Podtytuł książki brzmi niezwykła opowieść o arcydziele Gustawa Klimta, portrecie Adeli Bloch-Bauer.
Złota dama jest debiutem pisarskim adeptki malarstwa i dziennikarki zamieszkałej w Jerozolimie, debiutem niezwykle udanym.
Powieść przedstawia historię bogatej rodziny zasymilowanych żydów Bloch-Bauerów, żyjących do czasu wybuchu II wojny światowej w Wiedniu. Przedstawia też losy jednego z najbardziej znanych obrazów Gustawa Klimta – portretu Adeli, który naziści chcąc ukryć jego żydowskie konotacje nazwali mianem Złotej Damy.
A wszystko to na bogatym tle ówczesnego życia kulturalno-towarzyskiego początków XX wieku. Młodość Adeli przypada na okres rządów cesarza Franciszka Józefa. Wyemancypowana Sisi ucieka od konwenansu dworskiej etykiety w liczne podróże, cesarz spotyka się z aktorką Kathariną Schratt, wybudował dla niej willę w Ischl. Przepisy dotyczące statusu żydów ulegają liberalizacji, sam cesarz zachęca ich do inwestowania w budowę linii kolejowej i fabryk nadając arystokratyczne tytuły. Ich populacja z sześciu tysięcy w połowie XIX wieku wzrasta do niemal stu pięćdziesięciu tysięcy na początku XX wieku i stają się najliczniejszą populacją żydowską w zachodniej Europie.
Zamożni przedstawiciele tej populacji byli wielbicielami wiedeńskiej kultury. Wypełniali nowe teatry, opery i szkoły cesarstwa w większym stopniu, niż wynikałoby to ze statystyki. Dzieci żydowskiego pochodzenia stanowiły w Wiedniu mniej niż dziesięć procent, jednak żydowska młodzież zajmowała trzydzieści procent miejsc w szkołach średnich. Wiedeńscy Żydzi byli entuzjastami nowych gałęzi nauki i medycyny. Chętnie wspierali młodych artystów, intelektualistów i najnowsze polityczne prądy. Stali się tak ważnymi mecenasami kultury, że powieściopisarz i dziennikarz Stefan Zweig stwierdził; "Kto chciał wprowadzić coś nowego” bądź przyjechał na gościnne występy i szukał w Wiedniu zarówno zrozumienia, jak i audytorium, ten był zdany na burżuazję żydowską (str. 34).
Wraz ze wzrostem znaczenia bogatych i wykształconych rodzin szedł antysemityzm, który uderzał w ubogich przedstawicieli żydowskich rodzin. Jednak Adela Bloch Bauer miała szczęście. Przyszła na świat w rodzinie poważanej, rodzinie, której przedstawiciele zajmowali się mecenatem sztuki. Mogła się kształcić w najlepszych szkołach.
Złota dama jest debiutem pisarskim adeptki malarstwa i dziennikarki zamieszkałej w Jerozolimie, debiutem niezwykle udanym.
Powieść przedstawia historię bogatej rodziny zasymilowanych żydów Bloch-Bauerów, żyjących do czasu wybuchu II wojny światowej w Wiedniu. Przedstawia też losy jednego z najbardziej znanych obrazów Gustawa Klimta – portretu Adeli, który naziści chcąc ukryć jego żydowskie konotacje nazwali mianem Złotej Damy.
A wszystko to na bogatym tle ówczesnego życia kulturalno-towarzyskiego początków XX wieku. Młodość Adeli przypada na okres rządów cesarza Franciszka Józefa. Wyemancypowana Sisi ucieka od konwenansu dworskiej etykiety w liczne podróże, cesarz spotyka się z aktorką Kathariną Schratt, wybudował dla niej willę w Ischl. Przepisy dotyczące statusu żydów ulegają liberalizacji, sam cesarz zachęca ich do inwestowania w budowę linii kolejowej i fabryk nadając arystokratyczne tytuły. Ich populacja z sześciu tysięcy w połowie XIX wieku wzrasta do niemal stu pięćdziesięciu tysięcy na początku XX wieku i stają się najliczniejszą populacją żydowską w zachodniej Europie.
Zamożni przedstawiciele tej populacji byli wielbicielami wiedeńskiej kultury. Wypełniali nowe teatry, opery i szkoły cesarstwa w większym stopniu, niż wynikałoby to ze statystyki. Dzieci żydowskiego pochodzenia stanowiły w Wiedniu mniej niż dziesięć procent, jednak żydowska młodzież zajmowała trzydzieści procent miejsc w szkołach średnich. Wiedeńscy Żydzi byli entuzjastami nowych gałęzi nauki i medycyny. Chętnie wspierali młodych artystów, intelektualistów i najnowsze polityczne prądy. Stali się tak ważnymi mecenasami kultury, że powieściopisarz i dziennikarz Stefan Zweig stwierdził; "Kto chciał wprowadzić coś nowego” bądź przyjechał na gościnne występy i szukał w Wiedniu zarówno zrozumienia, jak i audytorium, ten był zdany na burżuazję żydowską (str. 34).
Wraz ze wzrostem znaczenia bogatych i wykształconych rodzin szedł antysemityzm, który uderzał w ubogich przedstawicieli żydowskich rodzin. Jednak Adela Bloch Bauer miała szczęście. Przyszła na świat w rodzinie poważanej, rodzinie, której przedstawiciele zajmowali się mecenatem sztuki. Mogła się kształcić w najlepszych szkołach.
Judyta z głową Holofernesa |
Adeli nie udało się podjąć studiów. Wydana została za mąż za bogatego przemysłowca, sporo od niej starszego Ferdynanda Blocha, który był dobrym człowiekiem, ale zupełnie różnym od Adeli, mieli inne temperamenty i zainteresowania. Ich małżeństwo przypominało małżeństwo Franciszka Józefa z Sissi, tyle, że Adeli nie wiązały konwenanse i dworska etykieta.
To Ferdynand zamówił portret Adeli u Klimta. Malarz miał opinię uwodziciela, a jego obrazy odsłaniając ciało modelki odsłaniały o wiele więcej (temperament, sekrety, pragnienia). Klimt był modny wśród bogatej klienteli, ale był też kontrowersyjny, malował po nowemu, nie były to akademickie portrety. Zamówienie świadczy o odwadze Ferdynanda, który chciał, aby jego żona została unieśmiertelniona, nawet jeśli portret wzbudzi sensację. Może miało to wynagrodzić Adeli brak potomka.
Dzieci były podstawą rodzinnego życia. Dla kobiet były przepustką do świata. Pozwalały uczestniczyć w życiu wielopokoleniowych rodzin zbierających się w wiejskich rezydencjach, gdzie młode matki rozmawiały, podczas gdy dzieci się bawiły. Bezdzietność oznaczała ciche, puste mieszkanie rozbrzmiewające tylko głośnym tykaniem złotego zegara, podczas gdy Ferdynand był zajęty w cukrowni. Bezdzietność była też uszczerbkiem na kobiecości, niepełnym człowieczeństwem, a nawet powodem drwin…. Dla zamężnej kobiety brak dzieci oznaczał katastrofę, utratę osobistej i społecznej tożsamości (str. 78-79).
Portret Adeli najbardziej złoty ze wszystkich obrazów Klimta nie był jedynym jej portretem namalowanym przez malarza. To jej twarz widnieje na obrazie Judyta z głową Holofernesa. Na obu Adela została przedstawiona taką, jaką była naprawdę, albo, jaką mogłaby być, gdyby kobieta była traktowana na równi z mężczyzną. Portrety przedstawiają kobietę śmiałą, wyzwoloną, rozbudzoną erotycznie, czyli zupełne przeciwieństwo kobiety, jaką stawiano wówczas na piedestale życia rodzinnego. Portret Adeli z czasem stał się dobrem narodowym Austrii, zwano go austriacką Moną Lisą. Habsburgowie wypożyczali obraz na wystawy, aby reprezentował wspaniały wizerunek cesarstwa - nowoczesnego i wytrawnego. Nic dziwnego, że uzyskawszy obraz podstępem latami nie chciano zwrócić go prawowitym właścicielom - spadkobiercom Adeli i Ferdynanda. Inkrustując Adelę tajemnicą i złotem jak bizantyjską mozaikę, Klimt przedstawił ją jako dumną, wyniosłą władczynię z wysokim podbródkiem i oczami zdradzającymi aspiracje. (str.113). Sama Adela zmarła przed wybuchem wojny w wieku czterdziestu trzech lat.
Portret Adeli Bloch Bauer II |
W książce Złota Dama autorka przedstawia tragiczne losy żydowskich krewnych i przyjaciół Adeli i Ferdynanda. Ci bogatsi, którzy nie zdążyli wyjechać po anszlusu Austrii byli zmuszani szantażem do przepisania całego majątku na okupantów, ci biedniejsi byli wywożeni do obozów zagłady. Kilku dzięki sprytowi i pieniądzom udało się przeżyć wojnę, jednak majątków nie udało się im odzyskać, utracili zamki, kamienice, fabryki, złoto, pieniądze, drogocenne dzieła sztuki. O odzyskanie Złotej damy oraz kilku innych obrazów siostrzenica Adeli Maria Altmann toczyła sądową batalię do 2006 roku.
Przerażającą była historyczna amnezja. Po wojnie trudno było Blochom-Bauerom odzyskać pozostałości ich dawnego życia. Nikt nie czuł się winny. Austria użalała się nad sobą. Wiedeń leżał w ruinach….. W roku 1946 oficjalnie unieważniono wszystkie transakcje zawarte w czasach rządów nazistowskich jako niemające mocy prawnej, w rzeczywistości jednak bardzo trudno było dostać z powrotem zajęte domy i mieszkania,które zaryzowano podczas wojny. Rodzinom, które starały się o zwrot dzieł sztuki, mówiono, że najbardziej wartościowe przedmioty stały się „narodowym dziedzictwem” i proszono je, by „przekazały” te prace w zamian za prawo wywozu z kraju mniej ważnych dzieł. Żydzi, którzy ocaleli i wrócili do kraju w tym ponurym powojennym okresie, byli zmęczeni i smutni. Przyjaciele i rodzina zostali wymordowani, w ich domach mieszkali obcy ludzie, używając ich zastaw stołowych i sprzedając na czarnym rynku ich pamiątki rodzinne. Austriaccy urzędnicy nawet nie silili się na uprzejmość i zrozumienie. (str. 300)
A może jeszcze bardziej przerażające jest to, że tak wielu nazistów odpowiedzialnych za wojenne zbrodnie nie tylko nie poniosło za nie odpowiedzialności, ale żyło w bogactwie i pełniło odpowiedzialne stanowiska polityczne.
Książkę przeczytałam w ramach stosikowego losowania u Anny. Szczęśliwie się złożyło, że miałam okazję krótko po lekturze zagościć w Wiedniu, który był scenerią wydarzeń opisanych w książce. Nie mogłam z oczywistych względów obejrzeć Złotej damy, która po jej powrocie do prawowitych spadkobierców poleciała za ocean. To z punktu widzenia nas - ciekawych obrazu widzów- ogromna szkoda, ale sprawiedliwości dziejowej w tym chociaż przypadku stało się zadość. Miałam okazję za to obejrzeć Portret Adeli Bloch-Bauer zwany II portretem Adeli (namalowany został kilka lat po namalowaniu tego najbardziej znanego). Jest on zupełnie inny w wyrazie. Adela jest na nim starsza i pogodzona z faktem, iż nie spełni swoich marzeń i pragnień, jakby zrezygnowana. Portret przyleciał do Wiednia celem wykonania konserwacji i obecnie jest wystawiony w Belwederze, tam, gdzie znajduje się także Pocałunek, do którego, jak twierdzą niektórzy też pozostała Adela (inni wskazują Emilię Flöge), Judyta z głową Holofernesa czy parę innych obrazów Klimta.
Przerażającą była historyczna amnezja. Po wojnie trudno było Blochom-Bauerom odzyskać pozostałości ich dawnego życia. Nikt nie czuł się winny. Austria użalała się nad sobą. Wiedeń leżał w ruinach….. W roku 1946 oficjalnie unieważniono wszystkie transakcje zawarte w czasach rządów nazistowskich jako niemające mocy prawnej, w rzeczywistości jednak bardzo trudno było dostać z powrotem zajęte domy i mieszkania,które zaryzowano podczas wojny. Rodzinom, które starały się o zwrot dzieł sztuki, mówiono, że najbardziej wartościowe przedmioty stały się „narodowym dziedzictwem” i proszono je, by „przekazały” te prace w zamian za prawo wywozu z kraju mniej ważnych dzieł. Żydzi, którzy ocaleli i wrócili do kraju w tym ponurym powojennym okresie, byli zmęczeni i smutni. Przyjaciele i rodzina zostali wymordowani, w ich domach mieszkali obcy ludzie, używając ich zastaw stołowych i sprzedając na czarnym rynku ich pamiątki rodzinne. Austriaccy urzędnicy nawet nie silili się na uprzejmość i zrozumienie. (str. 300)
A może jeszcze bardziej przerażające jest to, że tak wielu nazistów odpowiedzialnych za wojenne zbrodnie nie tylko nie poniosło za nie odpowiedzialności, ale żyło w bogactwie i pełniło odpowiedzialne stanowiska polityczne.
Pocałunek |
Książkę przeczytałam w ramach stosikowego losowania u Anny. Szczęśliwie się złożyło, że miałam okazję krótko po lekturze zagościć w Wiedniu, który był scenerią wydarzeń opisanych w książce. Nie mogłam z oczywistych względów obejrzeć Złotej damy, która po jej powrocie do prawowitych spadkobierców poleciała za ocean. To z punktu widzenia nas - ciekawych obrazu widzów- ogromna szkoda, ale sprawiedliwości dziejowej w tym chociaż przypadku stało się zadość. Miałam okazję za to obejrzeć Portret Adeli Bloch-Bauer zwany II portretem Adeli (namalowany został kilka lat po namalowaniu tego najbardziej znanego). Jest on zupełnie inny w wyrazie. Adela jest na nim starsza i pogodzona z faktem, iż nie spełni swoich marzeń i pragnień, jakby zrezygnowana. Portret przyleciał do Wiednia celem wykonania konserwacji i obecnie jest wystawiony w Belwederze, tam, gdzie znajduje się także Pocałunek, do którego, jak twierdzą niektórzy też pozostała Adela (inni wskazują Emilię Flöge), Judyta z głową Holofernesa czy parę innych obrazów Klimta.
Poniżej kilka obrazów Klimta z Galerii Belweder.
Panna młoda |
Avenue to schloss kammer |
Amalie Zukerkandl |
Adam i Ewa |
Złota dama nie jest typową biografią, choć zawiera wątki biograficzne zarówno Adeli, jak i członków jej rodziny, a także samego malarza. Jest historią obrazu przedstawioną na bardzo szerokim tle historyczno-społeczno-biograficznym. Na podstawie książki powstał film. Zaraz będę szukała, czy można go gdzieś obejrzeć. Wszystkie zdjęcia poza pierwszym są mojego autorstwa.
Ciekawa historia. Na pewno poszukam tej książki i przeczytam.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Ci się spodoba, bo to i elementy biografii i sztuka i ciekawa historia
UsuńWiedeń mam na liście z kilku względów, jednym z nich jest Klimt. Muszę się wgłębić w historię i Klimta i Jego dzieł bo ta o Adeli jest szalenie interesująca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
To mamy podobnie, bo i w moim przypadku Klimt był tym magnesem dla którego jechałam do Wiednia, dla niego i secesji i jeszcze architektury Hunderwasera.
UsuńSpotkania z Klimtem miałem dwa jedno w Wiedniu a drugie w zupełnie nieoczekiwanym miejscu jakim jest pałac Peleş w Rumunii. W sali koncertowej/teatralnej zarówno kurtyna jak i obrazy są jego autorstwa. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTakie niespodziewane spotkania są szczególnie przyjemne. Ja miałam drugie spotkanie (a w sensie chronologicznym pierwsze) w Rzymie w Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Ale o Rumunii nie słyszałam.
UsuńPrzeczytałam Złotą damą Anne Marie O`Connor. Ja byłam książką zachwycona. Oglądałam również film Złota dama. A w obrazach Klimta jestem zakocha. Specjalnie pojechałam do Wiednia aby zobaczyć obrazy w Belvedere i miałam strasznego pecha. Założyłam nową kartę do aparatu fotograficznego. Nie mam pojęcia co się stało bo i wiele zdjęć zniknęło a inne się zdublowały. Nie pozostaje mi nic innego tylko wrócić do Wiednia i do tego muzeum.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
To tak jak ja, jeśli chodzi o zachwyt lekturą. A obrazy Klimta coraz bardziej mi się podobają, dostrzegam w nich nowoczesne podejście do sztuki i to akurat podejście mi się bardzo podoba. Rozumiem twoje rozczarowanie. Mój telefon (to tylko jego używam do robienia zdjęć) szwankuje i zdjęcia robi jak ma na to ochotę, a kiedy nie to nie robi. Na co dzień można to kontrolować, ale w takim miejscu, gdzie tych zdjęć robi się dziesiątki można przeoczyć, że pstryka się na darmo. Na szczęście zauważyłam to przed wyjazdem, więc wzięłam też stary aparat, aby w momencie zastrajkowania nowego mieć alternatywę. Niestety i mnie zdarzyło się coś podobnego, na wystawie rysunków Michała Anioła, która była dla mnie równie ważna, jak wystawa dzieł Klimta aparat robił co drugie zdjęcie i tym sposobem mam zdjęcia tabliczek, a nie mam zdjęć rysunków (przynajmniej w odniesieniu do połowy fotografowanych obrazów). Ale jak piszesz zawsze będzie to pretekst do kolejnej wizyty.
OdpowiedzUsuńPolecam też film : https://www.filmweb.pl/film/Z%C5%82ota+dama-2015-717012
OdpowiedzUsuńTak zamierzam go obejrzeć, choć jak to najczęściej bywa zapewne nie dorównuje książce.
UsuńFilm ten obejrzałam dwa razy. Znakomita obsada z moją ulubioną aktorką Helen Mirren
Usuńktóra zagrała Marię Altmann ...
Tym bardziej obejrzę. Może jutro. Dziś coś dopadła migrena :(
UsuńA ja nie znam Klimta. Może kiedyś wybiorę się do Wiednia by obejrzeć jego dzieła. Twój post będzie do tego najlepszą zachętą. A mnie się tak zdarzyło ze zdjęciami z Podlasia, wcięło je wszystkie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Ja choć nazwisko nie było mi obce po raz pierwszy trafiłam całkiem niedawno na swojego pierwszego Klimta. I wciąż poznaję nowe nazwiska, a zapewne i tak nie poznam tych choćby największych i najważniejszych :)
UsuńNie znałam tej historii. Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńOkazuje się, że w świecie sztuki jest mnóstwo ciekawych historii, a w dodatku sztuka, polityka i pieniądze są ze sobą nierozerwalnie związane, a to powoduje różne implikacje.
OdpowiedzUsuń