|
Biały Spichrz na Wyspie Młyńskiej |
Tegoroczną majówkę spędziłam w Bydgoszczy. Ktoś zapyta, czemu akurat tam. Odpowiem, a dlaczego nie. Bydgoszcz nie oszałamia nadmiarem turystycznych atrakcji, ale też nie można się tam nudzić. Byłam w Bydgoszczy dwa miesiące wcześniej przy okazji koncertu w Filharmonii Pomorskiej:, brak czasu uniemożliwił mi wówczas spacery po mieście, dlatego postanowiłam wrócić.
Liczyłam na małomiasteczkowy klimat i brak tłumów. Ludzi było sporo, co można było zaobserwować na Wyspie Młyńskiej podczas pikniku z okazji 15 lecia przystąpienia Polski do struktur Unii Europejskiej, czy choćby pod knajpą Manekin, gdzie przed wejściem stała niemała kolejka oczekujących na stolik. Nie były to jednak tłumy, z jakimi spotykam się na co dzień w moim rodzimym mieście.
Na ile zdążyłam poznać miasto (co chyba nie jest możliwe podczas czterodniowego pobytu i mając skręconą w kostce nogę) serce miasta bije na Wyspie Młyńskiej. Jest to urokliwy zakątek.Położony pomiędzy rzeką Brdą a jej odnogą Młynówką ponad sześciu
|
Przechodzący przez rzekę 1.05.2004 r. wejście Polski do UE |
hektarowy obszar urzeka nabrzeżami, mostkami, kaskadami, jazami (zawsze myliłam jazy ze śluzami wodnymi) i przepławką dla ryb. Mnóstwo tam zieleni, a na wyspie umiejscowione są liczne obiekty kulturalne (w tym Muzeum Leona Wyczółkowskiego, Europejskie Centrum Pieniądza, dawny dom młynarza mieszczący centrum informacyjne, umiejscowione w Białym Spichrzu zbiory archeologiczne oraz mieszcząca się w Czerwonym Spichrzu galeria sztuki współczesnej). Większość spichrzy posiada szachulcową konstrukcję, co nadaje im niepowtarzalnego charakteru. Wokół rzeki zlokalizowane są liczne knajpki, kawiarenki, winiarnie. Żałuję, iż nie miałam okazji, aby posiedzieć tam wieczorem, kiedy światełka latarni i neonów odbijają się w wodach rzeki czy kanału. Przystań wodna (zespół obiektów sportowo-turystycznych) umożliwia wypożyczenie sprzętu pływającego i odbycia rejsu po rzece, dla mniej odważnych (niewysportowanych) pozostaje tramwaj wodny.
Na rekreacyjnej łące na wyspie odbywają się okolicznościowe koncerty, których akustyką mogą zachwycać się, bądź ją przeklinać mieszkańcy okolicznych domostw i hoteli. Na wyspie znajduje się też plac zabaw dla dzieci. Można powiedzieć, że każdy znajdzie coś dla siebie.
|
Widok na Bydgoską Farę oraz jazy |
|
Jazy |
Ponieważ tym razem nie podróżowałam sama, a wycieczka była prezentem urodzinowym dla towarzysza podróży musiałam trasę spacerów uzgadniać. Było jednak takie miejsce, którego odwiedzenie wymogłam na moim towarzyszu podróży. Był to Dom Leona Wyczółkowskiego oddział Muzeum Okręgowego. Dawniej mieścił się tam obiekt mieszkalny dla członków zarządu znajdujących się w pobliżu Młynów Rothera. Budynek powstał na przełomie XIX i XX wieku. Od 1975 r. jest w użytkowaniu Muzeum Okręgowego. Pierwotnie wystawiane były tam inne zbiory, obecnie prezentowana jest stała ekspozycja twórczości Leona Wyczółkowskiego. Do tej pory miałam okazję podziwiać obrazy tego twórcy w muzeach Krakowa i Warszawy. Były to bardziej znane dzieła malarza, jednak w niewielkiej ilości. Dopiero bydgoskie zbiory pozwalają docenić jego wielostronność. Na wystawie znajdują się przykłady zarówno prac malarskich, litografii, rysunku, kamieniorytu, jak i narzędzia pracy i pamiątki osobiste.
|
Dom Wyczółkowskiego Mennicza 7 |
To niewielkie, składające się z pięciu pomieszczeń wystawowych muzeum zawiera sporą kolekcję dzieł artysty. Wyczółkowski uczył się zarówno u Wojciecha Gersona (realisty), jak i u Jana Matejki. Sporo podróżował i miał okazję oglądać obrazy Moneta na paryskich wystawach. Początkowo pozostawał pod wpływem malarstwa realistycznego, aby potem zwrócić się w kierunki impresjonizmu. Pierwsza sala niebieska - to sala portretowa. Przez długi czas żył z wykonywania portretów na zamówienia. Sporą część życia spędził na Ukrainie, gdzie powstały obrazy o tematyce chłopskiej i pejzażowej. Byłam ciekawa dlaczego to właśnie Bydgoszcz posiada tak duże zbiory tego malarza. Otóż Wyczółkowski często przebywał w Bydgoszczy po otrzymaniu (w podziękowaniu za przekazanie części prac Muzeum Wielkopolskiemu) dworku w Gościeradzu pod Bydgoszczą. Jeszcze za życia podarował pierwsze prace Muzeum Miejskiemu. Zbiory te powiększyły się znacznie po śmierci artysty, kiedy żona malarza zgodnie z jego ostatnią wolą przekazała miastu liczne prace męża, szkicownik oraz pamiątki osobiste. Podsumowując - wycieczka była niezwykle udana. Dobry hotel, pyszne jedzonko, miłe towarzystwo. Gorzej
z pogodą, tej miasto nie gwarantuje w pakiecie. Podczas czterech
majowych dni mieliśmy pogodę zmienną, z przewagą wietrznej.
|
Salon niebieski portretowy |
|
|
Portret Wandy Kossuth | |
|
|
Salon zielony (tu także przewaga portretów, ale i pejzaże i fragmenty architektury |
|
|
Na pierwszym planie Widok na Floriańską, powyżej Portal wawelski |
|
Kolejna sala- pamiątek po artyście- tutaj znajduje się Wnętrze pracowni artysty w Gościeradzu |
|
|
Portret żony i prawdopodobnie dworek w Gościeradzu |
|
Sala litografii, kamieniorytu i rysunku |
|
|
Z ostatniej salki z przewagą pejzaży Cerkiew w Tatarowie |
W Bydgoszczy nigdy się nie zatrzymywałam, zawsze był to tylko przejazd przez miasto. Kiedy będę w Bydgoszczy (być może wkrótce), to może uda mi się zwiedzić Muzeum Leona Wyczółkowskiego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Nie wiem, jak Ty, ale ja im starsza tym bardziej doceniam to, co mam bliżej domu, co nie wymaga długiej podróży. Pozdrawiam również
OdpowiedzUsuńUrocze miejsce, zwiedzałam kilka lat temu. Było trochę zabawnie, bo pan pilnujący chyba się nudził i zaczął mi opowiadać o muzeum i artyście.;) Sympatyczne to było. A twórczość Wyczółkowskiego b. lubię, np. widoczne na Twoim zdjęciu okno z rozwianą firanką kapitalne po prostu.
OdpowiedzUsuńWyspa z piaskownicą też super. Czy Stare Miasto nadal rozkopane czy remont się skończył?
Pan (może ten sam) bardzo sympatyczny. Ja twórczość Wyczółkowskiego znałam słabo, ale wnętrze pracowni artysty od razu wpadło mi w oko. Tak sobie myślę, że znane mi wnętrza pracowni artysty bywają urzekające. Być może to wyraz uczuć do bliskich serc miejsc powoduje nadaje im uroku.
UsuńRynek ma być ukończony do czerwca, rozkopów nie ma, ale środek rynku ogrodzony siatką nadaje mu charakter nieciekawy. Ciekawa jestem, jak będzie wyglądać po ukończeniu- wizualizacje wyglądają obiecująco. Natomiast nie podoba mi się monumentalny pomnik na Rynku.
Pracownie artystów są ciekawe, też tak uważam. Tyle że te dostępne to prawie zawsze luksusowe wnętrza, a przecież wielu tworzyło w biedzie i z tych strychów, komórek itp. raczej nic nie pozostało. Tak czy owak fajnie jest rzucić okiem na taką pracownię uwiecznioną choćby na zdjęciu czy na obrazie.
UsuńPrzyznam, że pomnika nie zapamiętałam, aż musiałam go sobie wygooglać. Kapkę toporny, powiedziałabym.
No tak, dostępne niemal wyłącznie na obrazach, czy zdjęciach. Z tych autentycznych nasuwa mi się na myśl mieszkanko Marii Dąbrowskiej na Polnej (skromne, a ma swój klimat). A z uwiecznionych na obrazach od razu mam przed oczami Wyspiańskiego i Boznańskiej. A jeśli o Boznańską idzie to zaraz przypomina mi się widok z okna pracowni.
UsuńW Bydgoszczy nigdy nie byłam. Choć muzeum Leona Wyczółkowskiego z chęcią bym zobaczyła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
I jedno i drugie warte odwiedzin. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak to daleko ode mnie....ale chyba ostatnio gdzieś czytałam, że miasto wypiękniało.
OdpowiedzUsuńKiedyś fascynowało mnie malarstwo....proza życia wyeliminowała wiele pasji z mojego życia, ale zawsze z przyjemnością oglądam obrazy a Wyczółkowskiego pamiętam z Krakowa...
Lubię takie posty....
Załączam serdeczności.
Za to masz bliżej do Krakowa, a tam sporo pięknych obrazów. Ostatnio większość miast i miasteczek wypiękniało. Jakie to przykre, że proza życia wypiera jego poezję, ja jeszcze się łudzę, że nadejdzie taki czas, który będę mogła poświęcić wyłącznie na swoje pasje
UsuńŻyczę Ci tego....z całego serca...
UsuńDziękuję
UsuńNo właśnie, dlaczego nie... Świetna relacja.:)
OdpowiedzUsuńZawsze można zwiedzić i zobaczyć coś ciekawego.
Pozdrawiam majowo.
Ci, którzy znają lepiej Bydgoszcz mawiają, że bardzo wypiękniała. Pozdrawiam także
UsuńChętnie bym odwiedziła Muzeum Leona Wyczółkowskiego ponieważ bardzo lubię tego malarza. Przyjaciółka opowiadała mi o Bydgoszczy i zachwyciła się jego pięknem. Widzę po Twoich zdjęciach, że warto pojechać ze względu na muzeum i budowle szachulcowe. Może i ja je kiedyś zobaczę.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Wyspa Młyńska, nabrzeże, Brda, szachulce, muzea, Opera- nie napisałam o Nowej Operze, która Ciebie na pewno by zainteresowała. Sam budynek z zewnątrz wygląda imponująco ze względu na swą wielkość i kształt, choć budzi mieszane uczucia estetyczne. Ale myślę, że posiada dobre rozwiązania techniczne i funkcjonalne. No i jeszcze Filharmonia- ta z kolei mnie zachwyciła. Byłam tam na koncercie Tribute to musical.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie spędzona majówka. Bydgoszcz ładnieje. Dobrze, że jest takie miejsce jak Wyspa Młyńska. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPodzielam. Wyspa Młyńska nadaje charakteru i klimatu temu miastu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i ciekawa relacja z podróży. Ja ze swojego krótkiego wypadu do Bydgoszczy najbardziej zapamiętałam fontannę Potop. Mam nadzieję, że noga skręcona w kostce już nie sprawia problemów. :)
OdpowiedzUsuńZajrzałam na stronę fontanny. Rzeczywiście ciekawa. Nie miałam okazji jej obejrzeć, co naprawię następnym razem. Noga wyglądała na lekko skręconą, ale zaczyna dokuczać przy chodzeniu, więc czeka mnie kolejna wizyta u lekarza :(
OdpowiedzUsuńJeny, ja nie wiem czemu, w pierwszej chwili myślałam, że na zdjęciach jest Gdańsk. hehe Piękna Bydgoszcz i tam zawitać kiedyś chciałabym. Podoba mi się obraz z otwartym oknem i wywiewającą firanką, bardzo relaksujący. Zaraz mi się wyobraża, że sobie siedzę przy otwartym oknie i spoglądam na sad, w którym drzewa są przyozdobione tysiącem kwiatów. hehe Bardzo fajny post. :)
OdpowiedzUsuńJako Gdańszczanka nie pomyliłabym tego miejsca z żadnym innym, ale jest pewne podobieństwo, te szachulcowe budownictwo, rzeka, nabrzeża :)
OdpowiedzUsuń