Wyd. Benedyktynów 2010 r. |
Bohater, niemal siedemdziesięcioletni Ludwik u kresu swych dni pisze długi list do żony. Zdając sobie sprawę z własnych wad chce, aby rodzina poznała go naprawdę. I od złej i od nieco może lepszej strony. Niczego nie tai. Jest boleśnie szczery w swojej spowiedzi. Tak szczery, że jego wynurzenia mogą zranić bliskich. Jego nienawiść wobec bliskich sprawia iż chciałby pozbawić ich całego majątku i napawać się tym widokiem. I cóż mi pozostało? To, co zarobiłem w ciągu tych ponurych lat, te pieniądze, z których wy szaleni, chcielibyście mnie ograbić. Ach sama myśl, że będziecie się nimi radować po mojej śmierci, jest dla mnie nie do zniesienia. Powiedziałem ci zaraz na wstępie poczynił już odpowiednie kroki, aby wam nic nie zostawić. Dałem ci też do zrozumienia, że potem z tej zemsty zrezygnowałem… Ale pisząc to wówczas, nie zdawałem sobie sprawy, z jaką siłą targają mym sercem przepływy nienawiści. Zaledwie fala odpływa, rozczulam się… Później powraca i znów mnie zalewają jej brudne odmęty. (str.57). Ludwik nie tylko chciał pozbawić majątku swoich bliskich, chciał to zrobić w sposób przebiegły i okrutny. Mawiałem jej [córce] często. Po mojej śmierci będziecie mnie błogosławić, po to tylko, aby widzieć, jak oczy jej zaczynają błyszczeć pożądaniem. Powtarzała ci te cudowne słowa. Cała rodzina wpadała w trans. A ja obmyślałem tymczasem sposób, aby wam zostawić jedynie to, czego nie można było ukryć. … Wpadłem nawet na pomysł, aby obciążyć ziemię hipoteką… (str.87).
Rodzina Ludwika też miała sporo na sumieniu. Wiedząc, iż ojciec ma miliony nie potrafili pogodzić się z faktem, iż wszystkiego im odmawia, nie wspomaga w potrzebie, chce pozbawić majątku. Podstępem próbowali zdobyć to, co w ich mniemaniu słusznie się im należało.
Bohaterowie powieści są postaciami niezwykle złożonymi. Trudno zapałać sympatią do któregokolwiek z nich, mają liczne wady i przez to są niezwykle ludzcy.
Plan Ludwika upada, kiedy umiera jego żona. Umarła, nie poznawszy mnie, nie wiedząc, że byłem nie tylko potworem, nie tylko katem, lecz, że był we mnie jeszcze inny człowiek (str.147). Ludwik zaczyna dostrzegać to, że oskarżając o nieczułość, brak zainteresowania i obojętność swych bliskich sam zachowywał się identycznie wobec nich. Stara się naprawić błędy, zmienić swe postępowanie.
Czułem, widziałem mą zbrodnię, dotykałem jej. Nie tkwiła ona całkowicie w tym ohydnym kłębowisku żmij- w nienawiści do dzieci, pragnieniu zemsty, ukochaniu pieniądza, lecz w uporze, z jakim wzbraniałem się poprzez te skłębione żmije przedrzeć. Uczepiłem się tego obrzydliwego kłębowiska, jak gdyby było moim sercem, jak gdyby bicie tego serca zmieniło się w syk pełzających gadów. Nie dość, że przez pół wieku znałem z samego siebie tylko to, co mną nie było; na innych też patrzyłem w ten sam sposób. W twarzach mych dzieci uderzała mnie wyłącznie nikczemna chciwość. W Robercie dostrzegłem tylko głupotę i uczepiłem się tych pozorów. Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, że trzeba zrywać maskę z twarzy innych ludzi, że trzeba się przedrzeć przez nią, aby do nich dotrzeć. (str. 163)
Czy będzie miał na to czas, czy jeszcze zdąży naprawić zło, które wyrządził, czy jest już za późno. A może nigdy nie jest za późno na zmianę?
Podoba mi się styl pisarza, język, lekkość pióra, pogłębiona psychologia postaci. Pierwsze spotkanie z prozą Francois Mauriaca było bardzo udane i zachęcające do kolejnych odkryć. Na dobrą literaturę zawsze warto znaleźć czas.
Prawdopodobnie to jest świetny pisarz i doskonała książka, ale od dłuższego czasu omijam lektury, które mogłyby mnie zatruć, obciążyć psychicznie. Nie mam na to siły. Sam fakt, że pisarz doskonale opisuje osobowość bohatera, nie przekonuje mnie do sięgnięcia po książkę. Mam w sobie spore pokłady empatii, więc próba zmierzenia się z tak negatywnym osobnikiem dużo by mnie kosztowała. Doceniam, ale nie przeczytam. Natomiast bardzo Ci dziękuję za zasygnalizowanie ciekawego miejsca w sieci, czyli bloga Koczowniczki - już go sobie wpisałam na moją listę obserwowanych :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie!
Rozumiem to doskonale. Tak mam, jeśli idzie o literaturę łagrową, obozową, przemocową. Do niektórych pozycji muszę znaleźć właściwy moment, innych nie chcę wcale poznawać, co zawsze przypomina mi powiedzenie mamy, czy myślisz, żę jak zamkniesz oczy na coś, to ono zniknie. Wiem, że nie zniknie, ale nie potrafię się zmusić do czytania o zwyrodnieniach, zadawaniu komuś bólu (w sensie fizycznym). Ludwik nie jest aż tak odstręczającym bohaterem, ale do przyjemniaczków nie należy. Koczowniczka pisze o bardzo różnej literaturze. Często kompletnie mi nie znanej i w zasadzie z bardzo różnych dziedzin. Polecam. Nie zawsze komentuję, bo jeśli nie znam, nie czytałam to trochę mi głupio się powtarzać. Pozdrawiam. Zazdroszczę umiejętności dopisania do listy, bo mnie się to od kilku lat nie udaje, mimo, że kiedyś bez problemu to robiłam. Teraz muszę zapamiętywać blogi, albo trafiam poprzez komentarze
UsuńU Koczowniczki jest lista obserwatorów (taki zestawik avatarów gdzieś tam na bocznym pasku bloga) i kliknęłam tylko "obserwuj" - teraz jej blog pokazuje mi się na liście czytelniczej jak wchodzę w widok "projekt" bloga. Może Twój blog jakoś inaczej działa, ale na blogspocie też powinnaś mieć taką możliwość.
UsuńMałgosiu!
UsuńPrzeczytałam, ze masz problemy z powiększeniem Listy blogów. Może poprowadzę Cię jak to zrobić:
Wchodzisz na: Moja Lista Blogów
Dodaj nowy element - wklejasz adres bloga, który Cię interesuje
wklejasz URL bloga
klikasz - dalej,
OK
Klikasz : URL bloga (https://)
zapisz
zapisz
Mam nadzieję, że się powiedzie.
Pozdrawiam:)
Małgosiu - koczowniczkę mam w liście blogów od dawna, więc nie sprawdzę tej metody, spróbuję jej na innym blogu, ale dziękuję za próbę pomocy
UsuńŁucjo- robię to co jakiś czas, podejmuję próby dodania nowych blogów do listy, w dokładnie taki sposób i nie działa. Na etapie zapisz- klikam w zapisz i nic się nie dzieje. Próbowałam z innymi przeglądarkami i nic. I oczywiście za każdą taką podpowiedzią podejmuję próbę na nowo. I ... nie będę tu przeklinać. No muszę się pogodzić z tym, że jest jak jest
UsuńDoskonale rozumiem jakie to jest denerwujące. Ja nie mogę w ostatnim czasie zmienić koloru w jakimś wyrazie. Kolejny problem to nagminnie znikające komentarze na zaprzyjaźnionych blogach. Niestety nic nie poradzimy na te mankamenty na Bloggerze.
UsuńŻyczę Ci miłej, relaksującej niedzieli:)
Dopóki są to takie małe niedogodności musimy się z nimi pogodzić. Gorzej, jak zaczną nam znikać blogi z całą zawartością. Co jakiś czas robię sobie kopię, ale nie robię tego systematycznie, więc będę płakać rzewnymi łzami, jak mi to zniknie. A kopii przy pomocy blogera nie mogę zrobić, choć też nie raz mi podpowiadano, jak to się robi. U mnie to nie działa. Pozostaje ręczne kopiowanie. :)
UsuńOgromnie się cieszę, że powieść Mauriaka przypadła Ci do gustu i że sięgniesz po kolejną. :) Jego utwory są zazwyczaj króciutkie, ale niosą mnóstwo emocji. To prawda, że postacie z "Kłębowiska żmij" są złożone i trudno zapałać sympatią do którejkolwiek z nich. Autor to mistrz w ukazywaniu rodzin, w których panują nieprzyjemne, trudne relacje. Nie umiałam zdecydować, czy gorszy był sam Ludwik, czy może jego obłudna, chciwa rodzina.
OdpowiedzUsuńMoże zaczynam dorastać i do krótszej formy, bo np. opowiadania, które kiedyś z założenia odrzucałam, jako gatunek zaczynam czytać (może dzięki autorce Munro) i bardzo mi się podobają. Po Mauriaca sięgnę na pewno ponownie, tylko zobaczę, co mają w mojej bibliotece. Rodziny, w których panują przyjemne relacje bywają nudne literacko :), choć może nieco więcej empatii by się bohaterom przydało.
OdpowiedzUsuń