To będzie jedna z moich najkrótszych recenzji. Trzecim gatunkiem w ramach lipcowej trójki e-pik były opowiadania. Przyznam, że nie jest to mój ulubiony gatunek literacki, może dlatego, że lubię, aby wrażenia z lektury pozostały na dłużej, a z opowiadaniami najczęściej dzieje się tak, że po kilku dniach, nie mówiąc o miesiącach trudno jest mi przypomnieć sobie, co było ich treścią ani też jaki był ich klimat. Aby wyzwaniu sprostać, a jednocześnie nie zniechęcić się mnogością opowiadań wybrałam z e-bookowych zasobów rzecz o niewielkiej objętości. Opowiadania nazwane humorystycznymi miały zagwarantować nie tylko sprawną lekturę, ale i „ubaw po pachy”. Lektura rzeczywiście była błyskawiczna, natomiast śmiechu we mnie nie wywołała, raczej uśmieszek politowania nad opisywanymi przez Czechowa „bohaterami”. Zbiór zawiera kilka króciutkich opowiadań, króciutkich, bo jak tłumaczy w przedmowie autor, jest on niczym ptak, który ma wiele do wyśpiewania i spieszy się, aby zdążyć ze wszystkim. Autor w swych opowiadankach piętnuje głupotę, służalczość, szarzyznę, miernotę i miałkość życia, pokazuje tępotę aparatu państwowego w czasach caratu. Przedstawione przez niego zagadnienia nieco się zdezaktualizowały, natomiast pewne cechy charakteru człowieka nie uległy zmianie i dziś niemało prostaków, cwaniaków, głupców, durniów, ludzi, którym imponuje stanowisko. Przeczytałam, pokiwałam głową ze zrozumieniem i jestem pewna, że za dwa dni zapomnę, co oznacza, iż lektura nie wywarła na mnie piorunującego wrażenia. Przypomniałam natomiast sobie, iż byłam kiedyś na sztuce Wiśniowy sad i bardzo mi się owa sztuka podobała, więc może to będzie bardziej udane spotkanie z Czechowem.
Przeczytane w ramach wyzwania u Sardegny
Dziękuję za link. Ja też miałam niedawno krótką przygodę z Czechowem. I też się jakoś nim zmęczyłam.
OdpowiedzUsuńWidac nie trafiłyśmy we właściwego Czechowa. Wydaje mi się, że może inna forma, może inny czas. No cóż - spróbuję jeszcze kiedyś.
OdpowiedzUsuń