|
Wieża kościoła św. Jana przewyższa wieżę NMP
|
Mam wiele ulubionych miejsc w rodzinnym mieście, ale postanowiłam zacząć od tego nieoczywistego. Z kościołem Świętego Jana wiąże się miłe wspomnienie najbardziej romantycznej i najpiękniejszej uroczystości ślubnej, jaką w życiu widziałam. Po części było to zapewne spowodowane skromnością wystroju wnętrza (było to, o ile dobrze pamiętam, jakieś 15 lat temu), zamiast ławek czy krzesełek leżały drewniane deski, a jedyną dekoracją, były poustawiane na stopniach ołtarza świece. Para młoda - pełna nadziei i miłości, ona w skromnej białej sukience do ziemi bez żadnych ozdóbek, falbanek, tiuli - zupełnie nie przypominająca panien młodych ze snu cukiernika w bezowych sukienkach z polewą z lukru sprawiających, że robi się mdło. On - chyba też w jasnym garniturze (choć wybacz Krzysiu - ciebie nie pamiętam tak dobrze). Ślubu udzielał ksiądz Niedałtowski - opiekun środowisk akademickich, jeden z niewielu księży, których darzę szacunkiem za mądrość i takt.
Kościół ma niezwykłą historię. Jest jednym z czterech najstarszych
|
Ciężko objąć całość obiektywem aparatu
|
gdańskich kościołów (obok Mariackiego, Mikołaja i Katarzyny). Był zresztą kościołem parafialnym kościoła Św. Katarzyny, co jest dla mnie trochę niezrozumiałe, bo spierały się o to ze sobą ówczesne władze św. Katarzyny z władzami kościoła Mariackiego, a św. Jan znajduje się zdecydowanie bliżej kościoła Mariackiego, jeszcze bliżej zaś mieści się Św. Mikołaj. Trudno podać dokładną datę powstania kościoła, najstarszy dokument wspominający o rozstrzygnięciu sporu pomiędzy proboszczami św. Katarzyny i Mariackiego pochodzi z 1363 r. A to oznacza, że wówczas kościół św. Jana musiał już istnieć, choć nie w takim kształcie, jaki znamy obecnie. Z dokumentów dotyczących obciążeń podatkowych wynika, iż kościół św. Jana płacił Zakonowi Krzyżackiemu 80 guldenów podatku, kościół Mariacki 100 guldenów, a kościół św. Katarzyny jedynie 40 guldenów, co oznaczałoby wyższą rangę Św. Jana nad Św. Katarzyną – czyli większą ilość parafian. Stąd pół wieku później dokonano nowego podziału Gdańska na sześć parafii. Zgodnie z tym podziałem kościół św. Jana uzyskał status kościoła parafialnego obejmującego trzy główne ulice Świętojańską, Straganiarką i Tobiasza. Kościół jest pod wezwaniem Św. Jana, przez lata dyskutowano, czy jego patronem jest św. Jan Chrzciciel, czy Jan Ewangelista. Posąg-rzeźba jednego stała wewnątrz kościoła, drugiego na bramie prowadzącej do kościoła.
|
Ołtarz główny Abraham van den Blocke (XVI/XVII w)
|
W XVI wieku za czasów reformacji Św. Jan, jak większość gdańskich kościołów stał się luterańską świątynią parafialną i jako taki pozostał aż do czasów po drugiej II światowej. Większość ołtarzy, rzeźb i ozdób zniknęło wówczas ze świątyni, a ponieważ najważniejszym elementem liturgii było nauczanie (kazanie) ławki zostały ustawione nie w kierunku ołtarza, a w kierunku ambony, która znajdowała się z boku świątyni. W 1946 r. na mocy dekretu o majątkach poniemieckich i opuszczonych budynek został przejęty przez Skarb Państwa i nastąpiła trwająca pół wieku przerwa w użytkowaniu świątyni. W 1991 r. budynek przekazano diecezji kościoła rzymskokatolickiego, a cztery lata później Archidiecezja, Wojewoda Gdański i Nadbałtyckie Centrum Kultury podpisały umowę o przekazaniu kościoła św. Jana Centrum z równoczesnym użytkowaniem sakralnym na lat 30. Nadbałtyckie Centrum Kultury to osobny rozdział w historii Św. Jana i to bardzo piękny rozdział. Dzięki powyższej umowie kościół nie popadł w dewastację.
|
Ambona z kościoła Św. Jana -obecnie w kościele Mariackim
|
(początek XVII wieku)
|
fragment wejścia na ambonę (malowidła - warsztat Izaaka van den Blocke)
|
Nie będę pisała o wielkości, wysokości, ilości naw, transepcie, sklepieniach, te wszystkie informacje można wyczytać w internecie, a i tak dam głowę, że większość po przeczytaniu od razu zapomni. Może zainteresuje was, iż kiedy zaczęto przebudowę w 1415 roku świątynia miała dużo niższą wieżę, niż ma obecnie. Władze Zakonu Krzyżackiego, który miał swą siedzibę nad Motławą w okolicy Grodzkiej, Zamkowej i Rycerskiej nie wyrażały zgody, aby którakolwiek z gdańskich świątyni przewyższała Zamek Krzyżacki. Zagrażać by to mogło bezpieczeństwu członków zakonu. Krzyżacki podstępem zdobyli miasto w 1308 r. i pozostali w nim na niemal 150 lat. Mieszczańscy Gdańska nie chcieli się z tym pogodzić przez całe dziesięciolecia. Dlatego, kiedy tylko rozpoczęła się wojna trzynastoletnia pomiędzy Królestwem Polskim a Zakonem Krzyżackim prace nad budową wieży ruszyły pełną parą. I dziś kościół Św. Jana jest jednym z najwyższych w Gdańsku. Dziś idąc od strony końcowego odcinka Motławy, będąc na wysokości ostatniego zachowanego fragmentu muru - pozostałości po Zamku krzyżackim widać na pierwszym planie górującą nad otoczeniem wieżę kościoła św. Jana (można to zobaczyć na pierwszym zdjęciu).
|
Epitafium rodziny Zachariasza Zappio
|
Ale przecież nie o wielkość tu idzie, ale o piękno murów i wnętrza, o klimat, jaki stwarza świątynia. Nie wszystkie potrafią sprawić, że człowiek czuje się tam dobrze, bezpiecznie, a nawet przytulnie, mimo ich ogromu. Bardzo piękny jest kościół Mariacki w Gdańsku, niezwykle bogaty, choć do dziś widać skutki działań wojennych (zniszczenia i kradzieże), ale w nim nie potrafię poczuć się tak dobrze, jak w kościele Św. Jana. Może mniej znaczy więcej, a może ma on w sobie to coś, co wytwarza dobrą aurę miejsca. Dzisiaj kościół żyje głównie dzięki odbywającym się tam wydarzeniom kulturalnym (wykłady, koncerty, spektakle teatralne). Nie wszystkim to odpowiada, oburzają się niektórzy przedstawiciele władz duchowieństwa, ogromnym przeciwnikiem tego rozwiązania był ksiądz Bogdanowicz - wielce zasłużony proboszcz kościoła Mariackiego, autor książeczki o kościele Św. Jan. Sądzę jednak, że gdyby kościół dysponował środkami na odbudowę i odratowanie zagrożonej katastrofą świątyni to nie wyrażono by zgody na podpisanie umowy z miastem i Centrum Kultury. Zresztą świątynia pełniła i w przeszłości funkcje nie tylko duchowe, ale i świeckie. Kościół był miejscem spotkań cechów, które miały tu swoje kaplice i ławy, przy świątyni funkcjonowała szkoła, a także biblioteka (w II połowie XV wieku posiadała ona 150 książek, tj. jedną dwudziestą ówczesnych zbiorów gdańskich). |
Wejście do biblioteki Z.Zappio (1690 r.) |
|
Jeśli mowa o bibliotece to trzeba tu wspomnieć Zachariasza Zappio, któremu biblioteka zawdzięcza dziś swą nazwę. Był to bogaty mieszczanin, który w latach 1660-1680 był świeckim administratorem kościoła św. Jana. W jego dworku we Wrzeszczu gościł król Jan III Sobieski (okolice dzisiejszej ulicy Sobieskiego i Królewskiej Doliny). Kiedy zmarł w testamencie zapisał ponad trzysta tysięcy florenów, połowę dochodów z posiadłości i zakładów produkcyjnych w Królewskiej Dolinie a także bogaty księgozbiór kościołowi. Krewni próbowali obalić testament, ale bez skutku. Jeszcze za życia bogato obdarował świątynię lichtarzami, świecznikami, chrzcielnicą, dzwonem, sfinansował prace przy budowie ołtarza i ambony, a także obudowie organów, ufundował też wspaniałe epitafium upamiętniające jego córkę Adelgundę, na którym znajdują się też popiersia jego i żony Katarzyny. Zbiory biblioteki Zachariasza Zappio przetrwały wraz z cennymi inkunabułami wojenną zawieruchę i wchodzą obecnie w skład zbiorów Biblioteki Gdańskiej PAN. Dziś dla uczczenia pamięci tego zasłużonego dla świątyni gdańszczanina nazwano jego imieniem jeden z zaułków wokół kościoła.
|
Organy boczne Fridrich Rhode organmistrz (organy z II poł. XVIII w.)
|
Kościół był centrum życia muzycznego, grały tu dwie pary organów oraz działała kapela muzyczna. Organy zostały odnowione i latem odbywają się bezpłatne koncerty organowe.
Jednak gdy się wchodzi do kościoła pierwszą rzeczą która przyciąga wzrok jest przepiękny kamienny ołtarz autorstwa Abrahama van den Blocke. Ołtarz z piaskowca i marmuru powstał w latach 1599-1612. Był to jeden z największych tego czasu architektów i rzeźbiarzy w Gdańsku - urodzony w Królewcu, zmarły w Gdańsku (jego autorstwa są dekoracje Wielkiej Zbrojowni, był projektantem i wykonawcą Złotej Bramy - najpiękniejszej bramy przez którą wiodła droga królewska, Fontanny Neptuna i Złotej Kamieniczki, stworzył fasadę Dworu Artusa, jest autorem wielu epitafiów i nagrobków między innymi w kościele Mariackim. A to oznacza, iż większość punktów obowiązkowych na trasie zwiedzającego Gdańsk turysty jest jego pomysłu czy autorstwa).
|
Fragm. Ołtarza Chrzest w Jordanie
|
Główną część ołtarza stanowi scena Chrztu w Jordanie ze znajdującymi się po bokach rzeźbami Św. Jana Chrzciciela i Św. Pawła Apostoła. A to tylko najniższa z trzech kondygnacji ołtarza, nie wspominając predelli.
Ale skoro mowa o Abrahamie van den Blocke nie można nie wspomnieć o jego bracie Izaaku van den Blocke malarzu pełniącym funkcję malarza miejskiego miasta Gdańsk działającego na rzecz Rady Miasta. Ilustrował najważniejsze dla władz treści propagandowe łącząc w swych obrazach obraz rzeczywistości z treściami alegorycznymi, mitologicznymi i religijnymi. Oczywiście, jak mowa o Izaaku van den Blocke to przychodzi na myśl Apoteoza Gdańska (albo alegoria handlu Gdańskiego) znajdująca się w Sali Czerwonej Ratusza. Kiedy patrzyłam na ten obraz po raz pierwszy nie mogłam zrozumieć jego wagi. Po dokładnym przyjrzeniu się widzę wartość dokumentalną (na łuku triumfalnym znajdują się najważniejsze wówczas budowle miejskie z Ratuszem, kościołem Mariackim, kościołem Katarzyny i bramą Wyżynną. Ale jaki związek ma Izaak z kościołem św. Jana - otóż z jego warsztatu pochodzi przepiękna drewniana, bogato zdobiona obrazami przedstawiającymi historie ze Starego i Nowego Testamentu ambona. Portal zdobiony jest rzeźbami Chrystusa, Wiary i Nadziei. Ambona ta znajdowała się w kościele św. Jana jeszcze przed wojną. Zdemontowana w 1944 roku, poddana konserwacji w roku 1966 została przekazana do kościoła Mariackiego (kościół św. Jana wówczas stał bezużyteczny i niszczał).
|
Nagrobek rajcy Schrodera
|
Kolejnym dziełem, które przyciąga wzrok jest nagrobek Nathaniela Schrodera (nie umiem wstawiać o z dwoma kropkami u góry). Wykonany podobnie, jak ołtarz główny z piaskowca i marmuru upamiętnia rajcę gdańskiego, znanego wówczas rysownika, podróżnika, który za usługi dyplomatyczne dla Republiki Wenecji został uhonorowany orderem (stąd wenecki lew na nagrobku).
|
fragment nagrobka Schrodera
|
Mimo z pozoru skromnego wyposażenia świątyni jest w niej mnóstwo ciekawych dzieł sztuki; kaplica chrzcielna z baptysterium, stalle gotyckie, rzeźby, obrazy, epitafia, nagrobki, krzyże. Jednym z najstarszych i najciekawszych jest średniowieczne malowidło ścienne z wizerunkiem miasta, papieża i świętego otwierającego papieżowi drzwi do miasta. O tym kościele można by pisać książki.
Ciekawa jest jego historia, architektura, wyposażenie. Kilkakrotnie ulegał katastrofom budowlanym, kilka razy zawalała się część stropu, kilka razy wzmacniano filary i przypory boczne. Ostatnia katastrofa budowlana miała miejsce w maju 1986 r., kiedy zawalił się jeden z filarów i runęła część sklepienia. Podczas remontu kościoła dokonano wielu cennych odkryć archeologicznych.
Do dzisiaj powraca dawne wyposażenie rozproszone między innymi pomiędzy Muzeum Narodowe w Gdańsku, Kościół Mariacki, Kościół Św. Trójcy. Szczególnie uroczyście odbyło się przekazanie Św. Janowi na powrót figury - rzeźby Ukrzyżowanego Chrystusa z belki tęczowej (z 1492 roku) znajdującej się w kościele św. trójcy. Z uwagi na wielkość figury wraz z krzyżem została ona przeniesiona na ramionach wiernych.
Przy opracowaniu tego posta korzystałam z książek Kościół Św. Jana w Gdańsku księdza Bogdanowicza oraz Kościół Św. Jana w Gdańsku Iwony Berent i Jakuba Szczepańskiego. Pierwsza zawiera niezwykle dokładny opis wszystkich dzieł, opis zniszczeń wojennych i dziejowych, czarno białe fotografie sprzed wojny, druga to bogato ilustrowana księga w formacie A-4 (z racji dostępu autorów fragmentów budowli podczas prac konserwatorskich zawierają unikalne zdjęcia dużo lepszej jakości niż w starszym wydaniu księdza Bogdanowicza).
|
fragment średniowiecznego malowidła |
|
|
Stalla Rady Kościoła z II poł. XVII wieku (zapewne tutaj zasiadali Zachariasz Zappio a także radny Schroder)
|
|
Baptysterium (w Kaplicy chrzcielnej ufundowanej przez Katarzynę Zappio
|