I mnie dopadł wirus pod nazwą Liebster Blog. Oczywiście piszę to z przymrużeniem oka. Miałam co prawda nadzieję, że przemknę niezauważenie, bowiem, wydawało mi się, że podobna zabawa miała miejsce dość niedawno temu, ale skoro zostałam wywołana do tablicy odpowiem na zadane pytania. Wytypowana przez Bibliofilkę powinnam odpowiedzieć na 11 pytań przez nią zadanych, a następnie zaprosić do zabawy 11 osób i zadać im swoje 11 pytań. Ponieważ wydaje mi się, że wszyscy (lub prawie wszyscy) w zabawie wzięli już udział nie będę typowała kolejnych osób.
Oto moje odpowiedzi- mam nadzieję, że nie zaśniecie czytając o mnie to o czym pewnie, już nie raz pisałam.
1. Ulubiona historia miłosna i dlaczego? /jedna/
Może banalnie to zabrzmi, ale porwana młodzieńczym uniesieniem Szekspirowskich bohaterów pokochałam miłością absolutną i bezwzględną "Romea i Julię". I choć książkę przeczytałam nie tak dawno temu, to filmowa ekranizacja na zawsze już ugruntowała pozycję młodocianych kochanków w moim sercu. Do dziś pamiętam wzruszenie związane z oglądaniem filmu podczas wakacji u babci i hektolitry łez, jakie wówczas wylałam. Po latach natrafiłam na inspirowany losami Romea i Julii musical West side story, który przez długie lata był jednym z ulubionych, a całkiem niedawno odkryłam musical Romeo and Juliet. I co? Nadal wzrusza. A wszystko dzięki staremu, dobremu Wiliamowi S.
2. Wolałabyś przenieść się do czasów starożytnych czy do XIX-wiecznej Anglii?
Ani do starożytności, ani do XIX wiecznej Anglii. Nie chciałabym być zmuszona do wyboru bez przekonania. Jako rogata dusza i jednostka ceniąca nade wszystko swą niezależność, która nie cierpi jak się ją do czegoś zmusza i nawet, jeśli ma na to ochotę, to na przekór tego nie zrobi wybieram renesans. Jakie to były ciekawe (choć i okrutne) czasy; odkrycie druku, odkrywanie nowych lądów, wzrastanie pięknych świątyń, może udałoby mi się spotkać gdzieś na uliczkach Florencji, czy Rzymu Michała Anioła, może mogłabym gościć na dworze Wawrzyńca Wspaniałego, może mogłabym podglądać Leonardo przy pracy, może wysłuchałabym któregoś z kazań Savonaroli (i wkurzała się tak samo, jak dzisiaj słuchając telewizyjnej debaty).
3. „Każde dobre wrażenie, jakie się wywołuje w świecie stwarza nam nieprzyjaciela. Aby być lubianym przez ludzi trzeba być miernotą.” Zgadzasz się ze słowami Oskara Wilde i czy starasz się tak postępować?
Jest w tym sporo prawdy. Osoby, które osiągają nazwijmy to "sukces" (w jakiejkolwiek dziedzinie) stają się źródłem powszechnej zawiści. Z drugiej strony, aby być lubianym powszechnie trzeba mieć umiejętność schlebiania innym, a ci którzy się na te pochlebstwa "łapią" sami najczęściej bywają miernotami, więc wydaje mi się, że zabieganie o powszechną sympatię - to sprawa z góry skazana na niepowodzenie. Co do mnie - raczej nie mam "problemu" z nieprzyjaciółmi, bowiem jestem jednostką, której życiowe credo to "wykonywać najlepiej jak potrafię, co do mnie należy i nie wyróżniać się", a jeśli to moje dobrze kogoś kuje w oczy - no cóż - to jego problem.
4. Większość kobiet piszących książki pisze o miłości, o braku miłości, o dawnej miłości, o nowej miłości albo o zranionej miłości. Czy zgadzasz się z tym, że kobiety piszą gorzej niż mężczyźni?
Pierwsze skojarzenie z piszącymi kobietami jest dokładnie takie. Przyznam, że sama czytam więcej pisarzy niż pisarek. No, ale po zastanowieniu odpowiem, że nie wszystkie panie pieszą wyłącznie romansidła i romansopodobne czytadła. Dla przykładu Magdalena Szabo, Joanna Olczak-Ronikier, Hanna Krall (to tylko te ostatnio czytane, których proza moim zdaniem nie ustępuje prozie męskiej). Tak więc moim zdaniem większość kobiet rzeczywiście pisze literaturę tzw. kobiecą (na obcasach), co nie znaczy, że generalnie kobiety piszą gorzej. Umiejętność pisania moim zdaniem nie jest przypisana płci.
5. Ulubiony zapach
Zapach dzieciństwa, albo zapach tradycji; czyli sobotnie pastowanie podłogi, kiedy tata z mamą na kolanach szczotkami wcierają w parkiet pastę, zapach pomarańczy, które rzucili do sklepów, bo przypłynął statek z dalekich krajów, zapach dziecięcych farbek plakatowych, zapach książki "Chłopcy z placu broni" ze szkolnej biblioteczki, no i zapach świąt Bożego Narodzenia: kapusty z grzybami, piernika, smażonej ryby.
6. Film, na którym płaczesz.
Może łatwiej byłoby mi wymienić film, na którym nie płaczę. Należę do osób, które mają oczy w mokrym miejscu i wzruszam się na niemal każdym filmie, poza tymi na których się śmieję, albo, tymi, które mnie denerwują. Ostatnio spłakałam się na teatralnej adaptacji Cyrana de Bergarac (z Piotrem Fronczewskim w roli tytułowej).
7. Co kupisz ukochanej osobie pod choinkę?
Lubię obdarowywać czymś, co wymaga pomysłu, a nie wyłącznie pieniędzy. Czasami jest to bilet do teatru, czasami na koncert, raz była to napisana przeze mnie książka, raz kalendarz ze zdjęciami bliskich, a kiedyś wycieczka. Nie napiszę, co tym razem będzie prezentem choinkowym, bo lubię robić niespodzianki.
8. Obraz, który Cię inspiruje. /niekoniecznie malarski/
Chyba będę strasznie nudna i powtarzalna, ale kiedy mi smutno i źle, kiedy potrzebuję odskoczni, od rzeczywistości, kiedy potrzebuję murów obronnych przed światem zewnętrznym przed oczami przywołuję obrazy moich ukochanych musicali i koncertów. Wówczas natychmiast na buzi pojawia się uśmiech. I nawet, kiedy nic się nie chce, kiedy nie ma pomysłu, kiedy jest źle zaraz pojawia się chęć do życia, energia, pomysł. Ostatnio, od roku jest to obraz Notre Dame de Paris (koncert na Bercy).
9. Tekst piosenki, z którym się identyfikujesz.
Nawet dwa:
1) Piosenka Edith (Padam, Padam, Padam) mogłaby stanowić moje motto życiowe.
A ja przez życia zmienne koleje
Pójdę dalej na wprost
Niosąc w sercu ten głos
Co pozwala zachować nadzieję
Że choć życie ma kres
Jednak coś przecież jest
Co zostaje, nie idzie donikąd
Jakaś reszta na dnie
Co nie ciszą jest, nie
Bo ta reszta jest właśnie muzyką
Muzyką
2) Piosenka Budki Suflera- Błękitna Arka
Tak niewiele i tak wiele dzieli nas
Tak nam blisko, a daleko jak do gwiazd
Wciąż fałszywy śpiewa chór
Coraz większy rośnie mur
Gdy z rozumem nasze serca wiodą spór
Nawet gdy ktoś przy swej prawdzie zostać chce
Czemu pięknie nie umiemy różnić się
Słowa ranią raz po raz
Myśli ciążą niby głaz
Tak niewiele i tak wiele dzieli nas...
10. Danie, które zawsze Ci wychodzi.
Prozaiczne danie, które podobno robię rewelacyjnie- bigos. Choć niektórzy mówią, że trudno nazwać je bigosem, tyle w nim mięsa :)
11. Jesteś raczej introwertykiem czy ekstrawertykiem?
Zdecydowanie introwertykiem. A ponadto nie ciepię być w centrum zainteresowania, nie lubię być, ani chwalona, ani ganiona, a także nie lubię publicznych występów.
I żeby nie umknął wpis dotyczący możliwości otrzymania książki będę zamieszczać linka do wpisu Podaj dalej do końca miesiąca przy każdym wpisie.
Ja tylko ad 5 i 10.
OdpowiedzUsuńTe zapachy, o których piszesz, chyba już nigdy nie wrócą. Pamiętam, jak przed pierwszymi świętami we własnym mieszkaniu chciałam spowodować, aby w domu unosił się właśnie Ten zapach pasty do podłóg. Figa. Pewnie jesteśmy przez to zdrowsi, ale wspomnienia i sentyment szlag trafił:)
Bigos. Moja droga, mistrzyni kuchni Nelly Rubinstein też gotowała bigos, składający się głównie z mięsa. Podobno był genialny, więc nie wątpię, że także i Twój zasługuje na taki przymiotnik.
Dzisiaj do parkietów sprzedają płyny do mycia o zapachu cytryny lub kwiatów leśnych, które to płyny być może będą zapachem dzieciństwa naszych dzieci, a mnie kojarzą się bardziej ze sprzątaniem biura niż domu.
UsuńNo proszę, mam coś wspólnego z Nelly Rubinstein- łączy nas bigos - nie-bigos. :)
Miło było poczytać.
OdpowiedzUsuńPiękne muzyczne cytaty!
Bigosik- uwielbiam, tylko mięsa niekoniecznie musi być dużo, grunt to odpowiedni poziom kwaśności dania ;-)
Dziękuję. Tych muzycznych cytatów mogłabym mnożyć i mnożyć, bo muzyka jest dla mnie bardzo ważna - a równie ważne słowa do tejże muzyki. Zapewniam cię, że mój bigos by ci posmakował, dużo mięsa nie oznacza braku kapusty :)Też lubię kwaśne.
UsuńMuzycznie istotnie ślicznie :)) BAJOR - boski!
OdpowiedzUsuńI też jestem introwertyczką :)
Uwielbiam Pana Michała. Każdy jego koncert w Gdańsku, czy Gdyni to obowiązkowe spotkanie. Nie mogę przeboleć, że nie występuje w najbliższym czasie w Trójmieście.
OdpowiedzUsuńLubię te łańcuszki, fajnie się czegoś dowiedzieć o autorach odwiedzanych blogów :)
OdpowiedzUsuńBigos uwielbiam, a płaczę ostatnio nawet na reklamie Winiary, więc tu Cię chyba przebiłam (chwilowo ;)).
Ciekawe to pytanie o kobiety i mężczyzn, nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale chyba faktycznie rzadziej sięgam po pisarki.
W ogóle ciekawe pytania!
Ja też je lubię, byle nie za często i bez tej całej podbudowy. Owszem, ja nie płaczę na żadnej reklamie, bo nie oglądam TV, więc jeśli kiedyś zacznę to kto wie- wszystko przede mną. Mówi się, że nie ma literatury kobiecej i męskiej, że jest jedynie dobra i zła, ale jednak jest coś w określeniu babskiej literatury; takiej lekkiej, łatwej i przyjemnej i żeby było o miłości; wiele pań lubi czytać takie książki (chyba zdecydowanie więcej niż panów, których nawet zaciągnięcie do kina na romantyczną komedię graniczy z cudem) - stąd wiele pań pisze tego typu książki- prawo rynku- jest zapotrzebowanie jest towar. Choć sama raczej nie gustuję w tego typu czytadłach nie wyśmiewam tych, którzy to lubią. Każdy ma prawo do swoich słabości :)
OdpowiedzUsuńGosiu, z duża przyjemnością przeczytałam odpowiedzi na 11 zadanych pytań.
OdpowiedzUsuńJa wiesz, że ja też podobno robię świetny bigos? czyżby kolejne nasze podobieństwo?
A co do płaczu? ja nie płaczę. Ja ryczę, na książką, przy filmie...
Ślę pozdrowienia
Rzeczywiście wiele nas łączy i z czasem odnajdujemy wciąż nowe podobieństwa. :)
Usuń