Cóż jeszcze można napisać na temat książki, o której napisano już tak wiele, książki, która stanowi absolutną biblię milionów czytelniczek. Perswazje przeczytałam mając wcześniej na koncie lekturę trzech (jak mi się wydawało) najbardziej znanych powieści pisarki. Lubię i cenię powieści Jane Austin, ale nigdy nie zaliczałam się do fanklubu wielbicielek pisarki.
Dotychczasowym bohaterkom Austin, jakkolwiek zyskały moją sympatię, zawsze miałam coś do zarzucenia. Lubiłam je, ale nie potrafiłam się identyfikować z żadną z dziewcząt, a to za płocha, a to za rozważna, a to zbyt dumna, a to zbyt irytująca. Tymczasem Anna Elliot to dziewczę marzeń.
Jest łagodna, spokojna, pozbawiona egoizmu, niosąca pomoc bliźnim, nie lubiąca rozgłosu i bycia w centrum zainteresowania, mądra i rozsądna.
Jej życie nie jest godne pozazdroszczenia. Na skutek perswazji otoczenia; zadufanego w sobie ojca oraz opiekunki i przyjaciółki domu dziewczyna odrzuciła kilka lat wcześniej oświadczyny człowieka, którego kochała i przez którego była kochana. Kapitan Wentworth, był marynarzem, marzycielem o wielkich aspiracjach, lecz jego widoki na przyszłość były mgliste, a zatem nie stanowił odpowiedniej partii dla dziewczyny, której ojciec miał aspiracje iście książęce. Zaawansowana wiekiem, niezamężna, dwudziestosiedmioletnia panna to osoba znajdująca się poza kręgiem społecznych i towarzyskich zainteresowań. Doskonale nadaje się do opieki nad siostrzeńcami i bratankami, jest czymś pośrednim pomiędzy osobą prowadzącą ojcu gospodarstwo domowe a damą do towarzystwa, no i oczywiście stanowi przedmiot sąsiedzkich drwinek i ostrzeżenie dla innych panien (co je czeka, jeśli nie będą brały tego co się nadarza). Anna mieszka z próżnym, zarozumiałym, rozrzutnym i skoncentrowanym na sobie ojcem, który doprowadził do ruiny rodzinny majątek wcale tego nie dostrzegając oraz siostrą, która stanowi jego kalkę. Dziewczyna jednak nie rozpacza, nie uważa swojego życia za przegrane, szuka dla siebie szczęścia w prozaicznych czynnościach dnia codziennego. Jej spokojną egzystencję przerywa pojawianie się na horyzoncie kapitana Wentwortha, który zbiwszy majątek powraca w rodzinne strony szukać żony. Co na to Anna? Czy będzie żałować decyzji powziętej pod presją, czy może zdecyduje się podjąć kolejną próbę rozniecenia uczuć kapitana? Nie, to nie w stylu Anny. Biedaczka robi co może, aby unikać spotkania, a kiedy do niego dochodzi stara się zachować zimną krew. A nie jest to wcale łatwe, bowiem oboje pozostali wierni swej miłości. Zakończenie czyni zadość oczekiwaniom rzesz czytelniczek. Jednak to nie wątek romansowy stanowi największy atut powieści. Perswazje to wspaniałe studium psychologiczne głównej bohaterki, w której można dopatrzeć się odbicia autorki; osoby pogodzonej z losem, umiejącej cieszyć się życiem i odnajdującej jego sens, nie szukającej prostych i łatwych rozwiązań, wiernej własnym przekonaniom i sercu. To także kolejna powieść obyczajowa, w której odbija się obraz epoki z jej konwenansami i sztucznością. To wreszcie pokłon złożony malowniczym pejzażom angielskiej wsi, które swą naturalnością i prostotą stanowią kontrast dla obrazu jej mieszkańców. No i w końcu to cała galeria wyrazistych postaci, wśród których poza nadętymi bufonami, czy egocentrykami i hipochondrykami możemy odnaleźć także całkiem sympatycznych osobników.
Inne recenzje Austin; Duma i uprzedzenie, Rozważna i romantyczna, Emma
Dotychczasowym bohaterkom Austin, jakkolwiek zyskały moją sympatię, zawsze miałam coś do zarzucenia. Lubiłam je, ale nie potrafiłam się identyfikować z żadną z dziewcząt, a to za płocha, a to za rozważna, a to zbyt dumna, a to zbyt irytująca. Tymczasem Anna Elliot to dziewczę marzeń.
Jest łagodna, spokojna, pozbawiona egoizmu, niosąca pomoc bliźnim, nie lubiąca rozgłosu i bycia w centrum zainteresowania, mądra i rozsądna.
Jej życie nie jest godne pozazdroszczenia. Na skutek perswazji otoczenia; zadufanego w sobie ojca oraz opiekunki i przyjaciółki domu dziewczyna odrzuciła kilka lat wcześniej oświadczyny człowieka, którego kochała i przez którego była kochana. Kapitan Wentworth, był marynarzem, marzycielem o wielkich aspiracjach, lecz jego widoki na przyszłość były mgliste, a zatem nie stanowił odpowiedniej partii dla dziewczyny, której ojciec miał aspiracje iście książęce. Zaawansowana wiekiem, niezamężna, dwudziestosiedmioletnia panna to osoba znajdująca się poza kręgiem społecznych i towarzyskich zainteresowań. Doskonale nadaje się do opieki nad siostrzeńcami i bratankami, jest czymś pośrednim pomiędzy osobą prowadzącą ojcu gospodarstwo domowe a damą do towarzystwa, no i oczywiście stanowi przedmiot sąsiedzkich drwinek i ostrzeżenie dla innych panien (co je czeka, jeśli nie będą brały tego co się nadarza). Anna mieszka z próżnym, zarozumiałym, rozrzutnym i skoncentrowanym na sobie ojcem, który doprowadził do ruiny rodzinny majątek wcale tego nie dostrzegając oraz siostrą, która stanowi jego kalkę. Dziewczyna jednak nie rozpacza, nie uważa swojego życia za przegrane, szuka dla siebie szczęścia w prozaicznych czynnościach dnia codziennego. Jej spokojną egzystencję przerywa pojawianie się na horyzoncie kapitana Wentwortha, który zbiwszy majątek powraca w rodzinne strony szukać żony. Co na to Anna? Czy będzie żałować decyzji powziętej pod presją, czy może zdecyduje się podjąć kolejną próbę rozniecenia uczuć kapitana? Nie, to nie w stylu Anny. Biedaczka robi co może, aby unikać spotkania, a kiedy do niego dochodzi stara się zachować zimną krew. A nie jest to wcale łatwe, bowiem oboje pozostali wierni swej miłości. Zakończenie czyni zadość oczekiwaniom rzesz czytelniczek. Jednak to nie wątek romansowy stanowi największy atut powieści. Perswazje to wspaniałe studium psychologiczne głównej bohaterki, w której można dopatrzeć się odbicia autorki; osoby pogodzonej z losem, umiejącej cieszyć się życiem i odnajdującej jego sens, nie szukającej prostych i łatwych rozwiązań, wiernej własnym przekonaniom i sercu. To także kolejna powieść obyczajowa, w której odbija się obraz epoki z jej konwenansami i sztucznością. To wreszcie pokłon złożony malowniczym pejzażom angielskiej wsi, które swą naturalnością i prostotą stanowią kontrast dla obrazu jej mieszkańców. No i w końcu to cała galeria wyrazistych postaci, wśród których poza nadętymi bufonami, czy egocentrykami i hipochondrykami możemy odnaleźć także całkiem sympatycznych osobników.
Inne recenzje Austin; Duma i uprzedzenie, Rozważna i romantyczna, Emma
Dzięki ostatniemu zdaniu nie straciłabyś pracy w bibliotece jak Adrian Mole:P U Jane Austen to raczej epoka georgiańska niż wiktoriańska, chociaż też była pełna konwenansów:)
OdpowiedzUsuńUps -już poprawiam, wyszły braki w wykształceniu :(
UsuńI tam:P Ja w przedostatniej notce pomyliłem trójkąt równoboczny z równoramiennym, taki drobiazg, który zmienił życiowe priorytety jednego pana:)
Usuńto mnie pocieszyłeś :)))
UsuńSam odruchowo zaliczam Austen do pisarzy wiktoriańskich na zasadzie skojarzenia z siostrami Bronte, a przecież one się rodziły, gdy Jane umierała.
UsuńWiktoria nie, zresztą teraz "wiktoriański" stal się synonimem "staroświeckiego". I tak to hula.
UsuńZa to w czasach Wiktorii pisał np ZolaPPPP
Ale o Zoli nikt nie powie, że był wiktoriański:)
UsuńJa się nie będę tłumaczyć ze skojarzeń, bo jeszcze zabrnę o jedną epokę za daleko :(
UsuńJeśli Cię to pocieszy, to wiedz, że mnie ostatnio zwrócono uwagę, że autor o którym się rozpisałem nawiązując do starożytnej Grecji, był ... Rzymianinem. To się nazywa wtopa :(
UsuńPocieszy, oj pocieszy. Jak widać zdarza się każdemu, a kto odważny to stawi temu czoła.
Usuńdo Jane Austin podchodzę od kilku lat jak pies do jeża... czytam pierwszą stronę "Dumy i uprzedzenia" i odstawiam książkę i tak w kółko .... może czas zacząć czytanie właśnie od tej książki :D
OdpowiedzUsuńMnie się dobrze czytało Dumę i uprzedzenie w przeciwieństwie do Emmy. Może rzeczywiście spróbuj z Perswazjami, jeśli nie zaskoczy to nie ma się co męczyć:)
Usuń"Perswazje" to jedna z moich dwóch najbardziej ukochanych książek Jane Austen. Cieszę się, że zyskała Twoje uznanie. Ciekawą sprawą jest, co zauważyłam po którymś z kolei czytaniu książki, że tak naprawdę nie ma zbyt wielu bezpośrednich interakcji między Anną a kapitanem Wentworthem. Większość "podchodów" rozgrywa się w gestach, spojrzeniach, rozmyślaniach :)
OdpowiedzUsuńA która jest drugą? A te "podchody" to kolejny urok książki, że nie tak wprost, że trochę pomiędzy wierszami, że rozumieją się bez słów.
UsuńTa "druga" to "Duma i uprzedzenie" :)
UsuńTo podobnie, jak u mnie :)
UsuńUwielbiam Jane Austen i ten klimat - ale ja głupieję na punkcie całego XIX wieku i początków XX:)"Perswazje" muszę sobie kolejny raz przypomnieć, bo historia Anny i kapitana jest zajmująca:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Przyznam, że to była kolejna książka, co do której miałam obawy przed czytaniem; nie spotkałam się z negatywną opinią, a same zachwyty zawsze nastawiają mnie w pozycji "obronnej" (jakaś przekora, czy co).
UsuńNie znam tej książki ale z przyjemnością przeczytam jeśli mi wpadnie w ręce. Ja jestem fanką "Dumy i uprzedzenia" i mogę z kolei powiedzieć że moja imienniczka Elisabeth to ja!
OdpowiedzUsuńTo jest szansa, że Perswazje ci się mogą spodobać, bo to trochę w tym stylu, ale trochę moim zdaniem lepsze. Ciekawe, czy odezwie się ktoś i napisze, że Emma to ja :)
UsuńKsiążki Jane Austin mają w sobie ten rodzaj magii, że trudno im si.e oprzec
OdpowiedzUsuńTo prawda, co by nie mówić są czymś więcej niż romansidłem z obrazem epoki w tle. Jako takowy nie miałyby u mnie dzisiaj szans (jak to się gusta z wiekiem zmieniają:)
UsuńDla mnie doskonały portret psychologiczny kobiety. Plus ta miłość... można tak kochać, można, a spotkałam się z zarzutami, że ta miłość jakaś nieprawdziwa.
OdpowiedzUsuńNieprawdziwa dla tych, co nie przeżywali takiej rozterki uczuć, a my wiemy swoje, bośmy ... no nie ważne, wiemy i już
Usuń:)
Usuń"Zaawansowana wiekiem (...) dwudziestosiedmioletnia panna" - jak to się wszystko zmienia:))
OdpowiedzUsuń"Perswazje" czytałam dość dawno temu, ale nie przypominam sobie, abym zachwyciła się tak bardzo jak Ty. Może czas na powtórkę?
Na marginesie: nie cierpię tych wszystkich "filmowych" okładek!
Zmienia się z wiekiem (epoką) i zmienia się z wiekiem (metryką). Pamiętam, jako młoda dziewczyna robiłam plany na przyszłość- sięgały one do 36 roku życia, bo potem to już modlitewnik i różaniec :)A dziś chciałabym mieć znowu choćby te 36 lat, choć z drugiej strony- dziś potrafię się cieszyć życiem i czerpać z niego garściami, wtedy byłam zestresowaną, znerwicowaną trzydziestką z klapkami na oczach-praca,praca,praca.
UsuńZ tego, na ile zdążyłam poznać twoje preferencje to zdziwiłabym się, gdyż się tą powieścią zachwyciła. Nie będzie też ona należała do moich dziesięciu najukochańszych książek, ale w pięćdziesięciu mogłaby się załapać.
Też nie cierpię filmowych okładek- nawet, jeśli na okładce jest ulubiony aktor, dla którego serce starszej pani bije mocniej :)
Nie, nie - nie chodzi o tego pana ze zdjęcia (nawet nie wiem kto to taki, filmu nie oglądałam)
UsuńJa film oglądałam - całkiem przyjemny, jak wszystkie kostiumowe romansidła:)) Pan ze zdjęcia to niejaki Rupert Penry-Jones, też zresztą zupełnie przyjemny, zwłaszcza jeśli zrobi odpowiednio zafrasowaną minę:)
UsuńNo właśnie gdybym odbierała Perswazje (o mało a napisałabym Perwersje i musiałabym się tłumaczyć:) jako li tylko romansidło to myślę, że zachwytów by nie było. A panowie o odpowiednio zafrasowanej minie z reguły wydają się przyjemni :) Niektórzy nawet bez tego frasunku są niczego sobie.
Usuń