Źródło |
Na fali odwiecznych
dylematów, co w literaturze jest/być powinno ważniejsze - jej walor poznawczy
czy emocjonalny Dzienniki Dąbrowskiej były dla mnie lekturą idealną, pozwoliły zarówno na poszerzenie horyzontów, jak
i sprawiły radość z odkrycia duchowego pokrewieństwa.
Pierwszy tom Dzienników obejmuje okres I wojny
światowej oraz początki istnienia biało-czerwonej po latach niewoli, tworzenie
się zrębów państwowości, lata tyleż pełne entuzjazmu z tworzenia od podstaw, co
rozczarowań z postawy rodaków.
Poczucie rozczarowania
z powodu ludzkich ułomności
…
nie dobra wola i podjęcie pracy na wsi nas zjednoczyło, ale każda strona o
zwycięstwie tylko swojego stanowiska i supremacji nad pozostałymi zamyśla.
Kompromis tylko nas połączył i niestety rozłamiemy się niedługo. (zapis z 8.12.1915 r.)
…Straszliwe
złodziejstwa, szwindle i nadużycia. Obracanie na własną korzyść powierzonymi
państwowymi pieniędzmi to jedno z najmniejszych przestępstw. Obok złodziejstwa -
niedołęstwo, nieporządek, nieład. (zapis z 11.07.1921 r.)
przeplata się z
entuzjazmem i świadomością bycia świadkiem historii
Zaniedbałam
dziennik, a czasy takie ciekawe. Dużo smutnego obecnie w całej historii, ale i
dużo nadziei. Co do mnie, nic nie jest w stanie naruszyć mojej niezłomnej
pewności, że stoimy w przededniu cudownych czasów Nowego Odrodzenia. Mimo
piętrzących się trudności i przykrości życiowych jestem w dziwnie pogodnym,
ściszonym usposobieniu (zapis z 2.09.1917 r.)
Dwudziestopięcioletnia
Maria Dąbrowska w 1914 roku wróciła z zagranicznych wojaży w Szwajcarii i
Belgii, gdzie studiowała nauki przyrodnicze, ekonomię i socjologię. Trwają działania wojenne, ich echa odbijają
się w relacjach męża i braci walczących na obu frontach, jednak więcej miejsca
zajmuje opis tworzenia się nowych frakcji i ugrupowań oraz polityczno-dyplomatycznych
przepychanek. Sama Dąbrowska mocno angażuje się w działalność społeczną.
Przygotowaniom pogadanek i odczytów, redagowania pism towarzyszą pierwsze próby
literackie. Marzy o poświęceniu się pisaniu.
Dlaczego zajmować się tym wszystkim, kiedy ja
w ogóle nie znoszę pracy kobiet w polityce i siebie w tej pracy nie znoszę. A
przecież nie co innego, tylko miłość Ojczyzny w to ciągnie. Ja nie mogę być ani
przeciw Departamentowi, ani przeciw Brygadzie. Ja nie mogę przejść na poziom
tego sporu inaczej, jak tylko sztucznie.
Ale dopóty Ojczyzna w
potrzebie nie można myśleć o sobie.
Wczoraj
…. snuliśmy marzenia o piśmie ludowym, które kiedyś po wojnie będziemy wydawać.
Nie będzie tam ani słowa o polityce. Wychowanie charakteru i kultury narodowej
– oto cel…. Ziemia, Sztuka, Dom, Obyczaj, Miłość. „Ludowe” w tym znaczeniu, że
czytać je będą mogli wszyscy. Ale na to trzeba, aby Polska miała wolność. Bo
póty będzie, tak jak jest, póty będziemy siedzieć w tej polityce.
(zapis z 8.12.1915 r.)
zdjęcie z Dzienników |
W głębi duszy jest artystką, zachwyca pięknem przyrody… Czuję
się najszczęśliwszą kobietą na świecie. Jest cudny dzień. Zupełnie włoskie
niebo. Z daleka perspektywy nasycone ultramaryną, z bliska świat, jak ze srebra
oksydowanego. Na jego lśniącej szarości świecą brylantowe krople światła.
Jestem szczęśliwa. Tyle mam wad, tyle we mnie małości, a jednak wszystko mi się
w życiu przemienia na dziwne piękności. (zapis z 7.08.1917 r.)
Tak, jak zachwyca się malarstwem,
teatrem, muzyką, sztuką, życiem samym w sobie i ludźmi zanurzonymi w życia głębinach.
Są
tacy ludzie przecudni, którzy przeżywają bardzo wiele dobrych i złych rzeczy,
nurzają się w takich i innych przygodach, a pozostają dziećmi, zdziwionymi,
zachwyconymi, naiwnymi. Ich niezgłębiona ufność do świata, ich rozbrajające
skruchy i zdumiewające lekkomyślności. Ich złota podejrzliwość, hojność, dobra
wola i wiara we wszystko, ich szaleństwa-kocham takich ludzi. (zapis z
19.01.1918 r.)
Od 1918 do 1926 roku
Dąbrowska pracuje, jako urzędniczka w Ministerstwie Rolnictwa. Entuzjazmowi
związanemu z tworzeniem czegoś ważnego i potrzebnego towarzyszy poczucie
bezsilności i niezadowolenia z siebie.
…mam
to gnębiące poczucie, że za mało daję z siebie. Przychodzi mi coraz częściej na
myśl, żeby wziąć urlop i iść do polowego szpitala na twardą bez zastrzeżeń
służbę sanitarną, na którykolwiek z naszych Leonidasowych frontów.
(16.I.1919 r.)
Wiele tu skupienia się
na własnej osobie, ale nie widzę w tym nic nagannego, wszak to dzienniki,
zapisywanie zdarzeń i myśli, tworzone początkowo wyłącznie dla siebie. Kiedy
pisarka tworzyła pierwsze raptularze, a potem Dzienniki nie mogła jeszcze
przeczuwać, iż będą one kiedyś materiałem badawczym. Choć z drugiej strony po
latach wielokrotnie je uzupełniała, przerabiała, poprawiała, tak więc trzeba
wziąć poprawkę na fakt autokreacji. Mimo wszystko stanowią one bezcenne źródło wiedzy o pisarce, jej życiu, przemyśleniach i o czasach, w
jakich żyła i tworzyła. Podobały mi się dokonywane po latach dopiski, kiedy na
wcześniej ocenione zdarzenie patrzyła z perspektywy czasu inaczej.
Czytany przeze mnie
egzemplarz pochodzi z 1988 r. i pełen jest przypisów. To one i uzupełnienie stanowią
jedną trzecią całości. Dzienniki są prawdziwą kopalnią wiedzy na temat pewnego
wycinka historii życia narodu oglądanego oczyma pisarki. Gdyby pokusić się o spisanie padających tu
nazwisk; polityków, dyplomatów, społeczników, pisarzy, malarzy, muzyków byłaby
ona niezwykle imponująca. Dla przykładu; Paderewski, Piłsudski, Sikorski,
Śmigły, Dmowski, Daszyński, Moraczewski, Sieroszewski, Haller, Kaden –
Badrowski, Tuwim, Żeromski, Iwaszkiewicz, Maria Konopnicka, Kuncewiczowa, Mortkowiczowie,
Wierzyński, Grottger, Lechoń, Nałkowska, Karol Szymanowski, Korczak, Boy-Żeleński, Juliusz
Osterwa, Siemaszkowa, Barszczewska – to tylko niektóre z padających tu nazwisk.
Wydanie uzupełniają także zdjęcia postaci ówczesnego życia
społeczno-politycznego, zdjęcia rodzinne pisarki a także okładek jej szkiców i
książek.
zdjęcie z Dzienników |
Zainteresowani prywatną
stroną życia pisarki dowiedzą się o relacjach damsko-męskich, w których
najważniejsze miejsce zajmują Marian Dąbrowski – mąż pisarki, legionista oraz
Stanisław Stempowski – działacz społeczny, późniejszy towarzysz życia.
Marian, jawi się
Marianem, kiedy w pożyciu małżeński dzieje się nie najlepiej, jednak
zdecydowanie częściej staje się Mirkiem, kiedy związek przeżywa
szczęśliwe chwile. Marian vel Mirek pojawia się częściej we wspomnieniach,
kiedy go już zabraknie, niż za życia, kiedy najczęściej był nieobecny (odprowadziłam Mariana na pociąg, Marian pisze do mnie,
Marian się nie odzywa, Marian wyjechał).
Trzy miesiące po
śmierci męża w grudniu 1925 r. napisze Postanowiłam
się przemóc i po dniach nawrotu nieodpowiedzialnej straszliwej rozpaczy zacząć
jednak zapisywać coś niecoś z dni, które mijają. Mimo, że każde napisane słowo
wydaje się kłamstwem i cieniem spraw, które przeżywam, ciągle z tobą, błąkam
się w niewiadomym, gdzie jesteś…. Dopiero trzy miesiące, a jeszcze całe życie…
Po kolejnych trzech
miesiącach napisze Niekiedy nici związku
z ludźmi zrywają się nagle, gdy jestem pośród ludzi, a niekiedy nawiązują się w
czasie olbrzymiej zupełnej samotności. Wartość, jaką mają dla nas ludzie i
przeżycia, oceniamy od strony negatywnej, po bólu, jaki nam sprawia strata albo
myśl o stracie. Szczęście jest na tej cienkiej krawędzi między posiadaniem i
utratą i na tej krawędzi jest twórczość.
Zdecydowanie więcej miejsca
poświęca swoim relacjom ze
Stanisławem Stempowskim, który dawał poczucie bezpieczeństwa i wspierał
zawodowo.
Pisarka dużą wagę
przywiązuje do snów przypisując im często prorocze znaczenie.
Jest tu wieczne
poszukiwanie odpowiedzi, sensu, zamyślenia i błądzenie i to pragnienie, aby
znaleźć czytelnika, który prawdziwy sens z jej pisania wyczyta.
Podzielając zdanie Flauberta
Dąbrowska uważała, iż …tym, co w
sztuce
najwznioślejsze (najtrudniejsze) to działać, jak natura, tj. pobudzać do zadumy….
Bo jak wyznawała pisała w liście do prof. Ujejskiego „dostatecznie
ważnym dla mnie problemem wydaje się sam fakt życia człowieka i jego zetknięcie
się z grozą, dziwnością, tajemnicą istnienia. Jeśli sprostałam w jakim takim
stopniu zadaniu wiarygodnego przedstawienia takiego życia na pewnym realnym
odcinku rzeczywistości, to z tego muszą wynikać mnogie zagadnienia społeczne, moralne, filozoficzne, które
jednak nie ja będę w bezpośredni intelektualny sposób stawiać i rozstrzygać. To
należy do czytelników, krytyków, uczonych. My pisarze dajemy po temu materiał,
świat stworzony na nowo z elementów surowej rzeczywistości, by pomóc nieco
życiu, dopełnić je, spotężnić w tych miejscach, gdzie ono jakby spudłowało, nie dociągnęło wątku do
końca, zamazało swoje właściwe oblicze. Starałam się oddalić od siebie pokusę,
aby przeprowadzić w "Nocach i dniach" jakąś intencję czy intelektualną ideę
przewodnią, czy dojść w utworze do wniosków i konkluzji, gdyż to nie jest
rzeczą artysty”. (zapis z 3.01.1932 r.)
W warszawskim mieszkaniu na Polnej |
Z Dzienników dowiemy
się, jakich pisarzy ceniła, jakie książki wywarły największe wrażenie, na
jakich była przedstawieniach teatralnych i koncertach, co sądziła o pierwszym filmie
dźwiękowym, elektrycznym tramwaju do Powiśla, ludziach zaangażowanych w
politykę, społecznikach, życiu towarzyskim, czy wydarzeniach historycznych.
Dzienniki polecam z
całego serca.
Oczywiście trudno do
oceny tego gatunku literackiego, jakim są Dzienniki przykładać podobną miarę,
jak do prozy literackiej, ale dla mnie jest to rzecz na szóstkę.
Łańcuszki- ciąg dalszy Dzienników oraz pamiętniki Ewy Felińskiej, którym zachwycała się pani Maria.
Moje słów kilka o Nocach i dniach
Łańcuszki- ciąg dalszy Dzienników oraz pamiętniki Ewy Felińskiej, którym zachwycała się pani Maria.
Moje słów kilka o Nocach i dniach
Czytałem to wydanie we wczesnej młodości, teraz przymierzam się do pełnej wersji. Autokreacja Dąbrowskiej jest niczym w porównaniu z tym, ile o sobie pisze Nałkowska, dla której niekiedy świat zewnętrzny zdaje się nie istnieć, a jeśli się pojawia, to po to, by złożyć Zofii hołd:)
OdpowiedzUsuńPanie były tak różne, a jednak wygląda na to, że łączyło je coś na kształt przyjaźni. Z tego, co Nałkowska pisała o sobie znam tylko wyjątki, ale jawiła się w nich mało sympatyczna, a zapatrzona w siebie osoba uznająca się za pępek świata.
UsuńCzy to była przyjaźń, to chyba nawet zainteresowane nie miały pojęcia, ale faktycznie pisały o sobie raczej dobrze. Zdaje się, że wynikało to głównie z tego, że każda pisała inaczej i interesowała się czymś innym, więc nie stanowiły dla siebie konkurencji :)
UsuńPrzynajmniej w I tomie wygląda to na coś w rodzaju przyjaźni czy zażyłości. Ważne też, że nie konkurowały o panów, bo wtedy mogłyby się pióra posypać, choć skoro były tak różne, to pewnie przyciągały innych mężczyzn. Jedna urodą, druga urokiem :)
UsuńNo tak, o facetów na pewno nie rywalizowały :P
UsuńByłem zaskoczony tym jak dobrze czyta się "Dzienniki" jednak łyżką dziegciu była świadomość, że to wersja ad usum Delphini a z nieocenzurowaną jakoś nie było mi po drodze.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZnam jedynie tę wersję. A Tobie nie po drodze, bo nie udało ci się przeczytać, czy też nie spodobała ci się zbytnia szczerość Dąbrowskiej?
OdpowiedzUsuńAni jedno ani drugie :-) ale nie mogłem się zebrać by od początku czytać te tomiszcza żeby dowiedzieć się co też takiego wstydliwego zostało wycięte z pierwszego wydania :-)
UsuńAch rozumiem. Coś dziś ciężko u mnie z myśleniem. Lektura rzeczywiści dość obszerna, więc praca porównawcza wymagałaby wiele czasu, a efekt nie koniecznie musiałby zadowolić.
UsuńZazdroszczę, że udało Ci się pokierować swoje lekturowe kroki akurat w tę stronę. Dąbrowska jest moim odwiecznym wyrzutem sumienia, ale ciągle brakuje mi impulsu. Krążę zresztą ostatnio wokół twórczości z tych właśnie lat, ale myślę raczej o innych autorach (skutki uboczne lektury antologii 100/XX).
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o skupienie na sobie: chyba większość piszących tak przecież ma. Z blogującymi, w tym niżej (a raczej wyżej) podpisaną na czele:)
U mnie tym impulsem była wizyta w mieszkaniu pisarki w Warszawie i opowiadająca z pasją pani kustosz. Choć zapał jest nie wiem, czy wystarczy go na przeczytanie dalszych części, ale faktem jest, że chciałbym widzieć książkę na bibliotecznej półce. A co do skupienia na sobie to byłabym zawiedziona, gdyby Dzienniki zostały napisane w taki sposób, że ich autorem mógłby być dowolny pan czy pani X, bez osobistej nuty. W blogach także poza pewną dawką informacji podoba mi się to, że mogę poznać choć trochę piszących o sobie poprzez pisanie o książkach czy innych zainteresowaniach ludzi.
UsuńMam właśnie takie wydanie Dzienników Dąbrowskiej, niepełne, lecz wartościowe w kontakcie czytelniczym. Przeczytałam, jak ZWL, w młodości. Nie mogę się przemóc, by wrócić do "Nocy i dni", a to przecież nasza panorama epoki przełomu wieków, droga do niepodległości i nowego społeczeństwa. Dawniej to pisarze potrafili pisać wartościowe powieści-rzeki.
OdpowiedzUsuńW Nocach i dniach podoba mi się ta prostota o której pisze Dąbrowska w liście do Ujejskiego, to że nie mają niczego udowadniać, pozbawione są ideologii. Ich bohaterem jest człowiek, niedoskonały, z wadami, śmiesznostkami, a przez fakt zmagania się z przeciwnościami losu (na czyje siły obliczone jest ludzkie życie) wielki. Jest tu zwykła codzienność, a jakże interesująca, a bohaterowie przynajmniej dla mnie- bliscy, jakbym ich znała od zawsze, jakby żyli poza powieścią, bo przecież tak było. Uwielbiam tę powieść i wrócę do niej po przeczytaniu Dzienników.
OdpowiedzUsuńNa mnie jeszcze wrażenie swego czasu zrobiło opowiadanie "Marcin Kozera", w inny sposób wciąż aktualne. Kim jest Polak w Anglii? Pisarka rozważała ten problem z punktu widzenia początku XX wieku. Mimo ckliwości i prostego patriotyzmu wciąż podtrzymuje pewne pytania.
UsuńNie znam tego opowiadania, podobnie, jak innych. Z Dziennikowych zapisków wynika, iż nieźle oceniono :Ludzi stamtąd. Opowiadania nie są moją mocną stroną. Może sięgnę po Marcina Kozerę, aby sprawdzić, jakie to opowiadanie na mnie wywarło wrażenie.
UsuńBardzo przyzwoita lektura! Też wypisywałam mnóstwo cytatów. Najciekawsze okazały się dla mnie rozdziały, gdy pisarka była w moim wieku. Zdziwiłam się ogromnie, jak młodo się czuła i jak bardziej kolorowo świat wtedy widziała.
OdpowiedzUsuńSłuchałam kiedyś dyskusji na temat wersji ocenzurowanej. Podobno nie chodziło wcale o osobiste relacje (np. z A.K.), ale o poglądy na temat aktualnej władzy - tego cenzorzy bali się najbardziej. Wciąż przymierzam się do zakupu, ale gdzie upchnąć takie tomiszcza? Mam surogat - jednotomowe "Życie moje cudowne" - ale to nijak się ma do pełnych dzienników.
Ja nadal sobie wypisuje, dopóty książki nie oddam do biblioteki. Też planuję zakup, na moich półeczkach jest jeszcze troszkę miejsca:) Co do cenzury może ktoś się kiedyś pokusi o wyszukanie tych usuniętych fragmentów, zresztą może już to zrobiono, skoro piszesz, że chodziło nie tyle o intymne związki a o poglądy. Nie miałam pojęcia o jednotomowym wydaniu Dzienników.
UsuńPamiętam, jak czekałam na wydanie tych "Dzienników". Będąc na studiach, dowiedziałam się, że Dąbrowska zastrzegła sobie, aby nie wydawać ich przez 40 lat po jej śmierci. Jak mnie to zaciekawiło, że musiałam jeszcze kilka lat czekać! Ale warto było:)
OdpowiedzUsuńJakże często bardziej ciekawi to co pominięte, niż to co dostępne:) A swoją drogą pamiętam, jaką dyskusję wywołało opublikowanie Listów Osieckiej i Przybory, że za szybko, że wchodzenie z butami, że prywatność i że wszystko na sprzedaż. Mnie się wydaje, że pisarz ma świadomość, iż po jego odejściu wszystkie zapiski będą budziły zainteresowanie i ciekawość. Ale jeśli sobie zastrzega okres zwłoki nam pozostaje jedynie cierpliwie czekać :)
Usuń