Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 10 maja 2022

Galeria Sztuki Nowożytnej i Współczesnej, czy odkrywania Rzymu i siebie ciąg dalszy

Klimt Trzy etapy życia kobiety
Wspomniałam już w poprzednim wpisie, że gdyby nie lektura Albumu Arcydzieła Malarstwa Galerie Rzymu nie wybrałabym się do Rzymskiej Galerii Sztuki Nowożytnej i Współczesnej (Galleria Nazionale d`Arte Moderna, czyli GNAM). Znajduje się ona nieopodal Parku Borghese. A zatem po odwiedzeniu ulubionej Galerii Borghese (Bernini, Caravaggio, Santi - sama śmietanka artystyczna) i spacerku ukwieconymi alejkami dotarłam do kolejnej galerii, w której mieszczą się zbiory malarstwa i rzeźby z XIX i XX wieku. Poza obrazami włoskich malarzy są tu także obrazy Van Gogha, Degasa, Renoire‘a, Moneta, Cezanne`a, a także Kandinsky, Miro, Pollock, Klimt. To oczywiście ogromna przyjemność oglądać obrazy tak wielkich artystów, w miejscu w którym zupełnie się tego nie spodziewa. Nie jest to do końca prawdą, bowiem dzięki lekturze Albumu wiedziałam, czego mogę się tutaj spodziewać, niemniej wrażenia były spore. Zawsze chętnie chłonę kolejnych impresjonistów i dołączam ich zbiory do kolekcji obejrzanych. Tym razem jednak największe wrażenie zrobił na mnie obraz Klimta Trzy etapy życia kobiety. Może dlatego, że Klimta miałam możliwość oglądania po raz pierwszy. Był to, jak mi się wydaje bardzo dla tego artysty charakterystyczny obraz. Wydaje mi się, bowiem twórczości tego malarza nie znam zupełnie. Kiedy myślę Klimt na myśl przychodzi Pocałunek oraz Judyta z głową Holofernesa. A kiedy myślę chwilę dłużej pojawia się jeszcze Danae, z tym charakterystycznym masywnym udem kobiecym. Trzy etapy życia ukazują dziecko, dziewczynę i dojrzałą kobietę. Gdyby nie było tam tej ostatniej; pomarszczonej, z dużym brzuchem i obwisłymi piersiami obraz można by nazwać macierzyństwo lub studium matki z dzieckiem. Byłaby to pogodna, sielankowa scenka, ale jest ta trzecia, ta w którą czas przeistoczy każdą z nas nie dając zapomnieć o przemijalności człowieka. Kontrast spokoju, bezpieczeństwa i radości życia przeciwstawiony jest rezygnacji, chęci ucieczki, wyczuwalnemu niepokojowi. To ciekawy obraz, który chętnie dodaję do swoich zbiorów. 
Od niedawna zaczęłam też z ciekawością przyglądać się niektórym obrazom surrealistów czy abstrakcjonistów, a zamieszczone poniżej wydały mi się interesujące. Miła dla oka odmiana będąca połączeniem form geometrycznych. Ot sztuka dla sztuki, coś co nie służy niczemu poza przyjemnością oglądającego. Nie wiem, jak u was, u mnie wywołują one uśmiech w przeciwieństwie do "sztuki" Duchampa.
Kandinsky


Miro

Choć już zamieszczona poniżej plątanina linii, plam, supłów, jako bardziej niepokojąca forma wyrazu nie sprawia mi przyjemności. Mam wrażenie, że stworzyłam setki podobnych dzieł podczas nudnawych szkoleń. Może dlatego nie doceniłam obrazu Pollocka, choć niektóre jego dzieła są interesujące.

 
 
 
                             
Pollock

Wracając do sztuki bardziej klasycznej spośród włoskich artystów zwróciłam uwagę na malarza, którego reprodukcja Sogni (Marzenia) zainteresowała mnie  podczas oglądania albumu poświęconego galerii. Vitorrio Corcos namalował swoją kochankę we wdzięcznej, melancholijnej pozie. Kobieta siedząca na ławce zapatrzona gdzieś przed siebie, wzrokiem rozmarzonym i nieobecnym przykuwa spojrzenie widza, trudno oderwać od niej wzrok. Jest tu to co ogromnie lubię, pastele, delikatność, zamyślenie, rozmarzenie, czar, dziewczęcość, towarzystwo książek i takie nienachalne szczęście. Obraz powstał pod koniec XIX wieku. Jako że zrobił na mnie pozytywne wrażenie chciałam poznać inne dzieła  malarza. Niestety w czeluściach Internetu udało mi się znaleźć jedynie obraz zwany Zwiastowaniem. W przeciwieństwie do Sogni wydał mi się mało zajmujący.
Marzenia Corcos
Natomiast obraz innego malarza Telemaco Signorini Sobborgo di Porta Adriana a Ravenna skierował uwagę na malarza, który uwieczniał scenki rodzajowe oraz fragmenty architektoniczne włoskich miast drugiej połowy XIX wieku. A takie obrazy szczególnie lubię. Idąc tym tropem trafiłam na parę ciekawych obrazków z Florencji i okolic.


W Galerii odbywała się także interesująca wystawa fotografii Gohar Dashti irańskiej fotografki Today`s Life and war, która myślę prowokacyjnie zestawiła dwie nieprzystające do siebie scenerie, tę codzienną, zwyczajną z tą wojenną. Są np. suszące się na drutach kolczastych pieluchy, para młodych ludzi popijająca herbatę pod lufą czołgu, czy kobieta leżąca w łóżku a w tle idący z broną żołnierze. 
Port w Ravennie Telemaco Signori
To zaledwie kilka obrazów z niezwykle bogatych zbiorów Galerii, wśród których wiele było takich, który nie były w stanie zatrzymać na dłużej mego wzroku, ale też całkiem sporo dołączyło do osobistej galerii obrazów autorki bloga. 
Na zakończenie kilka zdjęć z wystawy Życie i wojna (wystawa z 2008 roku)



Ale żeby nie kończyć obrazami które przywodzą na myśl wydarzenia, jakich nigdy nie chcielibyśmy oglądać, a jakich widujemy ostatnio sporo inny obrazek.
 
Otóż będąc pod fontanną di Trevi otoczoną tłumami turystów, których ku memu zaskoczeniu w kwietniu było w Rzymie multum (naiwnie liczyłam na ich mniejszą ilość), postanowiłam zrobić zdjęcie znajdującym się przed fontanną ludziom. Kiedy patrzyłam w obiektyw aparatu zdziwiły mnie gromkie oklaski i krzyki radości. Dopiero po chwili zorientowałam się, że wraz z kilkoma setkami osób byłam świadkiem oświadczyn, które udało mi się uwiecznić na zdjęciu.


Nie wiem, czy wybranka marzyła o tak mało intymnej scenerii, ale wyglądała na szczęśliwą. Oby ten ważny dla nich dzień przyniósł im więcej dni pogodnych niż pochmurnych. I pewnie niejedna zazdrościła dziewczynie.

5 komentarzy:

  1. Dużo się działo ostatnimi czasy w Twoim życiu. Włochy, Rzym wymarzone wakacje ze sztuką. Galeria zachwyca swoim bogactwem zbiorów, pewnie rozbolałby mi się plecy od dreptania, zatrzymywania się, robienia zdjęć, zapewne byłabym bardzo zmęczona od nadmiaru wrażeń nie tylko wzrokowych... Obraz Klimta Trzy etapy życia kobiety mam u siebie w cudownym albumowym wydaniu: Eva di Stefano - Gustaw Klimt Uwodzicielskie złoto. Do tego obrazu dodałabym jeszcze Nadzieja I (1903) i Nadzieja II (1907-1908). Ten pierwszy znajduje się w Ottawie w National Galery of Canada, drugi w Nowym Jorku w Museum of Modern Art. Pierwszy niezbyt przychylnie był odbierany i rozmaicie interpretowany - ciekawa lektura....
    Ech, wspaniała przygoda :) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak, wrażeń przywiozłam całe mnóstwo, jedenaście dni i jedenaście galerii (rzymskich i florenckich), zmęczona byłam niemożebnie, w ostatniej galerii miałam kryzys, bo choć ja to uwielbiam, trochę przeholowałam i kolejnego dnia poszłam do Ogrodu Botanicznego. Dziękuję za polecenie książki, zajrzałam na allegro - nie jest tania, ale podejrzewam, że warta swojej ceny. Jak wspomniałam Klimta znam mało i życie i twórczość, choć wydaje mi się łatwo rozpoznawalny, ale to może tylko moje wyobrażenie. Chętnie obejrzę więcej jego obrazów, a że na drugi kontynent raczej się nie wybiorę (mój organizm nie toleruje podróży trwających powyżej pięciu godzin) to zostają mi książki i albumy, no i oczywiście Wiedeń, gdzie chyba najwięcej obrazów Gustawa, ale może i to mi się wydaje. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem pod wrażeniem ilości galerii, które odwiedziłaś. Lubię zwiedzać muzea, galerie ale ta ilość by mnie przerosła. Trudno mi komentować sztukę, nie jestem znawcą, raczej odbieram ją intuicyjnie i emocjonalnie. Miałem szczęście być we Wiedniu w górnym Belwederze jest największa kolekcja dzieł Klimta ponad dwadzieścia obrazów. Będąc w Rumunii w pałacu Pałac Peleş prace Klimta zdobią teatr pałacowy. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja także nie jestem znawcą sztuki, lubię ją oglądać, lubię o niej czytać, sprawia mi to przyjemność, ale do znawstwa bardzo daleko. Piszę co widzę i jak to odbieram. I z tej mojej pasji do sztuki czasami się zatracam w zachłannej chęci kontemplacji jeszcze więcej i przyznaję raz jeszcze troszkę przesadziłam tym razem, ale tak to jest, jak człowiek zawsze myśli sobie, a co będzie jeśli to mój ostatni wyjazd, jeśli znowu coś stanie na przeszkodzie i chce się naoglądać na zapas. Mam dosyć dobrą pamięć do tego co widzę i do emocji jakie tym oględzinom towarzyszą. A obejrzenia Klimta w Wiedniu zazdroszczę. Miałam na ostatni urlop wybrać się na leniuchowanie, ale kto wie, może Wiedeń. Pomarzyć dobra rzecz. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Maksymalnie wykorzystałaś urlop, aż Ci troszeczkę zazdroszczę, że obfitował w interesujące muzea. Ja też widziałam obrazy Klimta w Górnym Belwederze w Wiedniu. Bez problemu można było robić zdjęcia. Ten najsłynniejszy czyli Portret Adele Bloch-Bauer, znajduje się w Galerii w Nowym Jorku więc jest poza moim zasięgiem. Jeżeli nie czytałaś, to polecam Złotą damę - Anne Marie O'Connor.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).