|
Pasaż z Listy Schindlera
|
Podczas
tegorocznych wakacji najwięcej czasu spędziłam na Kazimierzu. To odrębnie
niegdyś miasto do dziś przyciąga klimatem. Pamiętam, że nie
potrafiłam przekonać do Kazimierza mamy. Kiedy byłyśmy tam dwanaście lat temu
nie mogła się nadziwić, że podoba mi się miejsce, gdzie jest brudno i
brzydko. Raziły ją pokryte bazgrołami mury kamienic, ponalepiane na domach i
dryfujące na wietrze afisze, śmieci na ulicach oraz tych ulic posępność. Ale
jak mawia mój guru (Olaf Kwapis) jeśli się jakieś miejsce kocha przyjmuje się
je z całym dobrodziejstwem inwentarza i z tym co piękne i z tym, co szpetne.
Widzimy i to co jawi się naszym oczom i to co wyimaginowane, widzimy
miejsce z naszych wyobrażeń powstałych z tęsknoty, literatury, kinematografii.
Dlatego podobają nam się zarówno urokliwe widoczki kawiarnianych ogródków, ukryte w
zaułkach ukwiecone dziedzińce, klimatyczne knajpki, budynki synagog,
szyldy w jidysz, majestatyczne wieże gotyckich katedr, jak i te ponure
przybrudzone zębem czasu uliczki i mury, które były niemymi świadkami historii. Nie
umiałabym wskazać jednego miejsca na Kazimierzu, które jest jego wizytówką,
bo jest on syntezą wielu miejsc, które dopiero w całości
składają się na ten niepowtarzalny klimat miejsca.
|
Bazylika Paulinów na Skałce
|
Najczęściej
wędrówkę po Kazimierzu zaczynam od odwiedzin wzgórza na Skałce, gdzie znajduje się Bazylika Michała Archanioła i biskupa Stanisława. Jak większość budowli
kościelnych i ta powstała w miejscu dawnej pogańskiej świątyni. Pierwotnie istniał tu
romański kościółek pod wezwaniem Michała Archanioła, za sprawą
Kazimierza Wielkiego został on przekształcony w gotycką świątynię. Z miejscem tym
wiąże się historia konfliktu władzy monarszej z władzą kościelną. Biskup
krakowski Stanisław (dzisiejszy święty ze Szczepanowa), który upominał
króla (Bolesława Śmiałego) z powodu jego niecnego postępowania i siania
zgorszenia został skazany na obcięcie członków. Wg legendy snutej przez
Wincentego Kadłubka biskup został zamordowany przez samego króla podczas
odprawiania nabożeństwa w kościele. Bardziej prawdopodobnym jest, iż biskup został zamęczony na śmierć. Przed świątynią znajduje się dawne
miejsce pogańskiego kultu, zwane dziś Sadzawką Św. Stanisława. Tutaj miały
zostać wrzucone szczątki umęczonego biskupa. Kilkadziesiąt lat później Kazimierz Jagiellończyk
na prośbę Jana Długosza oddał kościół na Skałce zakonowi Paulinów, którzy
sprawują nad nim pieczę do dziś. Obok kościoła znajduje się ich klasztor. Od
lat usiłowałam odwiedzić znajdującą się pod murami świątyni Kryptę Narodową.
Kilkakrotnie miałam pecha, bowiem mimo informacji o godzinach otwarcia była ona
zamknięta, a wokół nie było żywego ducha. W tym roku szczęśliwie trafiłam na
Dni Dziedzictwa Kulturowego, podczas których jedną z atrakcji była możliwość
obejrzenia kompleksu Paulinów, w tym Ogrodu znajdującego się w pobliżu klasztoru
Paulinów. Trafiłam również po raz pierwszy na otwartą Kryptę, w której spoczęły
szczątki między innymi Wyspiańskiego, Długosza, Asnyka, Kraszewskiego, Miłosza.
Dziś dobrze pamiętamy spory, jako wywołał pochówek w Krypcie Czesława Miłosza,
ale zapewne mało kto wie, że ponad sto lat temu podobne spory budził pochówek Józefa
Ignacego Kraszewskiego, któremu duchowni nie mogli wybaczyć powieści Boleszczyce,
w której odsądził od czci i wiary biskupa Stanisława, ukazując go jako zdrajcę. Ponadto Kraszewski wychwalał Garibaldiego, który walczył
z Ojcem Świętym. Poniżej
kilka zdjęć z tych odwiedzin.
|
Sadzawka Św. Stanisława
|
|
Narodowy Panteon Artystów na Skałce |
|
|
|
|
|
|
Płaskorzeźba ze źródełkiem obok Sadzawki Św. Stanisława
|
|
Ogród Paulinów |
|
Jeśli nie
idę na Skałkę zaczynam spacer od Placu Wolnica. Przyznam, że nawet ja zakochana
w Kazimierzu nie potrafię dostrzec w nim nic ładnego, poza znajdującym się
tutaj budynkiem, w którym kiedyś mieścił się Ratusz Miejski, a dziś znajduje
Muzeum Etnograficzne. Kiedy Kazimierz zyskał prawa miejskie (XIV wiek) miejsce
to tętniło życiem, tutaj odbywał się handel, na placu znajdowały się waga,
postrzygalnia, kramy. Nazwa placu wywodzi się od prawa do wolnego handlu mięsem
poza kramami, jakie nadano wówczas miastu. Z placu Wolnica rozciąga się widok na kościół Bożego Ciała. Jak większość kościołów jest on
mieszaniną stylów, w których przeważa gotycka budowla z barokowym wykończeniem
wnętrza, z przepięknym obficie złoconym ołtarzem głównym, majestatycznymi stallami oraz ciekawą amboną w
kształcie łodzi. Ciekawostką jest, iż w kościele złożone zostały szczątki twórcy kaplicy Zygmuntowskiej i rajcy miasta Kazimierza Bartłomieja Berrecci który padł ofiarą włoskiej mafii przed Pałacem Pod Baranami na krakowskim rynku na początku XVI wieku. Przy kościele znajduje się klasztor, gdzie kwaterował podczas oblężenia Krakowa Karol X Gustaw.
|
Kościół Bożego Ciała od strony Placu Wolnica
|
|
Ołtarz i stalle
|
|
Ambona w kształcie łodzi
|
Nieopodal znajduje
się jedna z moich ulubionych uliczek kazimierskich ulica Józefa. Jej pierwotna
nazwa brzmiała żydowska, zaś obecna została nadana na cześć cesarza Józefa II. Pełno
tu kawiarenek i knajpek, antykwariatów i galerii sztuki, ukrytych na
dziedzińcach ogródków kawiarnianych. U jej wylotu z ulicą Szeroką znajduje się
jedna z synagog (Synagoga Wysoka).
W tym roku
po raz pierwszy odkryłam niezwykle urokliwy zakątek – pasaż z kamiennymi
schodkami stanowiący zaplecze kawiarni Mleczarnia. Ten fragment Kazimierza grał
w filmie Lista Schindlera.
|
Zaułek ze schodkami (wejście od Józefa 12 lub od Meiselsa z ogródka Mleczarni)
|
|
Jeden z ulicznych ogródków (być może na Józefa)
|
|
Wejście do Synagogi Wysokiej
|
|
Esterka (z serii Krakowskie Murale na ul.Józefa)
|
|
Kazimierz Wielki
|
Jak
Kazimierz to oczywiście Plac Nowy i Okrąglak. Ten niegdyś słynął z zapiekanek, ponoć najlepszych w Krakowie, cieszył się sławą równą sławie niebieskiej Nyski przy Hali Targowej na Grzegórzeckiej, z której od lat sprzedaje się grilowane kiełbaski. Trudno mi ocenić, czy smak zapiekanek rzeczywiście jest tak wspaniały, od lat nie jadam fast foodów. Kiedyś będę musiała spróbować. Wokół Okrąglaka znajdują się stoiska
z warzywami, owocami oraz antykami i starzyzną. Sam Plac nie wygląda zachęcająco.
|
Okrąglak na Nowym Rynku
|
Dziś jest tutaj przede wszystkim głośno w dzień i
jeszcze głośniej w nocy. Nie polecam tu noclegu. Okolice Okrąglaka oraz fragment ulicy Józefa grały Kaliniec w filmie Noce i dnie, między innymi w scenach pożaru
miasta. Ciekawostką jest to iż zaczekano z
wyburzeniem paru zniszczonych po wojnie kamienic pozwalając je na potrzeby scenariusza spalić.
Najbardziej
znana z kazimierskich ulic to ulica Szeroka, tutaj co roku odbywa się Festiwal
Kultury Żydowskiej, podczas którego na ponad dwustu wydarzeniach (koncerty, happeningi, wykłady, prelekcje, warsztaty czy wystawy) prezentowana jest kultura żydowska, a najbardziej znanym jest siedmiogodzinny koncert muzyki żydowskiej Szalom na Szerokiej. Nie miałam jeszcze okazji uczestniczenia w tym wydarzeniu, co tylko świadczy, jak wiele jeszcze przede mną. W okolicy znajdują się trzy synagogi:
Stara (dziś Muzeum Kultury Żydowskiej), Remu i Mała (Popera). Obok Synagogi Remu
umiejscowiony jest najstarszy cmentarz żydowski w Krakowie i jeden z najstarszych w
Europie (cmentarz Remuh). Podczas wojny zrobiono tu wysypisko śmieci, a z oryginalnych
macew zachowało się tylko kilka. Znalezione w wyniku powojennych wykopalisk fragmenty płyt
nagrobnych zostały wmurowane w wewnętrzną ścianę cmentarza, nazwaną ścianą
płaczu.
Będąc na
Kazimierzu dobrze jest się przespacerować uliczkami Miodową (Synagoga Tempel),
Meisnera, Estery, Kupy, Meiselsa, Jakuba. Najlepiej jest zagubić się w uliczkach i dokonywać własnych odkryć.
Niestety z dawnej atmosfery Kazimierza (od 1800 r. dzielnicy miasta Krakowa), o której przed wojną pisał Karol Estreicher pod wieczór w dni świąteczne Kazimierz cichnie i uspokaja się. Na ulicach chodzą Żydzi ubrani w długie chałaty, w czapkach obszytych lisim futrem, z okien domów biją światła żarzących się świec. Modlącą się ludnością zapełniają się Bożnice: Stara Synagoga, Remuh, Wysoka i inne. Miasto żydowskie tworzy dziwny, niepozbawiony uroku obraz nie pozostało już nic. Żydzi przesiedleni z Krakowa do Kazimierza pod koniec XVI wieku zostali zeń wygnani w XX wieku. Ci, którzy ocaleli po wojnie opuścili nie tylko Krakowski Kazimierz opuścili też nasz kraj.
|
Wejście do synagogi Remu
|
|
Ściana płaczu na cmentarzu Remuh
|
|
Na Szerokiej
|
|
Mleczarnia na Meiselsa
|
Dziś
Kazimierz jest raczej krakowskim Montmartre`m niż dzielnicą żydowską, a
po dawnym świecie pozostały jedynie budynki synagog, cmentarz, gwiazdy Dawida i parę
szyldów w jidysz.
|
Widok na Szeroką z dziedzińca Synagogi Starej
|
Spacerując uliczkami
dawnego żydowskiego miasteczka warto jest dojść do Wisły na wysokości
Kładki Ojca Bernatka, która łączy Kazimierz z Podgórzem (gdzie w czasie wojny Niemcy utworzyli getto). Ozdobą Kładki Bernatka są zawieszone na linach mostu rzeźby Jerzego Kędziory. Kiedy oglądałam je po raz pierwszy byłam raczej zdziwiona, niż zachwycona. Dzisiaj ulegam ich urokowi. Dzięki niestabilnej podstawie miotanej podmuchami wiatru rzeźby przedstawiające akrobacje żyją własnym życiem i przyciągają wzrok, są w pewnym sensie odpowiednikiem naszego losu. Początkowo było ich dziesięć, obecnie są cztery, trwają rozmowy zmierzające ku zakupowi pozostałych sześciu, bowiem zainstalowane na czasowej wystawie Między niebem a ziemią spodobały się zarówno mieszkańcom, jak i przyjezdnym.
Mój wpis jest tylko krótkim spacerem po jednej z najciekawszych dzielnic miasta, aby je poznać bliżej należy wejść do synagog, podelektować się małym co nieco w którejś z kawiarenek, napić się wina w jednej z knajpek, posłuchać muzyki w pubie, wejść na cmentarz Remuh i zostawić swą prośbę na nagrobku Rabina Mosze Isserlesa, zjeść zapiekankę U Endziora a może spróbować koszernego jedzenia w którejś z kazimierskich restauracji.
Robiąc wpis skorzystałam z kilku archiwalnych zdjęć, które wydawało mi się lepiej oddają klimat miejsca, niż te zrobione trzy tygodnie temu.
Po krakowskim Kazimierzu mogłabym spacerować bez końca, przed każdą kolejną rundą pić herbatę w takiej jednej herbaciarni, po czym znów ruszać w drogę ulicami, które już wcześniej przemierzyłam. Zawsze odnajdę coś nowego i nigdy nie mam dość. Uwielbiam klimat Kazimierza.
OdpowiedzUsuńTo mamy podobnie, tyle, że ja mam ulubione kawiarenki, najpierw była to Cafe Cava na Józefa, potem Cafe Cytat przy Miodowej, obecnie jest to Mleczarnia, o której wspominałam w tekście. Kawiarnia ze znajomymi, albo z książką i spacery, spacery, spacery.
UsuńCiekawa i trochę tajemnicza jest ta dzielnica. Byłam tam przed laty tylko chwilę, to trudno mi coś sensownego napisać.
OdpowiedzUsuńJednak i ta chwila wystarczyła mi, żeby zachwycić się tymi lokalikami, zaułkami czy zachowanymi małymi sklepikami. Powinna być zachowana jak najdłużej w tym klimacie oby tylko bezpieczeństwo było zapewnione. Pozdrawiam serdecznie
Podczas dwóch ostatnich wizyt wędrowałam po Kazimierzu po zmroku, nie wiem, czy było to rozsądne i bezpieczne, ale chciałam poczuć klimat życia nocnego :) Co do bezpieczeństwa to mam wrażenie, że ostatnio te dzielnice miast, które cieszyły się złą sławą i brakiem bezpieczeństwa stają się kulturalnymi zagłębiami, a to sprawia, że jest tam i tłoczniej i widniej (jak warszawska Praga)
UsuńCzytając Twojego posta uświadomiłem sobie, że miałem szczęście. Byliśmy w Krakowie i jedną z atrakcji zaplanowanych do zwiedzania był kościół na skałce i Krypta Narodowa była otwarta. Kazimierz ma swój niepowtarzalny charakter, ale mam mało zdjęć. Mamy rodzinę w Krakowie i lubimy się spotykać na Kazimierzu a takie spotkania choć bardzo miłe nie sprzyjają robieniu zdjęć. Dzięki Tobie odbyłem całkiem fajny niedzielny spacer po Krakowie. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPrawda, rodzinne spotkania to czas na rozmowy, a nie na robienie zdjęć. Takie spotkania to sama przyjemność, a na Kazimierzu podwójna. Ja nie wiem, czy z tą Kryptą nie miałam po prostu pecha, moja koleżanka opowiadała, że była tylko raz i weszła bez problemu do Krypty. Ja natomiast podobnie mam z kościołem Św. Krzyża, do którego próbowałam dostać się po raz trzeci bez powodzenia. Tym bardziej doceniam wszystkie miejsca, które udaje mi się zobaczyć. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne, urokliwe miejsca! Mimo wielu wizyt w Krakowie jakoś nigdy nie udało mi się zwiedzić Kazimierza. Pozostaje wciąż na liście do odwiedzenia. Mam nadzieję, że uda mi się ten punkt zrealizować i to w formie nieśpiesznej, kilkudniowej przynajmniej wycieczki.
OdpowiedzUsuńTego ci życzę. W tym roku spotkałam się w Krakowie z przyjaciółką, która odwiedziła to miasto kilka razy i też nigdy wcześniej nie dotarła na Kazimierz. Jestem zadowolona, że udało nam się tym razem tam wspólnie wybrać i pokazać choć malutką jego cząstkę. Bo na Kazimierz potrzeba nieco więcej czasu, niż trzy godzinny spacer.
UsuńW dalszym ciągu jestem uziemiona w domu i o takim wyjeździe mogę sobie jedynie pomarzyć. Toteż wracam kolejny raz do Ciebie i tęsknię za takim spacerem po Kazimierzu i innych regionach Krakowa.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Małgosiu!
OdpowiedzUsuńPrzed momentem przeczytałam na którymś z komentarzy, że w dalszym ciągu jesteś uziemiona w domu przez infekcję. Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia.
Serdecznie Cię pozdrawiam:)
Wybieram się w tamte strony za kilka dni, może więc udami się odwiedzić Kraków choć na jeden dzień. Dziękuję za ten wpis. Zawiera wiele cennych dla mnie informacji.
OdpowiedzUsuńJa również czytając wpisy na zaprzyjaźnionych blogach przenoszę się do miejsc w których kiedyś byłam z przyjemnością i sentymentem. Tak, niestety jeszcze nie całkiem wydobrzałam, ale jestem bliżej końca infekcji, niż dalej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak twoim guru jest Olaf Kwapis, to ma on serie wykladow na fb Centrum Interpretacji Zabytkow. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKolysanka
Bardzo dziękuję za podpowiedź, poszukam. Do tej pory słuchałam w Radiu Nowy Świat, nawet jakiś protest wysyłałam z powodu zdjęcia z anteny audycji. Na szczęście wróciła. Słuchałam też na y-t wykłady na otwarcie ASP, czyli Pałacu Czapskich.
UsuńNo, no... Gosia... dałaś czadu ostatnimi wpisami z urlopowych wycieczek. Nie było mnie jakiś czas w Polsce, a więc nadrabiam zaległości w odwiedzaniu ulubionych blogów.
OdpowiedzUsuńLubię bardzo Twoje podróżnicze opowieści "z okrasą" czyli bogate w treści.
Pozdrawiam ciepło :)
Byłam na chorobowym to troszkę nadgoniłam ze wpisami, choć Kraków był zaledwie jednym z 4 etapów, a kiedy napiszę o pozostałych ?sama nie wiem, bo dziś wessała mnie robota. Cieszę się, że powodem twojego milczenia był wyjazd, a nie co innego, bo trochę się martwiłam.
OdpowiedzUsuńWitaj :) trafiłam do Ciebie przez przypadek i cieszę się bo widzę tu podróże, ciekawe miejsca czyli coś co mnie interesuje :)
OdpowiedzUsuńPięknie opisałaś ten kawałek którego nie znam, ale mam nadzieję poznać :) dziekuje i już wpisuje na listę miejsc do odwiedzenia :)
Cieszę się i mam nadzieję, że się spodoba. Podróże to coś co uwielbiam i to zarówno podróże geograficzne (z konieczności ograniczone do kontynentu europejskiego), jak i muzyczne, literackie, czy kulturalne (pozostałe rejony sztuki- malarstwo, rzeźba, grafika, fotografia....). Norwegia to kraj, który bardzo chcę odwiedzić, może będę miała jeszcze okazję.
OdpowiedzUsuń