Otrzymałam dwa zaproszenia do wzięciu udziału w zabawie polegającej na udzieleniu odpowiedzi na 11 pytań i zadanie swoich pytań kolejnym „szczęśliwcom”. Zasady zabawy chyba znają już wszyscy, jeśli nie to odsyłam do nominujących mnie buksy i koczowniczki.
Pomyślałam, że wpis może być dobrym pretekstem wyjścia ze stagnacji, w jaką popadł ostatnio mój blog. Miałam zamiar odpowiedzieć hurtem, ale ponieważ troszkę się rozpisałam podzielę wpis na dwie części.
Pierwsza pytania zadała buksy
1. Twoje Ulubione miejsce pełne książek to?
Lubię wszystkie miejsca, w których znajdują się książki; oczy rozszerzają się z zachwytu, kiedy wchodzę do księgarni czy biblioteki, ale też do kawiarenki, w której znajduje się zaledwie kilka półeczek z książkami. Bardzo lubiłam (nieistniejącą już) ogromną księgarnię Traffic w Warszawie, gdzie zawsze potrafiłam wypatrzeć coś ciekawego. W Gdańsku najchętniej zaglądam do najmłodszej (chyba) filii biblioteki wojewódzkiej (znajdującej się w centrum handlowym) z powodu ogromnego księgozbioru i jego różnorodności. Ale takimi najulubieńszymi miejscami pełnymi książek są antykwariaty. Tam nie tylko znajduję coś ciekawego, tam znajduję tak dużo ciekawych książek, że opuszczam je w nadziei kolejnych odwiedzin. Szalenie też lubię oglądać zbiory bukinistów i nieodmiennie żałuję, iż nie ma tam polskojęzycznych książek.
2. Pisarz (lub pisarka) którego czytania nigdy nie masz dość to ?
Gustuję głównie w klasyce, która wbrew pozorom wcale nie jest tak łatwo dostępna, jak mogłoby się wydawać. Ze zdziwieniem stwierdzam, iż biblioteki publiczne posiadają bardzo skromny księgozbiór książek z gatunku klasyka. Może to (ta niedostępność) sprawia, iż pisarze, których chętnie czytam wciąż są u mnie miłymi gośćmi, ponieważ nie zdążę się nimi nasycić. Do tych pisarzy należą choćby Zola i Hugo. A poza klasyką Szabo, Marai, czy Stone.
3. Książka której wydania w Polsce nie możesz się doczekać to ?
Będę monotematyczna. Uważam, że wydawnictwa po macoszemu traktują klasykę. Brakuje mi dobrych wydań choćby wspomnianego wyżej Zoli. Natomiast cieszy wznowienie książek Stone czy Szabo a także Prousta.
4. Najlepsza lektura na listopadowy wieczór to?
Generalnie nie uzależniam lektury od pory roku, ale ponieważ listopad to okres zachorowań na różne grypopodobne choróbska (co właśnie mnie dopadło), kiedy trudno się skupić dobrze sięgnąć po coś lżejszego. Przypomina mi się Łopieńskiej Książki i ludzie, w której jeden z rozmówców proponował na grypę Prusa. Szkoda, że nie mam w domu, bo wypróbowałabym natychmiast. Ja proponuję na przykład Dumasa ojca lub serię Ani z Z.W.
5. Jaki tytuł czytany przez Ciebie dawno temu powinien Twoim zdaniem po latach przerwy znowu zawitać do księgarń?
Jest wiele takich książek, ale pierwsza, która przyszła mi na myśl to Moulin Rouge Pierre La Mure (biografia Toulouse Lautreca).
6. Jaka jest Twoja ulubiona audycja radiowa lube telewizyjna o książkach?
Nie oglądam telewizji i rzadko słucham radio, nie czytam też czasopism o książkach. Zamiast czytać, słuchać, oglądać o tym co powinnam przeczytać wolę poczytać. Własne zainteresowania, książki będące następstwem lektury dzienników czy listów oraz lektura blogów są dla mnie najlepszą rekomendacją.
7. Jaka jest Twoja ulubiona seria wydawnicza?
Lubię Zeszyty Literackie ze względu na tematykę (książki o podróżowaniu i książki Herberta), choć niektóre wydawane przez nich książki są kiepskiej jakości (brzydki papier, miękkie okładki, nieestetyczny wygląd po pierwszym czytaniu), lubię też wydawnictwo W.A.B. oraz PIW z powodu serii biografii.
8. W jakiej książce znalazła/eś świat do którego chciałabyś się natychmiast przeprowadzić?
Dobra książka przenosi do opisywanego przez siebie świata, wspaniała pozostawia w tym świecie na dłużej. Mnie przeniósł w inny świat Hugo w Nędznikach i Katedrze Najświętszej Marii Panny w Paryżu, czasami zdaje mi się, że cały czas tam tkwię.
9. Najdziwniejsza książka jaką czytała/eś to?
Nie przypominam sobie w tej chwili żadnej dziwnej książki.
10. Twoje literackie odkrycie tego roku to?
Juan Jimenez z jego poetycką książką Srebrzynek i ja oraz Chodorlos de Laclos Niebezpieczne związki. Natomiast w literaturze polskiej miłym zaskoczeniem okazał się Gustaw Morcinek i jego Wyrąbany chodnik.
11. Bohater literacki w towarzystwie którego mógłbyś/mogłabyś spędzić jeśli nie życie to przynajmniej długą podróż to?
Bogumił Niechcic byłby dla mnie idealnym towarzyszem życia, a w awanturniczą podróż wybrałabym się z Edwardem Dantesem występującym w roli hrabiego Monte Christo.
Istotą zabawy jest zadanie kolejnych pytań i wytypowanie kolejnych „szczęśliwców”. Do tej pory często bywałam ostatnim ogniwem łańcuszka. Obawiam się, iż kolejna seria pytań dotycząca czytania może być nużąca, ale spróbuję.
1. Jaką polską książkę uważasz dla siebie za najważniejszą, lub kilka najważniejszych?
2. Literatura współczesna czy klasyka?
3. Książka, której obiór podczas kolejnej lektury się radykalnie zmienił.
4. Miejsce na ziemi, które chciał/a byś zobaczyć, dzięki lekturze.
5. Muzyczne skojarzenia książkowe.
6. Najlepsza biografia, jaką czytałaś/eś?
7. Kryminał czy science ficton?
8. Książka z obrazem w tle, którą wspominasz najlepiej.
9. Jaką książkę z kręgu literatury pozaeuropejskiej możesz polecić osobie, która niechętnie sięga po tego typu literaturę.
10. Gdybyś miał/a okazję zjeść kolację z pisarzem/pisarką - kogo byś wybrał/wybrała i co byś zamówił/zamówiła?
11. Jaką książkę zabrał/a byś na bezludną wyspę?
Gdyby zechcieli odpowiedzi udzielić
- Kaye z Notatnika kaye,
- Anna z Przeczytałam książkę,
- Beata ze Szczur w antykwariacie,
- magdalena z O biografiach i innych drobiazgach,
- Agnieszka z Moje podróże literackie,
-paren z O muzyce słowem i obrazem,
-natanna z Moje zaczytanie
- nutta z Niecodziennika literackiego,
- marlow z Galerii Kongo
byłoby mi niezmiernie miło. Zdaję sobie sprawę, iż niektóre z osób niechętnie lub wcale nie biorą udziału w takich zabawach, ale zaryzykuję. W każdym razie to nie ja będę osobą przerywającą zabawę :)
Gdyby ktoś nie wskazany miał się ochotę zabawić to zapraszam, każdy będzie mile widziany.
Zgadzam się z Tobą, że klasyka wcale nie jest tak łatwo dostępna, jak się wydaje. Wielu starych książek nie sposób wypożyczyć, trzeba je kupić, nieraz za zawyżoną sumę. Zresztą często są to książki zniszczone, a chciałoby się mieć świeżutkie i czyściutkie :)
OdpowiedzUsuńPrus na grypę? Hm, te książki Prusa, które ja czytałam, były raczej ponure. Zdarzały się w nich humorystyczne fragmenty, ale całość wypadała przygnębiająco. "Lalka" mnie przygnębiła, "Placówka" też, że już nie wspomnę o nowelach...
Właśnie, można coś niecoś dostać na allegro, ale często są to mocno sponiewierane egzemplarze, o pożółkłych i rozpadających się kartkach, czasami poplamione. Oczywiście kupuję tam sporo, ale tak jak piszesz czasami ceny bywają zbyt wysokie, jak na książki używane. A sprzyja temu właśnie taka a nie inna polityka wydawnictw, czy bibliotek. Rozumiem, że może jesteśmy wyjątkami w przeważającej czytelniczej braci, ale jakiś choćby niewielki nakład myślę, że znalazłby nabywców. Placówki i nowelek nie pamiętam zbyt dobrze, ale że Lalka cię przygnębiała.. mnie czytało się fantastycznie, taka różnorodność wątków, takie bogactwo bohaterów, nieco naturalistyczny obraz miasta, wspaniałe pamiętniki Rzeckiego, no i to wspinanie się Wokulskiego.
OdpowiedzUsuńMnie akurat "Lalka" przygnębiała, bo najpierw żal mi było Izabeli osaczanej przez Wokulskiego, potem, gdy już poznałam się na Izabeli, żal mi było Wokulskiego. I to jego samobójstwo na końcu... Oczywiście były i wątki, które mnie rozśmieszały.
UsuńOstatnio ku swojemu zdumieniu widzę na blogach wiele recenzji "Braci Karamazow", "Emancypantek" i "Pana Tadeusza". Czyli klasyka jest jednak wydawana.
Teraz rozumiem. Izabeli żal mi nie było, choć teraz rozumiem, że miała jakieś tam swoje racje i poza wszystkim innym, tym że była taką pustą lalką, najzwyczajniej nie kochała Wokulskiego, a nawet czuła do niego niechęć. Wokulskiego i owszem żal mi było, jak każdego nieszczęśliwie zakochanego, choć jako wieczna optymistka wolałam wierzyć, że zatarł po sobie wszelkie ślady i pojechał gdzieś zaczynać wszystko od nowa. Myślisz, że to, iż ludzie czytają jest oznaką wznowienia książki, a może po prostu jest moda na określone pozycje. Zresztą nie twierdzę, iż wydawnictwa w ogóle nie wydają klasyki, ale jak na mój gust ona ginie w natłoku innej literatury lub literaturopodobnych pozycji. Zaraz popędziłam na stronę internetową zobaczyć, czy wydano Pana Tadeusza ostatnio, bo chętnie nabyłabym ładne wydanie (mam takie zwykłe lekturowe) i na hasło pan Tadeusz gdzie kupić - pokazały mi się dziesiątki linków wódka weselna pan Tadeusz:) tanio sprzedam :)))
UsuńMasz rację, z zakończenia nie można było wysnuć wniosku, że Wokulski się zabił. Mógł się zabić, ale równie dobrze mógł gdzieś wyjechać, by zacząć nowe życie.
Usuń"Pan Tadeusz", "Bracia Karamazow", "Emancypantki" i jakaś książka z cytatami Szekspira zostały wydane niedawno przez MG - te same wydawnictwo wydało niedawno "W stronę Swanna". Stąd zalew recenzji :)
A czy warto kupić? Tego nie wiem. "Bracia Karamazow" są podejrzanie cienkie, może to jakaś skrócona wersja?
Teraz sobie przypominam, że czytałam u montgomerry o tym wydaniu Pana Tadeusza, ale jakoś przeoczyłam fakt, iż jest to nowe wydanie, zamieszczone tam ilustracje wydawały mi się znane, więc wzięłam to jako przypomnienie sobie dawnej lektury. No tak, skoro pojawiają się na blogach wpisy dotyczące klasyki to powinno mi to dać do myślenia, iż pojawiło się wznowienie, bo tak, że ktoś sam z siebie sięga po taką rzecz (jeśli nie jest to marlow, z całym szacunkiem dla naszego kolegi) to mało prawdopodobne. W każdym razie ukłon w stronę wydawnictwa, bo może dzięki temu parę więcej czytelników zdobędą klasycy. Zajrzałam na stronę wydawnictwa i widzę, że wyszedł już trzeci tom Prousta, co mnie niezwykle raduje. No i ten pan Tadeusz wygląda interesująco, ilustracje piękne. Bracia Karamazow- cienkie wydanie- to rzeczywiście dziwna sprawa- słuchałam audiobooka, dłuuuugo, bardzo długo.
UsuńDziękuję za zaproszenie :-) "Niebezpieczne związki" odkryciem roku? - też uważam, że to świetna książka! :-)
OdpowiedzUsuńNie napisałam wrażeń z lektury od razu i teraz już byłoby mi ciężko bez powrotu, ale książka naprawdę świetna, przyznam, iż nie spodziewałam się tego. Sądziłam, iż ekranizacja (bo od niej zaczęła się moja znajomość tematu) jest zasługą głównie wspaniałych aktorów.
UsuńRozumiem, że chodzi Ci o tę z Glenn Close? Tak, film rzeczywiście świetny, co prawda trochę ma zmienione zakończenie ale utrzymane jest jak najbardziej w klimacie.
UsuńTylko tę ekranizację oglądałam, więc o tę mi chodziło. :)
UsuńJuż mam dwa zestawy pytań do odpowiedzi ale może trzeci zmobilizuje mnie do reakcji. Tym bardziej, że i u mnie też coraz częstszy zastój.
OdpowiedzUsuńJest mi niezmiernie miło znaleźć się w tak doborowym gronie.
Nie powiedziała bym nie tym dwom facetom, których wymieniłaś.
Ja mam nadzieję, iż trzeciej nominacji nie dostanę, bo obawiam się, że moją rozwlekłością odpowiedzi (uwierz, że przed publikacją skróciłam je o co najmniej połowę tak meandrowały na różne strony) zanudziłabym potencjalnych czytelników. Natomiast, jeśli dla Ciebie trzecia nominacja byłaby mobilizacją to mogę osobiście wymyślić pytania i przy okazji drugiej części wpisu wywołać Cię do odpowiedzi. :)) Co do facetów myślę, że jakoś się podzielimy, np. pół roku z Bogumiłem pół roku z Edmundem :)
UsuńTo jest trzecia.
UsuńSzczerze wyznam, że tego typu zabawy nie lubię, ale Twoje odpowiedzi przeczytałam, a komentarz wpisuję dlatego, że powieścią "Moulin Rouge" zachłysnęłam się "całe wieki" temu. Książkę wypożyczyłam w bibliotece szkolnej, później szukałam jej na próżno w księgarniach. Któregoś roku kupiłam ją, przeczytałam i znowu się zachłysnęłam, no i pożyczyłam, żeby inni też się nią zachłysnęli, no i nie wróciła już do mnie.
OdpowiedzUsuńUściski :)
Kiedyś trochę mnie irytowały tego typu zabawy (uważałam, że to takie troszkę kółko wzajemnej adoracji), teraz uważam je za sympatyczny przerywnik i możliwość troszkę lepszego poznania się, choć niby nie piszemy o niczym, o czym nie wspominalibyśmy wcześniej, ale kto pamięta wszystkie wpisy koleżeństwa temu konia z rzędem. Moulin Rouge czytałam po raz pierwszy pożyczoną od koleżanki lata temu. Kiedy odsłuchałam ją rok temu nadal byłam pod wrażeniem. pisałam o tej książce na blogu. Wówczas polecono mi biografię malarza autorstwa Julii Frey- stoi na półce i czeka na swoją kolej. pozdrawiam również
UsuńBardzo dziękuję za uwzględnienie mnie w zabawie. Postaram sprostać wyzwaniu, proszę tylko o kilka dni cierpliwości, bo zarobiona jestem:)
OdpowiedzUsuńNie ma terminów, więc czekam cierpliwie, miło będzie jeśli się do zabawy przyłączysz. Ja korzystam z L-4, aby odkurzyć bloga. Z poziomu łóżka niewiele można zrobić, poza czytaniem i pisaniem, no i spaniem.
UsuńBardzo mi miło i dziękuję Ci za zaproszenie do zabawy. :-)
OdpowiedzUsuńPrzygotowanie odpowiedzi na wszystkie pytania chwilę potrwa, bo już na pierwsze zaczął mi się układać w głowie cały "elaborat"... Ale powalczę ze sobą, żeby nie utopić sensu w morzu słów. :-)
Rozumiem, też tak miałam, odpowiedz na pierwsze pytanie zajęła mi stronę, zaczęłam od wyjaśnień, iż trudno jest wskazać jedno miejsce, autora czy książkę, że mam trudności nawet z wskazaniem dziesięciu.... i tak się zamotałam, że zanim dotarłam do sedna natłukłam w klawisze :) Zazdroszczę koczowniczce lakonicznych wpisów. Długie elaboraty mało kto czyta. Dlatego publikowane wpisy są i tak połową albo jedną trzecią pierwotnej wersji. :)
UsuńTak, nie jest łatwo wyważyć długość wypowiedzi, gdy mówi się o swojej pasji. :-)
UsuńTwoje pytania, na które właśnie odpowiedziałam, okazały się dla mnie taką próbą. :-)
Przeczytałam z ogromnym zainteresowaniem, czemu dałam wyraz w komentarzu. Pięknie napisałaś o swoich pasjach i odnalazłam pokrewieństwo dusz. W 80 procentach mogłabym się pod twoimi wypowiedziami podpisać.
UsuńTwój komentarz jest bardzo ciekawy, czytałam go, coraz szerzej uśmiechając się do Ciebie i do siebie. :-) Dziękuję!
UsuńI wiesz, tak sobie myślę, że "Czekolada", o której wspomniałam w komentarzu, mogłaby być miłym antydotum na L-4 i przerywnikiem w odkurzaniu bloga. :-)
UsuńOk, mogę się jeszcze troszkę powypowiadać pod wpisem, tylko rozłożę moje wypowiedzi w czasie. Gdybyś widziała, jak ślinka mi ciekła na samo wspomnienie książki, bo już widziałam te wszystkie cudeńka czekoladowe. Nie kuś, błagam. Na szczęście w domu nie ma ani grama czekolady, ale na film mogę sobie pozwolić. :)
UsuńŚwietnie! Pierwszą już przeczytałam i cierpliwie poczekam na kolejne odsłony. :-)
UsuńFilm raczej nie uśpi Twojej ochoty na czekoladowe delicje, przeciwnie, ale to bardzo dobry pomysł na wieczór.
Filia biblioteczna w centrum handlowym to b. rzadkie połączenie, ale pomysł podoba mi się. Czy samo wnętrze jest duże?
OdpowiedzUsuńA "Moulin Rouge" wpisuję na listę.;)
Przyznam, że kiedy usłyszałam o pomyśle otwarcia filii biblioteki w Centrum Handlowym nie wydawał mi się on najszczęśliwszy; głośno, gwarno, szumie, hałaśliwie - obawiałam się, że zabraknie klimatu i intymności. Na szczęście myliłam się. Jest cicho i spokojnie, a powierzchnia jest jak na znane mi biblioteki największa. No i sam księgozbiór wydaje mi się bardzo ciekawy i zróżnicowany. Moulin Rouge polecam.
OdpowiedzUsuńWidzę, że również muszę wyrwać się z listopadowego blogowego letargu, żeby sprostać zadaniu. Grono współnominowanych jest zacne, a więc i zadanie staje się trudniejsze. :)
OdpowiedzUsuńL-4 nie przeszkodziło w wymyśleniu pytań prowokujących do myślenia, choć kilka z nich w pierwszym momencie zderzyło się z pustką w mojej głowie. Dziękuję za nominację. Postaram się odpowiedzieć, ale zajmie mi to chwilę. :) Pozdrawiam ciepło!
PS "Niebezpieczne związki" to jedna z moich ulubionych książek.
Listopad i pewne zawirowania tego miesiąca spowodowały, iż trudno było mi się skupić na pisaniu. Pomyślałam, że taka zabawa pomoże przełamać pierwsze lody, no i nie ukrywam, że chorowanie daje więcej czasu i spokojniejszą głowę. Wymyślanie pytań okazuje się wcale nie jest taką prostą sprawą, zwłaszcza, kiedy padły już dwie serie. Starałam się (naśladując nieudolnie panią Łopieńską) zadawać proste pytania. Ciekawa jestem, jak poradzą sobie uczestnicy, bo i ja sama nie od razu umiałabym odpowiedzieć na własne pytania :).
UsuńZ rozczuleniem czytam o ulubionych miejscach pełnych książek. Wspominam Prunksaal w wiedeńskim Hofburgu i czeską na Strahowie (Hradczany). To są biblioteki! Szkoda, że w praskiej nie wolno było robić zdjęć. Mogłabym tam zamieszkać między regałami i globusami.
OdpowiedzUsuńA życie mogłabym spędzić z Bogumiłem. Skoro już zajęty, wybieram Benedykta Korczyńskiego. Epoka - wiadomo!
Czekam na drugą turę odpowiedzi;)
Czeską bibliotekę miałam okazję oglądać, też zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Pamiętam, że kupiłam sobie widokówkę, bo i wówczas (sporo lat temu) nie można tam było robić zdjęć. Co do panów, często marzymy o romantyku, a wybieramy realistę. Bardzo lubię pozytywizm. Korczyński trochę podobny w typie do Bogumiła i w zasobach cierpliwości wobec partnerki :), choć mimo wszystko wolałabym będąc mężczyzną Barbarę niż Emilię.
UsuńMiło mi. Dziekuję za zaproszenie:) Lepiej Cię (jako miłośniczkę książek) poznałam dzięki tej zabawie. Nawiązując do serii podróżniczej Zeszytów Literackich - również uważam, że jej oprawa edytorska jest mało atrakcyjna... Czytam teraz z tej serii "Szkice portugalskie" i wydanie niestety nie cieszy oka. Jednak pod względem treściowym zawiedziona nie jestem.
OdpowiedzUsuńJak do tej pory mam sporą serię szkiców włoskich i cieszy mnie, że podróżnicze szkice zataczają też inne kręgi. Brakowało mi takiego rodzaju pisania o podróżniczych wrażeniach z innych państw. Pojawiły się portugalskie, a ostatnio londyńskie, i jedne i drugie kuszą. A takie zabawy kiedyś nie bardzo mi się podobały, dziś z chęcią czytam odpowiedzi i poznaję koleżeństwo z trochę innej strony.
UsuńDziękuję za zaproszenie, postaram się niebawem odpowiedzieć na pytania.
OdpowiedzUsuńBędzie mi miło jeśli się zdecydujesz
UsuńZły czas, zły czas, a raczej niedoczas. Przeprowadzka, a potem dziura internetowa, nie wiadomo w sumie do kiedy. Ale tak czy inaczej, postaram się :D
OdpowiedzUsuńPS. No i wierzę, że zdrowy rozsądek wziął jednak górę u Wokulskiego i ucierpiał w wybuchu li i jedynie kamień. Ale bo to wiadomo, może akurat miał typowy odpływ krwi z mózgu związany z Izą :P
Rozumiem, nie ma sprawy, może kiedyś zechcesz wrócić do tematu :) w lepszym czasie. Ja też wierzę w rozsądek pana Stanisława, tacy ludzie mogą długo być ślepi, ale jak przejrzą raz na oczy to nie po to, aby skracać sobie życie
UsuńGratuluję wyróżnienia Gosiu...a ja obecnie gustuję w książkach amerykańskich...Czytam książkę Lisy See -" Marzenia Joy" Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNie traktuję tego w ramach wyróżnienia, raczej zaproszenie do zabawy. Nie znam tego nazwiska :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGosiu cieszę się, że zdecydowałaś się na udział w tej zabawie.
OdpowiedzUsuńDzięki temu dowiedziałam się o Tobie kolejnych wspaniałych informacji.
Pozdrawiam serdecznie:)
Kiedyś niechętnie brałam udział, wydawała mi się troszkę (nie chcąc nikogo urazić) kółkiem wzajemnej adoracji i zapchajdziurą. Dziś podchodzę do tego inaczej, uważam, że od czasu do czasu, byle nie za często można się troszkę, jak napisała Ania z Czytanki Anki obnażyć i napisać coś więcej o sobie i swoich zainteresowaniach, nawykach, śmesznostkach. Tak, byle nie za często, bo wówczas zamiast zainteresowania zaczyna wiać nudą. Pozdrawiam
UsuńAch, Hugo! Właśnie niedawno nabyłam sobie na Allegro „Katedrę Marii Panny w Paryżu”, bo byłam tą książką totalnie oczarowana kilka lat temu i stwierdziłam, że muszę ją mieć na własność. Niech się schowają wszystkie przeróbki i adaptacje. A te opowieści Hugo o Paryżu i jego historii jako przerywniki, coś cudownego...
OdpowiedzUsuń„Niebezpieczne związki” to także moje czytelnicze odkrycie tego roku i mocno przyczynił się do tego kolega Marlow :)
Pięknych Świąt!
Jakże mnie to cieszy, malo spotykam osób, które zachwyca Katedra (poza lirael, która także podzielała moje odczucia) jeśli ktoś czytał to raczej wyrażał się o książce, jako ramotce. Ja uwielbiam. Niebezpieczne związki czytałem może nie pod wpływem Marlowa, ale znam jego opinie i podzielam
OdpowiedzUsuń