Francuska kawiarenka literacka

czwartek, 10 lutego 2022

Przepaska z liści Patrick White szansa na najlepszą powieść nadchodzącego roku



Książka zauroczyła od samego początku nieoczywistym połączeniem słów, które czytałam z ogromną przyjemnością. Połączenie prostoty z finezją sprawiło, że szkoda było uronić choćby jedno słowo.

Żona podejrzewała, że jego siła polega na zdolności do cierpliwego znoszenia nudy, nie przyszło jej na myśl, że może odkrył powinowactwo z krajobrazem, tak człowiekowi nieprzychylnym (str. 11).

Samotne dzieciństwo, a później małżeństwo z człowiekiem o dwadzieścia lat starszym sprzyjało skłonności do marzeń. Samodzielne wędrówki po zaułkach życiowych doświadczeń stały się jej najbardziej chyba luksusową przyjemnością. (str.26)

Zdawała się skomponowana z rozedrganych piórek, wątków konwersacji i źle maskowanej chciwości, gdy wodziła wzrokiem od ramion osoby zaszczyconej jej wizytą, poprzez brosze z gemma i biust (ten szczegół ledwie musnęła dyskretnym spojrzeniem), aż do frędzli szala. (str. 26)

W niedoskonałym lustrze wilgotnym, olśnionym oczom ukazała się pocętkowana skóra, przywodząc na myśl jakąś bezimienną istotę, zabłąkaną na rogu ulicy we mgle dżinu i niepewności (str. 47)

Ileż tu pola do wyobraźni. Zdania, które sprawiają, że lektura zwalnia. Rozbieram je na czynniki pierwsze. Kiedy już akceptuję, że mąż pani Merivale ma zdolność cierpliwego znoszenia nudy i niemal buduję całą postać wtedy okazuje się, że on jednak wcale się nie nudzi a odnajduje przyjemność w obcowaniu z nieprzyjaznym krajobrazem. A samotne wędrówki po zaułkach życiowych doświadczeń. Jakież to wspaniałe sformowanie. Oczywiście dla miłośników wartkiej akcji i sporej dawki dialogów będzie to przeszkoda być może nie do przebrnięcia. Ja natomiast z radością witałam kolejne spowalniacze.
Wkrótce po przyjeździe pana Roxburgha Ellen sama doszła do przekonania, że dla niego książki zawierają więcej treści niż całe toczące się wokół życie. (str. 51)
Ostatnie zdanie to nie popis wirtuozerii słownej autora (a może tłumacza), ale doskonała charakterystyka jednego z bohaterów. Bo Przepaska z liści to nie tylko piękny język, ale także doskonały portret psychologiczny pani Roxburgh. O ile pan Roxburgh wydaje się nieskomplikowany (starszy od żony, dobrze wykształcony, oczytany, słabowitego zdrowia dżentelmen), o tyle panią Roxburgh trudno rozgryźć. Początek niemal jak z Pigmaliona, tyle, że Austin Roxburgh nie brał udziału w zakładzie polegającym na wprowadzeniu do towarzystwa niewykształconej, biednej dziewczyny. On wybrał Ellen na żonę, zauroczony jej witalnością. W oczach otoczenia została podporą, która ochoczo spełnia rolę opiekunki, podczas, gdy jej mąż oddaje się studiowaniu Wergiliusza. Jednak to, jak skomplikowaną osobą jest Ellen okaże się w chwili próby. Odwiedziwszy brata pana Roxburgh małżonkowie wsiadają na statek płynący z Australii w kierunku domu. Statek się rozbija, ocaleje jedynie pani Roxburgh (i jeden z członków załogi). Nazywanie Ellen panią Roxburg doskonale oddaje jej wyobcowanie w każdym ze światów, do jakich trafia (czy to w rodzinie męża i wśród jego znajomych, czy to w świecie konwenansów którymi rządzi się społeczność australijska, czy wreszcie w świecie Aborygenów, którzy nie mają powodu, aby traktować ją lepiej, niż sami są traktowani przez białych). Ellen żyjąc na pograniczy dwóch światów, cały czas musi coś udawać, najpierw aby nie wzbudzić niezadowolenia męża, potem, aby nie być przedmiotem drwin towarzystwa, aż w końcu, aby przeżyć. Skrajne, żeby nie powiedzieć traumatyczne doświadczenia sprawiają, iż Ellen dojrzewa, pojawia się szansa na odnalezienie spokoju i możliwość zrzucenia coraz to nowej maski.  Przemiana, jakiej doświadcza główna bohaterka może ilustrować słowa panny Scrimshow W każdej kobiecie są tajemne głębie, o których sama nawet nic nie wie, dopóki wcześniej czy później coś ich nie wzburzy. (s. 20).
W powieści mamy zderzenie dwóch światów świata cywilizacji ze światem natury, w którym instynkt samozachowawczy zwycięża z zasadami, etyką, moralnością. Początek powieści jest taki wiktoriański, opis przetrwania Ellen to opis prymitywnej, momentami odrażającej walki o przetrwanie. Zakończenie znowu przenosi do świata konwenansów, który wydaje się jego mieszkańcom lepszym, bardziej moralnym, doskonalszym (wyższym) od świata dzikusów.
A to wszystko na tle przyrody australijskiej Tasmanii, w sąsiedztwie koloni karnej do której wysyłano złoczyńców.
Zwróciłam też uwagę na jeszcze jeden szczegół, otóż bohaterką jest pani Roxburg, ale nawet postaci, będące drugoplanowymi, a czasem nawet trzecioplanowymi są tak świetnie scharakteryzowane nierzadko jednym zdaniem, że zapadają w pamięć (jak choćby wspomniany wyżej pan Merivale).

Dawno nie czytałam tak dobrze napisanej książki, tak esencjonalnej, tak pełnej emocji, tak poruszającej i zmuszającej do stawiania sobie pytań. Czytając powieść szkoda byłoby opuścić nawet jedną linijkę, i to nie tylko z uwagi na przepiękny język (bo to można powiedzieć jest tylko i aż opakowanie), ale też z powodu głębokiej treści, która kryła się niemal pod każdym liściem australijskiej dżungli.
Książka na długo pozostanie w pamięci i zapewne sięgnę po kolejną książkę tego autora.
Na zakończenie jeszcze jedno zdanie z okresu pobytu bohaterki u Aborygenów. Chętnie dopuszczała do głowy te nasuwające się na chybił trafił obrazy, wolała je niż uporządkowane sekwencje myśli, które mogłyby ją zmusić do zastanowienia się nad przyczynami i sensem jej obecności w labiryncie bez wyjścia (str. 239).
Przeczytałam Przepaskę z liści wydawnictwa PIW 1980 rok z czarną twardą okładką bez żadnych ozdób, jedynie białe litery tytułu i nazwiska autora na grzbiecie. Do tego wydania odnoszę się strony cytatów. Okładka stosowna, ale bardzo niefotogeniczna, stąd inna ilustracja okładki na wstępie postu.
Gorąco polecam książkę i autora tym, którym niestraszne wymagające lektury, bowiem nagradza cierpliwych i wytrwałych czytelników ogromnym bogactwem treści i sporą dawką przyjemności.
I choć rok się dopiero zaczyna to Przepaska z liści wysoko ustawiła poprzeczkę czytelniczą.

I pomyśleć, że zawdzięczam lekturę kopiowaniu bloga, podczas której to czynności trafiłam na komentarze bodajże lirael i Ady z krakowskiego bloga polecające mi tę pozycję w odpowiedzi na moje stwierdzenie o nieznajomości literatury australijskiej. Lekturę zaliczam do wyzwania nobliści.

9 komentarzy:

  1. Muszę przyznać, że też mnie zachwyciła Przepaska z Liści Patricka White. Wcześniej tego autora czytałam Oko cyklonu i Vossa. Owszem, jego sława (otrzymał Literacką Nagrodę Nobla) zachęca do czytania. Jednak wielu uważa go za trudnego pisarza i zniechęcają się do czytania jego książek. Jego powieści wydają się zawiłe i może trochę staromodne. Według mnie jest on doskonałym gawędziarzem. Wszystkie jego postaci, opisy ludzi, miejsca akcji, ludzkie emocje, motywacje i najskrytsze myśli — są naprawdę mistrzowskie.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, mnie czasami bardziej wymęczy takie coś co nosi miano bestsellera (czasami zdarza mi się nabrać na opis okładkowy- choć w moim wieku nie powinnam być tak Łatwowierna). A przepaska wciągnęła mnie od samego początku, zaintrygowała, pierwsza rozmowa państwa Merivale i panny Scrimshow. White tak ciekawie ich opisał, że chciałoby się dalszego ciągu opowieści o tej parze, podobnie, jak o małżeństwie opiekującym się Ellen po jej odnalezieniu się. Akurat Przepaska nie wydawała mi się trudną, może chwilami wymagała nieco większego skupienia. Ale czytałam, że inne książki są trudniejsze w odbiorze, tym bardziej będzie to dla mnie wyzwaniem. Kusi mnie Wiwisekcja (ze względu na tytuł). I wiesz, nie miałam pojęcia o czym jest Przepaska z liści, nawet nieco się dziwiłam, że miała być Australia, a bohaterowie ją opuszczają, to gdzie ta Australia. Nie czytałam opinii, ani streszczeń, więc tym większe zaskoczenie.

      Usuń
  2. Wspomniałaś w swoim poście Adę z krakowskiego bloga. Często wracam myślami do Niej i jest przepięknych postów i zdjęć. Bardzo żałuję, że usunęła wszystkie swoje blogi i pozostała pustka. Wiem, że doznała wielu krzywd od trolli i to Ją bardzo zniechęciło.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też często wspominam Adę, co jakiś czas próbuję zajrzeć, czy nie zmieniła zdania, ale blog wciąż niedostępny. Na f-b też już jej nie ma od jakiegoś czasu. Kilka razy próbowałam nawiązać kontakt mailowo i na messengerze. Wielka szkoda, bo napisałabym parafrazując Johna Donne Odejście (zniknięcie) każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem czuję się zespolona z ludzkością. Nie byłoby to do końca prawdą, albowiem odejście pewnych osób z przestrzeni publicznej, z którym nie czuję żadnego pokrewieństwa także gatunku ludzkiego wcale by mnie nie zmartwiło, ale akurat brak Ady nawet wirtualnie mocno mi doskwiera. Jako połączenie wrażliwości z inteligencją. I wysoką kulturą osobistą. Mam nadzieję, że jest jej dobrze, tam gdzie teraz jest.

      Usuń
    2. Małgosiu, zgadzam się z Tobą. Ada to wyjątkowa postać w wirtualnym świecie.
      Miłego i cieplejszego tygodnia:)

      Usuń
  3. Nie znam Patricka White, literatura australijska była mi dotąd obca jak odrębny kosmos. Uwielbiam jednak książki(czyli pisarzy)skomplikowane i trudne, wymagające myślenia. Po lekturze Twojego opisu Przepaski z liści(już sam poetycki tytuł stawia pewne wymagania dla czytelnika)zapisuję tę powieść do tegorocznej listy oczekujących na czytanie. I z niecierpliwością wypatruję Twoich kolejnych recenzji. Pozdrawiam, Magda

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem, że podzielisz się wtedy ze mną swoimi refleksjami. I będą one o wiele obszerniejsze niż tradycyjne komentarze pod wpisem, co bardzo mnie cieszy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki, którą już od jakiego czasu mam. A do nabycia jej i innych książek White'a zachęciło mnie przeczytanie jego "Wiwisekcji".

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja z kolei muszę przeczytać Wiwisekcję- która intryguje mnie tytułem i teraz już nazwiskiem pisarza.

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).