11 listopada 1918 roku (z dziennika Marii Dąbrowskiej)
W nocy była strzelanina. Rano od wczesnej godziny rozbrajanie oficerów niemieckich na wszystkich rogach ulic. Ale rozbraja nie tylko milicja, lecz i tłum, masa broni dostaje się na pewno esdekom*, a nawet po prostu opryszkom. Przez cały dzień odbieranie od Niemców majątku wojskowego i przejmowanie władz cywilnych. Przez cały dzień na ulicach tłumy. Ruch tramwajowy normalny. Wszędzie samochody z naszymi żołnierzami. Piłsudski rozczarował mnie. Witany przez tłum, powiedział z balkonu, że jest chory na gardło. Cóż to w takiej chwili, w takiej chwili może kogo obchodzić. (A teraz mi się to właśnie podoba. Dopisek z maja 1943 r.)
W wielu względach czuję się bardziej ancien régime niż należąca do tego nadchodzącego świata**. Mimo wszystko tak jak w Rosji jak w Niemczech zwycięża teraz nie ideał ludowy, ale materializm pod wszelkimi postaciami ducha. Narody wczorajszego pokroju wolałyby zginąć niż przyjąć tak upadlające warunki, jakie koalicja narzuciła Niemcom, ale lud dążący do „nowego życia”, płaszczy się z pokorą i przyjmuje. Więcej we mnie zrozumienia dla tych marynarzy z Kolonii***, którzy postanowili rozejmu nie przyjąć i całemu światu rzucić rękawicę, idąc na beznadziejną bitwę na morzu, niż dla tych, którzy są awangardą rewolucji. Ha, z tego jednak wyjdzie idea i czysta piękność, ale w danej chwili będzie chodziło przede wszystkim o brzuchy. Komendantem Warszawy został mianowany Minkiewicz ****(…). To zdaje się dobrze. Jest już w Warszawie niemiecka rada żołnierzy, która porozumiewa się z Piłsudskim. Wielu żołnierzy niemieckich chodzi z czerwonymi znakami, inni, Polacy pewnie, z biało-amarantowymi kokardami u czapek. W tym wszystkim wstaje Polska. I nikt nie widzi, jak jest piękna. Nikt nie spostrzega w tym zgiełku.
*esdecja socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy działająca na przełomie XIX i XX wieku marksistowska partia polityczna
** Dąbrowska miała wówczas 29 lat, więc nieco niezrozumiałe wydaje się ta duchowa przynależność do starego porządku,
*** Dąbrowska chyba myli Kolonię z Kilonię, gdzie 3 listopada 1918 r. wybuchł bunt marynarzy
****Generał Henryk Minkiewicz w latach 1918-1920 walczył na froncie wschodnim z Ukraińcami i Armią Czerwoną, po napaści Rosji na Polskę w 1939 r. został osadzony w obozie w Kozielsku, zginął prawdopodobnie w Katyniu.
To racja, Polska jest piękna co potwierdzają niezliczone zdjęcia naszego kraju przedstawione na zaprzyjaźnionych blogach. Mamy czym się chwalić i należy to docenić. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, kiedy chciałam wybrać parę ładnych zdjęć, było ich tak wiele, że poprzestałam na jednym, aby to wspomnienia pisarki były na pierwszym planie, a nie moje fotografowanie.
UsuńJa też widzę i ciągle powtarzam jaka Polska jest piękna. Kilka osób z zaprzyjaźnionych zagranicznych blogów zapowiada przyjazd do naszego kraju jak tylko na dobre skończy się pandemia. Są oczarowani naszymi zabytkami, miastami, przyrodą i... kuchnią.
OdpowiedzUsuńDzisiaj rano przy porannej kawie czytałam Twój post. O, jakże się zasmuciłam i zadumałam nad dzisiejszym dniem. Myślami przeniosłam się też do tamtych dni z listopada 1918 roku. Wyobraziłam sobie ogromną radość ludzi i niezapomniany nastrój pierwszych dni niepodległości.
Serdecznie Cię pozdrawiam:)
Nawet nie wiesz, jak mnie ucieszyło, że czytałaś mój post przy porannej kawie, już wyobraziłam sobie, jak siedzisz z piękną filiżanką pachnącej kawy, przed oczami mam cudne widoki i czytasz to wspomnienie pisarki przeze mnie tylko zacytowane.
OdpowiedzUsuńNiestety, tak jak nie przepadam za wizytami na nekropoliach 1 listopada, tak wręcz obawiam się każdego kolejnego od kilku lat święta niepodległości, które ukazuje zdziczenie pewnej części naszego społeczeństwa. Ze łzami w oczach patrzyłam na płonące warszawskie mieszkanie i ze zgrozą patrzyłam na oglądających to jak niesamowitą atrakcję uczestników marszu. Musimy wierzyć, że wróci kiedyś jeszcze normalność i pozwoli nam na luksus nie śledzenia wiadomości medialnych i oddawania się poznawaniu naszej biało-czerwonej. Wtedy i nas ogarnie radość.
Geograficznie Polska jest piękna, ale mentalnie ostatnio bardzo mi się nie podoba.;( A po relacjach z dzisiejszych obchodów czuję wręcz obrzydzenie, zażenowanie i smutek.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, kiedy to się zaczęło, bo chyba wcześniej niż w 2015 r., choć obecne rządy przyzwoliły i usankcjonowały "wspólną" manifestacją. Pamiętam, jak dobrych kilka lat temu musiałam jechać do Warszawy 11 listopada na jakieś służbowe spotkanie dzień później. W przedziale jechałam z narodowcami,którzy wtedy jeszcze nie byli tak agresywni i napastliwi jak dziś. Niesmak i przerażenie pozostały chyba do końca życia. Teraz odmówiłabym wyjazdu. I wierz mi, że bardzo powstrzymuję się przed napisaniem jakie emocje mi towarzyszą, kiedy oglądam migawki z dzisiejszego dnia. A z roku na rok jest gorzej i gorzej.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Dąbrowską.Pamiętam, jak czekałam na wydanie jej "Dzienników", a potem je czytałam z wypiekami na twarzy. "Noce i dnie" mogę oglądać na okrągło. Książki jest cudna, ale jej ekranizacja genialna!
OdpowiedzUsuńNa Dzienniki może nie wyczekiwałam, bo kiedy były wydawane obracałam się w innych czasoprzestrzeniach i innych kręgach zainteresowań, ale kiedy już natknęłam się na nie z niecierpliwością czekałam, aż kurier dostarczy, to można czytać na wyrywki równie dobrze, jak od a do z. A Noce i dnie uwielbiam i w wersji książkowej i filmowej. Ilekroć czuję się szczęśliwa twierdzę, że nastała w moim życiu niedziela, ilekroć wydaje mi się, że jestem nic nieznaczącym małym elemencikiem dużej układanki przypominają mi się słowa Bogumiła, że może i ja takim sobie zwykłym, prostym życiem tworzę historię.
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń