Gian Lorenzo mógłby nie zaistnieć. Zresztą czy był to pomysł wyłącznie Berniniego, czy nie wzorował się on, nie czerpał z wcześniejszych pomysłów; w tym Maderno trudno dziś stwierdzić, bowiem w dokumentacji pisano o powierzeniu zadania zespołowi pod kierownictwem Berniniego. Miał on umiejętność czerpania z doświadczeń swoich
współpracowników i rywali. Podpatrywał, uczył się i doskonalił
warsztat. I choć to Borromini dokonał przeskalowania modelu na rysunki i prawdopodobnie jemu zawdzięczamy zwieńczenie konfesji kulą z krzyżem, a nie posągiem Chrystusa, który zagroziłby stabilności konstrukcji to dla potomnych Baldachim zostanie dziełem Berniniego. A bez architektonicznej wiedzy Carla i Francesca olbrzymia 28 metrowa budowla (odpowiadająca wysokością wieżowcu o dziewięciu piętrach) mogłaby runąć. Tak się nie stało, co nie zmienia faktu, iż przeciwnicy Gian Lorenzo niejednokrotnie oskarżali go o to, że prace przy budowie baldachimu osłabiły konstrukcję Bazyliki. Francesco będzie cierpliwie czekał, ale za parę lat wykorzysta owe pogłoski i weźmie odwet na swoim rywalu.
Podsumowaniem tej współpracy niech będzie cytat z Baldinucciego (biografa Berniniego zamieszczony w książce Geniusze Rzymu)
Obiecując, że uzna wiele jego prac i godnie nagrodzi, Borromini dał się przekonać jego ofertom i obiecał kontynuować już wcześniej rozpoczęte prace w Bazylice Świętego Piotra (...) Zatem Bernini skłaniał się ku jego architekturze i pozostawił ją Borrominiemu i odgrywał rolę architekta przed papieżem i Świętym Piotrem, podczas, gdy naprawdę w tym czasie Bernini był bardzo nieoświecony w tej dziedzinie. Jednak skoro Borromini wykonywał prace budowlane podczas tego pontyfikatu tak dobrze Bernini wyciągał wynagrodzenia i pensje za prace budowlane zarówno przy Bazylice, jak i Pallazzo Barberini, jak również zapłaty za sporządzanie pomiarów. Nigdy nic nie dał Borrominiemu za jego prace przez tyle lat, poza dobrym słowem i wielkimi obietnicami. Widząc jak się go zwodzi i śmieje z niego Borromini całkowicie opuścił Berniniego mówiąc "Nie mam nic przeciwko temu , że to ona ma pieniądze, ale sprzeciwiam się, że cieszy się sławą mojej pracy". (Geniusze Rzymu Bernini i i Borromini Jake Morrissey str. 96). To, że Bernini nie płacił nic Borrominiemu za jego pracę chyba jest przesadnym stwierdzeniem, bowiem to z własnych zasobów Borromini będzie finansował kolejne zlecenie.
Kościół Świętego Karola przy Czterech Fontannach |
Widząc, że cały spendor związany z budową Konfesji oraz Pallazzo Barberini i tak spada na Berniniego Francesco nie wytrzymuje i rzuca pracę. Jest to szalenie nierozsądne zachowanie, bowiem nie ma ani nazwiska, ani koneksji. Ale Borromini, widzi świat inaczej, nie taki jaki jest, a takim, jak chce go widzieć. Mając skromne oszczędności z zarobionych przy wcześniejszych zleceniach pieniędzy decyduje się podjąć budowy kościoła Świętego Karola przy Czterech Fontannach bez wynagrodzenia. Będzie to jego jedyne, całkowicie samodzielne od początku do końca zlecenie. Świątynią ufundowaną przez Barberinich zarządza zakon trynitarian bosych. Tak szczodrobliwi dotychczas Barberini w tym przypadku nie okazali się hojnością, stąd fundusze przeznaczone na jego budowę i wystrój były niezwykle skromne. Francesco liczy, że w końcu będzie mógł pokazać, co potrafi. Odtąd będzie nazywany mistrzem małej działki, bo niemal wszystkie budowane przez niego świątynie będą musiały zmieścić się na małej przestrzeni. Kościół Św. Karola przy Czterech Fontannach jest tak wciśnięty pomiędzy uliczkę, a kolejną budowlę, że trudno objąć go aparatem. Pomysły Francesco są oryginalne i świeże, te obłe kształty i falujące linie będące w kontrze do klasycystycznej zabudowy nie przez wszystkich zostaną docenione, ale pojawią się pierwsi zwolennicy i posypią się kolejne zlecenia. Budowla została zaprojektowana na planie owalnym, (co nie dziwi, w przypadku Borrominiego, który nie cierpi ostrych kształtów), pokryta elipsoidalną kopułą, a wymuszone brakiem funduszy białe ściany i biel kopuły dały świątyni lepsze doświetlenie. Światło przedostające się przez znajdujące się pod rantem kopuły okna oraz latarnię znajdującą się na jej szczycie doskonale odbijało się w białym wykończeniu świątyni. Odtąd biel zostanie ulubionym kolorem Francesco. Kościół sprawia wrażenie skromnego, zwłaszcza, że jego jedyną ozdobą zostaje obraz ołtarzowy poświęcony jego patronowi Karolowi Boromeuszowi.
Szczególnie ciekawie prezentuje się kopuła, w której ośmiokąty, sześciokąty i krzyże od większych po mniejsze tworzą coś w rodzaju plastra miodu, jej pomysł to optyczna sztuczka, która sprawia, że kopuła wydaje się wyższa niż jest w rzeczywistości. Nie można od niej oderwać wzroku. Prostota, pomysłowość, przemyślenie każdego detalu, falujące formy wszystko to sprawia, że świątynia jest jedyną w swoim rodzaju. Zleceniodawca przywódca zakonu trynitarian bosych jest zadowolony, dostał dostojnie wyglądającą świątynię, skromną, a jednocześnie majestatyczną i w dodatku za darmo.
Obok zdjęcie kopuły ze strony.
Moje zdjęcie nie oddaje piękna tej konstrukcji.
Borromini zyskuje nowe zlecenia. Po śmierci Urbana VIII nadarza się w końcu okazja, aby odpłacić Berniniemu za doznane od niego krzywdy. Zwłaszcza, iż na papieskim tronie zasiada Innocenty X, który chce pozbyć się ludzi swego poprzednika. Wykorzystuje krążące od dawna pogłoski o pęknięciu w konstrukcji budowli i oskarża rywala o błędne obliczenia w budowie wież przy fasadzie Bazyliki Świętego Piotra. Oskarżony o zaniedbania i ryzyko zawalenia wieży a także pozwany o zapłatę odszkodowania Bernini chwilowo schodzi z placu boju, jednak jak to Bernini trafia wprost do kaplicy Cornaro w Santa Maria della Victoria, gdzie stworzy jedną z najwspanialszych Ekstaz w swoim dorobku, będzie to Ekstaza Świętej Teresy. Tymczasem Innocenty X zleca Borrominiemu przebudowę Bazyliki Świętego Jana na Lateranie oraz kontynuowanie prac przy Bazylice Świętego Piotra.
Zanim Francesco przyjmie zlecenie dokończenia Kościoła Świętej Agnieszki z Agone na Piazza Navona jego pomysł budowy fontanny czterech rzek zostaje przejęty przez Berniniego. Papież postanowił przekształcić Piazza Navona (przy którym stoi Pałac rodziny Pamphili) w miejsce bardziej reprezentacyjne. Planuje postawienie na środku Placu zamiast stojącego (w miejscu dzisiejszej fontanny del Moro) koryta z wodą dla koni i osłów fontanny. Borromini dla uczczenia rzek nowo odkrytego świata (reprezentujących jego cztery kontynenty) zaproponował fontannę czterech rzek. Pomysł spodobał się papieżowi i ogłosił konkurs na projekt fontanny. Do konkursu nie dopuszczono Berniniego, którego papież zaliczał do protegowanych swego poprzednika. Złożono kilka projektów, jednak papież nie podjął wiążącej decyzji. Wówczas przyjaciele Berniniego poprosili go o sporządzenie modelu fontanny, który postawili w apartamentach odwiedzanych przez Innocentego X. Model fontanny tak zachwycił papieża, że mimo niechęci do Berniniego właśnie jemu zlecił wykonanie fontanny.
Borromini był rozgoryczony, że jego pomysł będzie realizował największy rywal.
Tymczasem on został poproszony o dokończenie budowy Kościoła Świętej Agnieszki z Agone po stwierdzeniu szeregu błędów w pomysłach realizujący ją braci Rainaldich. I znów na małej działce architekt dokonuje cudów. Poprawia projekt, rozbiera część zbudowanej już fasady, rozciąga ją do przylegających budynków, cofa budowlę, nadając jej wklęsłą formę. Podnosi kopułę. Czyni harmonijną całość o dostojnym wyglądzie i falującym kształcie. Kościół Świętej Agnieszki miał szansę być najlepszym z dzieł Francesco, niestety, po śmierci jego zleceniodawcy Innocentego X Borromini opuszcza plac budowy (bądź, wg innej wersji zostaje zwolniony). Budowę kończy kilku kolejnych projektantów i budowniczych; między innymi Carlo Rainaldi, który zmienia projekt wież Borrominiego oraz jego największy rywal Bernini, który tworzy przeróbki fasady. Ale tak, jak Baldachim w Bazylice Świętego Piotra w pamięci potomnych jest baldachimem Berniniego, tak Kościół Świętej Agnieszki z Agone jest kościołem stworzonym przez Borrominiego.
Kościół Świętej Agnieszki z Agone na Piazza Navona |
I chociaż Francesco pracował przy wielu zleceniach i stworzył wiele nowatorskich rozwiązań (w tym perspektywa zastosowana w Pallazo Spada) najważniejszym jego zleceniem pozostał kościół świętego Karola przy Czterech Fontannach, jedyny od początku do końca wykonany według jego pomysłu.
Cenne informacje o Francesco Borrominim. Byłam w Rzymie i widziałam jego dzieła ale nie pomyślałam, żeby czegoś więcej dowiedzieć się na jego temat.
OdpowiedzUsuńNatomiast już wtedy, podczas mojej wizyty w bazylice świętego Piotra na Watykanie, zamarzyło mi się zwiedzić kościół Val-de-Grace w Paryżu. - Dlaczego? - Otóż wcześniej czytałam o baldachimie wzorowanym na tym z watykańskiej bazyliki. Francuska królowa Anna Austriaczka początkowo chciała powierzyć projekt Berniniemu, ale ostatecznie to Gabriel Le Duc zajął się jego realizacją. Zrobiłam tam mnóstwo zdjęć bo cały kompleks - kościół, klasztor i szpital - zachwyca nie tylko architektonicznie, także jego historia jest niezwykle bogata. Może kiedy uda mi się zapanować nad tą ilością zdjęć i stworzyć posta o Val-de-Grace. Dodam jeszcze tylko, że "baldachim paryski" - fenomenalne dzieło, wsparty jest nie na czterech lecz na sześciu kolumnach, całość zaś kojarzy się z konfesją świętego Piotra.
Pozdrawiam :)
Ja z kolei nie słyszałam o tym paryskim, a może mignął mi na jakimś blogu, ale chyba bym zapamiętała, choć z tą pamięcią to kiepsko jest. O Borominim czytałam książkę o której wspominam w treści posta, ale jest ona kiepsko albo napisana, albo przetłumaczona, bo fatalnie się ją czyta. Resztę informacji wyłuskiwałam z książki Sztuka Baroku oraz audycji w Radio Nowy Świat w której pan Kwapis z warszawskiej ASP opowiada o Rzymie, jego zabytkach, papieżach, artystach. Zdziwiło mnie to, że i Boromini jest współautorem Baldachimu, może te części współtworzone są trudne do rozdzielenia, ale dobrze byłoby pamiętać, że miał w tym swój udział. Gdyby ja przyczyniła się choćby do jednego podestu stworzenia, jednej pszczółki zdobiącej spiralną kolumnę to krzyczałabym o tym na cały głos. :) Pozdrawiam
UsuńMałgosiu!
OdpowiedzUsuńZ wielkim zainteresowaniem czytam Twój doskonale opracowany post i tym chętniej przenoszę się do ukochanego Rzymu. Podobnie jak Ty, mam z tym miastem masę niezapomnianych wspomnień. Moje zmysły wyczuwają cudowny zapach kawy i przywołują niezapomniany smak lodów. Na razie przenoszę się tylko myślami, wirtualnie ale być może wkrótce coś się zmieni i zaczniemy podróżować?
Serdecznie Cię pozdrawiam:)
Moja siostra rzuciła mi wyzwanie, aby złożyć sobie covidowe przyrzeczenie, że jak się skończy epidemia, albo jak się zdążę zaszczepić to polecę do Rzymu. I ja je przyjęłam. Myślę, że będzie to pierwsza moja zagraniczna podróż. Muszę koniecznie odwiedzić Edytę, która przeżywa ciężkie czasy w związku z zamknięciem jej b&b. I koniecznie zaprosić ją na kawę, winko, aby mogła się na chwilkę oderwać od obowiązków.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Edyta już czytała wpis, ale jakby tu zajrzała - tu czuj się zaproszona kochana.
Czytając tego posta pomyślałam też o Edycie i o ile dobrze pamiętam wymieniłyśmy się informacjami na temat tego lokum. Gdyby dane mi było raz jeszcze pojechać do Rzymu to pewnie skorzystałabym z Twoich doświadczeń. Zaraz odszukam zdjęcia z Val-de Grace i wyślę Ci dla porównania :)
UsuńTrzymam kciuki oby spełniły się nasze marzenia.
UsuńUściski i pozdrowienia:)
Ewa dzięki za zdjęcia. Jeśli będziesz chciała skorzystać z gościny u Edyty a zgubiłabyś namiar daj znać- podeślę.
OdpowiedzUsuńŁucja
OdpowiedzUsuńKiedyś się spełnią, to tylko kwestia czasu :)
Ciekawa historia. Dziękuję.
OdpowiedzUsuń:) do usług
OdpowiedzUsuń