Zakonnik zadyszany, zatrzymał się jeszcze na chwilę. Następnie ciągnął dalej: — Na wpół już oczarowany, starałem się uczepić czegoś, ochronić się od upadku. Przypomniałem sobie sidła, jakie szatan nastawiał na mnie. Istota znajdująca się przed memi oczami miała tę piękność nadludzką, którą tylko niebo lub piekło dać może. Nie była to bowiem zwyczajna dziewczyna, zlepiona z garści ziemi i oświecona wewnątrz drżącym promieniem duszy kobiecej. Był to anioł! Ale z ciemności i z ognia, nie ze światła. W chwili kiedy te myśli snuły się po mej głowie, spostrzegłem przy tobie kozę, zwierzę szatańskie, które na mnie z uśmiechem spoglądało. Słońce południa czyniło jej rogi podobnemi do języków ognistych. Wtedy domyśliłem się matni szatańskiej i nie wątpiłem, że przyszłaś z piekła, aby mię zgubić. W tom wierzył.
Tutaj zakonnik wpatrzył się w uwięzioną i dodał zimno:
— W to wierzę jeszcze... Urok wszakże działał powoli; taniec twej kręcił mi się w głowie; czułem, że tajemniczy czar spełniał się we mnie. Wszystko, co powinno było czuwać w mej duszy, zasypiało i podobnie jak ci, co umierają w śniegu, znajdywałem dziwną rozkosz w, tym śnie. Nagle zaczęłaś śpiewać. Cóż ja nędzny miałem robić? Śpiew twej był jeszcze śliczniejszym od twego tańca. Chciałem uciec. Niepodobna. Byłem przybity, wszczepiony w posadzkę. Zdawało się mi, że marmur jej dochodzi mi aż do kolan. Trzeba było zostać do końca. Nogi miałem zimne jak lód, w głowie się gotowało. Nareszcie, być może przez litość dla mnie, przestałaś śpiewać, niknęłaś. Odblask olśniewającego widzenia, echo czarującej muzyki oddaliły się zwolna od mego wzroku i słuchu. Wtedy upadłem we framudze okna sztywniejszy i słabszy od zwalonego posągu. Nieszporne dzwony mnie obudziły: ale, niestety! było we mnie coś złamanego, co nie chciało się podnieść, coś nowego od czego uciec nie mogłem. Fragment pochodzi z książki Katedra Marii Panny w Paryżu
Tutaj zakonnik wpatrzył się w uwięzioną i dodał zimno:
— W to wierzę jeszcze... Urok wszakże działał powoli; taniec twej kręcił mi się w głowie; czułem, że tajemniczy czar spełniał się we mnie. Wszystko, co powinno było czuwać w mej duszy, zasypiało i podobnie jak ci, co umierają w śniegu, znajdywałem dziwną rozkosz w, tym śnie. Nagle zaczęłaś śpiewać. Cóż ja nędzny miałem robić? Śpiew twej był jeszcze śliczniejszym od twego tańca. Chciałem uciec. Niepodobna. Byłem przybity, wszczepiony w posadzkę. Zdawało się mi, że marmur jej dochodzi mi aż do kolan. Trzeba było zostać do końca. Nogi miałem zimne jak lód, w głowie się gotowało. Nareszcie, być może przez litość dla mnie, przestałaś śpiewać, niknęłaś. Odblask olśniewającego widzenia, echo czarującej muzyki oddaliły się zwolna od mego wzroku i słuchu. Wtedy upadłem we framudze okna sztywniejszy i słabszy od zwalonego posągu. Nieszporne dzwony mnie obudziły: ale, niestety! było we mnie coś złamanego, co nie chciało się podnieść, coś nowego od czego uciec nie mogłem. Fragment pochodzi z książki Katedra Marii Panny w Paryżu
Celibat – będący dobrowolnym zrezygnowaniem z zawierania związków małżeńskich oraz uprawiania seksu został prawnie usankcjonowany w religii katolickiej w XI wieku za pontyfikatu papieża Grzegorza VII.
źródło zdjęcia
Wczoraj obejrzałam film Dzwonnik z Notre Dame z 1997 r. z Salmą Hayek w roli Esmeraldy. I choć spłakałam się okrutnie to niestety poza zarysem fabuły ekranizacja nie ma nic wspólnego z prozą Hugo.
A oczywiście najpiękniejsze Notre Dame oglądałam w wersji muzycznej.
A oglądałaś może musical Notre Dame de Paris? Jak na musical, jest naprawdę bardzo wierny oryginałowi. Co do samej powieści-uwielbiam ją! Podziwiam Hugo za to, że w tak przejmujący sposób potrafił opisać uczucia i namiętności bohaterów.
OdpowiedzUsuńManiaczkę musicali pytasz:) tu relacja z Paryża http://guciamal.blogspot.com/2011/12/notre-dame-de-paris-koncert-na-bercy.html
OdpowiedzUsuńoglądałam też polską wersję, a oryginalny na płytce oglądam dość często :) A Hugo to mój ulubiony pisarz, a czym też piszę dość często vide- cykl Hugo na dobry początek tygodnia. Pozdrawiam
Właśnie zastanawiałam się nad sensem tego pytania, ale postanowiłam zaryzykować :D naprawdę widziałaś to na żywo?! Ale zazdroszczę! Powiedz, jak w ogóle oceniasz francuskie musicale? Ja je uwielbiam, ale domyślam się, że niektórych mogą bardzo irytować :D
UsuńNooo, sama w to czasami powątpiewam :) I gdyby jeszcze grali w Europie (pomijając wschodnich sąsiadów, gdzie ceny zaporowe) to ja bez wahania zadzieram kiecę i lecę, podobnie, jak na np. Romeo and Juliet (zaraz muszę sprawdzić, czy nie grają ponownie- mieli wznowić). I tu masz odpowiedź na drugie pytanie; nie znam ich za wiele- tzn. tych z językiem francuskim jako wiodącym, bo poza tymi dwoma nie przypominam sobie, abym coś jeszcze oglądała (czy Parasolki z Ch.- można nazwać musicalem?- raczej filmem muzycznym) - to jedne z moich ukochanych musicali (więcej o musicalach w zakładce koncerty, musicale, teatr)
UsuńMogłaś mi oszczędzić "Romea i Julię"! Nawet nie wiesz, jak Ci zazdroszczę! Tak było wznowienie, ale obsada jest ponoć dużo gorsza.
UsuńOszczędzam ci R&J, znam jedynie z płyty, na żywo nie byłam, bo odkryłam dopiero 2 lata temu. Wiem, że w zeszłym roku bodajże w kwietniu były ze dwa przedstawienia w Operze Bastylii, ale termin mi nie pasował (w zasadzie mamy zakaz brania urlopów od marca do czerwca). No i też wolałabym w pierwotnej obsadzie. Ale jak się trafi okazja to jak wyżej.
UsuńJa tę książkę przeczytałam kiedy byłam bardzo smarkatą nastolatką, (miałam chyba lat 14)wywarła na mnie tak wielkie wrażenie że pamiętam to nadal...Płakałam nad okrucieństwem którego nie byłam w stanie zrozumieć i do końca nie mogłam uwierzyć że może się przydarzyć podobna niesprawiedliwość. Zresztą większość tzw. klasyków przeczytałam grubo za wcześnie, co z jednej strony pogłębiło moją wrażliwość lecz z drugiej chyba jednak okaleczyło...Nawet nie chodzi o to, że czytając pewne książki w wieku kiedy umysł nie ma jeszcze punktów odniesienia nie jesteśmy w stanie ich zrozumieć, chyba raczej bierzemy je zbyt poważnie i rany jakie to powoduje zostawiają trwałe blizny, jak gdybyśmy byli świadkami rzeczywistych zdarzeń. Później wracałam do nich jako osoba dorosła, niektóre mnie rozczarowały a w innych znalazłam wiele nowego. Hugo z pewnością należy do tych pisarzy których należy czytać po wielokroć gdyż w miarę jak się rozwijamy znajdujemy w nim wciąż coś nowego.
OdpowiedzUsuńMam podobnie, sporo książek przeczytałam w wieku młodocianym. To kojarzy mi się z pewnym paradoksem - uczy się (przynajmniej mnie uczono, jako dzieciaka), że należy być dobrym, uczciwym,sprawiedliwym, pomocnym, uczynnym, pracowitym, po to, aby wchodząc w dorosłe życie obrywać kopniaki, za to, że człowiek stara się być właśnie takim i szybko musi się uczyć jak być sprytnym, cwanym, przebojowym, jak robić tak, aby się nie narobić, a odpowiedni p-r. sobie wyrobić. W powieściach Hugo (a myślę, że i u wieli innych klasyków) można zawsze odnaleźć coś mądrego.
UsuńGorzej dla tych nie wyuczalnych, którzy odstają, uchodzą za dziwaków albo nawiedzonych indywidualistów...Ja długo cierpiałam z tego powodu, zanim sobie powiedziałam, że trudno, i tak wszystkim nie dogodzę więc lepiej pozostanę przy swoim, jedyne czego się nauczyłam to nie obnosić się z tym, co w sumie wyszło mi na dobre. Co do Hugo mam nadzieję że nadal będzie czytany przez młodsze pokolenia.
UsuńStaram się ukrywać mój indywidualizm i chodzenie własnymi ścieżkami, co chyba nie do końca mi się udaje :( uwielbiam wychodzić po angielsku z imprezy, który mi nie odpowiada (raz nawet zwiałam przez schodki p-poż :) Co do Hugo (i innych) napiszę - chciałabym żywić taką nadzieję i jak popatrzę na niektóre blogi prezentujące młodocianych czytelników to jest ona uzasadniona.
UsuńPowieść odbierałam bardzo emocjonalnie - to były pierwszy kontakt, potem poszukiwałam opisu realiów. Katedry gotyckie wciąż przemawiają do odwiedzających. Myślę, że we wnętrzu kryje się w nich entuzjazm twórców i wiernych.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę, że te sięgające gwiazd świątynie są wyrazem miłości, dumy, bogobojności ich twórców (rzemieślników, artystów, mieszkańców)- nie koniecznie władz duchownych, bo tym nie zawsze przyświecały szczytne cele, ale za to efekt przekracza najśmielsze oczekiwania. Nie we wszystkich, ale w tej konkretnej katedrze czuję tę radość tworzenia i co tu dużo mówić uwielbiam sobie tu przysiąść i podumać.
UsuńPrzeważnie filmy nie zadowalają czytelników. Chyba tylko Jane Austen ma szczęście do ekranizacji.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę, wyjątki tylko potwierdzają regułę.
Usuń