Francuska kawiarenka literacka
Łączna liczba wyświetleń
wtorek, 5 czerwca 2012
Ciężki miesiąc zakończony, czyli nowo narodzona
Przez ponad miesiąc żyłam w zawieszeniu, w oczekiwaniu, w niepewności i strachu. Strach ma wiele oczy, a mój miał ogromne. Przez miesiąc czasu po prostu się bałam. Pod koniec kwietnia okazało się, iż czeka mnie zabieg i biopsja. Najpierw badania, zabieg, potem długie czekanie na wynik.
Odebrałam wynik i jestem, jak nowo narodzona i mogę zaśpiewać, że czuję się jak królowie życia.
Skoro otrzymałam kolejną szansę od jutra wracam intensywnie do blogosfery.
Dziękuję tym wszystkim, którzy wiedząc o moich obawach dodawali mi wsparcia i otuchy. Wasze słowa; znaczyły dla mnie ogromnie dużo. W takich chwilach chce się usłyszeć cokolwiek, nawet kłamstwo. A wystarczy zwykłe trzymaj się, będzie dobrze. Najgorsze co może spotkac w takiej chwili to cisza i zostawienie kogoś samemu sobie.
To pewnie niemądre, irracjonalne i nieuzasadnione, ale postanowiłam kupić sobie pierwszego w życiu aniołka, aby czuwał nade mną w ten trudny czas oczekiwania. I możecie wierzyć lub nie, ale ja jestem przekonana, że czuwał nade mną.
Mogę znowu planować wakacje, kolejne musicale. Życie jest cudowne.
Zdecydowałam się na tak osobisty wpis, aby uświadomić moim wirtualnym przyjaciołom i znajomym, że nie należy odkładać niczego na później, zarówno korzystania z życia, jak i badań.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oj, tak życie jest cudowne,
OdpowiedzUsuńnic nie wiedziałam o Twoich problemach i obawach :(
Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wszyło. Cieszę, że jesteś i że wracasz do blogosfery. Będzie nie tylko dobrze, ale i lepiej. Trzymaj się i pisz, pisz, pisz :)) Pozdrawiam ciepło.
Cieszę się razem z Tobą,
OdpowiedzUsuńściskam serdecznie!
a Aniołek - cudny!
Wspaniale, że wszystko dobrze. Czekamy na intensywny powrót w takim razie :)
OdpowiedzUsuńWielu wizyt we Florencji :-) no i postów na blogu :-) Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Twoje problemy są już za Tobą :) Nie byłam świadoma, że to coś aż tak poważnego. Tym bardziej się cieszę :) mam w rodzinie podobną sytuację, więc wiem czym to pachnie :/
OdpowiedzUsuńEch Ty, cieszę się, że wszystko dobrze :)
OdpowiedzUsuńHUUUUURA !!!
OdpowiedzUsuńZnam to uczucie, doskonale wiem co przeżywałaś!
Wiem, że po otrzymaniu dobrej wiadomości chce się góry przenosić, szaleć ze szczęścia i radości ...Płakać i śmiać się
Dobrze, że wszystko pomyślnie zakończyło się.
Cudownie, że wracasz do biosfery.
Serdecznie pozdrawiam
Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa. Dzisiaj upijam się ze szczęścia sokiem pomarańczowym.
OdpowiedzUsuńGuciu, droga, nie wiedziałam, że przeżywasz takie trudne chwile, cieszę się, że masz już je poza sobą. Cieszę się razem z Tobą I niech aniołek (cokolwiek to znaczy), dalej czuwa nad tobą. Buziaki!!! I dla przypomnienia wszystkim i sobie - do odważnych świat należy!
OdpowiedzUsuńGosiu - cieszę się z Tobą!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wszystko już za Tobą. Dołączam się do poprzedniczki niech anioł czuwa nad Tobą.
OdpowiedzUsuńTeż bardzo się cieszę, że zakończyło się to wszystko pozytywnie:). Pozdrowienia:).
OdpowiedzUsuńZdrówka i jeszcze raz zdrówka. I pół literka, żeby uczcić dobre wieści :P
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wszystko jest już dobrze:)
OdpowiedzUsuńTakże się cieszę :) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki, dzięki. No i zastosowałam się do rady Bazyla (dla mnie kieliszek wina to jak pół literka), w związku z tym dzisiaj wpisu nie będzie :)
OdpowiedzUsuńGosieńko, cieszę się razem z Tobą. Aniołów nigdy za wiele i niech fruną z każdej strony. Też radzę soczek rozcieńczyć wodą ognistą. Wszak Twoje zdrowie pijemy! Na zdrowie!:)
OdpowiedzUsuńByłabym niewdzięczną, gdybym teraz waszego zdrowia nie wypiła, dlatego jeszcze kieliszek jeden do was przepijam. (Pana Wołodyjowskiego teraz czytam:)
OdpowiedzUsuńGosiu, czytaj i odprężaj się psychicznie...
OdpowiedzUsuńA Anioł Stróż, czuwał i czuwa nad Tobą...
Dobrej, spokojnej nocki życzę.
Pozdrawiam
O jak dobrze.
OdpowiedzUsuńMocno ściskam.
Wspaniale móc czytać takie dobre wiadomości! Wyobrażam sobie, co musiałaś czuć, a może nawet sobie nie wyobrażam... Pozdrawiam Cię serdecznie i spróbuję się dostosować do rady, ja zawsze żyję gdzieś tam "jutro".
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo miłe są wasze komentarze. Powinnam zamieścić kolejny wpis, ale jak na złość dopadła mnie "niemoc twórcza". Usiłuję coś napisać, siedzę, gapię się w ekran i nic.
OdpowiedzUsuńCieszę się z Tobą. Beztroskich chwil życzę i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję i życzę wszystkich tego samego i żeby nie musieli przezywać takich doświadczeń, a jeśli już, to tylko z takim samym rezultatem
OdpowiedzUsuń