Francuska kawiarenka literacka

czwartek, 25 lipca 2024

Muzeum egipskie w Turynie

Sfinks w Galerii Królów

Podczas lutowej wyprawy do Włoch miałam przyjemność po raz drugi odwiedzić Muzeum egipskie w Turynie. Pamiętam ogromne wrażenie, jakie sprawiły na mnie osiemnaście lat temu mumie a także galeria królów. Piękna lustrzana sala z posągami faraonów i bóstw zachwyciła do tego stopnia, że nabyłam przewodnik po muzeum w języku włoskim. No cóż z moją znajomością języka mogę sobie w nim jedynie pooglądać zdjęcia. Lata temu, kiedy oszczędzało się każdą kliszę miało to znaczenie, dziś mam więcej zdjęć niż mieści ów przewodnik, choć nie są tak dobrej jakości.
Muzeum egipskie w Turynie to druga największa po kairskiej galeria poświęcona wyłącznie Egiptowi. Zbiory swe zawdzięcza kolekcji zgromadzonej przez dynastię Sabaudów. W 1824 r. członek domu sabaudzkiego zakupił od konsula generalnego w Egipcie (z czasów Napoleońskich) ponad 5 i pół tysiąca artefaktów. Muzeum wzbogaciło swe zasoby na początku XX wieku eksponatami z wykopalisk odkrytych przez włoskich archeologów w Tebach, Gizie, Dolinie Królów. Natomiast w II połowie XX wieku Republika Egiptu za pomoc w budowie Wielkiej Tamy Asuańskiej podarowała państwu włoskiemu skalną świątynię Totmesa. Galeria mieści się w pałacu projektu Guarina Guariniego pochodzącym z XVII wieku wybudowanym początkowo dla kolegium jezuickiego. W budynku znajdowała się później Akademia Nauk. W tym samym budynku mieści się także Galeria Sabauda.
Sarkofag

Początki cywilizacji egipskiej sięgają ok 3.500 roku p. n. e. Aby zrozumieć Egipcjan trzeba wiedzieć, jak ogromną rolę w ich życiu odgrywała religia. Powiedzieć, że Egipcjanie wierzyli w życie po śmierci to niewiele powiedzieć, oni całe swoje życie doczesne przygotowywali się na to życie, które nastąpi po śmierci. I nie ma w tym żadnej obsesji śmierci, Egipcjanie kochali życie dlatego chcieli żyć wiecznie, a ich kult życia pośmiertnego i balsamowanie zwłok miały być sposobem na zachowanie życia.  Bo wierzyli, że ono nie kończy się wraz ze śmiercią, która jest jedynie przejściem w inny wymiar. 
Ich religia należy do politeistycznych, gdyż wyznawali wielu bogów. Symbolizował ich człowiek z głową zwierzęcia. Przyjmuje się, iż w starożytnym Egipcie czczono około ośmiuset bogów. Faraonowie byli nie tylko ziemskimi władcami ale i wcieleniem boga Horusa (uosabiającego Egipt), a po śmierci sami stawali się bogami. Nie dziwi zatem bogactwo posążków i posągów dedykowanych bogom a także faraonom. Egipcjanie przywiązywali ogromne znaczenie do ceremoniału pogrzebowego. W zasadzie każdy władca zaczynał rządy od zaplanowania swojego pochówku (mówiono, że musiał o to zadbać, bo na następców nie zawsze mógł liczyć). Każdy władca dbał też o odpowiednią propagandę władzy nakazując stawianie swoich posągów, im bardziej okazały i monumentalny tym lepiej. Wystarczy wspomnieć Dolinę Królów czy Świątynię w Luksorze (Karnaku), aby wyobrazić sobie, jak daleko sięgała wyobraźnia twórców ograniczona jedynie możliwościami budowniczych. Mam zdjęcie zrobione pod posągiem Ramzesa II (w Karnaku). Nie sięgam na nim do kolan Nefertari, a jak wiadomo żony faraonów przedstawiano jako malutką kopię w nogach męża.
Ramzes II i Nefertari u jego stóp (Galeria Królów)
Ale nie tylko władcy, czy bogaci Egipcjanie (jak dostojnicy dworscy, kapłani czy skrybowie) dbali o swą przyszłość w zaświatach. Ci ubożsi także w miarę możliwości wyposażali zmarłych na wędrówkę w zaświaty. W jednej z pierwszych sal muzealnych znajduje się grób człowieka pochowanego w pozycji embrionalnej. W owalnym otworze w ziemi (symbolizującym piasek pustyni) obok szkieletu zmarłego znajdują się naczynia, ubrania i narzędzia, a obręcz pod stopami być może jest rodzajem biżuterii. Są tam również kamienne groby mające wygląd wielkich kadzi.
Szczątki biedaka w pustynnym grobie 

Zgodnie z ich wierzeniami życie doczesne było jedynie preludium do życia wiecznego w radości i szczęściu, podróży odbywanej za dnia wraz ze słońcem, aby w nocy powrócić do grobowca. Wierzono, że śmierć to oddzielenie się ciała od duszy, która potrzebuje do egzystencji tego samego, co ciało (pożywienia czy modlitwy). Siła życiowa człowieka nie umierała wraz z ciałem i potrzebowała pożywienia, stąd w grobowcach umieszczano też strawę. Ta siła żywotna nie zjadała owej strawy, a wchłaniała jej wartości odżywcze. W jednej z sal można obejrzeć w siatkowym worku bulwy pochodzące z jednego z grobowców (przypominają … kasztany jadalne).
Pożywienie dla zmarłych w grobowej komorze
Najwięcej o cywilizacji egipskiej mówią nam przedmioty znalezione w grobowcach wielkich dostojników i władców. Chowano ich z przepychem; poza tym co niezbędne każdemu człowiekowi; pożywieniem czy ubraniami i narzędziami umieszczano w grobowcach także meble, biżuterię, posągi, rzeźby (nierzadko przedstawiające całe scenki rodzajowe - np. ludzi przy pracy, czy na łodzi). Ze zmarłym chowano także jego służbę, bo jakżeby taki wielki pani, czy pani mogli obyć się bez pomocy.
Posążki chowane ze zmarłymi
Zmarłych balsamowano, ponieważ wierzono, iż ciało człowieka będzie niezbędne do dalszej egzystencji w zaświatach. A tę umożliwi połączenie siły witalnej z duszą. Ponieważ serce uważano za najważniejszą część ciała człowieka pozostawiano je razem z ciałem mumii, w przeciwieństwie do innych organów, które umieszczano w urnach kanopskich, a te chowano wraz z ciałem i całym dobrodziejstwem inwentarza. Urny były przepięknie zdobione głowami ludzkimi, bądź zwierzęcymi. Chyba najbardziej znane są te alabastrowe z grobowca Tutenchamona zdobne jego wizerunkiem. Ja najlepiej pamiętam urny z głową Anubisa (bóg o głowie szakala łączony z mumifikacją i życiem pozagrobowym.
Urny kanopskie do przechowywania organów ludzkich poza ciałem

Zwłoki wypełniano wonnymi i leczniczymi ziołami, czasem trocinami, które miały chronić ciało przed rozkładem, ręce i nogi wypełniano piaskiem i gliną, owijano je bandażami i przyozdabiano amuletami. Następnie wkładano do kilku trumien (skrzyń). Na każdej z nich umieszczano wizerunek zmarłej osoby, a na koniec umieszczano je w sarkofagu. Na nim również umieszczano wizerunek zmarłego. Dążono do jak najdłuższego zachowania jego ciała. Na wszelki wypadek umieszczano dodatkowo kamienne posągi stworzone na podobieństwo zmarłych, dzięki którym ich dusze miały mieć zapewnione miejsce w Krainie Umarłych.
Jeden z sarkofagów
W muzeum można obejrzeć film, w którym odtworzono ceremoniał balsamowania zwłok. Można powiedzieć, że został doprowadzony do perfekcji. A przepięknie zdobione kolorowo malowane drewniane skrzynie to dzieła sztuki. 
Wizerunek zmarłego
Egipcjanie dużą wagę przykładali do imienia zmarłego. Było ono nieodłącznie z nim związane i robiono wszystko aby przetrwało, jak najdłużej, podobnie, jak jego wizerunek. Utrata imienia oznaczała zapomnienie i niebyt. Dlatego jedną z najsroższych kar było wymazanie kogoś z pamięci, jak to miało miejsce z Amenhotepem IV (Echnatonem) - faraonem, który ośmielił się zmienić religię z politeistycznej na monoteistyczną – wyznającą jednego boga Atona (bóg tarczy słonecznej). Jego imię zostało wymazane ze świątyń, posągów, płaskorzeźb na długie lata. A jednak było to niezwykła rewolucja, o której pamięć przetrwała pokolenia. Imię zapisywano przy tabliczkach mumiowych, a także na ścianach grobowców. Imię wpisywano też do ksiąg umarłych (zwojów papirusów chowanych wraz ze zmarłym).
Ponad 18 metrowy papirus z opisem obrzędów, przepisów i zaklęć
W muzeum można sprawdzić, jak wyglądałoby nasze imię przedstawione w postaci hieroglifów. Moje imię przedstawione w postaci pionowej z trzema literami A (postać siedzącego sępa) i jedną M (postać siedzącej sowy z głową skierowaną w kierunku czytelnika) przedstawia jakby gałąź obwieszoną ptactwem, wężem i leżącym zwierzęciem- może lwem, a może baranem (to oczywiście uproszczone tłumaczenie kiedy hieroglify reprezentują jedną literę, bo są też dwu, trzy literowe, a nawet symbolizujące całe wyrażenie). 
Moje imię zapisane hieroglifami
Okrycie znaczenia hieroglifów zawdzięczamy francuskiemu badaczowi panu Champollion. I od razu uprzedzam kamienia z Rosetty, który posłużył mu do tego odkrycia nie znajdziecie w Turynie (miałam przyjemność oglądać go w British Museum w Londynie). Jest tu jednak tak wiele ciekawych artefaktów, że chcąc obejrzeć zaledwie część zbiorów trzeba przeznaczyć minimum dwie godziny. Znajdują się na przykład wspaniałe papirusy z ksiąg umarłych. Księgę zawierającą zaklęcia, przepisy i modlitwy chowano wraz ze zmarłym, aby ułatwiły mu one drogę w zaświaty.
Papirus z księgi umarłych z grobowca architekta Kha
Niezwykle malowniczy jest papirus z Księgi umarłych z komnaty grobowej architekta Kha przedstawiający go wraz z żoną, jak czczą Ozyrysa (boga zaświatów) pochodzący z czasów XVIII dynastii. XVIII i XIX dynastia spośród pozostałych trzydziestu jeden dynastii wydała na świat najbardziej znanych faraonów (z XVIII dynastii pochodził między innymi wspomniany wyżej Amenhotep IV, czy jego syn Tutenchamon, z XIX dynastii Ramzes I, Seti czy Ramzes II. Ale wróćmy do papirusów- znajduje się tu jeden z najdłuższych (ponad 18 metrowy) papirus Iuefankha. Zawiera magiczne teksty i opisy mające ułatwić zmarłym przejście do Krainy Umarłych. Jest to kopia z II wieku p.n.e. Jest też kanon turyński – kompletny spis władców egipskich sporządzony za czasów Ramzesa II. Ramzes II to jeden z moich ulubionych władców egipskich, rządził ponad sześćdziesiąt lat (66 lub 67) w czasach kiedy ludzie rzadko dożywali trzydziestki. Liczba jego posągów i ich wielkość jest oszałamiająca. Jest jedynym faraonem, który podróżował samolotem. Otóż jego zabalsamowane zwłoki przewieziono do Paryża w celu odkrycia przyczyny ich postępującego rozkładu i „wyleczono” po śmierci. Ale to nie wpis o Ramzesie II więc wróćmy do Muzeum i jego zbiorów. Kanon turyński niestety nie przetrwał w dobrym stanie dlatego można oglądać zaledwie jego szczątki.
Ramzes II w Galerii Królów
Szczególną czcią cieszyły się w Egipcie zwierzęta. Przypisywano im boską moc. Koty miały status bogów, co wiązało się z kultem bogini Bastet (bogini miłości, tańca, płodności, domowego ogniska). Zabicie kota karano śmiercią. Za święte zwierzę uważano szakale i kojarzono je z Anubisem, bowiem był przedstawiany jako człowiek z głową szakala. Sokół oznaczał Horusa, boga którego przedstawiano albo pod postacią sokoła, albo człowieka z głową sokoła. Horus należał do najważniejszych bogów, był panem nieba oraz opiekunem monarchii egipskiej, a faraonowie byli jego przedstawicielami na ziemi. Uosabiał on cały Egipt.
I można by długo wymieniać zwierzęta, którym oddawano cześć, które były uosobieniem bóstw. Stąd nie dziwi ogromna liczba posągów przedstawiających zwierzęta, czy ptaki, jak i nie dziwi fakt, że zwierzęta też mumifikowano.
W kilku salkach znajdują się wyłącznie figurki, posążki ptaków i zwierząt
W związku z tym, iż pierwszą literę naszego alfabetu A symbolizuje sęp sprawdziłam, co symbolizował dla Egipcjan ten drapieżnik. Otóż łącznie z innym drapieżnikiem kobrą przedstawiał Ureusza – symbol władzy boskiej i królewskiej (ureusz postać sępa z głową atakującej kobry umieszczany był na sarkofagach faraonów dla odstraszenia intruzów zakłócających odpoczynek wieczny faraona).
W muzeum turyńskim znajdują się setki, jak nie tysiące posągów zwierząt i ptaków, które wydobyto z komór grobowych i piramid.

Baran w Galerii Królów

Ale cream de la cream całej kolekcji stanowi Sala Królów. W pierwszej znajdują się głównie posągi faraonów. Jest wyłożona czarnym marmurem i ozdobiona lustrami. Nad całością góruje pięciotonowy posąg Setiego II. Jest tak wysoki, że trudno mu zrobić dobre zdjęcie. Ale i tak budzącymi największe zainteresowanie są posągi Ramzesa II z lilipucimi posągami Nefertari oraz jednego z synów (widoczne jedynie z boków posągu) oraz Ramzes pomiędzy Amonem (bogiem płodności) i Mut (jego żoną). 
Ramzes II pomiędzy Amonem i Mut

Jako ciekawostka Ramzes II miał kilkanaście żon i kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset kochanek, miał też kilkadziesiąt synów i córek (ponoć łącznie spłodził 150 dzieci). Samą salę zaprojektował słynny włoski scenograf - laureat Oskara Dante Ferretti. Ta sala robi duże wrażenie monumentalnością posągów, ich pięknem, a zarazem prostotą. Może trudno mówić o prostocie kiedy w grę wchodzą posągi ważące parę ton i mierzące kilka metrów, a jednak czarno-lustrzane otoczenie daje wrażenie niezwykłej elegancji. Obok galerii faraonów znajduje się Galeria królowych, w której możemy oglądać kilkanaście posągów Sechmet 
-bogini wojny przedstawianej, jako kobieta z głową lwicy.
Bogini Sechmet

I tradycyjnie jeszcze kilka zdjęć z Muzeum Egipskiego w Turynie.
Zdjęcie z strony Muzea Świata w Galerii Królów



Malunki ścienne 


Komora grobowa MAIA  (XVIII dynastia)


Mąż i żona 


Ozdoby grobowe

Kiedy się wie, jakie bogactwo przedmiotów zostało złożone w grobowcu Tutenchamona - jedynym nieograbionym grobowcu (oglądałam w muzeum kairskim eksponowane tam przedmioty z grobowca tego władcy zajmujące cztery ogromne sale - a była to jedynie część wystawionych zbiorów - rydwan, tron, skrzynie grobowe wielkości małego pokoju, sarkofag, posągi, meble, biżuterię, no i oczywiście maskę) można pomyśleć, że to wielkie marnotrawstwo zakopywać takie bogactwo w grobowcu, a jednak jeśli się pomyśli, że to inwestycja w przyszłość mającą trwać wiecznie to jednak nie jest to dużo :) 
Niezwykle ciekawe są wierzenia Egipcjan i niezwykła jest ich sztuka. Warto odwiedzić to wspaniałe muzeum w Turynie. Warto też zakupić bilety wcześniej przez internet. Może jedynie odradzałabym odwiedziny podczas ferii, duża ilość dzieci i młodzieży nieco przeszkadza w spokojnym oglądaniu. 

20 komentarzy:

  1. Z ogromnym zaciekawieniem i wielką przyjemnością przeczytałem Twój post o Muzeum Egipskim w Turynie. Pierwszy raz oglądałem to muzeum na blogu u Łucji. Zbiory robią wrażenie, są niezwykle bogate. Do tej pory nie maiłem okazji być w Turynie, a jedyny kontakt z egipskimi eksponatami miałem w Muzeum Czartoryskich w Krakowie i w Muzeum Miejskim w Raciborzu. Mamy już zaplanowaną trasę do Włoch i być może dokonamy pewnej korekty by osobiście zwiedzić to muzeum. Dziękuję za przybliżenie tak ciekawej tematyki i kolejną inspirację. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętałam wpisu u Łucji, więc z chęcią zajrzałam. Zwróciłyśmy uwagę nie inne eksponaty, poza kilkoma, ale to super, bo można poznać ich więcej. Bardzo ciekawy wpis Łucji uzupełni moją wiedzę. Zbiory są rzeczywiście imponujące. I niewiele osób wie o tym muzeum (poza tymi, którzy się interesują egiptologią oczywiście). Z reguły Turyn kojarzymy z Całunem Turyńskim i fabryką Fiata. A jest tam także bardzo ciekawe Muzeum Kinematografii. Nie jest to może miasto na kilka dni, ale przynajmniej dzień warto mu poświęcić. Pozdrawiam

      Usuń
    2. Ps. Nie miałam pojęcia o zbiorach w Raciborzu, może kiedyś tam dotrę. :)

      Usuń
  2. Jak miło, że wystarczy pojechać do Włoch, żeby zobaczyć te wszystkie interesujące artefakty, zamiast wybierać się w podróż do Egiptu! Cóż za oszczędność czasu i pieniędzy ;)

    Zgadzam się - spuścizna pozostawiona przez starożytnych Egipcjan jest fascynująca. Dostrzegałam to nawet jako dziecko/nastolatka - swego czasu kolekcjonowałam te wszystkie egipskie figurki. Teraz już nie pamiętam tytułu, ale była taka gazetka do segregatora, do której dołączone były figurki. Co tydzień (a może co miesiąc?) inna. Miałam całkiem pokaźną kolekcję :)

    Och, jak ja bym chciała, żeby te dawne przepisy egipskie nadal obowiązywały! Może wtedy koty miałyby łatwiejsze życie... Żyjemy w XXI wieku, a nadal nie brakuje okrutnych ludzi, którzy regularnie robią "porządek" z kocim miotem, bo przecież tak trudno wysterylizować swoją kotkę. Czasami myślę sobie, że nie zaszkodziłoby też przywrócić kodeks Hammurabiego.

    Pozdrawiam serdecznie, dziękuję za tę ciekawą lekcję historii, i życzę Ci miłego weekendu, Małgosiu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muzeum w Kairze jest imponujące, to tam doznałam drżenia kolan i przyspieszonego bicia serca oglądając skarby Tutenchamona i to one zdominowały w mej pamięci wrażenia z tamtej wycieczki, ale jeśli komuś nie po drodze do Kairu to warto odwiedzić Turyn. Muszę przyznać, że jak rzadko przywoziłam pamiątki w postaci figurek typu made in china z podróży (skupiając się na widokówkach i drobiazgach z muzealnych sklepików, tudzież książek-przewodników wydanych w języku polskim, jakie często można było nabyć za granicą) to w Egipcie zaszalałam- niebieski skarabeusz, niebieski kot, czarno-złoty Anubis, seledynowa głowa Nefretete (fosforyzująca w nocy), onyksowa piramida - stwierdziłam bowiem, że małe szanse, abym tam wróciła, a figurki bardzo mi się podobały. Przy Twojej moja kolekcja jest niepozorna, choć bardzo miła sercu.
    Ludzie są okrutni nie tylko dla siebie nawzajem, ale i dla swoich braci mniejszych. Tyle, że nie jestem pewna czy Kodeks Hammurabiego działał odstraszająco (na logikę powinno tak być), a jednak w niektórych rządza mordu jest tak silna, że nic ich nie odstrasza. I ja pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo pięknie skonstruowany i wyczerpując wpis. Poruszyłaś w nim wiele aspektów kultury egipskiej, prawdę powiedziawszy jest to wręcz niewiarygodne, jaka była bogata, ile z niej przetrwało i na jakim poziomie sztuki i techniki są wszystkie artefakty. Nie byłam w turyńskim muzeum, jakoś mnie do niego nie ciągnęło z całym szacunkiem dla tych zbiorów. Parę razy myślałam o tym, żeby odwiedzić to miasto, ale nigdy do tego nie doszło bo zawsze wymyśliłam jakąś konkurencyjna wycieczkę. Może dlatego, że swego czasu byłam w berlińskich muzeach na wyspie, gdzie jest ogromy dział egipski, między innym mają głowę Nefretete. Wtedy bardzo mnie zmęczyło zwiedzanie trzech ogromnych budynków z niewiarygodnymi zbiorami wszelkiej maści (pewnie to był syndrom Stendhala) ale mimo to łaziłam tam wytrwale, żeby obejrzeć jak najwięcej. W turyńskim na plus jest wspaniała ekspozycja, która naprawdę robi wrażenie i jak sądzę bardzo uatrakcyjnia zwiedzanie w przeciwieństwie do berlińskiej, gdzie wszystko co mniejsze było w tradycyjnych gablotach w rzędach bez końca (nie wiem, może teraz jest inaczej). Co prawda oprócz zbiorów egipskich mogłam wtedy zobaczyć ołtarz z Pergamonu czy Bramę Isztar nie licząc mnóstwa obrazów, ale dzisiaj już bym tego nie przetrwała. Super, że o tym napisałaś, co prawda czytanie to nie to samo co zwiedzanie osobiste, ale jakieś pojęcie jest. Dodam jeszcze, że mam książkę na temat odkrycia grobowca Tutenchamona, fascynująca, trudno mi było się od niej oderwać. Buziaki przesyłam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Może tak jest, że jak obejrzymy już zbiory w jednej galerii, nie czujemy potrzeby oglądania ich w innej. Oczywiście, jeśli chodzi o pewien rodzaj zbiorów. Ja obejrzawszy zbiory egipskie w Kairze, Turynie i częściowo w Londynie nie czułam potrzeby oglądania ich w rodzimych muzeach. I też rozumiem, że czasami jakieś miasto przegrywa konkurencję z innym. Ja zapewne do Turynu bym się nie wybrała po raz pierwszy, gdyby nie ciotka. Jakoś całun turyński mnie nie przyzywał, a o innych atrakcjach nie wiedziałam. Najpierw byłam w muzeum turyńskim, a potem kairskim. W tym drugim na świeżo po lekturze Bogowie, groby, uczeni a zwłaszcza rozdziału o odkryciu grobowca Tutenchamona, który czytałam z wypiekami, jak najlepszą książkę sensacyjną. Wówczas będąc w muzeum kairskim czułam się, jakby to ja odkrywała grobowiec przechodząc przez skrzynię pierwszą, drugą i trzecią, dochodząc do sarkofagu i tak dalej. Przechodząc przez- mam na myśli przechodząc obok oszklonej gabloty ze skrzynią, ale ja w wyobraźni szłam przez nią, albo otwierałam ją, aby dostać się do środka. A głowę Nefretete obejrzeć też bym chciała, na razie mogę jedynie jej malutką kopię oglądać w swojej witrynce z porcelaną i szkłem. Ale to przecież zupełnie co innego. Syndrom Stendhala coraz częściej mnie dopada w różnego rodzaju galeriach sztuki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniałe precyzyjny wpis jak zwykle u ciebie. Podziwiam twoją pracę i zaangażowanie w tworzeniu tego postu. Jesteś taka dokładna i z miłością opowiadasz o wszystkim. Tak się zastanawiam, że ja bardziej jestem ogólnikowa , ale Od dziecka pasjonowałam się podróżami i chęcią zobaczenia świata. Miałam starszego brata i pewne lektury przeczytałam znacznie wcześniej. Również wspomnianą przez ciebie słynną książkę Bogowie groby i uczeni. Jestem szczęśliwa, że miałam sposobność widzieć zabytki sztuki greckiej rzymskiej, już od wczesnej młodości, a także wielotysięcznej kultury indyjskiejn oraz trochę młodszej islamskiej. Zawdzięczam wiele moim rodzicom. Wszystko na raz można zobaczyć w British Museum. Zawsze mi się wydawało ,że dział sztuki egipskiej to oni mają największy na świecie. Brytyjczykom z dawnego imperium zawsze tak się wydawało i tak uczyli.
    Nie byłam w Turynie, ale w Berlinie miałam sposobność, a potem w Londynie około 10 razy, bo byłam organizatorem wycieczek do Londynu. Uwielbiałam te wzruszenia w dziale egipskim i Sudanu oraz Asyrii. Młodzież chodziła sama, a ja kontemplowałam to ponadprzeciętne, niezwykłe piękno.
    Pamiętam taką czasową wystawę Decipher the past na temat Kamienia z Rosetty i tak się zastanawiałam nad mrówczą pracą archeologów, nad tym że poświęcali swoje życie majątek, żeby się dowiedzieć przekazać coś potomnym. Ty też masz tę cechę.
    Pozdrawiam serdecznie. Chciałbym cię poznać, może kiedyś będzie okazja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawstydzasz mnie, ja się staram wyszukać parę ciekawostek (nie za dużo- bo oceniam po sobie, zbyt dużo informacji może bardziej zniechęcić, niż zachęcić- oczywiście są wyjątki spragnione każdej informacji- głodne wiedzy, ale też nie za bardzo powierzchownie, aby udało się czytającemu jakąś nową informację pozyskać). Oczywiście znawcy to wszystko wiedzą, ale nie wszyscy jesteśmy znawcami w każdej dziedzinie. Sama muszę się trochę podszkolić, kiedy o czymś piszę, ale sprawia mi to przyjemność i wydaje się ciekawe. Moja koleżanka powiedziała mi kiedyś, że lubiła się uczyć bo czuła głód wiedzy. U mnie ten głód może nie taki niezaspokojony, ale lekki też się pojawia. Z londyńskiego muzeum pamiętam najbardziej kamień z Rosety. Anglicy sporo sobie przywłaszczyli skarbów z całego świata, zresztą nie są w tym odosobnieni, Francuzi też nie pogardzili spuścizną innych narodów, a każdy z narodów ma coś na sumieniu. Gdyby nie to nie mielibyśmy dziś w Gdańsku Memlinga Sądu Ostatecznego, który nasz praprzodek kaper zwędził prawowitym właścicielom i nie pomogło wstawiennictwo papieża (a ciż sami papieże też nie pogardzili takimi zdobyczami czy to wojennymi, czy rabunkowymi). Zazdroszczę pobytów w londyńskim muzeum, ja częściej bywałam w National Gallery, właściwie każdego dnia pobytu wstępowałam na chwilę :) A takie wystawy to cudowne wspomnienia najlepiej pamiętam taką z zupełnie innej dziedziny - Fra Angelico w Paryżu - uczta duchowa. Może kiedyś uda się spotkać gdzieś na szlaku, kiedy linie naszego życia się przetną. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za miłe słowa

      Usuń
  7. Wczoraj, oglądając film dokumentalny, nie pamiętam tytułu, jego autor podkreślił, że starożytni Egipcjanie to nie ten sam lud co dzisiaj...
    Jakiś czas temu obejrzałam inny niezwykle interesujący dokument na temat pochówków i znaczenia Egipskiej Księgi Umarłych. Wtedy to po raz pierwszy dowiedziałam się, że istniał/istnieje zbiór zaklęć mający na celu wspomóc duszę zmarłego w jej podróży po śmierci. Z czasem Księga stała się towarem bardziej dostępnym. Skrybowie dostosowywali treść Księgi do indywidualnych potrzeb klienta, ograniczając zakres jej personalizacji budżetem klienta...
    Wcześniej nie słyszałam o tym muzeum. Świetna relacja. Moją uwagę zwróciło zdjęcie Ramzesa II i jego żony Nefertari w Galerii Królów.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. To pewne, że dzisiejsi Egipcjanie nie mają nic wspólnego z tamtymi rządzonymi przez faraonów i wierzącymi w słońce, Nil, wędrówkę dusz.... Co do zdjęcia Ramzesa II ja dopiero na nim zauważyłam Nefertari u jego stóp. Będąc tam na miejscu człowiek jest oszołomiony bogactwem zbiorów, chęcią zrobienie kolejnego i kolejnego zdjęcia (no niestety nie umiem pozwolić sobie na oglądanie bez robienia zdjęć, bo to moja zapasowa pamięć). Natomiast w Karnaku doskonale widziałam, jak malutka jest żona w stosunku do męża, choć trzeba przyznać, że Egipcjanki miały zdecydowanie więcej praw niż Rzymianki czy Greczynki.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Małgosiu!
    Nawet nie wyobrażasz sobie jaka jestem zauroczona Twoim postem prezentującym Muzeum Egipskie w Turynie. Zaczytywałam się nim kilka razy i mimo to ciągle mi mało. Muzeum Egipskie, mieszczące się w Palazzo dell' Accademia delle Scienze, w samym sercu Turynu, jest niesamowitym obiektem kulturalnym i historycznym. Faktycznie, jest jedną z najważniejszych kolekcji egipskich starożytności poza Egiptem. Spacerując po tutejszych piętrach i salach muzeum oferuje niepowtarzalny wgląd w starożytny świat i przyciąga gości z całego świata. Przyznaję, możemy tutaj zobaczyć niezliczoną ilość artefaktów, począwszy od wysokich posągów po misterną biżuterię, przedmioty codziennego użytku i dobrze zachowane mumie. Szczerze mówiąc, byłam całkowicie przytłoczona ale i zachwycona ilością eksponatów. A Galeria Królów całkowicie mnie oszołomiła. Takie perły egipskie mogłam zobaczyć jedynie w starym muzeum w Kairze. Chyba przy wszystkich posągach Ramzes II jest monumentalny a Nefertari malusieńka. Przypominam sobie świątynie w Abu Simbel, przy jego stopach znajdują się niewielkie posągi bliskich władcy – żony Nefertari, jego matki i kilkorga dzieci. Hmm, obie często sięgamy po słynną książkę Bogowie groby i uczeni. Uwielbiam odwiedzać takie muzea i ciągle chciałabym tam wracać. Muszę Ci powiedzieć, że nawet nie marzę aby kiedyś zobaczyć Wielkie Muzeum Egipskie w Kairze, które ma podobno rozmach godny faraonów. Dlaczego? bo dla mnie/nas taka podróż nierealna? Chociaż Rainbow organizuje takie imprezy.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj tak, Nowe Muzeum Egipskie- marzyć - marzę, ale w spełnienie nie wierzę, bo samej do Egiptu się nie wybiorę, a znowuż z biurami podróży już nie podróżuję. Oglądałam film dokumentalny o tym Nowym Muzeum, pięknie usytuowanym z widokiem na Piramidy. Jego wielkość jest imponująca, a i otoczenie w przyszłości ogród pełen zieleni również. Ale też myślę, że tam to dopiero można będzie dostać syndromu Stendhala. Na tak ogromnej przestrzeni będzie można wyeksponować wszystkie zbiory będące w starym muzeum, a jednocześnie te zalegające w magazynach. Opowiadano nam, że kilkanaście lat temu Egipcjanie sami nie wiedzieli, co posiadają w owych magazynach częściowo zalanych wodą. Ach rozmarzyłam się. A my i tak jesteśmy szczęściary, skoro mogłyśmy obejrzeć stare muzeum kairskie i parę innych ciekawych miejsc w Egipcie (nie zadawalając się leżeniem na plaży, czy nurkowaniem, jak czyniło to wielu współtowarzyszy wycieczki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Zawsze jak czytam Twój "muzealny" wpis mam ochotę odwiedzić muzeum. Jakiekolwiek :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawie przedstawiłas to muzeum.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuję i pozdrawiam również

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie powiem, żebym była nie wiadomo jak wielką fanką muzeów, wyjątek robię dla tych najbardziej znanych, zawierających dzieła, które mnie interesują. W kręgu moich zainteresowań są muzea archeologiczne i takie jak to, egipskie. Z nauki historii pamiętam, że wszystkich starożytny Egipt fascynował, czego nie można powiedzieć o innych epokach, i każde dziecko chciało wtedy zostać archeologiem i wydobywać cenne skarby zakopane w Egipcie na pustyni 😊.
    Dziękuję bardzo za kartkę z Lubomierza 😘.

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj tak pamiętam jak chadzałam do kościoła Mariackiego i robiłam rysunki tablic pamiątkowych/nagrobnych znajdujących się na posadzce i marzyłam o karierze archeologa. Chyba sięgnę po Faraona Prusa, którego nigdy nie przeczytałam, a i film słabo pamiętam. A kartka z Lubomierza to niestety nie ode mnie (dopiero wczoraj zdjęłam ortezę i zaczynam planować wycieczki). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie nie od Ciebie, przepraszam, nie wiem co mi się ubzdurało 😄. Sprawdziłam to teraz jeszcze raz i to rzeczywiście nie Ty. Uściski.

      Usuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).