Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 3 października 2021

Z Witem Stwoszem po Krakowie

 
Ołtarz Zaśniecie Marii Panny w Kościele Mariackim

Pierwszym pomysłem na Kraków (pomijając oczywiście te miejsca, o których pisałam we wcześniejszym poście) było obejrzenie odrestaurowanego ołtarza Wita Stwosza w Kościele Mariackim. Jego renowacja trwająca od 2016 roku zakończyła się latem bieżącego roku. Nie będę porównywać stanu przed i po, bo nie mam w tej dziedzinie kompetencji. Dla mnie Ołtarz wygląda imponująco.  

Skąd Wit Stwosz wziął się w Polsce

Lewe skrzydło

Badacze od dawna spierają się czy Witt Stwosz był Norymberczykiem, czy Krakowianinem. Dziś można by powiedzieć, iż był kosmopolitą, urodził się w małym mieście w Szwabii (Horb), mieszkał w Norymberdze, przeniósł się do Krakowa, aby potem znów wrócić do Norymbergi. W 1477 roku, kiedy pojawił się w Krakowie liczył około trzydziestu lat. Miał niezły warsztat, nie był jednak powszechnie znany. Niewiele wiadomo o jego wcześniejszych dziełach. Prawdopodobnie znany był na dworze cesarsko – królewskim Albrechta II (ojca Elżbiety Rakuszanki), a następnie jej krewnego Fryderyka III. To małżonka Kazimierza Jagiellończyka, (kościół Mariacki podlegał zwierzchnictwu monarchy) ściągnęła Stwosza do Krakowa. Trzydzieści pięć lat wcześniej na skutek trzęsienia ziemi zawaliło się sklepienie prezbiterium krakowskiego kościoła. Po jego odbudowie należało nadać mu godną oprawę w postaci nowego Ołtarza.  

Ołtarz główny z predellą
Co wiemy o Stwoszu

Z kronik miejskich wynika, iż Stwosz był człowiekiem popędliwym, porywczym, kłótliwym, nie stronił od wdawania się w bójki, zdarzyło mu się popełnić fałszerstwo. Kiedy rzeczy szły nie po jego myśli sam brał się za wymierzanie sprawiedliwości. Do tego niezwykle lubił pieniądze, stąd jego kłopoty. Zapewne dziś grałby na giełdzie, albo został hazardzistą, w jego czasach udzielał pożyczek na procent. Był dwukrotnie żonaty, miał dwanaścioro dzieci, które poza Andrzejem (karmelitą) poszły w ślady ojca zostając rzemieślnikami, złotnikami, snycerzami. Ale co najważniejsze był znakomitym rzeźbiarzem jedynym w swoim rodzaju, indywidualistą, wzorował się na swoich poprzednikach, ale nadawał swoim dziełom niepowtarzalny charakter.

Kryminalna historia związana z Ołtarzem Mariackim

Wynagrodzenie Wita Stwosza za wykonanie Ołtarza było niemałe. Księgi miejskie podają, iż jedna z rat wypłacona artyście wyniosła tyle, ile wynosił roczny budżet miasta. Było to sporo, choć jeśli wziąć pod uwagę, że wynagrodzenie mogło obejmować poza pracą mistrza koszt materiałów i najmu pomocników, dodatkowo dotyczyło dwunastu lat pracy suma nie wydaje się oszałamiająca. Stwosz za część zarobionych pieniędzy nabył kamienicę (po wypędzonym z miasta Żydzie), pozostałą - sporą część pożyczył na procent. Niestety dłużnik zbankrutował. Zdesperowany artysta sfałszował weksel. Ponoć fałszerstwo było niemal doskonałe, niemniej zostało wykryte. Wówczas karą za tego typu przestępstwa było spalenie na stosie. Stwoszowi udało się ukryć w klasztorze, w którym znajdował się jego syn Andrzej, a następnie za wstawiennictwem zięcia uzyskał złagodzenie kary. Zamiast stosu został skazany na przypalenie policzków i czoła. Ponoć wykonawca wyroku obszedł się z nim niezwykle łagodnie. Jednak była to infamia, która upokorzyła artystę i spowodowała na jakiś czas utratę zleceń. Po pięciu latach uzyskał cesarskie ułaskawienie, a nawet kolejne zamówienie.

Ołtarz Mariacki - efekt ponad dwunastu lat pracy

Prawe skrzydło

Ołtarz został wykonany z różnych gatunków drewna. Zawiera ponad dwieście postaci i kilkanaście scenek. Jest połączeniem sacrum i profanum, gdzie złoto szat apostołów przeplata się z ubiorem krakowskich mieszczan, a obok scen religijnych występują sceny z życia codziennego krakowian. Wyrzeźbione postacie są przedstawicielami ludu z ich fizycznymi niedoskonałościami.
Poza główną sceną zaśnięcia Najświętszej Marii Panny, na bocznych skrzydłach ołtarz przedstawia sceny z życia Chrystusa i Maryi, zaś predella ołtarza drzewo Jessego - genealogię Maryi i Jezusa.

Wrażenia spod Ołtarza

Choćby nie wiem ile się przeczytało wcześniej o Ołtarzu, to kiedy stoi się w nawie prezbiterium oszołamia jego bogactwo. Złoty blask daje po oczach niezależnie od tego, czy promienie słońca przedostają się przez witrażowe okna, czy też odbija się w nich sztuczne światło lamp i świec. Wielość scenek sprawia, że chciałoby się podejść jeszcze bliżej niż pozwala na to odgradzająca widza od ołtarza barierka. Wzrok ogniskuje się na centralnej scence -podtrzymywanej przez apostołów Marii, oraz na scence powyżej, gdzie zmartwychwstała Maria siedzi u boku Chrystusa i w towarzystwie aniołów, a całość otacza ażurowy obrys niebiańskiej katedry.  Złote szaty sprawiają wrażenie falujących na skutek podmuchu wiatru. Tyle się tutaj dzieje, że należałoby przyjść kilka razy, za każdą wizytą skupiając się na innej scence. 

fragment sceny zaśnięcia Marii z albumu Ołtarz Mariacki Wita Stwosza Tadeusza Chrzanowskiego, z którego to albumu czerpałam wiedzę na temat Ołtarza i jego twórcy

Ołtarz w czasie II wojny i po wojnie 

Tuż przed wybuchem wojny mając świadomość zagrożenia, jakie niosą ze sobą działania wojenne zdemontowano figury ołtarzowe i barkami spławiono w kierunku Sandomierza. Niestety zostały one znalezione przez Niemców i łącznie ze zdemontowaną szafą zostały wystawione w Norymberdze. Można się domyślić, jaką propagandę stosował okupant, skoro twórca dzieła pochodził ze Szwabii. Kiedy wojna zbliżała się ku końcowi, ołtarz rozmontowano i ukryto najpierw  w podziemiach zamku norymberskiego, potem w starej kopalni nie dbając o ich prawidłowe zabezpieczenie. Dzieło uległo zniszczeniom mechanicznym a drewno umieszczone w wilgotnych pomieszczeniach stało się pożywką dla kołatek (chrabąszczy). Do odnalezienia ołtarza przyczynili się  Emeryk Czapski (o którym wspominałam w poprzednim poście) oraz Karol Estreicher. Ołtarz powrócił do miasta rok po zakończeniu działań wojennych. Zamontowany został dopiero w 1957 r. (wcześniej został poddany działaniom konserwatorskim).

Drugie dzieło Witta Stwosza

Kiedy mówi się o Stwoszu to natychmiast na myśl przychodzi Ołtarz Mariacki, niewiele osób wie, iż Stwosz wykonał również Nagrobek Kazimierza Jagiellończyka. Jego wykonanie zleciła również Rakuszanka (zwana matką królów, aż dziw, że ta tak nieatrakcyjna, aby nie napisać brzydka kobieta spędziła z królem 38 lat i urodziła mu trzynaścioro dzieci, z czego czworo synów zostało królami). Przy tworzeniu tumby wzorował się Witt na nagrobku Fryderyka III. Dzieło znajduje się w Kaplicy Świętokrzyskiej na Wawelu. Jest to moim zdaniem jedna z dwóch najpiękniejszych kaplic wawelskiej katedry (obok Kaplicy Zofii Holszańskiej). Niestety do nagrobka nie można podejść blisko, gdyż jest on odgrodzony dla zwiedzających, a zatem można podziwiać go jedynie z zewnątrz. Z opisu nagrobnej rzeźby króla wynika, iż jest to postać leżąca, a zdaje się, jakby stała. To ogromna umiejętność przedstawić w sposób majestatyczny leżącą postać, gdyż postać leżąca wydaje się często bezbronną. 

 

Nagrobek Kazimierza Jagiellończyka w Kaplicy Świętokrzyskiej

10 komentarzy:

  1. Nie widziałam jeszcze ołtarza Wita Stwosza po renowacji. Marzę aby go zobaczyć. Prawdopodobnie odzyskał dawny blask i wygląda niemal tak, jak ponad 500 lat temu, gdy powstał. Małgosiu, jestem zaskoczona Twoimi zdjęciami. Można już fotografować? Oczywiście bez fleszu. Ilekroć byłam w kościele Mariackim zawsze był zakaz.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy byłam kilka lat temu z siostrzeńcami wykupowało się możliwość fotografowania, jako odrębną od biletu naklejkę foto. W tym roku dopiero przy wejściu do prezbiterium- części dla zwiedzających przypomniałam sobie o owej naklejce. Nie zauważyłam jednak nigdzie zakazu, a wielu gości robiło zdjęcia, więc i ja do nich dołączyłam. Jak widać nie są one najlepszej jakości, ale są miłą pamiątką. Zdjęcia detali mam w albumie, o którym wspominam w poście, niestety i tamte (robione wiele lat temu) nie są najlepszej jakości. Ale może będą dla kogoś zachętą. Z tą możliwością robienia zdjęć w świątyniach bywa tak róż nie, że nie można czasami nadążyć za zakazami i pozwoleniami. Tym razem jedynie w Kościele Św. Anny spotkałam się z zakazem robienia zdjęć. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaskoczyłaś mnie zakazem robienia zdjęć w kościele św. Anny. To coś nowego.
      Widziałam prace Wita Stwosza w Bambergu, Norymberdze ale nasz ołtarz jest NAJPIĘKNIEJSZY!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. Ja chciałabym zobaczyć ołtarz w Bambergu, widziałam jedynie na zdjęciach. Mnie też zaskoczył ten zakaz u Św. Anny. Zupełnie nie rozumiem tego zakazu w świątyniach, w których nie ma obrazów, którym flesz mógłby zaszkodzić, a już zdjęcie bez flesza...

      Usuń
  3. Jak dobrze, że możemy cieszyć się takimi perełkami. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wydaje mi się, że często nawet nie jesteśmy świadomi tego, co posiadamy.

      Usuń
  4. Podobnie jak Łucja nie miałem jeszcze okazji, aby zobaczyć ołtarz po renowacji. Nawet przed tym faktem robił wrażenie, więc teraz pewnie olśniewa. Ucieszyłem się, że jest możliwość robienia zdjęć. Dodam tylko mało znany fakt, że w Starym Paczkowie jest ołtarz pochodzący z pracowni Wita Stwosza. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dokładnie, robił wrażenie już przed renowacją, teraz lśni, błyszczy, zachwyca. Zajrzałam do twojego wpisu o Paczkowskim ołtarzu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś pięknego, a nie ciągle nie po drodze do tego kościoła... I w tym roku byliśmy o krok i też się nie udało...
    Pamiętam jak oglądałam fiko dawni, dawno temu "Historia żółtej ciżemki" I tam było pokazane jak powstał ołtarz. Dzis już jak przez mgle pamiętam ten film, ale oglądałam go jak zaczarowana :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja ani lektury nie pamiętam, ani filmu, a jako zapalona czytelniczka od lat najmłodszych na pewno czytałam historię żółtej ciżemki. A może teraz przeczytam, tak mnie jakoś naszło, albo poszukam filmu.

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).