Czasami kilka miesięcy po lekturze pozostają z niej jedynie mgliste wrażenia, innym razem mimo upływu czasu lektura tkwi żywo w pamięci. Książka pani Wachowicz zdecydowanie należy do tej drugiej kategorii.
Czas nasturcji ścieżkami Kasprowicza to połączenie biografii poety z historią miejsc i osób, z którymi twórca był związany.
Pani Wachowicz wychodzi z założenia, iż człowiek bez korzeni jest niczym liść na wietrze, stąd pisząc o każdym z miast, w których Kasprowicz mieszkał pisze trochę o historii każdego z tych miejsc i pisze o jego wcześniejszych mieszkańcach, którzy wywarli wpływ na osobowość poety. Pisze o tradycjach i zwyczajach, szacunku dla człowieka, pogardzie dla pieniądza, miłości do języka, historii, ojczyzny.
Kasprowicz pochodził z wielodzietnej, bogobojnej, kultywującej tradycje chłopskiej rodziny. Mały Janek od dziecka kochał muzykę i to ona miała ogromny wpływ na jego wrażliwość, sposób patrzenia na świat oraz twórczość (vide jego Hymny, czy Księga ubogich z cytowanym niedawno na tym blogu Rzadko na moich wargach). Jest w nich rym i rytm.
Umiłowanie ty moje! Kształty nieomal dziecięce!
Skroń dotąd nie pomarszczona,
Białe, wąziutkie ręce!
Lubię, gdy stajesz, ze mną
Na tym tu wiejskim balkonie,
Który poczerniał od deszczów,
Lecz dzisiaj mi w blaskach tonie.
Lubię, gdy z tego dzbana
Podlewasz kwiaty na grzędzie,
Marząca lub głośno mówiąca,
Jaka to rozkosz z nich będzie!
Lubię, gdy siedząc przy stole,
Sięgasz po kromkę chleba
I dzieląc ją, dajesz mi cząstkę,
Czy trzeba mi, czy nie trzeba.
Autorka Czasu nasturcji pisze o dzieciństwie w Inowrocławiu i o szkole, w której mówiło się w obcym języku, o ledwie średniej nauce Jasia, o Poznaniu, gdzie spędził młode lata, o jego historycznych bohaterach (dawnych rycerzach, piastowskich królach), a także o współczesnych Jankowi mieszkańcach tego grodu walczących o zachowanie narodowej tożsamości (Cegielski, Marcinkowski, Libert, Chłapowski). Pisze o Lwowie, gdzie udał się po pobycie w więzieniu za działalność socjalistyczną. To miasto poeta darzył szczególnym uczuciem; wszak spędził tu 35 lat życia zajmując się działalnością dziennikarską, krytyką literacką, działalnością teatralną, a także bywaniem na salonach. Jest tu mowa zarówno o pierwszych próbach literackich, zaangażowaniu w działalność społecznikowską, idealistycznej wierze w możliwość zmiany stosunków społecznych, jak i historia trzech małżeństw (z Teodozją Szymańską, Jadwigą z Gąsowskich oraz Marusią Bunin), z których dopiero ostatnie było szczęśliwe. Są ukochane Tatry i willa Harenda, w której spędził ostatnie lata życia. Jest Harenda ostatnim portem-przystanią, do którego dotarł po zawirowaniach i życiowych burzach. Pani Wachowicz pisze tak pięknym językiem i tak sugestywnie, że przeczytawszy (wysłuchawszy) pierwszych rozdziałów książki zajrzałam do rozkładu jazdy chcąc sprawdzić, jak długo potrwała by podróż do Inowrocławia, ponieważ zamarzyła mi się wycieczka śladami Kasprowicza. Jest tu opisany los poety, który z wiejskiej chaty dotarł na szczyt uniwersytecki zdobywając najwyższe laury.
Doświadczenia biedy domu rodzinnego, samotności, nieudanych związków, odosobnienia, próba odnalezienia własnej tożsamości, szukanie porozumienia z Bogiem, hołd pięknu ziemi ojczystej - wszystko to owocuje przepiękną poezją. Fragmenty utworów cytowane w książce poruszają prostotą i pięknem, a pisze to osoba, która od lat deklaruje swą niekompatybilność z utworami pisanymi wierszem. Ta poezja jest tak niewyszukana i daje tak czytelny przekaz, że można się w niej rozanielić i roznamiętnić.
Lubię, gdy gubiąc się w dali,
Gdzie Wierch się rozsiadł Lodowy,
Czoło, przyćmione zadumą,
Do mojej tulisz głowy.
Ale najbardziej ja lubię
Ciekawość, co z oczu ci tryska,
Gdy wracam, jak zwykle, od pola,
Od lasu, od rzeki łożyska.
Gdy wracam z codziennej drogi,
Cały rozpłomieniony,
Pytasz się, cała w płomieniach,
Jakie przynoszę plony?
Czy w szumie wody lub drzewa
Nutę odkryłem świeżą
I czym już doszedł, co żyje
Za nieba i ziemi rubieżą?
I sama już nie wiem, co urzekło mnie bardziej; wzruszające losy człowieka i twórcy, jego walka z przeciwnościami losu, przyswajalność utworów, czy też piękna polszczyzna autorki. Wachowicz przedstawia życiorys poety w bardzo interesujący sposób, czuje się ogromną sympatię do obiektu badań, a jednocześnie nie jest to dzieło hagiograficzne. I chyba nie tylko moim zdaniem jest to świetnie napisana biografia człowieka, o którym do tej pory wiedziałam bardzo niewiele.
W czasach, kiedy patriotyzm jest pojęciem wyświechtanym i nadużywanym, autorka pisze o miłości do ojczyzny w sposób prosty, bez zadęcia, bez pompy, bez etykietek, bez nadmiernej egzaltacji (choć niektórzy właśnie egzaltację jej zarzucą), ale pisze tak, że to pisanie chwyta za serce, a czytelnik czuje dumę z przynależności do swojej nacji.
Czy mgły się przedarły, czym słyszał,
Jak dzisiaj, melodie skowrończe
I kiedy z zwątpieniem w pieśń własną
Raz ostatecznie zakończę?
Czy miałem tę szczęsną chwilę
Spojrzenia do głębi wnętrza,
By się przekonać, że jeszcze
Jakiś tam pokład się spiętrza?
Że w duszy niewyczerpanej -
Niech prawda ta będzie prawdziwa! -
Na hymn, co zagaśnie li z życiem,
Godnego starczy paliwa?
Strasznie to lubię, gdyż czuję,
W dolę zapatrzon wzajemną,
Że w takich mi drogich godzinach
Najbardziej żyjesz ze mną.
Umiłowanie ty moje!
Kształty nieomal dziecięce!
Skroń dotąd nie pomarszczona,
Białe, wąziutkie ręce!
Księga ubogich-księga XII
Moja ocena 5+/6
Bardzo sobie cenię książki, które tworzy Basia z Podlasia. Wspominałam kiedyś o jej lawendowo wydawanej serii. Miałam kilka razy przyjemność brać udział w spotkaniach autorskich i zawsze wychodziłam podbudowana, że Ojczyzna nie zginie, póki takie dzieci ma. A słuchanie jej to piękno w czystej postaci. Też przygodę literacką z tą autorką zaczynałam od "Kwiatu nasturcji", więc z sentymentem czytam wpis:)
OdpowiedzUsuńJa tylko raz uczestniczyłam w spotkaniu autorskim z panią Wachowicz, o ile pamiętam (bo było to ponad 30 lat temu) dotyczyło Mickiewicza, choć mogę się mylić. Wyszłam pod dużym wrażeniem zasobu wiedzy i umiejętności przekazu. Jest albo też była pani Basia osobą dość egzaltowaną, co wówczas (nie wiem, jak teraz, bo gusta się zmieniają( wcale mi nie przeszkadzało, jako, że sama na bliskie memu sercu tematy mówię i piszę w uniesieniu, a zdolność do odczuwania emocji bardzo cenię (choć dziś stawiam temu pewne granicy, coby nikogo nie przekonywać do czegoś na siłę, bo wywrze to skutek odwrotny). Mnie się w tej książce chyba najbardziej podobało to, że jest to rzecz niewątpliwie głęboko przesiąknięta uczuciowością i "patriotyzmem" (unikam tego słowa jak mogę, bo uważam, że jest dziś nadużywane i nie mam zaufania do osób, które głośno manifestują, ale tu nie da się go żadnym innym zastąpić), to słowo to chyba nawet nie pada w książce, a jeśli, to przypadkiem, przemyka się boczkiem. To dopiero sztuka napisać pięknie o miłości, bo powtarzając w kółko kocham, kocham, kocham (tu przypomina mi się sztuka Cyrano de Bergerac, ale to na marginesie). Już kiedyś u kogoś pisałam, więc się powtórzę, dawno temu obiecałam sobie przeczytanie jeśli nie wszystkich to przynajmniej jeszcze kilku książek autorki, okazało się, że moja filia biblioteki nie posiada żadnej. Na szczęście zajrzałam na allegro i będę musiała zrobić zamówienie. A w tej chwili wzięłam do ręki W ojczyźnie serce me zostało - jest to zbiór zdjęć czarno-białych z Polski i nie tylko związanych z naszymi wieszczami, pisarzami powiązanych cytatami ich dzieł. Tak więc i moja przygoda z twórczością pani Basi dopiero się rozpoczęła.
UsuńA ja "Czasu nasturcji" nie znam i żałuję, bo zawsze miałam słabość do Kasprowicza. Ponadto swego czasu przeczytałam kilka ksążek BW - "Malwy na lewadach", "Wigilie polskie" i "Nazwę Cię Kościuszko". Rzadko dziś spotyka się taki barwny, potoczysty język i nie wiem, czy ktoś jeszcze pisze o historii w taki sposób.
OdpowiedzUsuńMam jedynie w formie audiobooka (a wiem, że nie każdy potrafi ich słuchać, nie każdy lubi). Widziałam natomiast na allegro w cenie 10 zł. Jeśli lubisz Kasprowicza to myślę, że dla ciebie byłaby to lektura obowiązkowa. Mnie trudno ocenić zasób nowych (odkrytych) przez autorkę informacji, ale czytałam gdziś cytat znawcy, że jest to najlepsze i najobszerniejsze opracowanie dotyczące Kasprowicza.
UsuńNigdy nie byłam w Inowrocławiu, ale bardzo polecam zakopiańską Harendę, naprawdę magiczne miejsce.
OdpowiedzUsuńCzy Barbara Wachowicz wystąpiła też w roli lektorki?
Nie wątpię, i Harenda też mi się marzy. Podobnie Lwów, który jak pisze pani Basia był jedynym miejscem związanym z poetą, którego nie odwiedziła, bowiem zapomniałam dodać, że autorka odbyła podróż śladami Kasprowicza. Muszę uzupełnić wpis :) Lektorką jest pani Elżbieta Kijowska, wg mnie wywiązała się ze swego zadania b.dobrze. Czyta spokojnie, prosto, czyta w taki sposób, w jak napisana jest książka.
UsuńW ramach zachęty do zakopiańskiej wyprawy polecam notki z dziennika Marusi na Płaszczu zabójcy. :)
UsuńDzięki za wskazówkę.
UsuńMoim zdaniem Marusia była wyjątkowo uroczą, subtelną osobą. Bardzo jestem ciekawa, jakie na Tobie zrobiła wrażenie w ujęciu Wachowicz.
UsuńI taką przedstawiła pani Wachowicz, ciepłą, wrażliwą, życzliwą i mądrą, to dzięki niej (odniosłam wrażenie) Harenda mogła stać się dla doświadczonego życiowo Jana przystanią i ostoją.
UsuńA u nas przy ulicy Kasprowicza postawili komisariat policji. Ciekawe, czy obsadzą go nasturcjami?:)
OdpowiedzUsuńNabrałam ochoty na odświeżenie swojej znajomości z jego poezją, choć trochę się boję. Najbardziej tego, że nie będę potrafiła się tak jak kiedyś "rozanielić i roznamiętnić".
Może podesłanie egzemplarza na komisariat poskutkowałoby ukwieceniem posterunku stróżów prawa? Z tej samej obawy bardzo rzadko sięgam po poezję, bowiem obawiam się innego poziomu wrażliwości, a trywialnie mówiąc, że skóra mi stwardniała i nie pozwala na przenikanie subtelności i delikatności w moje opancerzone (broniące się przed światem) wnętrze.
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałam biografię Kasprowicza, która na długo utkwiła mi w pamięci, a to chyba za sprawą żony, tej co go zostawiła dla Przybyszewskiego , chyba się nie mylę, to była Jadwiga.
OdpowiedzUsuńChętnie bym do tej biografii wróciła, ale nie pamiętam jej tytułu.
Pani Wachowicz pisze znakomicie, mam jej Malwy.... więc i tą książkę chętnie bym przeczytała. Zawsze ciągnęło mnie do biografii.
Tak, to Jadwisia puściła Jana w trąbę zafascynowana Stasiem. Nie pomogę ci w przypomnieniu tytułu, bo w tej kwestii zielona. Mnie bardziej w pamięć zapadła Mausia dla której stworzył te cytowane wyżej piękne strofy i dzięki której odzyskał wiarę w miłość i w ludzi.
UsuńWachowicz niesłusznie zostałą zepchnięta do jakiejś niszy, a przecież jej książki tak dobrze się czyta!
OdpowiedzUsuńJa na razie kompletuję, czasu nasturcji nie mam.
Ja także kompletuję :) a czyta się fantastycznie, przynajmniej Czas nasturcji i jakoś nie mam wątpliwości, że inne czyta się inaczej.
Usuń