Do renesansu mam stosunek wręcz nabożny, jak tylko usłyszałam o wystawie wiedziałam, że prędzej czy później się na nią wybiorę. Prawdę mówiąc to ona była osnową całej wycieczki do stolicy, na której potem zbudowałam resztę. Oczywiście, gdyby nie starożytność nie byłoby renesansu, a przynajmniej nie byłoby go w takim kształcie, w jakim zaistniał, z licznymi odwołaniami do antyku, do jego kultury (literatury, malarstwa, rzeźby, architektury). Po okresie świetności, rozwoju, umiłowania piękna nad Europą na dziesięć wieków zapanowała głęboka noc średniowiecza. Tak dla uproszczenia począwszy od V wieku a skończywszy na wieku XV Rzym stał się małym prowincjonalnym miasteczkiem, jego ludność z ponad miliona spadła do kilku czy kilkunastu tysięcy, a na ulicach wypasano owce. Ruiny, gruzy, zniszczone akwedukty, smród, brud, ludzkie szczątki na ulicach i brak poczucia bezpieczeństwa. To zadziwiające, że po rozwoju cywilizacji w okresie starożytnym nad miastem będącym dawniej centrum życia społeczno-gospodarczo-kulturalno-politycznego zapanował mrok. Na tysiąc lat. Tyle pokoleń ludzkich skazanych na życie w ciemności.
Renesans jak wiemy, odwoływał się do starożytności, do jej ideałów i wzorów. Mówi się, że do czasu Michała Anioła wszyscy wielcy artyści chcieli dosięgnąć antyku, stworzyć dzieła równie piękne jak tamte, które znali z literatury i odkrywanych masowo na początku XV wieku fragmentów a nawet całych rzeźb (Tors belwederski, Grupa Laokona, Apollo Belwederski). Potem wszyscy artyści chcieli dosięgnąć talentu Michała Anioła. Ale to już inna historia.
Sąd Parysa Botticelli i jego warsztat |
Na wystawę wprowadza inkunabuł Hypnerotomachia Poliphili pięknie ilustrowana księga opisująca senne podróże bohatera za swą ukochaną uosabiającą filozoficzną mądrość. Bohater w poszukiwaniu swej muzy przemierza piękne antyczne ogrody, ruiny, odnajdując artefakty i inskrypcje świata starożytnego. Cała wystawa jest takim po trosze spełnionym sennym marzeniem, w którym przemierzamy odległe światy, te o których marzymy. Światy, które postrzegamy jako uosobienie piękna i mądrości. Światy, które idealizujemy, albo dostrzegamy w nich jedynie to, co było warte zachowania, a to się właśnie zachowało.
Sąd Parysa fresk z I wieku n.e |
Sąd Parysa odmienne potraktowanie tematu przez starożytnych i przez Botticellego i jego warsztat. Na starożytnym fresku scenę przedstawiono o wiele skromniej, są trzy walczące o jabłko boginie, zamyślony Parys i postać w tle. Na XVI wiecznym obrazie szkoły Botticellego występuje większe bogactwo szczegółów i barw. Jest też scenografia w tle. Botticelli zajmuje szczególne miejsce w moim sercu, jest to bowiem malarz, na którego zwróciłam uwagę będąc dzieckiem, a jego Wiosna czy Narodziny Wenus były dla mnie synonimem piękna.
Madonna z dzieciątkiem Ghibertiego |
Popiersia Marka Aureliusza (renesansowe i starożytne) Marek Aureliusz, jak pamiętamy był jednym z pięciu dobrych cesarzy rzymskich, był też myślicielem, filozofem. Doczekał się ogromnej ilości przedstawień w rzeźbie, a rysy jego twarzy są chyba jednymi z najbardziej rozpoznawalnych spośród rzymskich cesarzy. Przypomnijmy sobie posąg konny Marka Aureliusza stojący w Muzeach Kapitolińskich. Właśnie z uwagi na jego światły umysł ilekroć trafię na galerię popiersi cesarzy starożytnych zawsze szukam najpierw jego popiersia.
Popiersia Marka Aureliusza |
Głowa konia z dziedzińca Pałacu Medyceuszy Czytając biografię Medyceuszy, czy też oglądając o nich filmy natrafiłam na wzmiankę o rzeźbie z brązu przedstawiającej konia a stojącej na dziedzińcu rodowej siedziby. Zastanawiałam się, czy istniała taka rzeźba, czy to wytwór wyobraźni. Ucieszyłam się ogromnie mogąc ją zobaczyć choćby we fragmencie w postaci głowy konia. Pochodząca sprzed ponad 2 tysięcy lat rzeźba była pozłacana, w miejscu oczu znajdowały się drogie kamienie, a konia dosiadał jeździec. Należała do rodu najprawdopodobniej w czasach Cosmy Starego, a Wawrzyniec Wspaniały postawił ją na dziedzińcu Pallazzo Medici (zwanym później też Pallazzo Medici - Riccardi). Podobno studiował ją sam Donatello.
Głowa konia z dziedzińca Palazzo Medici -Riccardi |
Męczeństwo Św. Sebastiana Perugina (nauczyciela Rafaela Santi)
W tym roku przypada 500 rocznica śmierci tego wielkiego malarza epoki quattrocenta. Kiedy myślę o Peruginie od razu na myśl przychodzą mi obrazy znajdujące się w kaplicy Sykstyńskiej (jak np. wręczenie kluczy Św. Piotrowi). Trafiła mu się rola mistrza, którego przewyższył uczeń. Niemniej do czasu narodzin gwiazdy Rafaela, Michała Anioła czy Leonardo Perugino należał do grona najbardziej cenionych i rozpoznawalnych malarzy epoki.
Męczeństwo Św. Sebastiana Perugiuna |
Ofiarowanie Izaaka Andrea Montegna Na malarza zwróciłam uwagę dwanaście lat temu także na wystawie na zamku Mistrzowie rysunku. Był tam wówczas rysunek Zstąpienie Chrystusa do otchłani Mantegny. Zafascynowało mnie na tyle, że zakupiłam album z obrazami Mantegny. Ofiarowanie Izaaka monochromatyczny obraz przypominający bardziej płaskorzeźbę. Muszę przyznać, że kiedy nań spojrzałam musiałam upewnić się, czy to nie jest czasem płaskorzeźba, zwłaszcza, że znajdował się za szkłem i obawiałam się, że uległam optycznemu złudzeniu. Te seledynowe kreseczki na zdjęciu to odblask neonowego oświetlenia, który nadawał klimatu wnętrzu sali, ale przeszkadzał w fotografowaniu.
Ofiarowanie Izaaka Andrea Mantegna |
Rysunek Bitwa 10 nagich mężczyzn Pallaiuolo |
Tors belwederski Co prawda to jedynie gipsowy odlew znajdującego się w Muzeach Watykańskich Torsu belwederskiego, ale daje wyobrażenie o oryginale.
To tylko kilka dzieł z wystawy, a każde z nich godne byłoby osobnej wystawy. Kiedy pomyśli się, że dzieła przybyły z Luwr, Uffizi, Galerii Borghese, muzeów w Londynie, Wiedniu i Waszyngtonie to może się zakręcić w głowie.
Kto ma możliwość polecam gorąco obejrzeć wystawę, bo to wydarzenie bez precedensu, a ściągnięcie na wystawę tylu dzieł z tak różnych lokalizacji było zadaniem karkołomnym.
Odlew Torsu belwederskiego |
Wystawa trwa od 18 lipca do 15 października 2023 r. w Zamku Królewskim w Warszawie. Kuratorem wystawy dr Mikołaj Baliszewski.
Jedynie odmawiający współpracy aparat fotograficzny przysporzył mi ogromny zawód uniemożliwiając zrobienie tylu zdjęć, ile zamierzałam, bo niemal każdy okaz był interesujący.
Dziś wyjątkowo wpis tuż po wczorajszej recenzji książki z uwagi na bliski termin zakończenia wystawy. Może uda się kogoś nią zainteresować. W trzy ostanie dni przedłużono godziny odwiedzin, a dodatkową atrakcją jest kuratorskie oprowadzanie.
Szkoda, że do Warszawy mam daleko. To z chęcią wybrałabym się na tą wystawę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
A wydawało mi się, że do Warszawy najłatwiej dotrzeć, bo ma dobre połączenia z całym krajem, ale może tylko mi się tak wydaje, bo z mojego miasta pociąg jedzie co godzinę, a podróż trwa niecałe trzy godziny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA czy widziałaś może katalog: https://sklep.zamek-krolewski.pl/pl/p/Przebudzeni.-Ruiny-antyku-i-narodziny-wloskiego-renesansu/336 ? Niestety cena zatrważająca. Bardzo ładna relacja, wystawy niestety nie zobaczę. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńKatalog jest piękny, ale cena jak dla mnie zaporowa. Tylko zerknęłam, kiedy zobaczyłam cenę nie chciałam sobie robić nadziei. Szkoda, że nie uda ci się zobaczyć. Ale takie życie- ja poleciałam do Amsterdamu obejrzeć wystawę Vermeera - tyle, że nie dostałam na nią biletów. Ciężko przyszło mi się z tym pogodzić, ale nie można mieć wszystkiego.
OdpowiedzUsuńWłaśnie nie rozumiem, jak książki w dodatku z dofinasowaniem ministerialnym są tak bardzo drogie. Na katalogi ostatnie Wawelu trzeba wydać 300 zł co najmniej. W wakacje pozwoliłam sobie na katalog Matejki w MNK- 89 zł bodajże, ale jako muzealnik oszczędzam na biletach wstępu.
UsuńTak, bo trzeba dodać, że bilety wstępu też nie są niskie. Z racji wieku przysługuje mi często ulga, choć niektóre muzea stosują w tym zakresie niekorzystny dla mnie wiek europejski (czyli 65 lat). Katalogi z reguły bywają drogie. Może za jakiś czas zostaną przecenione, jeśli nie będzie zainteresowania tak drogą pozycją. Ale jako muzealnik masz lepszą w tym zakresie wiedzę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFaktycznie zebrano na tej wystawie prawdziwe arcydzieła, dobrze, że chociaż poprzez Twojego bloga mogę zobaczyć część tej wystawy. Jak piszesz nie można mieć wszystkiego, ostatnio trochę się nam pokomplikowało i podróże wszelakie muszą poczekać. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że choć kilka osób dowie się o wystawie z mojego wpisu. Słuchałam audycji, w której kurator wystawy opowiadał o przygotowania i o pozyskiwaniu dzieł z muzeów, z których nie bardzo chcieli się z nimi rozstać, nawet na tak krótki czas trzech miesięcy. A że życie nie jest bajką to wiemy... sama korzystam dopóty mogę, bo mam świadomość, że to się za jakiś czas skończy.
OdpowiedzUsuń