Obrońca biednych i uciśnionych, zwolennik powszechnego prawa wyborczego i wolności prasy, przeciwnik kary śmierci popierał dążenia wolnościowe uciśnionych narodów; w tym i Polski. Poglądy swe wyrażał nie tylko w licznych przemówieniach, ale i w swoich dziełach.
W Nędznikach wyrazicielem jego stosunku do kwestii rozbiorów Polski jest Feuilly - jeden z przyjaciół Abecadła (grupy studentów i robotników, którzy w 1832 walczyli na barykadzie o wolność).
"Feuilly nie miał ojca ani matki, był rzemieślnikiem, wyrabiał wachlarze; pracując ciężko, zarabiał trzy franki dziennie i pochłaniała go jedyna myśl: wyzwolić świat. Zajmowała go jeszcze jedna sprawa: kształcenie się, co nazywał również wyzwoleniem siebie. Sam nauczył się czytać i pisać; wszystko, co wiedział, zdobył własną pracą. Feuilly miał szlachetne serce. Obejmował uściskiem bezmiar. Ten sierota usynowił narody. Ponieważ brakło mu matki, rozmyślał o ojczyźnie. Nie chciał, żeby na ziemi był choć jeden człowiek pozbawiony ojczyzny. Z głęboką intuicją prostego człowieka hodował w sobie to, co dziś nazywamy „ideą narodowości". Nauczył się historii umyślnie po to, żeby nie oburzać się bezpodstawnie. W tym młodym kółku utopistów, zajętych głównie losem Francji, Feuilly reprezentował zagranicę. Specjalnością jego była Grecja, Polska, Węgry, Rumunia i Włochy. Bez ustanku powtarzał te nazwy przy każdej okazji i bez okazji, z uporem paragrafu prawnego. Turcja na Krecie i w Tesalii, Rosja w Warszawie, Austria w Wenecji; te gwałty budziły w nim gniew. Nade wszystko zaś oburzał go straszny akt przemocy z 1772 roku. Nic nie pobudza tak wymowy jak słuszne oburzenia. Feuilly był wymowny tą wymową.
Ciągle mówił o tej haniebnej dacie, o 1772 roku, o szlachetnym, walecznym narodzie, powalonym zdradziecko, o tej potrójnej zbrodni, o tym potwornym podstępie, co stał się prototypem i wzorem wszystkich przerażających rozbiorów, które od tego czasu dotknęły wiele szlachetnych narodów, wymazując, by tak rzec, metryki ich urodzenia. Wszystkie społeczne zamachy stanu naszych czasów wywodzą się z rozbioru Polski. Rozbiór Polski — to teoremat, z którego wszystkie współczesne zbrodnie polityczne wynikają jak wnioski. Od wieku już prawie każdy despota, każdy zdrajca powołuje się, zatwierdza, kontrasygnuje i parafuje „ne varietur" [nie wolno zmieniać] rozbiór Polski. Kiedy się przegląda dokumenty dzisiejszych zdrad, ta zdrada wysuwa się na pierwsze miejsce. Kongres wiedeński przyjrzał się tej zbrodni, nim dokonał swojej. Rok 1772 to ujadanie sfory, rok 1815 — to podział łupów. Taki był zazwyczaj temat rozmów Feuilly. Ten ubogi robotnik ustanowił się opiekunem sprawiedliwości, która uczyniła go w zamian wielkim. W prawie bowiem zawarta jest wieczność. Warszawa nie może być tatarska, podobnie jak Wenecja nie może być germańska. Królowie daremnie tracą na to swój czas i honor. Prędzej czy później, zatopiona ojczyzna wypływa na powierzchnię i wyłania się z głębiny. Grecja znowu jest Grecją; Włochy znowu są Włochami. Protest prawa przeciw przemocy trwa wiecznie. Kradzież narodu nie ulega przedawnieniu. Te oszustwa na wielką skalę nie mają widoków powodzenia. Naród — to nie chusteczka do nosa; nie można na nim dowolnie zmieniać monogramów.
I walczył ten młody robotnik na francuskiej ziemi „z gołą szablą w dłoni kroczył na czele wołając; Niech żyje Polska” lub wykuwając na murze „NIECH ŻYJĄ NARODY”.
zdjęcia - Alegoria rozbioru Polski, 2 Feuilly w filmowej adaptacji musicalu Les Miserables z 2013 roku
Wyjątkowo wpis zamieszczam w niedzielę, bowiem cały poniedziałek będę poza siecią.
Czas najwyższy odświeżyć sobie "Nędzników" :)
OdpowiedzUsuńMogę tylko przyklasnąć:)
UsuńCiekawy cytat. Polska nie była szczególnie nośnym tematem w literaturze światowej, a więc dobrze wyławiać takie "perełki".
OdpowiedzUsuńP.S. Jeśli chcę kolejne wpisy umieszczać o określonej godzinie w danym dniu korzystam z opcji ustawiania godziny i daty wpisu, którą oferuje blogger. To naprawdę przydatne, polecam :)
Dziękuję za informację, wydaje mi się, że raz z niej korzystałam na wyzwaniu klasyka i coś szwankowało, ale muszę wypróbować, bo to jest trochę ułatwienie.
UsuńNigdy nie potrafiłam się przemóc, żeby przeczytać "Nędzników". Musical uwielbiam, ale objętość książki już mnie trochę przeraża :)
OdpowiedzUsuńMnie się czytało nieźle, a drugi tom (coś lekko licząc przeczytałam w półtora dnia :), ale nie każdy jest maniakiem Hugo i rozumiem, że opisy mogą zniechęcać, a jest ich trochę.
UsuńOj, pamiętam, jak czytając "Katedrę..." wymiękłam na opisie Paryża :D Ale myślę, że kiedyś w końcu odważę się sięgnąć po "Nędzników"!
UsuńW katedrze to właściwie tylko ten jeden rozdział dotyczący Paryża i świątyni był poza fabułą (mnie się on właśnie bardzo podobał:), w Nędznikach będzie ich znacznie więcej, lekko licząc kilkanaście. Ale jako fanka musicalu myślę, że kiedyś ulegniesz pokusie zapoznania się z pierwowzorami.
UsuńHugo jak widać jest prawdziwą skarbnicą! Udał Ci się ten cykl, jest bardzo interesujący i czyta się świetnie. A jak Ci się podobał "Olimpio"? Czy znalazłaś tam ciekawe informacje? O ile pamiętam autor przedstawił Hugo w sposób wyważony i z sympatią. Jakie jest Twoje zdanie na temat tej książki? Ja czytałam jeszcze "Leilę czyli życie George Sand" a do kompletu brakuje mi biografii Byrona i Schelly'eya które też bym chętnie przeczytała.
OdpowiedzUsuńCieszę się, sama odnajduję wiele myśli, które umknęły przy pierwszym i drugim czytaniu :). A Olimpio, mimo, iż miał być wepchnięty bez kolejki - jeszcze się nie przebił. Przeczytałam natomiast krótką biografię Woltera tego autora. Niedługo mam nadzieję coś na ten temat skrobnę.
Usuń